Tadeusz Januszkiewicz (ur. 1926, Ożary) do wybuchu wojny skończył 5 klas szkoły podstawowej. Podczas okupacji działał w Armii Krajowej jako łącznik i goniec, jego bezpośrednim dowódcą był Franciszek Grodzki. Uczył się szewstwa od Zygmunta Łukasiewicza w Rutkach i Zambrowie. Po wojnie wyjechał na Ziemie Odzyskane, w 1948 roku przeniósł się do Warszawy. Jest mistrzem szewskim, przez lata prowadził zakład na Chmielnej 10.
[00:00:10] Autoprezentacja boh. urodzonego w 1927 r. w Ożarach w powiecie zambrowskim.
[00:00:35] Boh. chodził do szkoły w Ożarach, do wybuchu wojny ukończył pięć klas. Ustalono na Bugu granicę między Niemcami a Rosjanami i wieś znalazła się po stronie sowieckiej. W szkole uczono się rosyjskiego. To trwało do napaści Niemiec na ZSRR w 1941 r. Początkowo szkoła działała, ale potem ją zamknięto. Nauczanie odbywało się tajnie. Niemcy zaczęli przegrywać i ponownie wkroczyli Rosjanie. W 1945 r. wojna się zakończyła. Szkoły zaczęły funkcjonować. Nie było może zadowolenia społecznego Polaków, ale każdy musiał się z tym pogodzić, że Polska nie miała innego wyjścia.
[00:04:05] Przedstawienie rodziców: Zofii i Stanisława Januszkiewiczów. Rodzice zajmowali się rolnictwem, majątek miał 35 hektarów. To wystarczało na życie w dobrych warunkach, w domu niczego nie brakowało. Najstarszy brat chodził do szkoły w Zambrowie, zdał maturę i poszedł do wojska. Ósmą klasę kończyło się w pobliskich Rutkach [przed wojną był system siedmiu klas szkoły powszechnej i zapewne chodzi o klasę siódmą].
[00:06:10] Boh. jako dziecko nie interesował się za bardzo sytuacją. Były rozmowy, że to nie koniec wojny, że Niemcy mogą opanować Europę, ale do tego nie doszło. Cała Europa była przeciwko Niemcom i musieli się poddać i przegrali wojnę.
[00:07:10] 1 września [1939] nadleciały samoloty niemieckie i bombardowały i wiadomo było, że to wojna. Ojciec brał udział w I wojnie i trochę się interesował polityką. Boh. miał 12 lat i nie zwracał na to uwagi. W 1939 ojciec był już starszym człowiekiem i nie został zmobilizowany. Wieś Ożary nie była bombardowana, ale bombardowano skrzyżowania dróg. Życie toczyło się normalnie. Na wsi było inaczej niż w miastach, była żywność i nie odczuwano wojny.
[00:10:36] Brat nie walczył we wrześniu, jego rocznik 1919 nie podlegał [poborowi] . Brat nie był w wojsku, ale należał do Związku Strzeleckiego. Chłopaków przygotowywano na okoliczność wybuchu wojny. Nie brano do wojska członków tej organizacji. „Brata wzięli, jak już wojna [kończyła się], jak Rosjanie już Niemców [bili], front się przesunął na tereny z powrotem tutaj jak Łomża i do Warszawy. Rosjanie jak wkroczyli, pędzili tych Niemców, to zaczęli wprowadzać swoje porządki”.
[00:12:15] Rozpoczęła się szkoła, nie wszystkie dzieci chciały do niej chodzić – postawa rodziców boh. W 1940 r. najstarszy brat Jan Januszkiewicz został powołany na roboty do Związku Radzieckiego. Gdyby się nie zgłosił, to rodzina zostałaby wywieziona do Rosji. W wyznaczony dzień ojciec odwiózł brata. Z okolic zwieziono innych ludzi. Stacja kolejowa była 4 km od wsi. Wsadzono ich do pociągu, który pojechał do Baranowicz. Tam kazano zostawić wszystkie walizki, ubrano w mundury wojskowe i kazano wsiadać do innego pociągu. Brat został wywieziony na roboty do miasta Butlinowek [Buturlinowka?] w obłasti woroneskiej, stamtąd przysyłał listy – działania cenzury. Wyżywienie wojskowe było marne, dostawano 800 gram gliniastego chleba i zupy rybne. Bratu udało się wrócić z Woroneża. W 1941 r. Rosjanie wiedzieli, że będzie wojna, rozbroili Polaków i kazali im kopać okopy. W czasie bombardowania Polacy uciekli i zmierzali w kierunku Polski. Bratu się udało dotrzeć do Białegostoku, ponieważ miał kompas zdjęty z ręki zabitego oficera rosyjskiego. W Białymstoku mieszkali krewni, brat był zawszony i nie chciał wchodzić do ich domu. W drodze na zachód dnie spędzano w lasach, żywiono się podbieranymi na polach ziemniakami, a maszerowano nocami. Czasem uciekinierzy zachodzili do domów Rosjan, ale ci sami nie mieli co jeść. Grupa Polaków spotkała Niemców, brat znał trochę niemiecki. Niemcy zapakowali ich do pociągu i wieźli w pobliże frontu do kopania okopów. Brat i kilku innych wyskoczyli z pociągu i kontynuowali drogę do domów. Brat dotarł do Białegostoku i rodzina przywiozła go do Ożar. [+]
[00:20:00] Boh. miał trzech braci i siostrę, rodzeństwo już nie żyje. Najstarszy brat (Jan) skończył przed wojną szkołę rolniczą koło Łomży. Dobrze się uczył i był chwalony przez nauczycieli. Po wojnie zgłosił się do Ministerstwa Gospodarki w Warszawie i został wysłany na Ziemie Odzyskane w okolice Morąga, gdzie zarządzał kilkoma PGR-ami. W tym czasie „Unia [UNRRA] przeznaczyła zapomogi dla Polski”. Przyjeżdżały konie, sprzęt rolniczy i inne rzeczy dla PGR-ów. Potem brat był dyrektorem PGR.
[00:23:45] W czasie okupacji sowieckiej ze Złotorii nad Narwią wywieziono na Syberię rodzinę matki, zamożniejszych gospodarzy. Z Ożar wywieziono nauczycieli. W 1939 wrócił z wojny kierownik szkoły Rudolf Goling [Golling?], oficer kawalerii. Pewnego dnia, gdy orał, zabrali go dwaj uzbrojeni Rosjanie. Potem wywieziono jego żonę i dwójkę dzieci: Danusię i Janka. Rano boh. przyszedł do szkoły i dowiedział się, że zabrano pana Golinga. Po wojnie wróciła Danusia i matka, Janek na zesłaniu zmarł na tyfus. Danusia wyszła za mąż i mieszkała w Warszawie, ale boh. jej nie spotkał. Pan Goling także wrócił i wyjechał z rodziną do Łomży. Nauczyciele byli zżyci z rodzicami boh. i często przychodzili po zaopatrzenie. Ojciec był znany jako dobry gospodarz, miał nawet zostać wójtem. Ludzie przychodzili do niego po pomoc, gdy zachorowało jakieś zwierzę. Nie był przeszkolony, ale ludzie przychodzili jak do lekarza.
[00:28:48] Losy Rudolfa Golinga – gdy Sikorski zaczął organizować armię w Rosji, Golingowi udało się do niej dostać, jeszcze nie było Katynia [sic!] i wyjechał z Rosji. Rudolf Goling mógł mieć nazwisko niemieckie, ale był Polakiem i służył w polskim wojsku. Golingowie pochodzili z Kresów, boh. nie wie, jak się znaleźli w Ożarach.
[00:30:42] W czasie I okupacji sowieckiej boh. nie spotkał się z incydentami antyreligijnymi w szkole. Rosjanka ucząca rosyjskiego była dobrą nauczycielką. Chodzono do kościoła i nikt w tym nie przeszkadzał. Uczniowie w szkole mogli mówić po polsku.
[00:32:48] W czasie okupacji sowieckiej pogorszyły się warunki życia. Rosjanie przyjeżdżali ciężarówką do bogatych gospodarzy, w tym do ojca, i zabierali żywność, zwierzęta gospodarskie. Nie było za to żadnego wynagrodzenia: „przyjeżdżali, brali, odjechali i koniec”.
[00:34:23] Przez jakiś czas w domu mieszkał oficer rosyjski, który zachowywał się kulturalnie. Matka zapraszała go na posiłki. Oficer nie wiedział, jak używać noża i widelca, ale przyglądał się jak to robią inni. Był uczynny, przyzwoity, przynosił matce prezenty. Oficer mieszkał krótko, jakieś dwa tygodnie, potem front się przesunął i musiał odejść z wojskiem.
[00:35:30] Sytuacja podczas okupacji niemieckiej. Powstała polska partyzantka. Zostali zrzuceni spadochroniarze z zachodu do organizowania partyzantki AK – sytuacja na Białostocczyźnie. Nie było powiedziane wprost, że to przymusowe, ale tak jakby było. Oni [organizatorzy AK], doskonali mówcy, robili spotkania i zapraszali młodych ludzi. Przedstawiano sytuację Polski, zachęcano do organizowania się i udziału w pozbyciu wroga. Chłopakom kręciły się łzy w oczach. Wielu się zapisało, boh. także był w AK.
[00:38:14] „Armia Krajowa działała pozytywnie”. Niemcy się zorientowali, że AK działa i byli tym zaskoczeni. Partyzanci wysadzali pociągi na trasie Warszawa Białystok. Niemcy przewozili rannych z frontu – opinia na temat wysadzania pociągów z rannymi. Potem tego zabroniono, ale taki pociąg chyba dwa razy wysadzono.
[00:39:41] W Rutkach było siedmiu żandarmów. Partyzantka chciała się ich pozbyć, ale nie zabijać, by nie spowodować odwetu. Niemców rozbrojono. Był to ponury jesienny dzień, padał deszcz. Jeden z partyzantów podszedł do bramy i zagadał do Niemca – przebieg akcji. Zabrano siedem karabinów, zaskoczeni Niemcy poddali się. Nie doszło do strzelaniny i partyzanci odeszli. Zanim z Zambrowa przyjechali do Rutek [Niemcy], wszystko się uspokoiło. Nikt nie został aresztowany. W partyzantce brakowało broni.
[00:43:18] W konspiracji boh. był gońcem i nosił meldunki, był chłopakiem szybkim i energicznym. Czasem Niemcy przyjeżdżali do sołtysa w Ożarach w czasie, gdy boh. szedł z meldunkiem. Nosił je w skrytce w dnie koszyka, który został specjalnie po to zrobiony. Meldunki przynoszono do domu albo do punktu [kontaktowego]. Rodzice nie byli zadowoleni z działalności syna, punkt był w domu pary staruszków, państwa Jaworskich, którzy się zgodzili na konspirację. Jaworscy byli bardzo biedni, czasem przynoszono im jedzenie. [+]
[00:46:48] W pobliżu był las i boh. chodził tam na szkolenia. Miał pięciostrzałowy karabinek. W okolicy Niemcy niczego nie wykryli, nikt nie zginął. Najstarszy brat Janek był w lesie. Ojciec nie był zadowolony z tego, że synowie są w ruchu oporu. Janek był dobrze przeszkolony w Strzelcu [przed wojną], przyjeżdżał oficer, który szkolił grupę ok. 30. chłopaków. Partyzanci robili różne akcje, brat mógł zginąć i chciano, by wychodząc z domu żegnał się z rodzicami [wzruszenie]. To były trudne lata, rodzice byli dobrymi ludźmi i dobrze wychowali dzieci.
[00:49:53] Boh. nie znalazł się nigdy w niebezpiecznej sytuacji, ale czasem [niosąc meldunek] musiał przechodzić obok Niemców. Zdejmował przed nimi czapkę i mówił „dzień dobry”, inaczej mogli go zatrzymać i rewidować. Niemcy nigdy nie zajrzeli do koszyka, zawsze nosił w nim jedzenie.
[00:50:52] Boh. nie przypomina sobie, by z powodu Niemców ktoś zginął na wsi i w okolicy. Po akcji w Rutkach Niemcy wiedzieli, że jest jakaś organizacja, ale pewnie nie mogli jej wykryć – stosowanie zasad konspiracji. Boh. składał przysięgę w Kołakach leżących przy stacji kolejowej. Przysięga została wszystkim odczytana. Było to przeżycie dla boh., który miał wtedy 16 lat.
[00:53:24] Niemcy przyjechali do sąsiedniej wsi Zalesie. Targoński, kolega ze szkoły, także należał do ruchu oporu, myślał że przyjechali po niego i zaczął uciekać. Niemcy go zastrzelili.
[00:54:15] Niemcy zaczęli wywozić Żydów. W Rutkach mieszkało kilka rodzin żydowskich . Żydów spędzono na plac przed kościołem i kazano im wyrywać trawę spomiędzy bruku. Boh. był wtedy w Rutkach, ponieważ zaczął się uczyć szewstwa. Szewc mieszkał w Ożarach, ale zakład miał w Rutkach. Pewnego dnia sołtys kazał podstawić furmanki, wsadzono tam Żydów. Jednym z furmanów miał być ojciec, ale gdy się zjawił, Żydów już załadowano, więc odesłano go. Żydów wywieziono do lasu blisko stacji kolejowej i boh. nie wie, co się z nimi stało. Może wywieziono ich do getta do Białegostoku. Gdyby zostali zamordowani, to miejscowi coś by o tym mówili. Wśród Żydów byli: szewc Lomczuk, piekarz Chac [Hac?], kowal, właściciel knajpy. Gdy boh. chodził na nauki przez pierwszą komunią rodzice dawali mu 20 groszy, by kupił sobie bułkę w żydowskiej piekarni.
[01:00:53] Rodzina żyła w dobrych warunkach, rodzice rozpieszczali boh. Niemcy zabrali chłopom kożuchy, wysyłali je na front. Była mroźna zima. Boh. po wyjściu z kościoła w Rutkach widział kolumnę wozów konnych z żołnierzami. Był mróz, Niemcy byli zmarznięci, jeden z nich podszedł do dowódcy i coś powiedział, a ten go uderzył. Niemcy kwaterowali w domach – stan nóg żołnierzy po zdjęciu butów. Rodzice uważali, że Niemcy przegrają wojnę [+]. Opinia na temat współczesnych Niemiec.
[01:04:48] Ojciec nie działał w ruchu oporu. Miał pięcioro rodzeństwa, dwóch braci i trzy siostry. W czasach I wojny dziadek prawdopodobnie był w tajnej organizacji [?]. Niemcy wyłapywali [Polaków] i dziadek postanowił wyjechać do Ameryki. W ostatniej chwili zdążył na okręt do Gdyni [?], gdy był w Stanach wybuchła I wojna [?]. Ojciec i jego brat [Aleksander] zostali zabrani do wojska. Brat był zwiadowcą w piechocie, jego oddział wracał z frontu na odpoczynek, a ojciec szedł na front i bracia się spotkali. To był wzruszający moment. Stryj miał już żonę i syna, i prosił o opiekę nad nimi [wzruszenie]. Potem ojciec ożenił się z bratową i najstarszy brat boh. Jan to brat przyrodni. Stryj był w zwiadzie, zwiadowcy jeździli rowerami. Stryj został ranny, był w szpitalu polowym i zmarł. Żonie oddano jego zegarek. Ojciec opowiadał o rozbrajaniu Niemców, bo następowali Rosjanie w czasie I wojny. Była jakaś organizacja, ojciec do niej nie należał, bo był młodszy od brata Aleksandra. Stryj brał udział w rozbrajaniu Niemców. Może dlatego kazał swemu ojcu wyjechać do Ameryki, żeby tu nie zginął. Może w ten sposób uratował go przed śmiercią, dziadek w ostatniej chwili wyjechał do Stanów Zjednoczonych.
[01:11:35] Dziadek do Stanów zabrał dwie córki, rodzina mieszka tam do dziś. Brat znał angielski i hiszpański, był dyrektorem Centrali Handlu Zagranicznego Uniwersal. Wyjechał na placówkę handlową do Brazylii i wykazał się jako handlowiec. 18 lat na placówkach zagranicznych w Ameryce Południowej i Środkowej, co dwa lata przyjeżdżał na urlop do kraju. Trzeci brat został na roli, obecnie gospodarstwo prowadzi jego syn.
[01:14:30] W Armii Krajowej było dwóch Żydów. Jeden woził Niemców bryczką. Pewnego dnia coś przewinił, Niemiec kazał mu uklęknąć, a potem go bił. Żyd ugryzł go w nogę. To zajście widzieli ludzie. Po nim Żyd uciekł i należał do AK. Po jakimś czasie Żydzi pożegnali się mówiąc, że jadą do organizacji żydowskiej, która działała w Białymstoku. Boh. nie wie, co się z nimi stało. Jeden z Żydów miał prawie 2 metry wzrostu.
[01:17:00] Boh. ukrywał broń w słomie, ojciec o tym nie wiedział – tajemnica w ruchu oporu. Dowódcą był kapitan Franciszek Grodzki, boh. miał pseudonim „Lisek” i nie znał innych nazwisk. Sam nie wybrał pseudonimu, nadali go przełożeni.
[01:19:28] W 1944 nie było walk frontowych, potyczka Rosjan z Niemcami miała miejsce w okolicach Zambrowa. Wieś nie została spalona. Front został zawieszony zimą 1944-45, we wsi byli Rosjanie. Mieszkańcy wsi zostali wysiedleni ze strefy przyfrontowej. Matka pochodziła z Tykocina i przebywano się tam u krewnych w listopadzie i grudniu [1944], w styczniu [1945], gdy nastąpiło uderzenie na Warszawę, wrócono do domu. Nie było drzwi, okna były powybijane, żołnierze wykopali okopy. Do Warszawy było 140 km, a w Ożarach było widać łunę nad płonącym miastem – reakcja ojca.
[01:23:02] Boh. krótko był w Rutkach, potem przeniósł się razem z mistrzem [szewskim] do Zambrowa i dalej uczył się zawodu. Było to jeszcze w czasie okupacji niemieckiej. W Rutkach robiono buty dla oficerów [niemieckich]. Boh. widział, jak je odbierali. Majster Zygmunt Łukasiewicz dostał zapłatę oraz dodatkowo papierosy i czekoladę. Przed wojną majster uczył się w Warszawie, potem w tym samym zakładzie pracował jako czeladnik. Był doskonałym rzemieślnikiem. Gdy boh. zaczynał, mistrz powiedział mu, że będzie lepszy od niego. Boh. do dziś uważa, że lepszy był Łukasiewicz. Wyroby boh. zna Europa i świat, szył buty m.in. dla Japończyków, Amerykanów, Anglików. Ma dyplom ortopedy – ocena własnych zdolności.
[01:26:50] Boh. przeniósł się do Warszawy w 1948 r. Powody wyjazdu z Ożar, opinia na temat ministra spraw wewnętrznych Moczara, który „wszystkich wyłapywał”. Oddział boh., ale bez niego, szedł w jedną stronę, a „oni” w drugą i doszło do spotkania w Wiśniewie między Ożarami a Zambrowem. Dowódcy zaczęli rozmawiać, okazało się, że akowcy spotkali „organizację chłopską” [Bataliony Chłopskie?]. Dowódca AK kazał opuścić swój teren, słyszał to kolega boh. „I on [Moczar] potem tu jeździł, gdy został ministrem spraw wewnętrznych, i wybierał partyzantów”. Boh. wyjechał na Ziemie Odzyskane, mieszkał m.in. w Słupsku, Szczecinie, gdy był w Darłowie dostał powołanie do wojska.
[01:29:20] Powody wyjazdu na Ziemie Odzyskane – aresztowania kolegów. Brat pracujący w PGR był sprytny i zmienił nazwisko, jak się wszystko uspokoiło wrócił do swojego. Boh. mieszkał w Darłowie. Brat, który potem pracował na placówkach za granicą, chodził tam do Szkoły Morskiej. Chciał uciec na szwedzkim statku, ale ten plan nie został zrealizowany. Boh. próbował pracować w Białymstoku. W Darłowie były trzy zakłady szewskie i boh. podjął pracę w jednym z nich. Dostał powołanie do wojska i poszedł do RKU, powiedział, że ma na utrzymaniu siostrę i brata i poprosił o odroczenie. Dostał je, a potem pojechał z prezentem do domu oficera w Sławnie. Mając odroczenie zmieniał miejsca zamieszkania, by go nie znaleziono. Brat skończył szkołę w Darłowie i wyjechał do Szczecina, by studiować w Wyższej Szkole Inżynieryjnej. W czasie studiów pracował, ponieważ rodzice musieli odbudować gospodarstwo i nie mogli mu pomagać. Boh. w Białymstoku zrobił papiery mistrzowskie, w Szczecinie trafił do zakładu, którego właściciel nie miał papierów [uprawnień] – powody wyjazdu do Darłowa.
[01:35:32] Gierek został I Sekretarzem Komitetu Centralnego – opinia na jego temat, zmiany. Gdy poszło się do restauracji, przy sąsiednim stoliku nie siedział tajniak, który podsłuchiwał o czym rozmawiają goście. Tak było w Warszawie. Człowiek [wcześniej] liczył się z każdym słowem, żeby nie podpaść. Boh. został kiedyś wylegitymowany przez tajniaka i wezwany na przesłuchanie.
mehr...
weniger
Bibliothek des Pilecki-Instituts in Warschau
ul. Stawki 2, 00-193 Warszawa
Mo. - Fr. 9:00 - 15:00 Uhr
(+48) 22 182 24 75
Bibliothek des Pilecki-Instituts in Berlin
Pariser Platz 4a, 00-123 Berlin
Pon. - Pt. 10:30 - 17:30
(+49) 30 275 78 955
Diese Seite verwendet Cookies. Mehr Informationen
Das Archiv des Pilecki-Instituts sammelt digitalisierte Dokumente über die Schicksale polnischer Bürger*innen, die im 20. Jahrhundert unter zwei totalitären Regimes – dem deutschen und sowjetischen – gelitten haben. Es ist uns gelungen, Digitalisate von Originaldokumenten aus den Archivbeständen vieler polnischer und ausländischer Einrichtungen (u. a. des Bundesarchivs, der United Nations Archives, der britischen National Archives, der polnischen Staatsarchive) zu akquirieren. Wir bauen auf diese Art und Weise ein Wissenszentrum und gleichzeitig ein Zentrum zur komplexen Erforschung des Zweiten Weltkrieges und der doppelten Besatzung in Polen auf. Wir richten uns an Wissenschaftler*innen, Journalist*innen, Kulturschaffende, Familien der Opfer und Zeugen von Gräueltaten sowie an alle an Geschichte interessierte Personen.
Das Internetportal archiwum.instytutpileckiego.pl präsentiert unseren Bestandskatalog in vollem Umfang. Sie können darin eine Volltextsuche durchführen. Sie finden ebenfalls vollständige Beschreibungen der Objekte. Die Inhalte der einzelnen Dokumente können Sie jedoch nur in den Lesesälen der Bibliothek des Pilecki-Instituts in Warschau und Berlin einsehen. Sollten Sie Fragen zu unseren Archivbeständen und dem Internetkatalog haben, helfen Ihnen gerne unsere Mitarbeiter*innen weiter. Wenden Sie sich auch an sie, wenn Sie Archivgut mit beschränktem Zugang einsehen möchten.
Teilweise ist die Nutzung unserer Bestände, z. B. der Dokumente aus dem Bundesarchiv oder aus der Stiftung Zentrum KARTA, nur beschränkt möglich – dies hängt mit den Verträgen zwischen unserem Institut und der jeweiligen Institution zusammen. Bevor Sie vor Ort Zugang zum Inhalt der gewünschten Dokumente erhalten, erfüllen Sie bitte die erforderlichen Formalitäten in der Bibliothek und unterzeichnen die entsprechenden Erklärungsformulare. Informationen zur Nutzungsbeschränkung sind in der Benutzungsordnung der Bibliothek zu finden. Vor dem Besuch empfehlen wir Ihnen, dass Sie sich mit dem Umfang und Aufbau unserer Archiv-, Bibliotheks- und audiovisuellen Bestände sowie mit der Besucherordnung und den Nutzungsbedingungen der Sammlung vertraut machen.
Alle Personen, die unsere Bestände nutzen möchten, laden wir in den Hauptsitz des Pilecki-Instituts, ul. Stawki 2 in Warschau ein. Die Bibliothek ist von Montag bis Freitag von 9.00 bis 15.00 Uhr geöffnet. Bitte melden sie sich vor Ihrem Besuch per E-Mail: czytelnia@instytutpileckiego.pl oder telefonisch unter der Nummer (+48) 22 182 24 75 an.
In der Berliner Zweigstelle des Pilecki-Instituts befindet sich die Bibliothek am Pariser Platz 4a. Sie ist von Dienstag bis Freitag von 10.30 bis 17.30 Uhr geöffnet. Ihr Besuch ist nach vorheriger Anmeldung möglich, per E-Mail an bibliothek@pileckiinstitut.de oder telefonisch unter der Nummer (+49) 30 275 78 955.
Bitte lesen Sie unsere Datenschutzerklärung. Mit der Nutzung der Website erklären Sie sich mit ihren Bedingungen einverstanden..