Jerzy Grzywacz ps. Tapir (ur. 1929, Grudziądz) – członek Szarych Szeregów, powstaniec warszawski, działacz NSZZ „Solidarność”, naukowiec, fizyk. Gdy miał kilka lat, jego rodzina przeprowadziła się z Grudziądza do Gdyni i tam spędził dzieciństwo aż do wybuchu wojny. Ojciec, uczestnik walk o Kępę Oksywską, dostał się do niewoli, przebywał w obozie w Woldenbergu. Jerzy, jego młodszy brat i matka zostali w Gdyni. Jerzy w wyniku podstępu uniknął zapisu do Hitlerjugend, ale po wezwaniu na niemiecką komisję został uznany za „opornego” na zniemczenie i w 1940 roku wraz z rodziną został wysiedlony. Przenieśli się do Warszawy, gdzie odnaleźli ojca. Mieszkali na Nowym Świecie. Jerzy Grzywacz od 1942 roku należał do Szarych Szeregów. W czasie powstania warszawskiego był łącznikiem Cypriana Odorkiewicza „Krybara”. Walczył na Powiślu (I Obwód "Radwan" - Grupa Bojowa "Krybar"). Po 7 września znalazł się w Pruszkowie, skąd całą rodzinę wywieziono na Kielecczyznę. Wyzwolenie zastało ich w Częstochowie. Po wojnie rodzina powróciła do Gdyni. W 1952 roku Jerzy Grzywacz ukończył fizykę na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. W 1960 roku zdobył tytuł doktora. Przez ponad 20 lat pełnił funkcję kierownika Zakładu Fizyki Ogólnej Instytutu Fizyki Uniwersytetu Gdańskiego. W 1980 roku wstąpił do NSZZ „Solidarność”. Był uczestnikiem obrad Okrągłego Stołu jako ekspert w dziedzinie ochrony środowiska.
more...
less
[00:00:10] „Krybar” zatrzymał boh. przy sobie jako łącznika. Głównie nosił meldunki na różne pozycje. „Krybar” zajmował Powiśle od mostu Kierbedzia do mostu Poniatowskiego, od Wisły do Krakowskiego Przedmieścia i Nowego Światu. Ta dzielnica była w całości opanowana przez siły powstańcze, z wyjątkiem elektrowni. Tam była silna załoga niemiecka. Walka o elektrownię trwała dwa dni, 1 i 2 sierpnia. Wśród pracowników elektrowni było wielu akowców i uderzenie nastąpiło od wewnątrz. Ani Polacy, ani Niemcy nie chcieli zniszczyć elektrowni. Powstańcy opanowali zakład, który mógł dalej działać.
[00:04:02] Na Powiślu nie było Niemców, ale ich pozycje były na mostach Kierbedzia i Poniatowskiego. Niemcy zajmowali także teren Uniwersytetu Warszawskiego. „Krybar” zdawał sobie sprawę z tego, że zdobycie mostu po jednej stronie nie zmienia sytuacji, ponieważ Niemcy zajmowali Pragę. Uważał także, że możliwe jest zdobycie uniwersytetu. Niemcy z tych budynków mieli wgląd na Powiśle. 1 i 2, a potem 23 sierpnia i 2 września atakowano uniwersytet, cztery ataki nie powiodły się. Załoga niemiecka była liczna i bardzo dobrze uzbrojona. 23 sierpnia atakowano od strony Krakowskiego Przedmieścia używając dwóch wozów pancernych „Kubusia” i „Szarego wilka”. Wozy rozbiły bramę i wdarły się na teren uniwersytetu, ale Niemcy wysłali czołgi, które wjechały na Krakowskie Przedmieście. Wozy nie miały szans w walce z czołgami i powstańcy wycofali się.
[00:08:10] Dotrwano do 5 września [1944]. Nastąpiło wtedy zmasowane uderzenie na Powiśle, Niemcy atakowali od strony ul. Karowej, od uniwersytetu i z Muzeum Narodowego. Powstańcy bronili się. Najsilniejsze uderzenie szło od strony Krakowskiego Przedmieścia i uniwersytetu. Natarcie odparto.
[00:09:32] 5 września [1944] boh. już nie był potrzebny jako łącznik i został skierowany na barykadę na ul. Barcikowskiego [chodzi o ul. Juliana Bartoszewicza]. Były tam dwie barykady, jedna na Konopczyńskiego 1, której broniło kilku powstańców i druga na Barcikowskiego [sic!]. Z barykady widać było Powiśle. Kompania niemiecka, 180 żołnierzy, uderzyła od strony uniwersytetu, od ul. Oboźnej. Była tam duża brama, którą powstańcy wcześniej atakowali. Niemcy zaatakowali obydwie barykady. Na obydwu było może 15 obrońców. Niemcy mieli wielokrotną przewagę w ludziach i broni. Powstańcy mieli filipinki, granaty własnej produkcji, zginęło sporo Niemców, a reszta się wycofała. Zwycięska walka trwała cały dzień. Niemcy bali się atakować w nocy.
[00:13:52] Liczono się z tym, że decydujący szturm będzie 6 września [1944], a także z tym, że obrońcy barykady zginą. Boh. postanowił pójść do domu na Nowy Świat i pożegnać się z rodziną. Późnym wieczorem szedł pustą ulicą Kopernika do Foksal. Oglądając się zobaczył kobietę, która za nim szła, gdy do niej podbiegł zorientował się, że to osoba obłąkana – objawy. Boh. zaprowadził ją do budynku i oddał w ręce sanitariusza. Potem poszedł do domu, pożegnał z rodziną i wrócił na barykadę. [+]
[00:17:26] Barykada nie była atakowana nocą. Niemcy zrobili postępy na Dolnym Powiślu i podpalili szpital powstańczy w szkole przy ul. Drewnianej. Personel i lekko ranni wycofali się. Nie było jak ewakuować ciężko rannych. Do barykady dochodziły przez jakiś czas krzyki i wycie ludzi palonych żywcem. Ta noc była jednym z najtrudniejszych przeżyć w życiu boh. – modlitwa jako reakcja na okropności. [00:19:21] 5 września [1944], gdy broniono barykady, uciekano z niej w czasie nalotów do bramy budynku. Po jednym z nalotów boh. i koledzy przeszli na podwórko, by się zastanowić co dalej robić. Znów nadleciały samoloty niemieckie i jedna z bomb trafiła w dach garażu i wybuchła wewnątrz, kilka osób raniły odłamki. Jeden z kolegów został dosyć poważnie ranny w nogę. Dowódca barykady kazał boh. i koledze odnieść go do szpitala na Foksal. W szpitalu położono kolegę na podłodze. Boh. znalazł lekarza, który obejrzał nogę i powiedział, że kolega będzie operowany. Potem chłopcy wrócili na barykadę . Następnego dnia, po nocy, w której słuchano krzyków palących się ludzi, obrońcy barykady zostali zastąpieni przez inną grupę powstańców. [+]
[00:23:33] Boh. postanowił pójść do domu i przespać się. Nastąpił kolejny atak samolotów i schronił się w piwnicy domu przy ul. Szczyglej. Piwnica była duża i było w niej kilkadziesiąt osób. Bomba trafiła w dom i zawaliła wejście do piwnicy. Świadomość zasypania była strasznym przeżyciem. Gruzu na schodach było tyle, że uwiezieni ludzie nie mogli się odkopać. Było kilku opanowanych mężczyzn, którzy drągami walili w gruzy, by dać znać, że pod nimi są ludzie. Po jakimś czasie usłyszano uderzenia w odpowiedzi. Po kilku godzinach piwnica została odkopana, a wyjście było jak zmartwychwstanie. Wszyscy byli zakurzeni. Gdy boh. przyszedł do domu nie było ojca, który był w grupie ochrony mieszkańców. Poprosił matkę, by obudziła go za dwie godziny, ponieważ jego oddział się wycofuje. Matka tego nie zrobiła i przespał całą noc. Rano obudzili go Niemcy, którzy weszli do domu. Powstanie dla boh. zakończyło się 7 września [1944]. Być może decyzja matki uratowała mu życie. Oddział walczył dalej na Czerniakowie i wielu ludzi zginęło. Niemcy zrobili dokładną rewizję. Boh. zdjął mundur, a krzyż harcerski ukrył w dłoni i udało mu się wynieść go z powstania. [+]
[00:29:13] Boh. po obudzeniu miał wielką pretensję do matki, chciał nadal walczyć. Matka chciała, by syn przeżył wojnę. Niemcy wyrzucali warszawiaków [z domów] i prowadzili do obozu w Pruszkowie. Stamtąd po segregacji wywozili do Generalnej Guberni i uwalniali albo wywozili do obozu koncentracyjnego lub na roboty do Niemiec.
[00:30:36] Po ataku 5 września [1944] „Krybar” przyszedł z kwatery przy Tamce na barykadę przy Konopczyńskiego. Na placyku postawił karabin maszynowy i skierował lufę w stronę barykady na końcu ulicy. Zdawał sobie sprawę z tego, że będzie tam silne natarcie niemieckie i jeśli powstańcy opuszczą barykadę, on zatrzyma Niemców w bramie seriami z karabinu maszynowego. Powstańcy rzeczywiście opuścili barykadę i pokazali się w bramie – reakcja dowódcy. Boh. jako łącznik „Krybara” stał koło niego. W kamienicy była przeszklona klatka schodowa i „Krybar” widział, że ktoś biegnie schodami na górę. Przypuszczał, że Niemcy wdarli się do budynku i wydał rozkaz ostrzelania klatki schodowej. Po jakimś czasie przybiegł stamtąd podchorąży z opaską krzycząc, że zaatakowano oddział powstańczy – reakcja „Krybara”. Tego dnia odparto wszystkie ataki Niemców. Zdarzenie świadczyło o tym, że dowódca potrafił sobie radzić w trudnych sytuacjach. Boh. jako łącznik nosił rozkazy „Krybara” na pozycje albo informował powstańców na pozycjach, że mają się zgłosić do dowódcy.
[00:37:56] Powstańcy mieli wielu jeńców niemieckich. Kilkunastu rozbrojonych Niemców stało na podwórku, powstańcy kwaterowali w stolarni na parterze. Okna były otwarte i boh. widział, co się dzieje. Jeńców, wśród których była para cywili, folksdojcze, pilnował jeden z powstańców. Boh. zauważył, że kobieta wyciągnęła coś z torebki i włożyła do ust. Za chwilę dostała drgawek i upadła po zażyciu trucizny. Boh. widział jej agonię, lekarz stwierdził zgon. Jeńców umieszczono w garażu, który zamknięto na kłódkę. Potem boh. poszedł na barykadę. Z jeńcami były kłopoty, odsyłano ich do Śródmieścia, gdzie trafiali do obozów. Jeńców zgrupowania odprowadzono na ul. Chmielną. Traktowano ich przyzwoicie, karmiono.
[00:42:20] Boh. 5 września [1944] walczył na barykadzie, nocą Niemcy nie atakowali, a rano oddział został zmieniony. Był przygotowany na to, że na tej barykadzie zginie. Kilku powstańców z grupy, która przyszła jako zmiana, poległo tam. Boh. przygotowując się na śmierć modlił się o odpuszczenie grzechów i zbawienie, pogodził się z tym, że nie będzie żyć. Gdy następnego dnia szedł ulicą Foksal do domu zauważył, że pali się szpital, do którego poprzedniego dnia odprowadzili ciężko rannego kolegę. Na zewnątrz krzątały się sanitariuszki i zapytał jedną z nich o los ciężko rannych. Odpowiedziała mu, że spalili się żywcem. Przypomniał sobie krzyki w nocy dochodzące z ulicy Drewnianej, bardzo to przeżył i czuł się winny śmierci kolegi. [00:45:27] Część ludności ze Starówki oraz powstańcy z mjr „Rogiem” [Stanisław Błaszczak] przeszli od strony mostu Kierbedzia na Powiśle. Mjr „Róg” jako starszy stopniem od kpt. „Krybara” przejął 6 września [1944] dowództwo nad Powiślem i dowodził wycofywaniem się powstańców do Śródmieścia. Wycofywano się przez Nowy Świat, w poprzek ulicy była duża barykada – proces jej budowy, ostrzeliwana przez Niemców z Banku Gospodarstwa Krajowego. Wycofywanie na Chmielną trwało kilka godzin, ponieważ grupa liczyła ponad 1200 ludzi.
[00:48:56] 2 września część powstańców ze Starówki przeszła górą od strony mostu Kierbedzia, a część szła kanałami z Placu Krasińskich na Nowy Świat. Właz był na skrzyżowaniu z Warecką i tam wychodzili powstańcy. Przejście kanałem było tak męczące, że wyciągano ich, bo nie mieli siły wejść po klamrach na górę. Boh. nie szedł w kanale.
[00:50:46] Na Powiślu nie było głodu. Działał urząd organizujący życie ludności cywilnej, powstała komórka zaprowiantowania, która zajmowała się żywnością dla uciekinierów. Zapasy żywności były w klasztorach. W innych dzielnicach głodowano. Handlowano jedzeniem. Przynoszono coś ze Śródmieścia, a tam oddawano bryły smalcu. Były duże zapasy czekolady i masy kakaowej. Na Powiślu była fabryka Fuchsa, którą zajęli powstańcy. Rodzice byli zdziwieni, gdy boh. przyniósł do domu czekoladę.
[00:53:12] W czasie powstania ojciec i brat działali w pogotowiu ratunkowym, które niosło pomoc lekko rannym. Gdy boh. przyszedł 6 września, w mieszkaniu nie było ojca ani brata. Była matka, która nie obudziła boh.
[00:54:23] Ksiądz Czartoryski jedną mszę odprawiał w kościele na Tamce, a drugą na podwórku przy Konopczyńskiego 5/7, gdzie zbudowano ołtarz. 15 sierpnia na mszę przyszli cywile i wielu powstańców. Boh. miał tego dnia składać przysięgę jako żołnierz AK. Miał wtedy 15 i pół roku. Wiosną 1942 w Szarych Szeregach była tylko młodzież powyżej 18 lat. Nie było jeszcze Zawiszaków i Bojowej Szkoły. Jesienią 1942 powstały trzy piony wiekowe i boh. był Zawiszakiem. Wspomnienie rozkazu Bora-Komorowskiego mianującego każdego harcerza Szarych Szeregów żołnierzem AK. Po mszy 15 sierpnia boh. złożył przysięgę żołnierską, zrobiło to wielu harcerzy, także młodszych od niego, z poczty polowej. Planowany napis na nagrobku boh.
[01:00:28] W otoczeniu boh. nikt nie panikował, raczej były akty brawury. Przed tym ojciec ostrzegał boh. Oficerowie zdawali sobie sprawę z tego, że każdy żołnierz jest cenny i chodziło im o jak najmniejsze straty, „ale myśmy młodzi, to byli szaleni”. Zawiszacy tworzyli pocztę polową. „Banan” [Zbigniew Banaś] zginął, ponieważ szarżował, przechodził z listami na stronę niemiecką. Boh. był na jego pogrzebie, zachowało się zdjęcie z uroczystości – powody, dla których boh. nie znalazł się na nim.
[01:03:28] Granaty filipinki robiono na Powiślu i rozdawano powstańcom. Dziennie produkowano kilkanaście sztuk, choć były problemy z prochem. Dostarczeniem elementów do produkcji zajmował się specjalny zespół. Boh. zdobył pistolet kalibru 5 mm zwany „damką”. Ze względu na mały kaliber można było z niego strzelać z bliska. Boh. miał broń, ale nie użył jej.
[01:05:56] Rano do mieszkania przyszli Niemcy. Boh. obudził się i usłyszał ich, znał niemiecki, ponieważ przez rok chodził w Gdyni do niemieckiej szkoły. Mieszkańcy wiedzieli, że Niemcy wysiedlają cywili. Matka miała przygotowane plecaki. Boh. bał się, zdjął mundur i założył cywilne ubranie. Lokatorzy zeszli na dół. Sąsiadami było dwoje aktorów: Nehrebecka [sic!] i [Władysław] Hańcza, którzy także zeszli na dół. Niemcy zaprowadzili wszystkich do pałacu na końcu ul. Foksal i tam robili dokładne rewizje. Boh. w zaciśniętej dłoni ukrył krzyż harcerski, który ocalił.
[01:09:40] Po miesiącu wolności [podczas powstania] na widok esesmanów boh. odczuwał strach. Grupę pędzono Wybrzeżem Kościuszkowskim, boh. trzymał się środka tłumu, by jakiś Niemiec go nie wyciągnął. Boh. bał się w czasie selekcji w Pruszkowie. Oficer niemiecki skierował go do grupy młodych ludzi, którzy mieli być wywiezieni na roboty. Reszta rodziny została skierowana do innego grupy. Matka podbiegła i przeciągnęła boh. na drugą stronę, Niemiec tego nie zauważył.
[01:11:53] Na początku powstania stosunek cywili do powstańców był bardzo pozytywny, ale z czasem zmienił się na negatywny. Gdy wycofywano się 6 września, jakaś starsza kobieta „psioczyła” na akowców mówiąc że wywołali powstanie, że to zbrodnia. Mówiła to wśród cywili i powstańcy tego nie słyszeli. Obecnie boh. zna skutki tej tragedii i mówi sobie, że wtedy miał 15 lat i rwał się do walki, ale Bór-Komorowski, który wydał rozkaz, wiedział jak sowieci odnieśli się do akowców w Wilnie, Lwowie. Powstanie militarnie było skierowane przeciwko Niemcom, ale politycznie przeciwko sowietom. W opinii boh. ta manifestacja nie miała sensu. Niedawno, gdy w środowisku Światowego Związku Żołnierzy AK rozmawiano o uroczystościach 1 sierpnia, boh. powiedział, że na miejscu Bora-Komorowskiego nie wydałby rozkazu o wybuchu powstania. Koledzy z Zarządu Głównego oburzyli się na te słowa. Inni powstańcy mówią o tym zrywie z wielki pietyzmem, a boh. ma do tego dystans. Liczba ofiar to wielka tragedia, o tym trzeba pamiętać i mówić.
[01:15:58] Po przeszukaniu [na Foksal] grupę ludzi przeprowadzono w Aleje Jerozolimskie pod Muzeum Narodowe. Tam kazano usiąść i czekać. Tłum był olbrzymi, panował upał, niektórzy mieli wodę w butelkach. Niedaleko siedziała rodzina: kobieta, mężczyzna i dwie dziewczynki. Usłyszano strzał i mężczyzna przewrócił się. Boh. nie wiedział, skąd strzelano. Do rannego przyszedł lekarz, ale mężczyzna zmarł. Po jakimś czasie tłum miał ruszać, ale kobieta z córkami nie chciała zostawić zwłok, więc oderwano ją siłą. Boh. do dziś pamięta jej przerażenie i rozpacz, to wydarzenie zrobiło na nim silne wrażenie.
[01:19:42] Powiśle było opanowane przez Armię Krajową, działały władze cywilne, które organizowały życie dzielnicy i miały siedzibę na Tamce w pałacu Ostrogskich. Był tam także teatr i teatr kukiełkowy. Była tam wielka sala, w której odbywały się spektakle teatralne, koncerty. Boh. pamięta występ Mieczysława Fogga – śpiewane piosenki. „Peżetki”, kobiety z Pomocy Żołnierzom, zajmowały się m.in. dziećmi, gotowały. Ocena życia na Powiślu w sierpniu 1944. Śpiewano piosenki, np. hymn Szarych Szeregów, piosenkę o Hitlerze śpiewano na ulicach. Niemcy zdawali sobie sprawę z tego, że piosenki podnoszą ludzi na duchu. W zespołach śpiewających na ulicach byli przedwojenni aktorzy.
[01:27:45] Boh. pamięta z czasów okupacji Władysław Hańczę i Nehrebecką [sic!], nie mieli ślubu, ale razem mieszkali. Po wojnie Hańcza nie miał nic wspólnego z Nehrebecką, rozstali się. Boh. znał też aktorkę Krystynę Łubieńską.
[01:30:23] Przeżycia powstańcze były bardzo silne i w tamtym czasie osłabiały. Gdy człowiek ma za dużo wrażeń, staje się obojętny, to obrona organizmu. Po wojnie boh. podobnie jak rodzice, znajomi starali się o tych przeżyciach nie mówić, wyrzucić je z pamięci. Przed maturą w 1947 r. boh. dostał od historyka zdanie napisania wypracowania o powstaniu. Napisał tak, że nauczyciel pochwalił go przed klasą i zapytał, czy brał w nim udział. Boh. odpowiedział, że nie. W tamtym czasie ukrywano przynależność do AK, choć boh. miał zaufanie do nauczyciela i wiedział, że nie jest ubekiem. W tamtym czasie pamięć zdarzeń była tak silna, że nie mógłby o tym swobodnie opowiadać. To stało się możliwe dopiero po latach. Dziś obraz już nie jest tak wyraźny i może opowiadać. Robi to w szkołach polskich i niemieckich, by ostrzec ludzi przed wojną.
[01:34:23] Z obozu w Pruszkowie jechano w bydlęcych wagonach do Końskich. Na stacji otwarto wagony i kazano ludziom wyjść, a pociąg odjechał – sytuacja warszawiaków. W czasie wojny działała Rada Główna Opiekuńcza, która zorganizowała w Końskich i okolicy pomoc okolicznych chłopów. Chłopi przyjeżdżali furmankami i zabierali ludzi do siebie. Boh. z rodziną trafili do wdowy w Rudnie koło Przysuchy i mieszkali do tam do grudnia [1944]. Boh. miał wtedy zobaczyć, jak żyją ludzie na wsi. Wcześniej nie zdawał sobie sprawy z tego, jaka tam panuje bieda. Wdowa była uboga, jedzono tylko kartofle i dynię – wymówki gospodyni. W podzięce pomagano przy kopaniu ziemniaków. Boh. nie wiedział, że to taka ciężka praca.
[01:38:32] Ojciec był kupcem i miał wielu znajomych w całym kraju. Napisał z Rudna list do znajomego kupca do Częstochowy, a ten zaprosił rodzinę do siebie. Ojciec chodził do Przysuchy i tam handlował papierosami, czasem boh. szedł z nim. Nie wiedział, że z Przysuchy pochodził [Oskar] Kolberg, obecnie boh. mieszka przy ulicy, której jest patronem. W grudniu [1944] wyjechano do Częstochowy, u znajomego kupca mieszkano do końca stycznia [1945]. W lutym wyjechano w kierunku Gdyni i dojechano tam w marcu. Mieszkanie ocalało. Uciekający Niemcy zamknęli je na klucz, ale matka miała własny i rodzina weszła do mieszkania, w którym były ich meble.
[01:41:25] Od Kościerzyny był problem z dojazdem na północ. Pociągi nie dojeżdżały do Gdyni. Dojechano do Wielkiego Kacka i stamtąd rodzina szła na piechotę. Nocowano w Wielkim Kacku, Rosjanie wchodzili do mieszkań i je rewidowali. Żołnierze gwałcili kobiety, chcieli zabrać matkę, ale to się im nie udało. Potem matka zabrudziła twarz i ubranie, by sowieci nie zwracali na nią uwagi. Gospodarze u których nocowano ostrzegali przed włóczącymi się sowietami, ale ruszono do Gdyni. Kilka razy Rosjanie zatrzymywali rodzinę, zabrali ojcu zegarek, ale udało się dotrzeć do domu – moment wejścia do własnego mieszkania.
[01:45:08] Ojciec od władz polskich w Toruniu dostał obowiązek organizowania magistratu po powrocie w Gdyni. Został kierownikiem wydziału aprowizacji miasta. Miał przydzielonych żołnierzy polskich, rekwirowano żywność w magazynach i przydzielano ludności. Ojciec zaczął organizować sklepy spożywcze. Dobrze wykonał swoje zadanie, ponieważ później bardzo go chwalono. W tamtym czasie były pieniądze rządu lubelskiego – inflacja.
more...
less
The library of the Pilecki Institute
ul. Stawki 2, 00-193 Warszawa
Monday to Friday, 9:00 - 15:00
(+48) 22 182 24 75
The library of the Berlin branch of the Pilecki Institute
Pariser Platz 4a, 00-123 Berlin
Pon. - Pt. 10:30 - 17:30
(+49) 30 275 78 955
This page uses 'cookies'. More information
Ever since it was established, the Witold Pilecki Institute of Solidarity and Valor has been collecting and sharing documents that present the multiple historical facets of the last century. Many of them were previously split up, lost, or forgotten. Some were held in archives on other continents. To facilitate research, we have created an innovative digital archive that enables easy access to the source material. We are striving to gather as many archives as possible in one place. As a result, it takes little more than a few clicks to learn about the history of Poland and its citizens in the 20th century.
The Institute’s website contains a description of the collections available in the reading room as well as the necessary information to plan a visit. The documents themselves are only available in the Institute’s reading room, a public space where material is available free of charge to researchers and anyone interested in the topics collected there. The reading room also offers a friendly environment for quiet work.
The materials are obtained from institutions, public archives, both domestic and international social organizations, as well as from private individuals. The collections are constantly being expanded. A full-text search engine that searches both the content of the documents and their metadata allows the user to reach the desired source with ease. Another way to navigate the accumulated resources is to search according to the archival institutions from which they originate and which contain hierarchically arranged fonds and files.
Most of the archival materials are in open access on computers in the reading room. Some of our collections, e.g. from the Bundesarchiv, are subject to the restrictions on availability resulting from agreements between the Institute and the institutions which transfer them. An appropriate declaration must be signed upon arrival at the reading room in order to gain immediate access to these documents.
Before your visit, we recommend familiarizing yourself with the scope and structure of our archival, library and audio-visual resources, as well as with the regulations for visiting and using the collections.
All those wishing to access our collections are invited to the Pilecki Institute at ul. Stawki 2 in Warsaw. The reading room is open from 9–15, Monday to Friday. An appointment must be made in advance by emailing czytelnia@instytutpileckiego.pl or calling (+48) 22 182 24 75.
Please read the privacy policy. Using the website is a declaration of an acceptance of its terms.