Anna Czubatka z d. Tartanus (ur. 1944, Warszawa) – jej ojciec Mieczysław Tartanus, żołnierz Armii Krajowej, jako jeden z nielicznych uniknął aresztowania w nocy z 12 na 13 grudnia 1943 r., kiedy po zdradzie dwóch żołnierzy rozbito siatkę Okręgu Łowickiego „Łyska” Armii Krajowej, aresztowano i zamordowano 41 członków podziemia. Ojciec pani Anny zdołał się ukryć, zamiast niego zabrano jako zakładniczkę jego młodą żonę, już wtedy w ciąży. Pani Anna urodziła się cztery miesiące później na Pawiaku. Na dzień przed powstaniem warszawskim polscy lekarze doprowadzili do uwolnienia z Pawiaka grupy matek z dziećmi– więzienie było już wtedy likwidowane, przetrzymywani tam ludzie w większości zabijani albo wywożeni do obozów. Matka pani Anny wróciła z córeczką do rodzinnych Sierakowic. Całe życie czekała na powrót męża. Nigdy go już nie zobaczyła, a los Mieczysława Tartanusa pozostaje do dziś nieznany. Został aresztowany 6 maja 1944, więziony na Pawiaku, a później wysłany do obozu koncentracyjnego – ostatni ślad urywa się w obozie Gross-Rosen. Oprócz żony na początku stycznia 1943 aresztowano też jego matkę i trzy siostry, tylko siostry przeżyły obóz. W masowej egzekucji żołnierzy z okręgu „Łyska” zginął również brat Mieczysława.
mehr...
weniger
[00:00:07] Autoprezentacja boh. urodzonej w kwietniu 1944 w więzieniu na Pawiaku w Warszawie. Przedstawienie rodziców: Marianny i Mieczysława.
[00:00:30] Boh. ma zdjęcie rodziny Tartanusów, na którym jest dziadek Władysław, babcia Marianna i czworo dzieci: Franciszek, Mieczysław, Marianna i Janina. Rodzina miała gospodarstwo rolne w Bełchowie, prowadzono je do wybuchu wojny. Franciszek Tartanus studiował na tajnych kompletach w szkole Wawelberga. Studia skończył na tydzień przed aresztowaniem w grudniu 1943, Dziadek i obydwaj synowie należeli do Armii Krajowej, byli członkami placówki w Bełchowie.
[00:02:50] Rodzice wzięli ślub w kościele w Bełchowie w czerwcu 1943. Zamieszkali w domu rodzinnym matki w Sierakowicach Prawych i pracowali w gospodarstwie. Na skutek denuncjacji Puchalskiego i Kobiereckiego nastąpiły masowe aresztowania. Nocą z 12 na 13 grudnia 1943 aresztowano prawie wszystkich członków placówki w Bełchowie. Najpierw zabrano mieszkańców Bełchowa, potem „buda” przyjechała po ojca, który nie spał w domu, tylko w skrytce w oborze, do której wchodził po drabinie. Ponieważ nie było ojca, Niemcy wzięli jako zakładniczkę matkę, która już była w ciąży. Matka opowiadała, że pobito ją w domu, potem na Pawiaku już jej nie bito. W chwili aresztowania była w sukience, w której jest na zdjęciu zrobionym po wyjściu z więzienia. W „budzie” matka zobaczyła szwagra Franciszka Tartanusa. Po drodze zatrzymywano się i zabierano kolejne aresztowane osoby. Wszystkich zawieziono na gestapo w Łowiczu. 13 grudnia [1943] matka znalazła się na Pawiaku. Zachował się kwit depozytowy z oddania obrączki ślubnej. [+]
[00:08:15] Niemcy aresztując matkę zrobili rewizję w domu. W czasie okupacji grasowały bandy rozbójnicze i lepsze rzeczy trzymano w kufrze na strychu ukrytym pod wymłóconym łubinem. Niemcy weszli na strych i nakłuwali podejrzane miejsca, znaleźli kuferek i zabrali go. Matka była w samej sukience i zrobiło jej się zimno, stryj znający niemiecki poprosił jednego z żandarmów o chustkę, która była w kuferku i matka dostała ją. [+]
[00:10:55] Wszyscy mężczyźni aresztowani razem z matką zostali rozstrzelani już 20 grudnia. Niektórzy zginęli w Skierniewicach, a inni w nieznanym miejscu, być może w Warszawie. W czasie egzekucji więźniowie mieli ręce związane z tyłu, usta zakneblowane, na głowach worki. Po egzekucji Niemcy zabrali ciała i odjechali, miejsce pochówku nie jest znane. Aresztowano 40 osób. Niemcy sami nie kopali grobów. Być może część aresztantów zostawiono do wykopania grobu, a potem ich tam zastrzelono i do tego grobu przywieziono zwłoki z egzekucji w Skierniewicach. [+]
[00:14:02] Matka nie została rozstrzelana, będąc w ciąży siedziała na Pawiaku. Zachował się list, który w grudniu 1943 jedna z więźniarek napisała do babci Anny Fijałkowskiej z prośbą o bieliznę oraz różaniec dla matki. Matka nie była przesłuchiwana, ale widziała dwóch mężczyzn, którzy zdradzili swoich kolegów. Puchalski i Kobierecki także zostali zatrzymani. Dzięki temu listowi babcia wiedziała, że córka żyje. Potem co miesiąc babcia wysyłała matce paczkę. [+]
[00:16:33] Po aresztowaniu matki ojciec dołączył do placówki w Lipcach Reymontowskich i tam się ukrywał. Co jakiś czas przychodził do domu w Sierakowicach, by dowiedzieć się o żonę.
[00:17:32] Na Pawiaku matkę przesłuchiwano – rozmowa ze śledczym. W czterdziestoosobowej celi przebywała do chwili urodzenia córki 20 kwietnia 1944. W więzieniu była porodówka, położna Stanisława [Wójcik] i lekarze byli więźniami. Matką opiekował się dr Franciszek [Felicjan] Loth. Po porodzie przeniesiono ją do celi matek z dziećmi. Była tam m.in. pani Rutkiewiczowa, która urodziła bliźniaki. Matka mogła wychodzić z celi, np. do pralni. [+]
[00:21:30] Pewnego dnia dowiedziała się, że w więzieniu przebywają siostry ojca Marianna i Janina, aresztowane razem z babcią Marianną 20 grudnia [1943], aresztowano wtedy także przyrodnią siostrę Julię. Kobiety siedziały na gestapo w Łowiczu, w styczniu [1944] przewieziono je na Pawiak, gdzie były do 7 kwietnia. Po zakończeniu śledztwa wszystkie cztery wysłano do obozu w Gross-Rosen. Babcia zmarła w obozie. Po wyzwoleniu Julia została zabrana na rekonwalescencję do Szwecji, a Janina i Marianna wróciły do domu.
[00:24:37] Ojca aresztowano 6 maja 1944. Wiedział, że w kwietniu urodziła się córka i poszedł do domu po informacje. Z kimś się spotkał i powiedział, że można się z nim kontaktować przez szwagra Mieczysława Fijałkowskiego. Teściowej Annie Fijałkowskiej nie podobało się, że zięć z kimś rozmawiał. Nad ranem przyjechało gestapo i obstawiono dom. Ojciec ukrył się na strychu, babcia zdążyła wrzucić jego portfel do rozpalonej kuchni. Z gestapo przyjechali dwaj zdrajcy [Puchalski, Kobierecki], po ich namowach ojciec poddał się. Kilka lat temu boh. spotkała się z sąsiadką staruszką, która widziała, jak go wyprowadzają [wzruszenie boh.]. [+]
[00:28:22] Ojciec był na Pawiaku, usiłował się skontaktować z żoną, ale to się nie udało. Matka idąc z Serbii, oddziału kobiecego, na oddział męski po zupę usłyszała, jak ktoś woła „Marysiunia”. Nie rozglądała się, ponieważ funkcyjna Marysia, która z nią szła, była kochanką Niemca i matka sądziła, że to ona jest wołana. Dopiero potem zorientowała się, że wołał ją mąż. Już po narodzinach boh. na Serbię weszła ekipa hydraulików. Weszli też do celi matek z dziećmi i być może ojciec widział córkę. W tym czasie matki nie było. Wychodząc jeden z hydraulików, ojciec, powiedział „ukłony dla matki Tartanus” [wzruszenie boh.]. Gdy matka wróciła, koleżanki nie powiedziały jej o wizycie, by nie powiedziała czegoś w czasie przesłuchania. Osoby zabierane na przesłuchanie stały na korytarzu twarzami do ściany, stojący obok matki mężczyzna pytał ją, dlaczego siedzi, matka nie wzięła od niego oferowanej kostki cukru. Podczas uwięzienia nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji. Matka nie wiedziała, że ojca aresztowano, sądziła, że Niemcy nic jej nie zrobią i wróci do domu, do męża [wzruszenie boh.]. [+]
[00:32:55] Ojciec przysłał z Pawiaka kartkę do babci, pytał w niej o żonę i dziecko. [Prezentacja kenkarty ojca]. Ojca ewakuowano z więzienia 1 lipca 1944, na stacji w Skierniewicach wyrzucił kartkę z informacją, że wyjeżdża do obozu. Prosił, by znalazca dostarczył kartkę na adres Józefy Janickiej w Skierniewicach. Janiccy byli znajomymi Tartanusów. Kartkę dostarczono i babcia dowiedziała się o losach ojca. [+]
[00:35:20] W lipcu [1944] Niemcy masowo wywozili więźniów. Wiedziano, że Rosjanie stoją za Wisłą. Niemcy chcieli dzieci oddać rodzinom, a matki wysłać do obozu koncentracyjnego. Helena Danielewicz z Czerwonego Krzyża starała się o uwolnienie matek i dzieci [wzruszenie boh.]. Gdyby nie udało się ocalić matki, boh. prawdopodobnie trafiłaby do babci do Sierakowic.
[00:37:25] Boh. czytała książkę Marii Rutkiewicz „Ostatni skok”, w której opisała swoje losy. Autorka została zrzucona do Polski razem z Marcelim Nowotko. Po aresztowaniu długo siedziała w celi śmierci. O sytuacji matek z dziećmi napisała, że Niemców przekupiono. 31 lipca [1944] podjechał wóz konny i zabrał matki z dziećmi. Kobiety nie wiedziały, co je czeka. Woźnica odwiózł je do pobliskiego sklepu i tam zaopiekowały się nimi kobiety, prawdopodobnie z AK. Do matki podeszły dwie kobiety i zaproponowały pomoc. Maria Rutkiewicz chciała, by matka została przez kilka dni w mieście, ale nie dała się namówić i pojechała kolejką do Skierniewic razem z jedną z kobiet. W sklepie matka dostała pieniądze na drogę. Była w sukience i chuście, w której ją aresztowano. [+]
[00:43:35] Matka dojechała do Grodziska, skąd już tego dnia nie jechał pociąg do Skierniewic. Nikt nie chciał jej pomóc, zrobiła to dopiero kobieta, od której było czuć alkohol. Jej sąsiad miał następnego ranka jechać na targ w Żyrardowie i zgodził się zabrać matkę. Na drugi dzień, 1 sierpnia [1944], sąsiad zrezygnował z wyjazdu. Matka poszła na stację, zobaczyła koło dworca tłum ludzi, a na pustym peronie kobietę z dzieckiem. Podeszła do funkcjonariusza policji kolejowej, który wpuścił ją na peron. Gdy podjechał pociąg, matka wsiadła do wagonu, w którym jechali Polacy. Powiedziała, że została zwolniona z Pawiaka, jeden z podróżnych dał jej pieniądze, które wsunął w becik boh. Pociąg zatrzymywał się w różnych miejscach, np. przy sadach, wtedy żołnierze szli zrywać owoce. Na stacji w Radziwiłłowie pociąg długo stał, boh. była głodna i płakała. Matka chciała pójść do domu zawiadowcy po wodę. Zostawiła córkę w przedziale prosząc, by w razie, gdyby nie zdążyła wsiąść, oddano córkę w Skierniewicach Józefie Janickiej mieszkającej przy ul. Mickiewicza. Matka szczęśliwie wróciła i dojechano do Skierniewic. [+]
[00:52:35] Matka poszła do pani Janickiej i tam dowiedziała się, że ojciec został aresztowany i wywieziony do obozu. Poprzedniego dnia na stacji spalono wagon z ludźmi wiezionymi do obozu. Słyszano płacz i krzyki [w transporcie z 30 lipca 1944 udusiło się wielu więźniów, zwłoki spalono w wagonie na bocznicy w Skierniewicach. Po odjeździe transportu prochy pochowano obok torów. Po wojnie je ekshumowano.]. O tragedii na dworcu wiedziała babcia, która była przekonana, że w wagonie zginęła matka i boh. Pani Janicka z córką odprowadziła matkę do Sierakowic. W pierwszym domu w Sierakowicach mieszkali dziadkowie matki. Babcia matki Marianna Owczarek powiedziała, że matka ją opłakuje. Radość ze spotkania z rodziną [wzruszenie boh.].
[00:55:00] Matka do końca życia czekała na męża. Wspominała go na tydzień przed śmiercią, podejrzewała, że się drugi raz ożenił. Gdy wychodziła po wodę, opierała się o płot i wyglądała na drogę, czy Mietek nie idzie. Zachowała się fotografia matki i boh. wykonana na podwórku w Sierakowicach kilka dni po powrocie z Pawiaka. Gdy Niemcy przyjechali po ojca, nie było w domu młodszego brata matki, który dzięki temu ocalał. Dziadek Fijałkowski zginął w wypadku kolejowym i babcia była wdową. Mężczyzna, który wypytywał ojca, doniósł Niemcom, że jest u teściowej. Babcia chciała wykupić córkę z więzienia, chciała nawet sprzedać gospodarstwo, na szczęście nie doszło do tego.
[01:00:30] W czasie aresztowania matki ojciec był w skrytce, widział, jak zabierano żonę. Na kartce z więzienia jest panieńskie nazwisko matki, nic nie wiadomo o kobiecie, która napisała ją w jej imieniu, poza tym, że wychodziła na wolność.
[01:03:26] Ojciec trafił do Gross-Rosen. Rodzina długo nie znała jego losów. W obozie byli także mężczyźni z powiatu. Boh. zapisała się do Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więźniów i Obozów Koncentracyjnych, spotykała się z byłymi więźniami Gross-Rosen. Od nich dowiedziała się, że ojciec pracował w fabryce broni. Został ewakuowany razem z innymi więźniami i ślad po nim zaginął. Boh. szukała go przez wiele lat. Jedna z kobiet napisała list dotyczący brata, którego powieszono w czasie ewakuacji, to mogło się przytrafić ojcu. Jego symboliczny grób jest na cmentarzu w Lipcach Reymontowskich.
[01:07:50] Oddział w Bełchowie zajmował się odbieraniem zrzutów w różnych miejscach. Ojca aresztowano razem ze mężczyzną z Chąśna, który był chory i nie ewakuowano go z obozu w Gross-Rosen. Mężczyzna przeżył. W oddziale ojciec miał pseudonim „Daleki”, boh. nie wie, kiedy został zaprzysiężony. Niewiele jest publikacji na temat oddziału z Bełchowa, ponieważ aresztowano i rozstrzelano wszystkich – rola Kobiereckiego i Puchalskiego. Potem Puchalskiego zastrzelono w Łowiczu, a Kobierecki podobno poszedł na zachód z wojskiem radzieckim. Prawdopodobnie obydwaj zostali złapani na handlu i zaczęli współpracować z Niemcami. Puchalski i Kobierecki należeli do AK i brali udział w odbieraniu zrzutów. Jeden z nich chciał dostać spis osób biorących udział w akcji. Babcia miała w domu spadochron, z czaszy uszyto bluzkę dla matki. Waga rodzinnych pamiątek. Odebrani ze zrzutowiska skoczkowie byli przez jakiś czas w domu w Sierakowicach, potem ojciec odprowadzał ich do Skierniewic. Te sprawy badał mąż boh., który napisał książkę, w której jest rozdział o czasach okupacji.
[01:15:25] Boh. wie, kto wydał jej ojca, ale nie ujawni nazwiska. Mieszkańcy Bełchowa wiedzą, kto to był, ale nie ma na dowodów. Boh. napisała do IPN w sprawie odszukania zeznań dziadka, niestety okazało się, że ich nie ma. W 1976 r. matka i dziadek byli przesłuchiwani. Boh. rozmawiała ze starszą od siebie kuzynką, która wiedziała, kto wydał ojca. Kuzynka jako młoda dziewczyna pracowała w Bednarach. Przyszedł do niej jeden z mieszkańców, który był w obozie razem z ojcem i prosił o przekazanie rodzinie Tatranusów, kto wydał Mieczysława. Mężczyzna, który zdradził ojca, wyciągnął swojego brata z obozu. Po wojnie w dalszym ciągu był gospodarzem. Po aresztowaniach członków rodziny dziadkowi zabrano cały inwentarz.
[01:19:50] Matka siedziała w celi, w której było 40 kobiet, spano na siennikach rozkładanych na podłodze. Matka nie przywykła do luksusów i jakoś znosiła pobyt w więzieniu. W czasie aresztowania weszła do „budy” i usiadła koło szwagra, który zapytał ją, gdzie jest Mietek. Odpowiedziała mu, że nie wie. Potem trzymała się swojej wersji. W czasie przesłuchania jeden z Niemców zasugerował, że ojciec ma kochankę – odpowiedź matki. [+]
[01:22:15] W domu stała beczka z kapustą, matka trzymała się jej, gdy ją bito w czasie aresztowania. Do celi, w której były dzieci, pani Helena Danielewicz z Polskiego Czerwonego Krzyża przynosiła kolorowe obrazki. Poród matki odebrała położna pani Stasia. Matka siedziała w celi z doktor [Ireną] Kononowicz. Matka nie umiała podgrzać mleka na maszynce elektrycznej – pomoc Marii Rutkiewicz. Gdy matkę uwolniono, pomagała jej kobieta skierowana przez organizację. Matka nie była zaangażowana w działalność ruchu oporu. Nigdy nie rozmawiała z Puchalskim ani Kobiereckim – konfrontacja podczas przesłuchania. Dowódcą placówki w Bełchowie był stryj Franciszek Tartanus. Ojciec, urodzony w 1922, miał w momencie aresztowania 22 lata. Stryj urodził się w 1919 i w chwili śmierci miał 24 lata.
[01:30:04] W domu dziadka Tartanusa w Bełchowie koło kościoła była radiostacja, po zrzutach ukrywano skoczków oraz broń, którą chowano w kopcu na ziemniaki. Pewnego dnia przyjechali Niemcy i obstawili dom. Okazało się, że to przebrani akowcy z Warszawy, którzy przyjechali po broń. Aresztowanie członków placówki miało miejsce nocą z 12 na 13 grudnia 1944 [1943], rozstrzelano ich 20 grudnia. W dzień egzekucji w Skierniewicach aresztowano babcię, jej dwie córki i ich przyrodnią siostrę. Mąż boh. pochodzi z Bełchowa i interesuje się historią okolicy, ma dużo wiadomości na temat miejscowego ruchu oporu w czasie okupacji.
mehr...
weniger
Bibliothek des Pilecki-Instituts in Warschau
ul. Stawki 2, 00-193 Warszawa
Mo. - Fr. 9:00 - 15:00 Uhr
(+48) 22 182 24 75
Bibliothek des Pilecki-Instituts in Berlin
Pariser Platz 4a, 00-123 Berlin
Pon. - Pt. 10:30 - 17:30
(+49) 30 275 78 955
Diese Seite verwendet Cookies. Mehr Informationen
Das Archiv des Pilecki-Instituts sammelt digitalisierte Dokumente über die Schicksale polnischer Bürger*innen, die im 20. Jahrhundert unter zwei totalitären Regimes – dem deutschen und sowjetischen – gelitten haben. Es ist uns gelungen, Digitalisate von Originaldokumenten aus den Archivbeständen vieler polnischer und ausländischer Einrichtungen (u. a. des Bundesarchivs, der United Nations Archives, der britischen National Archives, der polnischen Staatsarchive) zu akquirieren. Wir bauen auf diese Art und Weise ein Wissenszentrum und gleichzeitig ein Zentrum zur komplexen Erforschung des Zweiten Weltkrieges und der doppelten Besatzung in Polen auf. Wir richten uns an Wissenschaftler*innen, Journalist*innen, Kulturschaffende, Familien der Opfer und Zeugen von Gräueltaten sowie an alle an Geschichte interessierte Personen.
Das Internetportal archiwum.instytutpileckiego.pl präsentiert unseren Bestandskatalog in vollem Umfang. Sie können darin eine Volltextsuche durchführen. Sie finden ebenfalls vollständige Beschreibungen der Objekte. Die Inhalte der einzelnen Dokumente können Sie jedoch nur in den Lesesälen der Bibliothek des Pilecki-Instituts in Warschau und Berlin einsehen. Sollten Sie Fragen zu unseren Archivbeständen und dem Internetkatalog haben, helfen Ihnen gerne unsere Mitarbeiter*innen weiter. Wenden Sie sich auch an sie, wenn Sie Archivgut mit beschränktem Zugang einsehen möchten.
Teilweise ist die Nutzung unserer Bestände, z. B. der Dokumente aus dem Bundesarchiv oder aus der Stiftung Zentrum KARTA, nur beschränkt möglich – dies hängt mit den Verträgen zwischen unserem Institut und der jeweiligen Institution zusammen. Bevor Sie vor Ort Zugang zum Inhalt der gewünschten Dokumente erhalten, erfüllen Sie bitte die erforderlichen Formalitäten in der Bibliothek und unterzeichnen die entsprechenden Erklärungsformulare. Informationen zur Nutzungsbeschränkung sind in der Benutzungsordnung der Bibliothek zu finden. Vor dem Besuch empfehlen wir Ihnen, dass Sie sich mit dem Umfang und Aufbau unserer Archiv-, Bibliotheks- und audiovisuellen Bestände sowie mit der Besucherordnung und den Nutzungsbedingungen der Sammlung vertraut machen.
Alle Personen, die unsere Bestände nutzen möchten, laden wir in den Hauptsitz des Pilecki-Instituts, ul. Stawki 2 in Warschau ein. Die Bibliothek ist von Montag bis Freitag von 9.00 bis 15.00 Uhr geöffnet. Bitte melden sie sich vor Ihrem Besuch per E-Mail: czytelnia@instytutpileckiego.pl oder telefonisch unter der Nummer (+48) 22 182 24 75 an.
In der Berliner Zweigstelle des Pilecki-Instituts befindet sich die Bibliothek am Pariser Platz 4a. Sie ist von Dienstag bis Freitag von 10.30 bis 17.30 Uhr geöffnet. Ihr Besuch ist nach vorheriger Anmeldung möglich, per E-Mail an bibliothek@pileckiinstitut.de oder telefonisch unter der Nummer (+49) 30 275 78 955.
Bitte lesen Sie unsere Datenschutzerklärung. Mit der Nutzung der Website erklären Sie sich mit ihren Bedingungen einverstanden..