Paweł Blum (ur. 1932, Warszawa, zm. 2024, Sławno) był synem artystów cyrkowych. Wychował się na warszawskim Żoliborzu, gdzie przeżył oblężenie Warszawy w 1939 roku oraz powstanie warszawskie. Po powstaniu został wysiedlony wraz z rodziną w okolice Opoczna. Pod koniec lat 40-tych przyjechał do Sławna. W latach 1952-1954 odbywał zasadniczą służbę wojskową w Wojskach Ochrony Pogranicza w Darłowie. W 1955 roku zawarł związek małżeński z Haliną Bielecką. Od 1957 nieprzerwanie przez 50 lat pełnił funkcję Komendanta Hufca ZHP im. Wojsk Ochrony Pogranicza w Sławnie. Za swoje zasługi w pracy harcerskiej wyróżniony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi i wieloma innymi wyróżnieniami. Paweł Blum zmarł 21 października 2024 w Sławnie w wieku 92 lat.
[00:00:10] Autoprezentacja boh. urodzonego w Warszawie – kwestia drugiego imienia Bogumił. Boh. pamięta, jak przygotowywał się do chrztu w kościele i zapamiętał matkę chrzestną. Ojciec nie chciał, by syn nosił imię Bogumił, ale chrzestna była Bogumiłą – przekonywanie ojca przed wejściem do kościoła.
[00:04:37] Boh. spędził dzieciństwo w Warszawie, do wybuchu wojny chodził do szkoły. Ojciec był w „cywilnym wojsku w Warszawie” [w obronie cywilnej?], został ranny w czasie niemieckiego bombardowania i zabrano go do szpitala Dzieciątka Jezus. Ponieważ trafił tam bez ubrania, nikt nie wiedział kim jest. W szpitalu powiedział, że nazywa się Paweł Blum. Ojciec trafił do szpitala przed obiadem, a lotnika Niemca, który do niego strzelał, przywieziono później. Niemiec poznał ojca i powiedział, że to on strzelał. Z ojca zdjęto ubranie, ponieważ było mokre od krwi. Potem lotnik mu pomagał, dawał jedzenie, Niemcy się nim zajmowali.
[00:08:40] W domu przez cztery miesiące myślano, że ojciec nie żyje. Gdy wrócił, matka go nie poznała. Ojciec nie miał swoich ubrań i w szpitalu dano mu mundur niemiecki – reakcja matki na widok męża, który miał już grób na cmentarzu. Przez jakiś czas ojciec i niemiecki lotnik utrzymywali znajomość, potem lotnik wyjechał do Niemiec. Ojciec trafił do szpitala w złym stanie, ale wyleczono go.
[00:12:00] Ojciec był artystą cyrkowym, prowadził dwa cyrki. Gdy był z cyrkiem na Ukrainie, poznał matkę, która zapytała czy też może być artystką cyrkową. Okazało się, że pięknie śpiewa i ojciec ją zaangażował. „Pierwsza matka, ona rozeszła się z moim ojcem, ja byłem świadkiem, jak oni się rozchodzili, przy mnie nawet”. Drugą żoną została Maria Wasilewskaja. Gdy po latach boh. jako harcerz był na budowie [stanicy harcerskiej „Leśna Polana”] w Jarosławcu, to „matka-Rosjanka” przyjeżdżała pomagać, gotowała. Gdy śpiewała piosenki ukraińskie, to dzieciaki były cicho.
[00:17:32] Boh. urodził się w Warszawie przy ul. Elbląskiej we wrześniu 1932 r. Matka [macocha] nazywała się Maria Wasilewskaja. W 1939 r. boh. zaczął chodzić do szkoły, ale Niemcy po zajęciu miasta zamienili budynek na szpital. Niektóre dzieciaki nadal tam przychodziły, krzyczały i śpiewały. Niemcy się z nich śmiali, a oni śmiali się z Niemców. „Zaczęliśmy się chować na Żoliborzu”. Boh. chodził na Żoliborzu do szkoły przy klasztorze żeńskim, uczono tam różnych rzeczy, m.in. historii Polski.
[00:23:24] Boh. był najstarszy z rodzeństwa. Ojciec po zranieniu nie mógł pracować. Boh. sprzedawał gazety w tramwajach i śpiewał tam [próba przypomnienia sobie piosenek]. Matka pracowała w pobliskim niemieckim szpitalu i opiekę nad domem przejęła siostra boh. Matka pracowała w kuchni i przynosiła dzieciom coś do jedzenia.
[00:27:10] Boh. jako dziecko chciał mieć hulajnogę. Ojciec pracował w fabryce, powiedział, że mu ją zrobi wykorzystując łożyska z zakładu. Gdy boh. jeździł na hulajnodze, zaczęła się strzelanina, „Niemcy napadają na Polskę”, ojciec wyskoczył z domu, zabrał syna z ulicy i schował go pod łóżkiem. Ojca zabrano do fabryki, ale potem już tam nie chodził. Został ranny i zabrano go do szpitala. Matka powiedziała, że ona, boh. i Sabina muszą utrzymać rodzinę. Matka poszła do pracy do Niemców, boh. chodził do szkoły przy klasztorze.
[00:32:33] Boh. miał kolegę-rówieśnika Żyda. Gdy powstało getto, na początku boh. tam chodził, miał tam kolegów. Przyjaciel przychodził nocą i boh. z matką szykowali dla niego jedzenie. Jeden z żydowskich kolegów pokazał kryjówkę w mieszkaniu, w której ukrywał się jego ojciec – zadeklarowana pomoc, boh. dwa razy widział ojca kolegi. [+]
[00:35:48] Rodzinę po powstaniu „wytransportowano” z Warszawy do Opoczna. Boh. chodził do piekarni i roznosił chleb ludziom – umowa z piekarzem, że będzie piekł chleb, a dzieciaki będą go dostarczać. Kwestia towarów w sklepach. Ludzi z Opoczna rozwieziono do okolicznych wsi. Członkowie rodziny znaleźli się z różnych gospodarstwach. Boh. był u gospodarza, który miał wiatrak i trzech synów „chłopów takich fest”, którzy ukrywali się przed Niemcami. Gdy młynarz zachorował, poprosił, by boh. zastąpił go w pracy. Pracował w młynie nocami i młynarzowa mówiła, że lepiej pracuje niż jej „skurczybyki”. Na wsi było lepiej niż w Warszawie.
[00:42:15] „W 1955 [1945] roku wszystko padło i trzeba było do domu przyjechać”. Okazało się, że dom jest spalony i nie było gdzie mieszkać. Gdy Niemcy wywozili rodzinę, to podpalili budynek. Rodzina wróciła z powrotem na wieś i tam mieszkano przez rok. Ojciec poszukiwał rodziny przez Czerwony Krzyż, dowiedziano się o tym, a potem nawiązano z nim kontakt i wrócono na Powązki.
[00:46:45] Niemcy niszczyli domy, a koledzy mówili, że będą rozstrzeliwać. Boh. podszedł z nimi pod sam płot getta, oczekiwano, że będzie się działo coś ciekawego. Boh. widział, jak Niemcy strzelają do Żydów w oknach. Niektórzy skakali z okien, „te ludzie skakali a te cholery, przepraszam, że ja tak powiem, bo może też byli święci ludzie, a te ludzie jak one leciały, to do nich strzelali. Do trupów lecących z czwartego piętra. No tego to ja nigdy nie zapomnę. Nigdy nie zapomnę”. Boh. wrócił do domu płacząc. [+]
[00:49:30] Matka pracowała w wojsku [w szpitalu wojskowym] i przynosiła jedzenie. Strzelanina na ulicach.
[00:50:45] Gdy wybuchło powstanie [warszawskie], boh. był na ulicy z hulajnogą i szybko wrócił do domu. „Nawet my dzieci musieliśmy się, każdy swoje musiał chronić. Każdy siebie musiał chronić”. Starsi mieli pomagać młodszym,vrodzice uczyli tego w domu. Boh. śpiewał w tramwajach, Niemcy przeganiali tych, którzy śpiewali.
[00:52:37] W czasie powstania boh. nie bywał codziennie na Żoliborzu. Pewnego dnia szedł z matką i zaczęto do nich strzelać, matka kazała mu wejść na drzewo a sama usiadła pod drzewem. Strzały z samolotu zraniły boh.
[00:54:56] Ojciec miał kolegę Bieniaka, mechanika, który wszystko potrafił nareperować i naprawiał karabiny. W Zamku Królewskim „zasiadło tam wiele ludzi (...) ze swoim zawodem (...). I tam produkowali wszystko”. Boh. zaczął pracować jako pomocnik Bieniaka. Zamek Królewski wtedy też pięknie wyglądał, ale było pełno różnych dziur. W warsztacie Bieniaka boh. robił [szczotki?] do mycia garnków. Robił też szpilki do włosów. Kupiono rikszę i boh. oraz kolega wozili towary do zakładów pracy, sklepów. Pewnego dnia chłopcy pojechali z towarem, potem kolega przyznał, że wieziono broń. Szefem warsztatu był ktoś z Pragi – zachowywanie zasad konspiracji. „Później jak Niemcy trochę, bo oni już wtedy coś zrozumieli i zaczęli nas gonić”. Boh. był dwa razy w domu „partyzanckiego” szefa, raz przyszedł, gdy była tylko jego żona – gościnne przyjęcie. Wiedział, że to pan inżynier, ale nie wiedział o jego funkcji. Trzeba było zawiesić działalność. Potem boh. robił coś innego, nie wie co stało się z kolegą, z którym pracował. Pan inżynier „uciekł z powstania, chyba, że już po powstaniu, to tam można było inaczej”.
[01:06:02] Powstańcy to byli młodzi chłopcy, także członkowie rodziny – handel bronią. „Się tam szło, gdzie był człowiek potrzebny”. Boh. został postrzelony na Żoliborzu, „kto walczy, to ginie, kto się kocha, to robi dobre (nie rozumiem końcówki) ”. „Okoliczności żydowskie” były najgorsze dla boh. „Stawałem w takich okolicznościach, żeby moja matka wróciła do domu od niemieckich, z niemieckich. Moja matka codziennie tam była przez, cały czas matka żeby”. W czasie powstania matka powiedziała, że Niemcy będą chcieli ich usunąć i kazała mu się dobrze zachowywać.
[01:09:48] Nie było co jeść, boh., brat i kolega poszli po jedzenie do Warszawy. Znaleźli kościół, w którym nikogo nie było, nawet księdza. Rosły tam warzywa, boh. uważał, że nie powinni kraść, choć byli głodni. Przed wysiedleniem zastanawiano się jak nieść rzeczy, boh. powiedział bratu i koledze, że muszą zdobyć rower. To się udało, boh. przyprowadził rower, na którym wieziono ziemniaki i inne rzeczy.
[01:13:50] Naloty podczas powstania warszawskiego.
[01:15:00] Stosunek ludności cywilnej do powstańców był różny, „byli ludzie, którzy by serce oddali a byliby ludzie, który by się wystrzelali, różnie. To nie tylko w Warszawie, wszędzie to tak było”. Powstańcy warszawscy, to byli ludzie już wypróbowani, „już widzieli dlaczego to tak jest a nie inaczej i wiedzieli jak się dzielić z tym wszystkim, jak kierować. Ci ludzie byli wspaniali”. Matka była dobrą kobietą, miała kilkoro dzieci.
[01:17:30] W czasie powstania jedzono to, co się znalazło, kupiło albo wzięło. Boh. był w ogrodzie w centrum Warszawy, były tam warzywa, które chłopcy mogli ukraść, ale tego nie zrobili. W czasie okupacji boh. nie miał tak źle. Matka od początku starała się zabezpieczyć żywność, pracowała u Niemców i stamtąd ją przynosiła.
[01:19:05] Atmosfera przed wybuchem powstania – niepewność, czy nie padnie strzał. Ojciec uciekł, „nie brał udziału w [nieczytelne] akcjach, bo był po drugiej stronie powstania warszawskiego”.
[01:20:42] Pewnego dnia w czasie powstania przyjechały dwa duże samochody. Niemcy nie chcieli nikogo zostawić. Grupa ludzi, w tym rodzina boh., szła pieszo do Pruszkowa. Stały tam wagony węglarki, ludzie zgromadzono na dworcu, pod dachem. Potem jechano pociągiem do Kielc. Tam ludzi wysadzono i rozwieziono po mieście. W tamtym czasie ceniło się wszystko co się zrobiło, ludzie byli wdzięczni.
[01:24:55] Boh. trafił do rodziny rolników, była tam matka z trzema synami i dwiema córkami, synowie się chowali. Matka boh. mogła go odwiedzać, ale w wyznaczonym czasie, by nie robić kłopotów. Gospodyni wysyłała boh., do którego mówiła „synku”, by pasł konie – wzajemne relacje. W tamtym czasie Niemcy chodzili po lasach. Gospodyni poprosiła, by przyprowadził krowy z lasku. Poszedł tam z kilkoma kolegami i spotkał grupę Niemców, powiedział im, że we wsi nie ma Rosjan i żołnierze poszli tam. Potem bardzo żałował tego, że ochronił tych Niemców. Wywiązała się strzelanina między „naszymi” a Niemcami. Boh. uważał, że trzeba bić, ale nie zabijać. Wspomnienie słów gospodyni. Boh. bronił wszystkich ludzi.
[01:35:10] Autoprezentacja boh. urodzonego w 1952 r. [1932].
more...
less
The library of the Pilecki Institute
ul. Stawki 2, 00-193 Warszawa
Monday to Friday, 9:00 - 15:00
(+48) 22 182 24 75
The library of the Berlin branch of the Pilecki Institute
Pariser Platz 4a, 00-123 Berlin
Pon. - Pt. 10:30 - 17:30
(+49) 30 275 78 955
This page uses 'cookies'. More information
Ever since it was established, the Witold Pilecki Institute of Solidarity and Valor has been collecting and sharing documents that present the multiple historical facets of the last century. Many of them were previously split up, lost, or forgotten. Some were held in archives on other continents. To facilitate research, we have created an innovative digital archive that enables easy access to the source material. We are striving to gather as many archives as possible in one place. As a result, it takes little more than a few clicks to learn about the history of Poland and its citizens in the 20th century.
The Institute’s website contains a description of the collections available in the reading room as well as the necessary information to plan a visit. The documents themselves are only available in the Institute’s reading room, a public space where material is available free of charge to researchers and anyone interested in the topics collected there. The reading room also offers a friendly environment for quiet work.
The materials are obtained from institutions, public archives, both domestic and international social organizations, as well as from private individuals. The collections are constantly being expanded. A full-text search engine that searches both the content of the documents and their metadata allows the user to reach the desired source with ease. Another way to navigate the accumulated resources is to search according to the archival institutions from which they originate and which contain hierarchically arranged fonds and files.
Most of the archival materials are in open access on computers in the reading room. Some of our collections, e.g. from the Bundesarchiv, are subject to the restrictions on availability resulting from agreements between the Institute and the institutions which transfer them. An appropriate declaration must be signed upon arrival at the reading room in order to gain immediate access to these documents.
Before your visit, we recommend familiarizing yourself with the scope and structure of our archival, library and audio-visual resources, as well as with the regulations for visiting and using the collections.
All those wishing to access our collections are invited to the Pilecki Institute at ul. Stawki 2 in Warsaw. The reading room is open from 9–15, Monday to Friday. An appointment must be made in advance by emailing czytelnia@instytutpileckiego.pl or calling (+48) 22 182 24 75.
Please read the privacy policy. Using the website is a declaration of an acceptance of its terms.