Wanda Wierzbicka z d. Orechwo (ur. 1925, Orechwicze) pochodzi z rodziny rolniczej. Przed wojną ukończyła czteroklasową szkołę powszechną w Orechwiczach i dwie klasy szkoły w Żydomli. W czasie I okupacji sowieckiej jej krewni zostali deportowani na Syberię i pomagano im wysyłając paczki. Po wojnie nauczyła się szyć i pracowała jako krawcowa. Potem razem z mężem pracowała w ośrodku wczasowym nad jeziorem Rybnica, do którego przyjeżdżali dyrektorzy z Grodna.
[00:00:07] Autoprezentacja boh. urodzonej w 1925 r. w Orechwiczach.
[00:00:42] Ludność miejscowa zajmowała się rolnictwem. Boh. chodziła do szkoły z dziećmi osadników, „oni mieli za nagrodę tej wojny dostali ziemię, działki dostali”. Tylko jeden z legionistów nie wziął ziemi, ponieważ nie chciał być rolnikiem. Ożenił się z Białorusinką i jego potomkowie zruszczyli się. We wsi mieszkali Polacy, ale większość z nich wyjechała po wojnie do Polski albo do Grodna. We wsi była czteroklasowa szkoła. W Jeziorach „za sowietami” była szkoła dziesięcioklasowa, chodziły tam dzieci boh., która do wybuchu wojny skończyła sześć klas.
[00:03:25] We wsi Reduta były dwa domy. Gdy w drodze do babci przejeżdżano obok, matka mówiła, że mieszka tam Czub i Kwiek. Do czteroklasowej szkoły w Orechwiczach chodziły dzieci osadników z Wilanowa, potem chodzono do szkoły w Jeziorach. 10 lutego 1940 osadników wywieziono. Zrobiła to władza rosyjska. Boh. pamięta krzyk, osadników wywożono w nocy, był wtedy duży mróz. Ludzi zabierano do Żydomli, gdzie była kolej, i wsadzano do wagonów. Stryj był porucznikiem Legionów, mieszkał z żoną w Żydomli koło kościoła. Gdy go zabrano [z dalszej opowieści wynika, że był internowany na Litwie], ojciec pomagał stryjence i pojechał do lasu po drzewo dla niej. Rosjanie kościół w Żydomli zamienili na cerkiew.
[00:06:35] O wybuchu wojny powiedział sąsiad. W domu nie było wtedy radia. „My tak bardzo tej wojny nie widzieli. Sowiety odchodzili, a nachodzili Niemcy wtenczas”. Ze wschodu szło wojsko rosyjskie, mieszkano daleko od szosy, za lasem, i tylko było słychać, jak czołgi „szli burczeli, taki był szum”. Niemcy zajechali na motocyklach, kilka zatrzymało się na moście w Jeziorach i nikogo nie przepuszczano. Jedna z kobiet nosiła mleko do Jezior, można tam było dojść z Orechwicz dwiema drogami, przez Wilanowo, gdzie mieszkali osadnicy, lub z drugiej strony przez Starzynę. Niemcy zawrócili kobietę, więc wróciła z drugiej strony jeziora i powiedziała, że przyszli Niemcy.
[00:11:12] Zesłańcom można było wysyłać paczki ważące 8 kg. Obszywano je płótnem. Ojciec potrafił pisać po rosyjsku i adresował paczki wysyłane przez różne osoby. Paczek nie przyjmowano w Jeziorach ani w Grodnie, więc wożono je na Litwę do Marcinkaniec. Przychodziły listy z Syberii. Siostry stryjeczne pisały na korze brzozowej. Po latach rodzina przyjechała z Polski i zabrała te listy do muzeum. W listach były nawet rysunki przedstawiające, jak matka kuzynek chodzi do lasu i piłuje drzewo. Listy przychodziły, dopóki rodzina była na Syberii. [+]
[00:14:04] Najwięcej zesłańców wyjechało do Polski, niewielu wróciło w rodzinne strony. Wróciła Rzezakówna, która boso przyszła do domu boh. Matka dała jej swoje pantofle i ubrania. „Oni takie biedne zgłodowane ludzi byli z tej Syberii”. Rodzina Rzezaków mieszkała w Wilanowie. Dzieci legionistów chodziły do czteroklasowej szkoły w Orechwiczach, a potem do szkoły w Jeziorach. Rzezakowie wrócili, ale po jakimś czasie wyjechali do Polski.
[00:16:28] Walki w okolicy były, gdy „Niemcy nachodzili, a sowiety uciekali” w 1941 r. Niemcy jechali z Grodna na motocyklach i stanęli na moście w Jeziorach, i wojsko rosyjskie już nie mogło nim przejść. Cała „armia” stała w lesie.
[00:17:42] Gdy przyszli Rosjanie, powywieszali swoje flagi, „powystawiali bramy tryumfalne, spotykali tak tych ruskich te Białorusy”. Rosjan jako oswobodzicieli witali Żydzi i prawosławni. Potem Niemcy wywieźli wszystkich Żydów, nikt nie został. Może ktoś [z Żydów] przyjechał z Rosji.
[00:19:30] Po wojnie ludzie pracowali, niektórzy wyjechali do Grodna, inni do Polski. W 1944 r. boh. miała 19 lat, nie chodziła do ruskiej szkoły. Nauczyła się szyć i pracowała jako krawcowa, to było cenne po wojnie. Potem razem z mężem pracowała „na letniskach”. Do domków nad jeziorem przyjeżdżało „naczalstwo z Grodna”.
[00:21:13] Mąż mieszkał w Jeziorach, a boh. chodziła tam przed wojną do kościoła. W czasie wojny kościół spłonął. Nowy postawiono po wojnie. Gdy nie było kościoła, stała murowana kaplica, w której przed wojną odbywały się zebrania parafialne. Ślub wzięto w kościele – wspomnienie wesela.
[00:23:47] Boh. pamięta wywózki w 1952 r. Coś się stało z pociągiem za Skidlem i ludzie wrócili. „Uciekli w pole, zaczęli samoloty latać, coś tam takiego było”. Z rodziny boh. nikogo wtedy nie wywieziono, zrobiono to wcześniej.
[00:25:05] Stryjenkę zabrano 10 lutego 1940 r. Wywieziono wtedy wszystkich osadników. Tego dnia był mróz, ludzi wieziono saniami na stację do Żydomli, boh. słyszała płacz, krzyk. W Jeziorach była kolej do tartaku, stąd deski i drewno wywożono wagonami do Niemiec, a może do Rosji. Mąż boh. pracował na kolei. Na stacji ludzi ładowano do wagonów. Ojciec pojechał koniem do Żydomli. Przyjechali tam ludzie „odprawiać” deportowanych. Ciotka zdjęła z nóg wojłaki [buty z wojłoku czyli filcu] i oddała stryjence, która była w „słabieńkich bucikach”. Zesłańcy pracowali przy wyrębie lasu. Po jakimś czasie przyszedł list od krewnych zesłanych do mołotowskiej obłasti. Nie mieli kopert, więc listy pisano i składano w trójkąt. Pisano i rysowano na korze brzozowej – treść rysunku. [+]
[00:29:05] W latach 50. deportowano Jabłońskich z Kozłowicz, boh. znała ich córkę. W Jeziorach nie było księdza, więc jeżdżono do kościoła do Kozłowicz. Tam ochrzczono córkę boh. Dziś dojeżdża tam ksiądz z Grodna. Boh. dowiedziała się o wywózkach w 1952 r., jeden drugiemu przekazywał wiadomości.
[00:30:28] Ojca skazano na 25 lat za to, że w czasie II RP był sołtysem. Siedział tylko cztery lata i wyszedł w czasie amnestii po śmierci Stalina. Boh. nie była na rozprawie, ponieważ leżała w szpitalu w Jeziorach z dzieckiem – sen na temat ojca. Przyszły do niej w odwiedziny matka z ciotką i od nich dowiedziała się, że ojciec będzie sądzony. Widziano, jak ojciec wysiadł z samochodu i przeszedł do budynku sądu. Siedział przez cztery lata w więzieniu w Bobrujsku, boh. i siostra jeździły na widzenia i woziły mu paczki. W czasie widzenia obok siedział „sołdat”. Rozmawiano o sprawach rodziny, nie o polityce. Zawieziono ojcu sweter, ciepłe skarpety, jedzenie. Więźniów przeważnie karmiono solonymi rybami. Sądzono też dawnego sołtysa Kazika Starzyńskiego i jego wcześniej wypuszczono z więzienia. Ojciec wrócił do domu na Boże Narodzenie. Przyjechał pociągiem do Żydomli i stamtąd go przywieziono. Dzięki paczkom ojciec wyglądał nieźle. Paczkami trzeba było się dzielić z innymi więźniami. Po wyjściu z więzienia pracował w gospodarstwie, a potem w kołchozie. [+]
[00:35:48] Ludzie niezbyt chętnie wstępowali do kołchozów. Trzeba było wszystko oddać: krowy, konie, zboże. Zostawiano po jednej krowie. W gospodarstwie były dwa konie i 3-4 krowy. Ziemi było 20 hektarów, w tym łąki i kawałek lasu.
[00:37:10] W Orechwiczach mieszkali Polacy, we wsi było 17 domów. W sąsiednich wsiach mieszkali prawosławni, a w Starzynie katolicy. Relacje między Polakami a Białorusinami.
[00:39:00] W Żydomli mieszkali: siostra matki i brat ojca, oficer w czasie wojny 1920 r., boh. poszła tam do szkoły. We wrześniu 1939 pobito osadników w Lerypolu, szkolna koleżanka, Białorusinka Zina, dobijała ich łopatą. To nie była bliska koleżanka. Zina była źle nastawiona do wszystkich Polaków. Po latach Zinę odwiedzał [Antoni] Tomczyk, który pisał książkę i rozmawiał z nią. Byli też dobrzy Białorusini, którzy pomagali Polakom.
[00:43:21] Boh. nie znała Kowala z Wiercieliszek. Był to milicjant Ukrainiec, który zrobił listę deportacyjną mieszkańców Kozłowicz i walczył z bimbrownikami. Potem został komendantem w Wiercieliszkach i bohaterem Związku Radzieckiego, jego żona uczyła w szkole [wyjaśnienie prowadzącego]. Boh. nie znała przedstawicieli władzy radzieckiej. Nie chodziła do urzędów, sprawy załatwiał mąż.
[00:44:35] Ukrywano praktyki religijne. Robili to pracownicy kołchozów, urzędów. Jeżdżono do Druskiennik na Litwę, by chrzcić dzieci. Boh. chrzciła córkę w Kozłowiczach w 1950 r., kościół zamknięto w latach 60., teraz jest otwarty i ksiądz tam przyjeżdża. Do kościoła nie chodzili pracownicy urzędów. Mąż Sobolewskiej był przewodniczącym kołchozu, więc do kościoła zaczęła chodzić dopiero jako emerytka.
[00:46:34] W domu boh. rozmawia się po polsku. Władza radziecka tego nie zabraniała. Wielu sąsiadów wyjechało do Polski. Boh. z rodziną także miała wyjechać, ale została. Postawiono nowy dom i na wyjazd nie zgodzili się teściowie [dopowiada córka z offu].
[00:47:48] Stryj Kazimierz Orechwo był w Legionach i brał udział w wojnie 1920 r. Przedstawienie rodziców Heleny i Stefana Orechwo. Lisowscy, bracia matki i jej siostra, także zostali wywiezieni. Sowieci uznali ich za kułaków. Wyjeżdżając zostawili w gospodarstwie tonę miodu, zboże. Domy Lisowskich przewieziono do Skidla.
[00:50:39] Ojciec znał język niemiecki. W czasie wojny kilka motocykli z Niemcami stanęło na moście w Jeziorach i wojsko rosyjskie nie mogło przejść. Rosjanie nie chcieli walczyć i zatrzymali się w lesie koło Wilanowa, wieczorem żołnierze zaczęli wychodzić z lasu między Jeziorami a Skidlem. Ojciec poprowadził ich polnymi drogami. Żołnierze pili ze studni na podwórku. Niemcy zrobili rewizję w domach, ponieważ Białorusin zwany Połamańcem powiedział, że ludzie mają amunicję po Rosjanach. Niemcy nic nie znaleźli.
[00:55:30] Niemcy aresztowali Tadeusza Orechwo i jego żonę. Ją zabito w więzieniu w Grodnie, a jego wywieziono do Niemiec do obozu pracy. Obóz został wyzwolony przez sowietów.
[00:57:20] Stryj Kazik był na dwóch wojnach i nie został nawet ranny. [córka boh. namawia matkę, by opowiedziała o stryju. Boh. ogląda album ze zdjęciami rodzinnymi]. Stryj został zmobilizowany w 1939 r., internowano go na Litwie, potem siedział w więzieniu na Łubiance w Moskwie. „Potem jeszcze w Katyniu był, jak tam w Katyniu oficerów tych pobili. A on przebrał się na Litwę i tam na Litwie papierosy robił, sprzedawał, tak wyżył”. Stryj przysyłał z Litwy listy do ojca boh. a ten mu odpisywał, w tym czasie rodzina stryja była wywieziona. W Jeziorach mieszkał Żyd Joska, który mówił dziadkowi, że jego dzieci są dobrze wychowane. Stryj jako wojskowy zajmował Jeziory i „oni Żydów nic nie uszkodzili. W czasie wojny też dużo Żydów zginęło, jak sowiety przyszli”.
[01:03:33] W 1939 r. z Wilna na Grodno szły ostatnie oddziały polskie, w Stryjówce zaczepili ich prawosławni, którzy chodzili z czerwonymi opaskami, taka milicja, mówiono na nich „strapki”. Żołnierze zastrzelili kilku Białorusów i spalili kilka domów w Stryjówce, a potem pojechali dalej. Boh. pamięta, że o tym mówiono. Stryjówka to duża wieś prawosławna przy szosie, pierwsza od strony Jezior. „A oni (Białorusini) chcieli już tak, jak to powiedzieć, tak już wyróżnić się, dla sowietów pomagać, Polaków postrzelać, pobić te wojsko ostatnie co szło. Takie były porachunki”.
[01:06:05] Rodzina stryja była na Syberii. Stryj dostał pozwolenie na zabranie ich stamtąd. „Bolszewiki ruskie dali mu glejt, że on gdzie pokaże, wszędzie jemu ruska ta władza pomagała”. Stryj zajechał na Syberię zimą i tam poruszał się saniami. Odnalazł rodzinę, żonę z dziećmi, i zabrał ich. Rodzina stryja wyjechała za granicę, stryj był od bliskich oddzielony przez osiem lat. Był w armii Andersa. W czasie wojny nie został ranny, takie miał szczęście. Boh. jako dziecko lubiła słuchać wojennych opowieści stryja, np. o ucieczce z niewoli. Stryj mówił, że „na wojnie każda kula nie bije”.
więcej...
mniej
Biblioteka Instytutu Pileckiego w Warszawie
ul. Stawki 2, 00-193 Warszawa
Pon. - Pt. 9:00 - 15:00
(+48) 22 182 24 75
Biblioteka Instytutu Pileckiego w Berlinie
Pariser Platz 4a, 00-123 Berlin
Wt. - Pt. 10:30 - 17:30
(+49) 30 275 78 955
Ta strona wykorzystuje pliki 'cookies'. Więcej informacji
W Archiwum Instytutu Pileckiego gromadzimy i udostępniamy dokumenty w wersji cyfrowej. Zapisane są w nich losy obywateli polskich, którzy w XX wieku doświadczyli dwóch totalitaryzmów: niemieckiego i sowieckiego. Pozyskujemy kopie cyfrowe dokumentów, których oryginały znajdują się w zbiorach wielu instytucji polskich i zagranicznych, m.in.: Bundesarchiv, United Nations Archives, brytyjskich National Archives i polskich archiwów państwowych. Budujemy w ten sposób centrum wiedzy i ośrodek kompleksowych badań nad II wojną światową i podwójną okupacją w Polsce. Dla naukowców, dziennikarzy, ludzi kultury, rodzin ofiar i świadków zbrodni oraz wszystkich innych zainteresowanych historią.
Portal internetowy archiwum.instytutpileckiego.pl prezentuje pełny katalog naszych zbiorów. Pozwala się po nich poruszać z wykorzystaniem funkcji pełnotekstowego przeszukiwania dokumentów. Zawiera także opisy poszczególnych obiektów. Z treścią dokumentów zapoznać się można tylko w czytelniach Biblioteki Instytutu Pileckiego w Warszawie i w Berlinie, w których nasi pracownicy służą pomocą w przypadku pytań dotyczących zbiorów, pomagają użytkownikom w korzystaniu z naszych katalogów internetowych, umożliwiają wgląd do materiałów objętych ograniczeniami dostępności.
Niektóre dokumenty, np. te pochodzące z kolekcji Bundesarchiv czy Ośrodka Karta, są jednak objęte ograniczeniami dostępności, które wynikają z umów między Instytutem a tymi instytucjami. Po przybyciu do Biblioteki należy wówczas dopełnić formalności, podpisując stosowne oświadczenia, aby uzyskać dostęp do treści dokumentów na miejscu. Informacje dotyczące ograniczeń dostępu są zawarte w regulaminie Biblioteki. Przed wizytą zachęcamy do zapoznania się z zakresem i strukturą naszych zasobów archiwalnych, bibliotecznych i audiowizualnych, a także z regulaminem[hiperłącze] pobytu i korzystania ze zbiorów.
Wszystkich zainteresowanych skorzystaniem z naszych zbiorów zapraszamy do siedziby Instytutu Pileckiego przy ul. Stawki 2 w Warszawie. Biblioteka jest otwarta od poniedziałku do piątku w godzinach 9.00–15.00. Przed wizytą należy się umówić. Można to zrobić, wysyłając e-mail na adres czytelnia@instytutpileckiego.pl lub dzwoniąc pod numer (+48) 22 182 24 75.
Biblioteka Instytutu Pileckiego w Berlinie znajduje się przy Pariser Platz 4a. Jest otwarta od wtorku do piątku w godzinach 10.30–17.30. Wizytę można odbyć po wcześniejszym umówieniu się, wysyłając e-mail na adres bibliothek@pileckiinstitut.de lub dzwoniąc pod numer (+49) 30 275 78 955.
Prosimy zapoznać się z polityką prywatności. Korzystanie z serwisu internetowego oznacza akceptację jego warunków.