Wiesław Haciski (ur. 1930, Stołowicze) urodził się na Kresach Wschodnich. W lutym 1940 został wraz z matką, dwiema siostrami i babcią deportowany do osiedla Południewica na Syberii. Po amnestii wyjechał zorganizowanym przez wojsko polskie transportem do Buchary, gdzie przebywał w kołchozie Wapkent, a następnie z armią Andersa trafił do Persji i dalej przez Indie do Afryki. Cztery lata przebywał w obozie Marandillas w Południowej Rodezji. Po wojnie wrócił do Polski. W 1953 roku ukończył szkołę felczerską w Cieplicach, z nakazu pracy udał się do Jeleniej Góry, gdzie był kierownikiem BHP w międzyszkolnej przychodni lekarskiej. Około 1958 roku przeniósł się na Wybrzeże, pracował jako medyk w szpitalu wojewódzkim w Gdańsku i w przychodni w Oliwie.
[00:00:10] Autoprezentacja boh. urodzonego w 1930 r. W Stołowiczach na Nowogródczyznie. Przedstawienie rodziców: Kazimiery i Zdzisława Haciskich.
[00:01:05] Rodzina miała majątek w Stołowiczach koło Baranowicz, 100 hektarów ziemi i dom. Ojciec kupił majątek do Radziwiłłów z Nieświeża. Rodową siedzibą było Haciszcze, nadane przodkowi przez Zygmunta Starego. Ojciec był porucznikiem artylerii, w 1939 r. został powołany do wojska i wysłany na wschód. W czasie wojny boh. nie widział Niemców. Ojciec trafił do niewoli i został przez Litwinów przekazany sowietom. Jeńcy trafili do Kozielska i zamordowano ich w Katyniu. Ojciec uciekł, dwa miesiące szedł do Wilna, gdzie wyrobiono mu fałszywe dokumenty. Siostra ojca po wyzwoleniu mieszkała w Jeleniej Górze i ojciec do niej pojechał. Boh. był z rodziną na zesłaniu, babcia zmarła z głodu i wycieńczenia w Kermine.
[00:06:44] Po wybuchu wojny ojciec poszedł na front. Został złapany przez sowietów, ale udało mu się uciec i dojść do Wilna. Babcia Haciska, matka i trójka dzieci (boh. i dwie siostry) zostali wywiezieni w głąb ZSRR. O ojcu nie było wiadomości. Gdy się dowiedział, że rodzina jest w Rosji, chciał do nich jechać, na szczęście tego nie zrobił.
[00:08:48] W chwili deportacji boh. miał 10 lat – przyspieszone dorastanie pod nieobecność ojca. Dopiero potem dowiedziano się, że ojciec był w litewskiej niewoli i został przekazany Rosjanom, ale uciekł i dotarł do Wilna. Ojciec chodził do rosyjskiego gimnazjum i znał język. Podjął pracę w jakimś magazynie, gdy dostał dokumenty potwierdzające zatrudnienie zwolnił się i wyjechał.
[00:11:30] Do domu przyszli enkawudziści i żołnierze – wywózka. Zima była tak sroga, że ptaki zamarzały w locie. Rodzinę zapakowano do wagonów bydlęcych zamykanych od zewnątrz, więc na postojach nie można było wyjść. Podróż do Południewicy w gorkowskiej obłasti trwała ok. miesiąca – dokładny adres miejsca zesłania.
[00:14:35] Wywózka była zaskoczeniem. Enkawudziści mówili, że niczego nie trzeba brać, po wyjeździe rodziny przyszli do domu i wynosili rzeczy w walizkach. Matka i babcia zdołały spakować ciepłe ubrania i trochę żywności – skutki jedzenia słonej zupy, brak wody. W innych transportach dawano solone śledzie. Ludzie umierali w czasie drogi. Pociąg zatrzymał się przed niewielką stacją i zaczęto walić w drzwi prosząc o wodę, strażnik je otworzył i do wiader zgarnął śnieg. Wyżywienie w czasie podróży.
[00:20:55] Do posiołka Południewica dojechano saniami. Komendantem był enkawudzista Morozow, który nie cierpiał Polaków. Obóz był w lesie, nie można było stamtąd uciec. Mieszkano w barakach, zesłańcom dokuczały wszy i pluskwy. Pomieszczenia oświetlano lampami naftowymi.
[00:23:38] W obozie była pielęgniarka, która przyuczyła matkę do pracy. Dzięki temu przetrwano. Była wtedy epidemia duru brzusznego i czerwonki, sowieci bali się rozprzestrzeniania chorób i utworzyli szpitalik, w którym pracowała matka. Sprowadzono z frontu lekarza wojskowego, który przyleciał samolotem. Na czerwonkę zachorowała młodsza siostra, ale wyzdrowiała. Boh. chorował na dur brzuszny, powikłania spowodowały owrzodzenie oka. Miesiąc czasu był nieprzytomny i leżał w szpitalu. Był w takim stanie, że lekarz robiący obchód nie chciał do niego podchodzić. Po odzyskaniu świadomości widział dziewczynkę, która ogłuchła z powodu powikłań. Tylko oni dwoje przeżyli, inni pacjenci, w tym młodzi mężczyźni, umierali. [+]
[00:28:48] Kto nie pracował, ten nie dostawał jedzenia, ale boh. nie poszedł do pracy, ponieważ zachorował niedługo po przyjeździe. Po wyjściu ze szpitala wrócił do rodziny. Matka przyuczyła się do zawodu pielęgniarki. W szpitalu były dwie pielęgniarki Polki, w czasie epidemii przysłano jeszcze cztery Rosjanki. Matka była jedyną żywicielką rodziny.
[00:31:40] Boh. miał dwie starsze siostry, jedna zachorowała na czerwonkę. W Uzbekistanie obie pracowały przy przewożeniu ziemi z pola na pole. Rodzina została deportowana do Południewicy w pierwszej wywózce 1940 r. W posiołku była rosyjska szkoła, do której przysłano cztery nauczycielki. Uczono, że Boga nie ma – prośba o cukierki do Stalina. Wierzącym uczniom dokuczano. Chciano dawać zesłańcom rosyjskie dokumenty, ale nie brano ich.
[00:36:42] Sytuacja zesłańców poprawiła się po wybuchu wojny. Rosjanie przychodzili i wypytywali o Niemców – kontakty z miejscowymi, którzy nienawidzili komunistów – warunki życia. Przydział chleba dla dzieci i starców – jego opis. Niedaleko obozu był sowchoz i kołchoz – wymiana rzeczy na żywność.
[00:40:36] Komendant Morozow nie lubił Polaków i wrogo się do nich odnosił. Robił nagłe naloty i krytykował bałagan, choć zesłańcy nie mieli czym bałaganić. Karał pobytem w areszcie-piwnicy. Trafiła tam matka wraz z innymi kobietami – wyrzucenie aresztantek z powodu tego, że się modliły i śpiewały. Morozow miał syna, który źle się uczył.
[00:43:06] Zesłańcy, w tym nastoletnie siostry, pracowali przy wyrębie lasu. Siostry sobie nie radziły i potem cięły bale brzozowe, uzyskiwany ze spalania gaz był paliwem do traktorów. Uzyskanie metra sześciennego kostki brzozowej zajmowało cały dzień, czasem boh. przy tym pomagał. Trudne warunki pracy w tajdze. Ludzie dostawali z osłabienia kurzej ślepoty. Majaczenie na temat chleba, jego smaku i zapachu. [+]
[00:46:40] Po przyjeździe do obozu komendant zrobił zbiórkę zesłańców – przemówienie o tym, że już nie zobaczą Polski – reakcja starszych kobiet. W baraku zamieszkało 105 osób, spano na piętrowych pryczach. Odnoszenie się władz do zesłańców. W okolicy mieszkali biedni Rosjanie, też prześladowani przez komunistów. Gdy z miasta przyjeżdżał do domu w posiołku młody Rosjanin wysłany do szkoły, rodzice chowali pamiątki, święte obrazki, bo bali się donosu i prześladowania.
[00:51:48] W 1941 r. Niemcy napadli na Związek Radziecki. Sytuacja zesłańców trochę się poprawiła. Miejscowi Rosjanie byli biedni, ale potrafili się dzielić. Mężczyzn i niektóre kobiety zabrano do wojska, zostali tylko starcy.
[00:54:54] Boh. doszedł do momentu, w którym już nie chciał żyć. Powstawała armia Andersa i do posiołka przyjechał polski żołnierz w mundurze – reakcja zesłańców. Dowiedziano się o amnestii i potem ogłoszono ją oficjalnie. Można było poruszać się po Związku Zdradzieckim (sic!), ale potrzebne było zaświadczenie z kołchozu i zgoda NKWD. Nadzieja na powrót do Polski. [+]
[00:57:35] Zmiana nastawienia władz do Polaków. Powstały polskie władze i boh. chodził po żywność. Był w takim stanie, że niewielką odległość pokonywał w godzinę. Wojsko tworzyło się w rejonie Buchary w Uzbekistanie. Podróż pociągiem trwała miesiąc. Transport do Buchary zorganizował polski żołnierz – pomoc UNRRA. W Bucharze były polskie władze, zesłańców rozmieszczono w kołchozach, a po jakimś czasie nastąpił wyjazd do Persji.
[01:02:03] Gdy wyjeżdżano z Południewicy, kilka rodzin zostało, byli to Żydzi i Ukraińcy. Z Buchary transport rozdzielono do różnych kołchozów. Boh. widział gen. Andersa, który przyjechał, by spotkać się z ludźmi. Rodzina boh. zawdzięcza życie generałowi.
[01:04:25] Stan psychiczny boh. – przyspieszone dorastanie. Boh. nie chciał żyć – powody. Zmiana nastawienia po wiadomości o amnestii. [+]
[01:06:57] Babcia zmarła w Kermine tuż przed wyjazdem z ZSRR. Po przyjeździe do kołchozu siostry pracowały. Boh. był słaby i nie pracował. Nie było czym palić, więc zbierał łodygi bawełny – gotowane zalewajki. Matka dalej pracowała jako pielęgniarka. W Południewicy był lekarz Rosjanin i cztery pielęgniarki Rosjanki, które donosiły na Polki i chciały, by wyrzucono je z pracy – reakcja lekarza.
[01:11:12] Z Buchary pojechano do kołchozu Wabkent oddalonego od miasta o kilkadziesiąt kilometrów. Raz w tygodniu odbywał się targ, można było kupić żywność, mleko. Działały polskie władze – pomoc z UNRRA, oczekiwanie na wyjazd do Persji.
[01:14:13] W czasie ewakuacji do pociągu wsiadano w Kermine. Dojechano nad Morze Kaspijskie, stamtąd sowieckim statkiem do Persji. Transport z posiołka zorganizował żołnierz, który miał jakieś dobre dokumenty i stawano przed nim na baczność. W Kermine przebywano krótko, stąd pojechano do Persji.
[01:17:14] Babcia zmarła w Kermine. Wszyscy tam dostali biegunki. Matka pracowała w szpitalu i miała dostęp do leków, ale te nie pomagały. Matka dostała butelkę wina i tym się kurowano, wino nie pomogło babci, która trafiła do szpitala wojskowego i tam zmarła. Były tam dwa cmentarze, pochowano ją na cmentarzu Kermine-stacja. Chowano w zbiorowych mogiłach, ale babcia została pochowana sama. Boh. po latach był na cmentarzu w Kermine, ale nie odnalazł grobu. W Bucharze był polski ksiądz, więc dał na mszę za duszę babci, która w chwili wywózki miała 72 lata. Babcia zmarła opatrzona sakramentami przez polskiego kapelana – ewakuacja z ZSRR.
[01:22:10] Na pokładzie radzieckiego statku popłynięto do Persji. Każdy musiał iść pod prysznic, głowy strzyżono na zero, dostawano nowe ubrania, a stare polewano naftą i palono. Niektórzy zmarli, ale zgasła epidemia. Potem pojechano samochodami do Teheranu – przejazd przez góry. Kierowcy jeździli ostro. Gdy spotykały się dwa pojazdy, nie mogły się minąć – kombinowanie. Po wyjechaniu z gór na płaskowyż zatrzymano samochody przy szlabanie i boh. zobaczył tam radzieckiego żołnierza z karabinem – reakcja. Podróżnych nie uprzedzono o ostatnim sowieckim posterunku. [+]
[01:30:10] Boh. znalazł się w III obozie w Teheranie położonym w górach. Był odwodniony i wątły – system jedzenia. Persowie byli przyjaźni, przynosili owoce, których brakowało w czasie zesłania. Mieszkano w namiotach wojskowych – warunki bytowe. W nocy podchodziły dzikie zwierzęta.
[01:33:24] W Persji najpierw odbywano dwutygodniową kwarantannę, a potem wyjeżdżano do innych obozów. Polacy wyjeżdżali do Indii, Afryki. Boh. trafił do Indii, ale był tam krótko. Boh. słyszał o Hance Ordonównej. W Kermine musiano się rozłączyć, obie siostry poszły do junaczek, zostały ewakuowane do Południowej Afryki i nie było z nimi kontaktu. Widziano się tylko przez krótki czas w Pahlevi. Boh. był z matką i z nią wyjechał do Indii, a potem Afryki – rejs angielskim okrętem. Początkowo kapitan nie chciał zabrać uchodźców, rejs nie był bezpieczny z powodu łodzi podwodnych. Spano z kamizelkami ratunkowymi pod głową.
[01:43:45] W Mombasie były polskie władze i uchodźców przewieziono z portu na dworzec kolejowy – przyjęcie w Afryce. Pociągiem pojechano do południowej Rodezji do osiedla dla uchodźców w Marandellas [obecnie Marondera w Zimbabwe]. W osiedlu była szkoła – sprawna organizacja. Dochodziły wiadomości o sytuacji na froncie. Nie było kontaktu z ojcem ani żadnych wieści o nim.
[01:46:10] Do życia w Afryce dostosowano się. Nie zachęcano do kontaktów z tubylcami i spoufalania się z nimi. Polacy mieli inne podejście, co nie podobało się Anglikom. Zdarzyło się, że Murzyn uderzył Polkę w twarz, co było wyjątkowym przypadkiem. Murzyn został aresztowany. Wielu tubylców było na wpół dzikich, ci wykształceni pracowali w biurach. Tubylców dziwiło, że Polacy całują kobiety w rękę.
[01:50:10] Boh. należał do harcerstwa, pojechał na międzynarodowy zjazd jako członek drużyny reprezentującej Polskę. Każdy dostał koreczek na sznurku i miał go ze sobą nosić. Anglicy pogubili koreczki i musieli płacić do wspólnej kasy.
[01:53:00] W południowej Rodezji przebywano cztery lata. Radość na wiadomość o zakończeniu wojny – pragnienie powrotu do Polski. W drodze do kraju przypłynięto do Genui. Droga ze statku do samochodów była obstawiona żołnierzami, więc nie chciano zejść z pokładu bojąc się powrotu do „ruskich”. Kapitan był z pochodzenia Francuzem, a matka znała francuski i poszła do niego. Dowiedziała się, że we Włoszech są wybory, a żandarmów wysłano dla ochrony Polaków. Potem ciężarówkami pojechano do miasta i tam kilka dni czekano na grupę Polaków z południa Włoch. Cmentarz w Genui – wrażenia.
[02:00:02] Powrót z Afryki do Polski – z Włoch przyjechano pociągiem. W Pahlevi w czasie kwarantanny zobaczono się z siostrami, junaczkami. Potem drogi się rozeszły, boh. z matką trafili do Afryki, a siostry były w szkole junaczek.
[02:03:18] W czasie pobytu w Afryce dowiedziano się o utraceniu Kresów Wschodnich przez Polskę. Podczas wojny Niemcy spalili dwór. Po latach boh. tam pojechał i nie mógł odnaleźć śladów budynku. Drzewa były wycięte, stał mur kołchozu.
[02:06:00] Do Polski nie chciano wracać, przestrzegano przed tym, ale przyjeżdżali także agitatorzy namawiający do powrotu. Jedna z mieszkanek osiedla korespondowała z siostrą w Polsce – dopisek cenzora na liście spowodował, że ludzie nie chcieli wracać do kraju. Z Polski przyjechał inżynier, przyzwoity człowiek, który na zebraniu powiedział, jak jest w Polsce niczego nie ukrywając – argumenty przemawiające za powrotem. Z agitatorem pojechało kilka osób, w tym ksiądz, by zorientować się w sytuacji. Dowiedziano się, że ojciec żyje [i mieszka w Polsce]. Boh. miał 18 lat i sceptycznie podchodził do powrotu, przyszła wiadomość, że niektórzy młodzi ludzie zostali wywiezieni do ZSRR. Z drugiej strony wiedział, że jeśli nie wróci, to może nigdy nie zobaczyć ojca. Podróż była opłacona, a nie wiedziano, jak będzie później. Wyjeżdżając z Afryki postanowił, że nie da się złapać Rosjanom.
[02:12:33] Po przyjeździe okazało się, że w Polsce nie jest tak źle. Ojciec brał udział w organizowaniu transportu pracowników Uniwersytetu Wileńskiego oraz wyposażenia uczelni do Poznania i tam został. W transporcie w specjalnej skrzyni została ukryta łączniczka poszukiwana przez komunistów. Skrzynia stała w wagonie bagażowym, do którego dostęp miał ojciec. Pilnowano, by na jakimś postoju nikt tego wagonu nie odczepił.
[02:16:08] Droga z Afryki do Polski. Liczenie w języku suahili i prośba o mleko. Boh. pracował u Anglików na farmie. Jego zadaniem było pilnowanie pracowników plantacji tytoniu – zasady suszenia liści. Małpy zrywały liście i niszczyły uprawy.
[02:22:12] Polską granicę przekraczano w Międzylesiu i tam odbywano kwarantannę. Przyjechał wuj z Warszawy i ojciec i pojechano do Warszawy. Boh. był tam kilka miesięcy. Ojciec mieszkał w Sobieszowie koło Jeleniej Góry i pojechano do niego – warunki mieszkaniowe. W Jeleniej Górze boh. zdał maturę. Siostry studiowały w Warszawie. Po śmierci matki wyjechał do Gdańska, potem zamieszkał w Gdyni. Na Wybrzeże przyjechał w styczniu 1958.
[02:25:05] Władze komunistyczne nękały ojca, choć nie wiedziano, że był przedwojennym oficerem. Gdy czasy się zmieniły, przyszedł sąsiad i przepraszał za to, że przychodził pod dom i podsłuchiwał.
more...
less
The library of the Pilecki Institute
ul. Stawki 2, 00-193 Warszawa
Monday to Friday, 9:00 - 15:00
(+48) 22 182 24 75
The library of the Berlin branch of the Pilecki Institute
Pariser Platz 4a, 00-123 Berlin
Pon. - Pt. 10:30 - 17:30
(+49) 30 275 78 955
This page uses 'cookies'. More information
Ever since it was established, the Witold Pilecki Institute of Solidarity and Valor has been collecting and sharing documents that present the multiple historical facets of the last century. Many of them were previously split up, lost, or forgotten. Some were held in archives on other continents. To facilitate research, we have created an innovative digital archive that enables easy access to the source material. We are striving to gather as many archives as possible in one place. As a result, it takes little more than a few clicks to learn about the history of Poland and its citizens in the 20th century.
The Institute’s website contains a description of the collections available in the reading room as well as the necessary information to plan a visit. The documents themselves are only available in the Institute’s reading room, a public space where material is available free of charge to researchers and anyone interested in the topics collected there. The reading room also offers a friendly environment for quiet work.
The materials are obtained from institutions, public archives, both domestic and international social organizations, as well as from private individuals. The collections are constantly being expanded. A full-text search engine that searches both the content of the documents and their metadata allows the user to reach the desired source with ease. Another way to navigate the accumulated resources is to search according to the archival institutions from which they originate and which contain hierarchically arranged fonds and files.
Most of the archival materials are in open access on computers in the reading room. Some of our collections, e.g. from the Bundesarchiv, are subject to the restrictions on availability resulting from agreements between the Institute and the institutions which transfer them. An appropriate declaration must be signed upon arrival at the reading room in order to gain immediate access to these documents.
Before your visit, we recommend familiarizing yourself with the scope and structure of our archival, library and audio-visual resources, as well as with the regulations for visiting and using the collections.
All those wishing to access our collections are invited to the Pilecki Institute at ul. Stawki 2 in Warsaw. The reading room is open from 9–15, Monday to Friday. An appointment must be made in advance by emailing czytelnia@instytutpileckiego.pl or calling (+48) 22 182 24 75.
Please read the privacy policy. Using the website is a declaration of an acceptance of its terms.