Kazimiera Szor z d. Pożarska (ur. 1930, Żytorudź) wychowała się jako córka osadnika wojskowego. Jej rodzice gospodarowali na dużym i dostatnim gospodarstwie. W lutym 1940 zostali deportowani na Syberię. Po amnestii w 1941 roku podjęli próbę dostania się do armii Andersa. W trakcie podróży zaginął ojciec, a podczas pobytu w kołchozie w Uzbekistanie zmarło czworo rodzeństwa pani Kazimiery. Ona i jej brat wstąpili do junaków. Ewakuowani z ZSRR, przez Pahlevi, Teheran i Isfahan dotarli do Oudtshoorn w Południowej Afryce. W 1945 roku przenieśli się do Tengeru (Tanzania), gdzie spotkali się z matką. Po nawiązaniu kontaktu z ojcem, który z armią Berlinga wyszedł z ZSRR, w 1948 roku wrócili do kraju. Osiedlili się w Ostródzie, gdzie pani Kazimiera pracowała przez lata w miejscowym szpitalu jako położna i gdzie mieszka do dziś.
00:00:29 Bohatera urodzona na terenie obecnej Białorusi w 1930 r. w majątku rodziców w miejscowości Żytoródź. Ojciec był zawodowym wojskowym, legionistą. Matka prowadziła dom i doglądała majątku. Zatrudniony był też parobek, który chciał jechać razem z wysiedloną rodziną, ale NKWD mu nie pozwoliło, bo „nie zasłużył na tak piękny wyjazd”.
00:02:20 Ojciec poszedł do wojska jako młody chłopak i ochotnik. Został odznaczony i dostał 23,5 ha ziemi. Rodzice mieli ok. 10 koni, 12 krów, owce, indyki, kury i świnie. Byli więc bogaci, mieli duży majątek. Ojciec dokupywał ziemię, miał las sosnowy i liściasty, staw rybny. Dookoła brzozy i maliniak. Dostatnie życie, dlatego byli wywiezieni.
00:05:00 Wybuch II wojny światowej: podróż furmanką z Wołkowyska, gdzie ojciec służył w wojsku. Na drzewach i krzewach wisiały zakrwawione bandaże. Boh. chodziła do szkoły przez majątek hrabiny Kazimiery Szymańskiej. Widok pierwszego w życiu samochodu.
00:07:09 Rodzice mieli dwa wilczury i przed wywiezieniem one zginęły. Matka uznała to za zły omen. Przed wywiezieniem zwierzęta były bardzo niespokojne. Ludzie z sąsiedniej wsi rabowali wszystko.
00:09:04 Do pracy u rodziców przychodziły Białorusinki ze Szlipowa. Relacje z ludnością białoruską relacje układały się bardzo dobrze.
00:10:11 Dzień wywózki: wszyscy spali, walenie do drzwi. Weszło 3 mężczyzn. Jeden z nich, miejscowy Żyd, po cichu doradził matce, co ma wziąć. Enkawudzista ze strzelbą na sznurku kazał wszystkim ustawić się pod ścianą i straszył, że „ubije kak sobakę”. Mały brat Staś miał 6 mies., karmiony piersią. Sołdat odebrał go matce i rzucił na łóżko. Kazał nie brać zbyt wiele, „tam dostaniecie wszystko”.
00:12:42 Rodzice przewidywali, że będzie wojna. Z parobkiem zabili 2 świnie, zasolili i zakopali. Sąsiad Żyd radził wziąć coś na drogę do jedzenia – ojciec z parobkiem wykopali beczkę z mięsem i załadowali na sanie. To im uratowało życie w podróży na Syberię.
00:14:00 Rodzina z boh. stoi pod ścianą, mają się szybko ubierać, dzieci mają kożuszki, siadają na sanie. Podróż była straszna, trwała ok miesiąca. W Baranowiczach ładują ich do wagonów zwierzęcych. Wycięta duża dziura w pokładzie wagonu do załatwiania spraw fizjologicznych. Po tyg. wszystko zamarzło i załatwiano się na podłogę. Boh. starała się wszystko zapamiętać, bo chciała potem napisać pamiętnik. W wagonie było ok. 70 osób, zbite prycze i trochę słomy. Jak ktoś miał pierzyny, to miał dobrze. Było tak zimno, że boh. i siostrze przymarzały warkocze do ściany.
00:16:23 W wagonie nie zmarło wielu ludzi. Jeśli ktoś umarł, ciało wyrzucano na peron. Po kilku tygodniach dojechali do „sliepej puti’” (ślepej drogi) – 18 km od miejsca, gdzie ich potem ulokowano. Zawieziono ich saniami. Na miejscu 5 baraków, kloc na klocu bez zabezpieczenia. Starsze kobiety płakały. Tajga była straszna, i wszędzie wokół.
00:18:33 „Tajga była straszna”. W nocy słychać było odgłosy dzikich zwierząt. Był początek marca, wywózka z majątku zaczęła się 10 lutego.
00:20:09 Warunki sanitarne: ubikacja na korytarzu baraku, odchody rozlewały się po korytarzu, zamarzały. Higieny nie było, do picia i mycia używano roztopionego śniegu. Wiosna, lato i jesień trwało 3 miesiące, reszta roku to zima. Ludzie często chorowali na kurzą ślepotę.
00:21:30 Wyżywienie: na obiad zupa rybna – bez ryby, woda i karaluchy. Zanim jedli, musieli wyławiać robaki. Dostawali też chleb. Dorośli pracujący i dzieci uczące się dostawali po 400 gr chleba dziennie, reszta 200 gram. Chleb był wilgotny i niedopieczony. Boh. miała wtedy 10 lat, siostra 14. Chodziły do szkoły. Przyjmowano dzieci 7-18 lat. Głód był cały czas, ale nikt z głodu nie umarł.
00:24:33 Bracia boh. „Na Syberii wszyscy jeszcze żyliśmy”. Rodzina na Syberii liczyła sześcioro rodzeństwa i dwoje rodziców. Rodzeństwo: Leonarda, Mieczysław, boh., Wacław, Jadwiga i Staś.
[00:24:50] [przerwa techniczna]
00:26:48 Powrót do wątku rodzeństwa, boh. wymienia swoich braci i siostry.
00:27:49 Szkoła. Nauczycielka nazywała się Raisa Jekowlewna. Mówili na nią „Propka” (Korek), bo była niska. Uczyła wszystkich przedmiotów. Uczono matematyki i rosyjskiego. Rosjanin Iwan – był kierownikiem obozu [komendantem specposiołka?], dostawcą jedzenia, stróżem, udzielał chrztów i ślubów, robił wszystko.
00:29:33 Policjant Iwan Kurajew, z jego córką Tamarą boh. się przyjaźniła. Matka Tamary iskała córce wszy nożem, którym potem kroiła chleb.
00:30:35 Iwan był bardzo sympatyczny. Zakochał się w Jadwidze Jastrzębskiej, rozwiódł się z żoną i ożenił z Jadzią. Jadzia została tam z nim na zawsze.
00:31:30 Zesłańców nie traktowano źle. Gdy kilku mężczyzn zaginęło w tajdze, żony błagały Iwana, żeby wszczął poszukiwania. Odmówił: „w tajdze nikogo się nie znajdzie”. Polacy uważali, że być może ci mężczyźni uciekli. Po latach boh. dostała list od Tadeusza Pełki z 2 Korpusu Polskiego, który wcześniej mieszkał z nimi w baraku na Syberii. Boh. dostała się do junaków w armii Andersa.
00:33:00 Dzieciństwo na Syberii: Lida, żona Iwana, uczyła dzieci tańczyć. Wszyscy przeżywali rozwód Iwana z żoną. Śpiewanie oddzielnie chłopców i dziewcząt w barakach, śpiewali na rozwód. Tańce rosyjskie. Boh. z bratem i innymi dziećmi wiązali miotły na zimę dla kóz. Pilnujący kóz dał im po kawałku mięsa.
00:35:44 Praca dorosłych: wyrąbywali drzewa, przywozili je na ostatni przystanek kolejowy, skąd wywożono je do Moskwy. Mama miała 40 lat, kosiła trawę dla zwierząt, którą wywożono w głąb Rosji. Praca była niebezpieczna, można się było utopić.
00:36:56 Mama ciężko zachorowała na „cyngę” (szkorbut). Felczerka mówiła, że stan jest ciężki. Kazała dać mamie borówek – mieli zamrożone, felczerka nacierała nimi matkę.
00:38:40 Mama była nieprzytomna przez 2 tygodnie. Wypadły jej niemal wszystkie zęby.
00:39:55 Felczerka prawdopodobnie też była zesłana. Nie było żadnej osady ludzkiej nawet kilometry od ich obozu. „Miejscowość zapomniana za Boga i za ludzi”.
00:41:16 Mróz i pory roku. Przez 9 miesięcy było biało, mrozy do -65 stopni, wtedy nie wychodzono z baraków, nie dało się otworzyć drzwi. Nie było szyb, tylko okiennice. Brak światła elektrycznego. Była kuchenka i dwie fajerki. Nie było czym grzać, nie wolno było narąbać drzewa na opał. Rodzina miała pierzyny i dzieci spały pod nimi. Chorób na Syberii nie było, nikt na nie zmarł.
00:43:43 W ciągu 3 ciepłych miesięcy dojrzewały w lesie różne owoce: jagody, bruśnica, żurawina, morożka/malina. Grzyby po wymarznięciu już nie były trujące. Sklep – była w nim zawsze sól. Mama wysprzedawała część tego, co przywieźli z Polski.
00:46:29 W lipcu 1941 po porozumieniu Majski-Sikorski pozwolono im wyjechać. Iwan dzwonił w szynę i ogłaszał oswobodzenie. Jechali 18 km saniami do stacji kolejowej i potem pociągiem do Uzbekistanu. Iwan pilnował, żeby Jadzia Jastrzębska nie wyjechała z matką.
00:48:10 Podróż. Zaczął się upał i dużo ludzi umierało. Sołdaci wyrzucali zmarłych na peron za ręce i za nogi. Na peronie kobiety, dzieci i mężczyźni leżeli jak śledzie. Podróż trwała długo. Gdy ktoś szedł za potrzebą, wychodziło z nim dwóch żołnierzy i kazali się załatwiać przy nich.
00:49:33 Pociąg zatrzymał się na 24 godziny, wielu ludzi (w tym ojciec) wyszło po kipiatok. Wtedy pociąg ruszył, „i wtedy straciliśmy tatę, bo tata już nie wrócił, bo pociągu już nie było”. Ci, co zostali, trafili do łagru – o tym dowiedzieli się dopiero w 1949 roku. Tata opuścił ZSRR z armią Berlinga.
00:52:40 Wielotygodniowa podróż do Uzbekistanu. Po drodze kilka rodzin zostało do pracy w kołchozach. Cztery rodziny (w tym rodzina boh.) zostały wyładowane w kołchozie Kaszchabad pod Taszkientem. Zamieszkali w dawnym meczecie, przerobionym na spichlerz, gdzie przechowywano nasiona bawełny. Tam zaczęli chorować. Z czterech rodzin zostały 4 osoby, m.in. pani Tomaszewska.
00:55:55 Mama wynajęła arbę (wóz dwukonny), żeby mogli wyjechać z Kaszchabadu. Mieli do pokonania 40 km do miejscowości Karkin-Batasz (Dolina Śmierci). Woźnica-Uzbek zakazał wchodzenia na wóz, musieli iść obok wozu. Siostra Jadzia miała 6 lat – gdy nie miała już siły iść, woźnica wziął ją na wóz. Gdy popędził szybciej konia, Jadzia spadła (lub została zepchnięta przez woźnicę). Matka i siotra niosły ją na zmianę, ale po drodze siostra umarła. [+]
00:58:43 Młodszy brat Staś miał 6 miesięcy, gdy ich wywozili z Kresów. Był bardzo głodny, ssał mamie pierś, po odstawieniu od piersi miał usta we krwi. Dotarli do Karkin-Batasz na dworzec. Mama przytuliła Stasia, ale Staś już nie żył, zmarł z głodu. [+]
00:59:43 Starszy brat [Mieczysław] był już wtedy w Kermine, w junakach Armii Andersa. [pytania porządkujące narrację]
01:01:26 Pochówek dzieci w wygrzebanym rękami dołku.
01:02:18 Gdy siedzieli na dworcu w Kirkin Batasz, maszerowało wojsko. Na końcu kolumny szedł brat Mieczysław. Mietek opuścił rodzinę jeszcze podczas zakwaterowania w dawnym meczecie [„bożnicy” wg słów pani Kazimiery], jak zobaczył straszne warunki. Po sąsiedzku mieszkała Polka z synem, która zaczęła flirtować z Uzbekiem – bardzo bogatym, bo miał jeden ul. Syn tej Polki miał za złe matce, że zdradza ojca i z Mietkiem uciekli do Kirmine, gdzie zostali przyjęci do armii Andersa.
01:03:41 Mietek namawiał rodzeństwo do wstąpienia do junaków. „Siostra powiedziała, mamy nie opuści. A ja chętnie. Chciałam do junaków, chciałam żyć po prostu”. Do junaków przyjmowały Polki, m.in. Hanka Ordonówna. Ordonówka miała mundur: długą spódnicę do kostek, wojskowy żakiet i zielony kapelusz z trzciny cukrowej. „To pamiętam do dziś, taka dostojna dama”.
01:06:35 Głód w „bożnicy” – brat namówił boh., by wraz z nim ukradł makuchy (wytłoczyny z ziaren). Próbowali ściągnąć je z wozu – brat i boh. dostali batem od woźnicy. Gdy się objedli makuchami, wszyscy się ciężko pochorowali.
01:08:14 Boh. bardzo chciała żyć. Brat Mietek poinstruował ją, żeby przy zapisach do junaków podała wiek o kilka lat starszy – tak zrobiła i została przyjęta. Zapisy były w Kermine koło Taszkientu. Początkowo dawali im jedzenie „bardzo ostrożnie”, żeby nie dostali biegunki. Boh. zachorowała na żółtą febrę. Została wywieziona do Karkin-Batasz i umieszczona wraz z 18 chorymi w chlewiku po osłach na słomie. Polski żołnierz przynosił im ryż na wodzie, bo chore miały biegunkę i wymiotowały. Podawał przez dziurę w siatce, żeby się nie zarazić. Umierały jedna po drugiej. Bliźniaczki Ryta i Kika Radziwiłłówny – wieczorem zmarła jedna, druga siedziała przy niej całą noc i rano sama zmarła. [+]
01:11:55 Boh. przeżyła chorobę, bo miała święty obrazek od matki, do którego się modliła. Jak go chciała pocałować, ukąsił ją skorpion. Lekarz kazał pielęgniarce Zajączkowskiej zrobić boh. zastrzyk. „Ja przysłuchiwałam się, co on będzie do niej mówił. On mówi: Zrób zastrzyk, ale jeśli ten skorpion był zakażony, to to i tak umrze, i tak umrze… A ja nie umarłam, i żyję.”. [+]
01:13:20 „Tam zmarły wszystkie dziewczyny jedna po drugiej” – przeżyła boh. i dwie siostry Tołłoczkówny, Hanka i Marysia, z miejscowości Roś na Białorusi.
01:14:00 Rano żołnierz razem z ryżem przyniósł informacje o samochodzie do Guzar, który przyjedzie za 3 dni. Radził im wsiadać do tego samochodu. Udało im się wsiąść i tak dojechały do Guzar. Tam zmarła Marysia Tołłoczkówna. „To były czasy bardzo tragiczne. Nie było czekać jakiejś pomocy z jakiej strony – nic nie było. Absolutnie. Głód, poniewierka i nic więcej”. [+]
01:15:35 W Guzar zakwaterowanie w namiotach, boh. była razem z Ewą Rozenberg, Żydówką, której matka przychodziła do córki w nocy i podawała córce suszone morele. Mundury angielskie. Boh. miała spódnicę i bluzę, wszystko za duże. Wspólna kąpiel, nowe mundury. Po odkarmieniu zostały przewiezione do Krasnowodska, dużego portu (dziś Turkmenbaszy/Turkmenistan). Przypłynął statek-ruina i nim popłynęły do Pahlevi nad morzem Kaspijskim. Tu mieszkały w namiotach. Opiekowało się nimi polskie wojsko 2 Korpusu. Było im dobrze.
01:18:39 Obiady o 13, najpierw junacy, potem junaczki. Boh. spotkała brata Mietka. Poznała go po medaliku na błękitnej tasiemce, który dostał od matki. Mieli się spotkać z mamą, ale okazało się, że matka odpłynęła (potem okazało się, że do Karaczi, a dalej do Afryki). Matka poróżowała z najstarszą córką Leonardą i synem Wackiem.
01:21:29 Mama woziła boh. i jej brata Wacka 80 km do Buchary, żeby zapisać ich do junaków armii Andersa. Nie udało się, nie było już miejsc. Mama z Wackiem dostała się do autobusu z Buchary, a boh. nie. Boh. z panią Tomaszewską i jej koleżanką pieszo przeszły 80 km z Buchary do kołchozu w Szafrykanie, gdzie mieszkali w „bożnicy”. Potem boh. dostała się do junaczek po wyjeździe z kołchozu w Szafrykanie.
01:23:50 Boh. rozstała się z mamą, siostrą i bratem Wackiem w Karkin-Batasz. Potem boh. była w junakach, a siostra i brat zostali z mamą.
01:25:21 Wspomnienie z Afryki Południowej, mieszkali w koszarach. Brat mieszkał za siatką, nie można było spotykać się z chłopcami. Spotkanie z bratem przy okazji wizyty króla Jerzego VI z królową Wiktorią. Przygotowanie chorągiewek czerwono-białych z papieru. Opis córek królewskich, opis Elżbiety i jej siostry – miały białe sukienki z falbankami, Elżbieta miała wtedy 16 lat i była piękna. Boh. obiecała sobie, że gdy kiedyś będzie mieć córkę, da jej imię Elżbieta. I tak się stało. Rok 1943.
01:28:10 Zamordowanie matki z dziećmi w Szafrykanie. W domu przylegającym do świątyni mieszkała Polka z sześciorgiem dzieci. Pewnego dnia matka boh. zakazała dzieciom wychodzić na dwór. Boh. mimo zakazu wyszła i ujrzała matkę z jej sześciorgiem dzieci – wszyscy z poderżniętymi gardłami. Okazało się, że jakiś Uzbek znalazł na ich podwórzu pióra swojej zaginionej kury, więc zemścił się za domniemaną kradzież. „To mnie tak tkwi, taka trauma, do dzisiejszego dnia. Chciałabym o tym zapomnieć, ale nie potrafię”. [+]
01:31:08 W Pahlevi (dziś Bandar-e Anzali, Iran) nad morzem Kaspijskich junacy spali w namiotach. Chłopcy i dziewczyny byli odgrodzeni siatką. Jedli z jednego kotła. Tam boh. spotkała brata. Nauka, m.in. lekcje geografii, rysowano w piasku patykiem mapę Polski. Potem w Teheranie i Isfahanie nauka odbywała się w klasie z nauczycielami.
01:32:53 Ok. półtora-dwa tysiące ludzi w Pahlevi, głównie dzieci i młodzież. Byli tam ok. 3 tygodni. Dostawali obiady polowe i dużo owoców (morele i granaty).
01:34:35 Latem 1942 boh. została wywieziona na 1-1,5 mies. do Teheranu. Szkoła, profesor-kierownik. Boh. mieszkała z junaczkami w obozie nr 6 w klasztorze. Do dziś starsze zakonnice pamiętają junaczki.
01:36:02 Z Pahlevi do Teheranu przewieziono junaczki samochodami wojskowymi. W Pahlevi nauka z pisaniem na piasku, w Teheranie lekcje w klasach. W Isfahanie dłuższy pobyt i nauka najlepsza, wydawano też świadectwa.
01:38:21 W Isfahanie junakom było tam b. dobrze, dostawali tam 5 posiłków dziennie i owoce: morele, granaty, figi. Na drugie śniadanie kubek mleka. Opiekunowie polscy bardzo o nich dbali, starali się wynagrodzić brak rodziców. Nauka była rano i po południu. W międzyczasie organizowano też zabawy. Uczono się wierszy.
01:40:20 Przyjaźnie boh. z tamtego okresu, m.in. z Hanką Tołłoczkówną, która była starsza o kilka lat od boh. Tołłoczkówna poznała w Afryce Hindusa i wyszła za niego za mąż. Gdy boh. wyszła za mąż, małżonek zabronił jej pisać za granicę i kontakt z przyjaciółką się urwał.
01:41:40 Warunki życia w Isfahanie, spanie w dawnych pokojach zakonnic – pokoje duże, spali po 8-10 osób. Boh. miała wtedy 13 lat, tęskniła za rodziną. Chodziła na ćwiczenia, nauczyła się grać w palanta, grała w siatkówkę i dwa ognie. Nauczycielami byli Polacy ewakuowani z Syberii.
01:44:36 Brat boh. [Mietek] łobuzował i wykradał się z namiotów [w Isfahanie]. Dostawali kieszonkowe 2 szylingi angielskie. Brat za te pieniądze poszedł na bazar i kupił 20 jajek, a kolega kupił pomidory, zielone i niedojrzałe. Podzielili się: brat zjadł część jajek i dwa pomidory, a kolega większość pomidorów i trochę jajek. Nazajutrz kolega zmarł, a brat się ciężko rozchorował. Jajek z targu nie wolno było jeść, bo były często zepsute. Bratu szkoda było wyrzucić jajka – zakopał je i jadł jedno dziennie, nic mu się od tego nie stało.
01:46:56 Boh. widywała się z bratem rzadko, bo było to zabronione. Pewien chłopak nosił listy pomiędzy junaczkami a junakami. Lodzia Kaczorowska – miłość młodzieńcza brata [w Afryce], mieszka obecnie w Chicago. Jej ojciec, przedwojenny policjant, był zamordowany w Starobielsku. Brat z Lodzią korespondowali. Spotkania „młodzieży spod baobabu”, organizowanych co dwa lata od 1991 we Wrocławiu, uczestniczyło 380 osób Polaków z całego świata
01:50:00 Z Isfahanu boh. z junaczkami wyjechała wojskowymi samochodami. Droga nad przepaścią. Jechali ponad miesiąc do Afryki Południowej na Przylądek Dobrej Nadziei, Elizabeth Port.
01:51:33 W Afryce Południowej ulokowano ich w koszarach po wojsku angielskim. Było 500 junaków i 32 nauczycieli/opiekunów. Dwumetrowa siatka pomiędzy chłopcami i dziewczętami, nie mogli się spotykać. Wizytacja króla Jerzego z żoną i córkami Elżbietą i Anną, nadanie córce imienia Elżbieta.
01:53:45 Zostali zakwaterowani w Oudtshoorn. Dobre warunki, 5 posiłków dziennie, mieszkali w koszarach – 23 junaczki z opiekunką w każdym baraku. Nocne patrole, pilnowanie obozu przed zwierzętami. Szkoły zawodowe, ogólniak, brat był w szkole mechanicznej. Po powrocie do Polski skończył Akademię Wychowania Fizycznego.
01:56:17 Ćwiczenia wojskowe, dziewczynom dawano broń do rozłożenia i czyszczenia. Wycior. Nikt nie uczył dziewczyn strzelać. Odznaczenie od Królowej Elżbiety.
01:58:47 Oudtshoorn w Południowej Afryce, tam mieszkała 3 lata. Trzy kolejne lata z mamą w Afryce wschodniej.
01:59:20 W Południowej Afryce wszystko było pootwierane, nikt niczego nie zamykał. Rozmowa z Angielką, która zaprosiła boh. na obiad. Pojechała na ten obiad z koleżanką, dom był otwarty, a Angielka opalała się przy basenie. Koleżanka boh. była starsza, przyjechała z cywilami.
02:02:53 Ubranie policjantów afrykańskich: krawat, szorty i sandały. Bez koszuli. Tzw. „czwartki przyrodnicze” były wolne od nauki, w te dni zwiedzano wioski afrykańskie. Trzeba było iść głośno, żeby nie zostać zastrzelonym przez wojowników afrykańskich. Wrażenia boh. Jedzenie posiłku przez mieszkańców.
02:06:00 Zwiedzanie dużych miast, zabytki. Wspaniała roślinność. „Przeżyłam straszną katorgę, czego się nie zapomni, ale dużo rzeczy widziałam pięknych”. Gdy boh. wróciła do Polski, miała już 18 lat. W Południowej Afryce przebywała do 1945 roki.
02:07:35 Wyjazd z Afryki: jak było połączenie rodzin, kierownicy obozu szukali rodziców boh. przez Czerwony Krzyż. Przyszła informacja: „mama żyje, pojedziecie do mamy”. Z Elisabeth Port płynęli okrętem wojennym przez miesiąc i 16 dni. Na pokładzie boh. dowiedziała się, że jej brat Mietek jest umierający. Gdy go odwiedziła, okazało się, że miał chorobę morską.
02:10:12 Dopłynęli do Mombasy w Kenii, stamtąd samochodami. Spotkanie z mamą po 3 latach rozłąki. Pani Tomaszewska (ta sama, która była z nimi w Uzbekistanie) powiedziała, żeby się opiekować mamą, bo jest ciężko chora. Dużo się modli i leży krzyżem w kościele, trzeba ją siłą stamtąd wieczorem zabierać.
02:12:20 Dzieje mamy i siostry Loni od momentu rozstania z boh. Mamę i siostrę siłą wywieźli do jakiegoś kołchozu, tam ciężko pracowały. Lonia zachorowała, zabrali ją do szpitala. Mama podejrzewała, że to był tyfus. Nie mogła odwiedzać córki, porozumiewały się przez okno. Siostra pewnego dnia poprosiła, żeby matka przyszła nazajutrz, bo ma być wypisana. Matka przyszła, ale po Loni nie było śladu. Każdy mówił, że Leonardy Pożarskiej nigdy tam nie było. Matka błagała lekarza o córkę, ale ten tylko ją kopnął i powiedział: „kak nie ma, tak może padochła”. Brat [po wojnie] jeździł kilka razy do archiwum do Taszkientu, próbował się czegoś dowiedzieć, ale sprawa pozostała niewyjaśniona.
02:16:53 Historia brata Wacka: brat był wychudzony, mama go okrywała kocem. Pewnej nocy chciała go okryć, a on już nie żył, zmarł w nocy. Z szóstki rodzeństwa przeżyła tylko boh. i brat Mieczysław, a w chwili obecnej już tylko boh.
02:17:56 Mama pochowała Wacka, o Loni słuch zaginął. Ciała zamordowanej Polki i jej dzieci wywieziono wozem. „Bezprawie kompletne. A ci Uzbecy to dzicz, dzicz naprawdę. Teraz na pewno jest inaczej…”. Potem brat odwiedzał Uzbekistan.
02:20:24 Mama z kołchozu wydostała się do obozu [armii polskiej?] i stamtąd pojechała do Karaczi, a potem do Afryki wschodniej. W Afryce było 11 obozów polskich.
02:21:49 Spotkanie z mamą odbyło się w 1945 roku w Tengeru w Tanzanii (dawn. Tanganika). Mama była zatrudniona w sierocińcu polskim. Opiekunami byli Polacy, byli zesłańcy ewakuowani z ZSRR. Matka straciła w ciągu miesiąca czworo dzieci. Potem mama nigdy nie chorowała.
02:24:36 Spotkanie z mamą w domku w Tengeru. Sąsiadki się wyprowadziły i boh. z bratem spali razem z mamą. Moment przywitania się z mamą: „ja tylko pamiętam jęk. Jęk mamy, jęk mój, jęk brata. Po prostu jęczeliśmy. Chyba z radości? Nie wiem…”. Mama się potem bardzo nimi opiekowała, gotowała im obiady. Mama dochodziła do siebie, bo była bardzo wychudzona. Nie chciała nigdy rozmawiać o przeszłości.
02:26:27 Wycieczki boh. do ZSRR – przed 1970 rokiem odwiedziła 14 republik radzieckich. Spazmy matki na wiadomość, że boh. pojedzie na wycieczkę na Syberię. Zmarła w wieku 92,5 roku.
02:27:59 Pobyt w Tengeru trwał 3 lata (1945-48). Wrócili do Polski w kwietniu 1948 r. Historia powrotu. W Afryce Południowej przy okazji przyjazdu króla Jerzego boh. występowała jako krakowianka. Wykonała też 6 saszetek na grzebień/okulary ze swoim nazwiskiem i adresem – te saszetki miały być wysłane dla żołnierzy 2 Korpusu z okazji Bożego Narodzenia. Dostała trzy adresy zwrotne żołnierzy polskich. Jeden żołnierz prawdopodobnie zmarł, a dwóch pozostałych to Tadeusz Pełka (był w tym samym baraku na Syberii) i Mieczysław Durbajło. Pisali do siebie, mieli nadzieję spotkać się po wojnie. Tadeusz Pełka odniósł osiemnaście ran podczas bitwy. Mąż boh. powyrzucał wszystkie adresy.
02:34:49 Boh. odnalazła swoje przyjaciółki z Afryki. Spotkanie „afrykańczyków” w Warszawie, niespodzianka: koleżanka Zosia, która do dziś mieszka w RPA. Promocja książki „Dzieci tułacze”.
02:36:30 Powrót do wątku spotkania z ojcem, cd. historii z saszetkami – Durbajło chciał nadać list do boh. Poprosił kolegę o nadanie listu. Tym kolegą był wuj boh. Wuj przed wrzuceniem listu zobaczył nazwisko „Pożarska” na kopercie. Wuj napisał do żony w Polsce, a ona przekazała informację ojcu boh.
02:39:29 Ojciec mieszkał w Warszawie na Jagiellońskiej 74 z dwoma młodymi oficerami. Kiedy rodzina spotkała się, poprosił o przeniesienie do jednostki w Ostródzie.
02:40:42 Korespondowanie z ojcem. Najpierw wyjazd od Polski był niemożliwy. Komisja z Polski, organizowanie wyjazdów do Polski. Komisja namawiała do powrotu, obiecywała świetne warunki w Polsce. Druga komisja – z Kanady – przyjechała kilka dni później, zaprzeczała wszystkiemu, co mówiła komisja z Polski. Kierownik obozu (kapitan, Anglik) zaproponował, żeby jechali do Australii, USA lub Kanady. Boh. I bart chciali jechać do Australii. Mama zdecydowała, że pojadą do taty do Polski.
02:46:06 Powrót do Polski przez Włochy, zatrzymali się w Genui. Kwarantanna w wagonach 18-osobowych, kołdry, poduszki, Włosi przynosili jedzenie i dbali o wszystkich.
02:48:18 Po pewnym czasie zmieniono pociąg i pojechali do Polski. 1948 rok, przyjazd na stację Czechowice-Dziedzice. Po niektóre dzieci przyszli rodzice, po niektóre nikt się nie zgłosił. Ogłoszenie, czy jest rodzina Pożarskich. Ojciec wszedł w mundurze, wielka radość, wszyscy płakali. Potem ojciec przestrzegł ich, żeby na granicy za dużo nie mówić – dlatego boh. nie powiedziała na granicy, że była w junakach u Andersa. Brat powiedział, że był junakiem i był potem wzywany, miał problem z dostaniem się na studia.
02:51:10 Przyjechał po nich wojskowy gazik. Na granicy byli traktowani jak wrogowie Polski Ludowej. Dojechali do Warszawy. Brat był z kolegą. Mieszkali początkowo na ul. Jagiellońskiej z oficerami. Rodzice się bali o córkę i ojciec poprosił o przeniesienie do innego mieszkania. Powiedziano mu, że są tylko miejsca na Mazurach, więc pojechali do Ostródy. Mama została w Warszawie pod opieką, żeby dojść do siebie.
02:43:55 W 1949 roku przyjechali do Ostródy. Mieszkali w przybudówce w „czerwonych koszarach”. Kran do umycia rąk. Ojciec pracował w przychodni wojskowej i tam mogli się kąpać.
02:56:39 Ojciec był przed wojną kapitanem. Nie przyznał się do tego po wojnie i zaczął od kaprala. Szybko awansował i kiedy przyjechał po rodzinę do Czechowic-Dziedzic, miał stopień podporucznika. Boh. też ma stopień wojskowy, nauczyła się strzelać w szkole położnych.
02:57:46 Ojciec dostał mieszkanie. Historia mieszkania na ul. Grunwaldzkiej: pewien kapitan mieszkał tam z synem, który zginął podczas zabawy bronią ojca. Nikt nie chciał mieszkać w tym mieszkaniu. Ojciec boh. zerwał z pracownikami zakrwawione tapety, pomalowali ściany i tu zamieszkał z rodziną boh.
03:00:56 Ojciec w ramach odszkodowania za mienie pozostawione zagranicą mógł dostać bezpłatne mieszkanie. W mieszkaniu mieszkał oficer Sikorski, jego syn Zdziś grał z bratem w piłkę i pewnego dnia Zdziś zdradził mu, że się z ojcem wyprowadza. Ojciec jako pierwszy złożył podanie o ten domek i dostał go.
03:02:30 Stopień wojskowy boh. (porucznik) „za straty moralne i hart ducha” [głos z off’u].
03:03:45 Podsumowanie czasu wojny: zahartowanie na przeciwności, dużo przeżyć tragicznych, traumę na całe życie. Utrata czwórki rodzeństwa – z tym się budzi i kładzie się spać. Boh. nikomu nie życzy takich przeżyć. Wspomnienie pokaleczonych przez żwir nóg w drodze do Buchary, matka leczyła je potem przez 2 tyg. Wspomnanie pobytu w Afryce: „Afryka to taki trochę nasz dom, który nas wyleczył z tych przeżyć, z tych ran, które będą tkwiły do końca życia”. Wspomnienia nieżyjącej siostry. Tego się nie da zapomnieć.
mehr...
weniger
Bibliothek des Pilecki-Instituts in Warschau
ul. Stawki 2, 00-193 Warszawa
Mo. - Fr. 9:00 - 15:00 Uhr
(+48) 22 182 24 75
Bibliothek des Pilecki-Instituts in Berlin
Pariser Platz 4a, 00-123 Berlin
Pon. - Pt. 10:30 - 17:30
(+49) 30 275 78 955
Diese Seite verwendet Cookies. Mehr Informationen
Das Archiv des Pilecki-Instituts sammelt digitalisierte Dokumente über die Schicksale polnischer Bürger*innen, die im 20. Jahrhundert unter zwei totalitären Regimes – dem deutschen und sowjetischen – gelitten haben. Es ist uns gelungen, Digitalisate von Originaldokumenten aus den Archivbeständen vieler polnischer und ausländischer Einrichtungen (u. a. des Bundesarchivs, der United Nations Archives, der britischen National Archives, der polnischen Staatsarchive) zu akquirieren. Wir bauen auf diese Art und Weise ein Wissenszentrum und gleichzeitig ein Zentrum zur komplexen Erforschung des Zweiten Weltkrieges und der doppelten Besatzung in Polen auf. Wir richten uns an Wissenschaftler*innen, Journalist*innen, Kulturschaffende, Familien der Opfer und Zeugen von Gräueltaten sowie an alle an Geschichte interessierte Personen.
Das Internetportal archiwum.instytutpileckiego.pl präsentiert unseren Bestandskatalog in vollem Umfang. Sie können darin eine Volltextsuche durchführen. Sie finden ebenfalls vollständige Beschreibungen der Objekte. Die Inhalte der einzelnen Dokumente können Sie jedoch nur in den Lesesälen der Bibliothek des Pilecki-Instituts in Warschau und Berlin einsehen. Sollten Sie Fragen zu unseren Archivbeständen und dem Internetkatalog haben, helfen Ihnen gerne unsere Mitarbeiter*innen weiter. Wenden Sie sich auch an sie, wenn Sie Archivgut mit beschränktem Zugang einsehen möchten.
Teilweise ist die Nutzung unserer Bestände, z. B. der Dokumente aus dem Bundesarchiv oder aus der Stiftung Zentrum KARTA, nur beschränkt möglich – dies hängt mit den Verträgen zwischen unserem Institut und der jeweiligen Institution zusammen. Bevor Sie vor Ort Zugang zum Inhalt der gewünschten Dokumente erhalten, erfüllen Sie bitte die erforderlichen Formalitäten in der Bibliothek und unterzeichnen die entsprechenden Erklärungsformulare. Informationen zur Nutzungsbeschränkung sind in der Benutzungsordnung der Bibliothek zu finden. Vor dem Besuch empfehlen wir Ihnen, dass Sie sich mit dem Umfang und Aufbau unserer Archiv-, Bibliotheks- und audiovisuellen Bestände sowie mit der Besucherordnung und den Nutzungsbedingungen der Sammlung vertraut machen.
Alle Personen, die unsere Bestände nutzen möchten, laden wir in den Hauptsitz des Pilecki-Instituts, ul. Stawki 2 in Warschau ein. Die Bibliothek ist von Montag bis Freitag von 9.00 bis 15.00 Uhr geöffnet. Bitte melden sie sich vor Ihrem Besuch per E-Mail: czytelnia@instytutpileckiego.pl oder telefonisch unter der Nummer (+48) 22 182 24 75 an.
In der Berliner Zweigstelle des Pilecki-Instituts befindet sich die Bibliothek am Pariser Platz 4a. Sie ist von Dienstag bis Freitag von 10.30 bis 17.30 Uhr geöffnet. Ihr Besuch ist nach vorheriger Anmeldung möglich, per E-Mail an bibliothek@pileckiinstitut.de oder telefonisch unter der Nummer (+49) 30 275 78 955.
Bitte lesen Sie unsere Datenschutzerklärung. Mit der Nutzung der Website erklären Sie sich mit ihren Bedingungen einverstanden..