Halina Wentland z d. Popiniak (ur. 1929, Dolina, obecnie Ukraina) pochodzi z rodziny mieszanej: jej ojciec był grekokatolikiem, a matka katoliczką. Była najmłodszą z piątki rodzeństwa, miała siostry Joannę, Józefinę i Marię oraz brata Stanisława. Ojciec był cieślą, po jego śmierci w 1937 r. („galopujące suchoty”) rodzina zubożała i cierpiała niedostatek i głód. Pani Halina była świadkiem prowadzenia na egzekucję ludności żydowskiej, umożliwiła ucieczkę chłopcu żydowskiemu. Rodzina żyła w ciągłym zagrożeniu atakami ukraińskich nacjonalistów. Wiosną 1944 rodzina dała schronienie rannemu żołnierzowi radzieckiemu, który doczekał wkroczenia Armii Czerwonej. W czerwcu-lipcu 1945 pani Halina z matką, siostrami i jedynym dobytkiem – kozą - została przetransportowana do Zwierzynia k. Kościana w Wielkopolsce. Po dwóch latach pani Halina przeprowadziła się do Zielonej Góry, gdzie podjęła pracę w fabryce cukierków. Po siedmiu latach i likwidacji fabryki zatrudniła się w Wojewódzkiej Spółdzielni Spożywców „Społem”, w której przepracowała kolejne trzydzieści lat na różnych stanowiskach, m.in. jako ekspedientka sklepu „Pod Michałem” oraz pracowniczka biurowa. Pracowała też w firmie Budomont (wysyłka pracowników do pracy za granicą) oraz w kancelarii tajnej przy Wojewódzkim Związku Spółdzielni Rzemieślniczych. W latach 80., po udarze i urazie kręgosłupa, przeszła na rentę. Od 2013 roku przebywa w Domu Pomocy Społecznej „Kombatant” w Zielonej Górze. W 1950 roku poślubiła Czesława Wentlanda. Rok później przyszedł na świat ich syn Andrzej, a w 1956 roku syn Krzysztof. W 1970 roku mąż zginął w wyniku wypadku samochodowego.
więcej...
mniej
[00:00:10] Autoprezentacja boh. urodzonej w 1929 r. na terenie obecnej Ukrainy. Mieszkano u podnóży Karpat, sąsiadami byli Huculi.
[00:01:16] Ojciec był cieślą i budował domy. Boh. miała czwórkę rodzeństwa i była najmłodsza. Ojciec zaziębił się na budowie, zachorował na gruźlicę i zmarł w lipcu 1937 r. Po śmierci ojca było ciężko. Siostry nauczyły się szycia i potem szyły dla miejscowych Żydówek. Matka dostała licencję na prowadzenie niewielkiego sklepu, sprzedawano w nim wyroby tytoniowe i czekoladowe. Ojciec kupił działkę łącznie z lasem i wybudował dom, rodzina miała ogród. Za górą były wioski huculskie – mieszana ludność polsko-ukraińska. Jedna z sióstr jeździła na Podole po żywność. Matka pomagała sąsiadce lekarce, która była jej koleżanką ze szkoły. Młodsze dzieci zajmowały się domem, w piecu palono torfem, drewnem, na zimę zbierano orzechy leszczyny – surowe zimy.
[00:06:45] Gdy przyszła wojna, nie można było chodzić do szkoły. Ciotka była nauczycielką i uczyła dzieci. Boh. chodziła do ochronki prowadzonej przez zakonnice. W czasie okupacji niemieckiej zaczęły działać bandy ukraińskie. Sąsiedzi Ukraińcy zaczęli się źle odnosić do Polaków.
[00:08:30] Za domem było pole po babci i matka je obsiała. Rodzina miała krowę i boh. z rodzeństwem nosiła nawóz, by użyźnić ziemię. Jedna z sióstr spuchła z głodu, matka dostała kozę od Żyda. Matka wyprzedała rzeczy z domu i już nie było za co kupić jedzenia. Pewnego dnia przyszedł żołnierz polski, chłopak z Bydgoszczy, uciekinier z obozu jenieckiego. Matka go przygarnęła i ukrywał się w gospodarstwie. Żołnierz zakochał się w najstarszej siostrze boh., młodzi wzięli ślub i wyjechali do Bydgoszczy.
[00:12:48] W 1942 r. panował wielki głód. Nocami stano w kolejkach do sklepów, by kupić kawałek chleba. Z gór schodzili Huculi. Zaczęły się łapanki Żydów. Dom stał pod lasem, za nim płynął potok, z którego czasem brano wodę. Zapamiętane sceny, gdy Żydów zabierano do getta. Górale wymieniali z nimi żywność na złoto, futra. Wuj był elektrykiem, chodził do domów żydowskich i wyłączał w nich urządzenia elektryczne. Czasem znalazł jakieś precjoza i za to kupował jedzenie, którym dzielił się z rodziną boh. [+]. Dzięki kozie, owocom i warzywom latem dało żyć.
[00:16:48] Za domem na górze był żydowski cmentarz. W 1942 r. zaczęto kopać tam rowy. W lipcu zrobiono zrobiono łapankę, wyciągano ludzi z domów. Boh. także złapano. Żydzi szli utworzonym z ludzi szpalerem. Jedna z kobiet, piękna Żydówka, uklękła przed oficerem niemieckim i o coś go prosiła, ten wyjął pistolet i strzelił jej w głowę. Zwłoki odsunięto i kolumna ludzi szła dalej. W pewnym momencie zaczął uciekać chłopiec w granatowych spodniach i białej bluzce, żołnierze go nie widzieli. Boh. podała mu rękę, przeciągnęła go przez kordon na drugą stronę i popchnęła do rowu. Potem dowiedziała się, że chłopiec uciekł. Żydów zaprowadzono na cmentarz, kazano się rozebrać do naga, tańczyć wokół dołów. Potem do mieszkańców przyszedł żołnierz mówiąc, że zabiera ludzi do zasypywania grobów. Jedna z kobiet odepchnęła boh. i nie zabrano jej do tej roboty. Potem boh. obudziła się w lesie i poszła do domu. Nie wie, czy ktoś uratował się z egzekucji. [+]
[00:23:15] Boh. po latach pojechała do rodzinnej Doliny. Miała wuja kolejarza i pytała go o żydowskiego o chłopca, który uciekł. Wuj powiedział, że chłopiec wsiadł do pociągu, ale weszli tam Niemcy i zastrzelili go. Boh. nie ma pewności, czy chodziło o chłopca, któremu pomogła.
[00:24:30] Zbliżał się front. Z powodu zagrożenia ze strony banderowców rodzina uciekała z domu, spano w piwnicy u sąsiadów – pomoc okolicznych gospodarzy. Na dzień wracano do domu. Pewnego dnia przyczołgał się ranny rosyjski żołnierz. Ojciec boh. był wyznania grekokatolickiego, matka była Polką. Rannemu nie chciała pomóc sąsiadka Ukrainka, matka się nad nim zlitowała. Dała mu ubrania ojca, a mundur zakopała. Żołnierz leżał w domu, a rodzina na noc uciekała do sąsiadów mieszkających bliżej miasta. Opatrunki zmieniała mu sąsiadka. Oszczeniła się suka i miała cztery szczeniaki. Ranny żołnierz leżał w piwnicy razem ze psami. Boh. nosiła tam jedzenie pomimo ostrzału, sąsiadka karmiła rannego, a ona karmiła psy. Pewnego dnia Niemcy złapali ją, gdy szła z jedzeniem, ale wytłumaczyła, że to dla psów a nie dla partyzantów. [+]
[00:31:08] Siostra się odżywiła i zaczęła pracować. Gdy Rosjanie wkroczyli, po raz pierwszy przynieśli ze sobą komary. Boh. miała pogryzione nogi, które z niedożywienia zaczęły ropieć. Matka poszła do szkolnego komitetu rodzicielskiego, który organizował wyjazdy dzieci z biednych rodzin do gospodarzy na Podole. Boh. wyjechała, gospodyni karmiła ją lebiodą, kaszami, poiła mlekiem. Boh. pomagała w gospodarstwie, pasła krowy. Dzięki pobytowi na wsi wyleczyła się, ale do dziś ma blizny na nogach. Boh. wróciła do domu, a po jakimś czasie do wsi, w której była wkroczyli Niemcy, zabili gospodynię i jej córkę, spalili wieś
[00:34:10] Gdy miasto zajęli Rosjanie, matka zgłosiła, że w domu leży ranny żołnierz. Zabrano go obiecując matce order za odwagę. Potem przyszła kartka od żołnierza, który dziękował i napisał, że rękę uratowano. Pewnego dnia przyszli Rosjanie i kazali zabrać rzeczy. Ponieważ matka uratowała żołnierza, pozwolono jej zabrać kozę do transportu. Na stacji w Broczkowie rodzinę wsadzono do wagonu, dla kozy zrobiono kojec. Po drodze na zachód często się zatrzymywano i podróż trwała długo. Było lato, przed odjazdem pociągu boh. biegała do domu oddalonego o 7 km i zrywała czereśnie. Miejscowi przynosili jedzenie przesiedleńcom. Na postojach w czasie podróży koza się pasła.
[00:36:43] Dolina była żydowskim miastem, adwokaci, lekarze, sędziowie byli Żydami. Jeden z przesiedleńców, mający w wagonie miejsce obok kozy, wiózł książki. Pewnego dnia rano okazało się, że koza ma na nosie okulary, na rogach kapelusz i zjada książkę. Koza zniszczyła także dokumenty rodzinne, które wiozła matka.
[00:38:12] Po kilku tygodniach dojechano do Zwierzyna. Matka dostała tam dom murowany. Siostra zaczęła pracować w przedszkolu w Strzelcach Krajeńskich, wyszła za pracownika banku i została w Strzelcach. Druga siostra wyszła za szewca i wyjechała z mężem do Zielonej Góry. Rodzinie pomagała UNRRA. Brat pojechał ze szwagrem do Zielonej Góry, by poszukać tam mieszkania. Znaleźli domek na Wzgórzach Piastowskich przy ul. Teresy. Przy domu był duży ogród i sad – przeprowadzka. Gdy brata zabrano do wojska do Giżycka, boh. została z matką – trudności aprowizacyjne. Boh. chodziła do lasu po opał, nosiła wiadrami wodę z ul. Piastowskiej.
[00:43:24] Boh. podjęła pracę w fabryczce czekolady i cukierków pana Szafranka – zawijanie cukierków na akord. Boh. pracowała tam przez siedem lat, aż do likwidacji zakładu. Właściciel po likwidacji wyjechał do Wrocławia. Boh. zaczęła pracować w sklepie „Pod Michałem” należącym do Wojewódzkiej Spółdzielni Spożywców. Pewnego dnia klient przyszedł bardzo późno i boh. nie chciała mu sprzedać ziemniaków, ale w końcu to zrobiła. Potem klient przychodził, odprowadzał ją do banku, gdzie nosiła utarg. Mężczyzna podobał się matce i boh. wyszła za niego. Mąż pracował w Wojewódzkiej Radzie Narodowej i załatwił jej pracę w biurze, choć nie skończyła szkoły. Pomagali jej inni urzędnicy, a boh. dokształcała się – ukończenie technikum. W WSS Społem pracowała przez 30 lat na różnych stanowiskach, m.in. w dziale gastronomii – wyjazdy do Warszawy i Kołobrzegu na kursy. W Społem były niskie zarobki.
[00:50:40] Koleżanka pracowała w Wojewódzkiej Spółdzielni Pracy, działało tam biuro „Budomont” zajmujące się werbowaniem fachowców do pracy w Niemczech, Libii. Boh. zaczęła tam pracować. Praca polegała na werbunku, szkoleniach, składaniu wniosków paszportowych na milicji i organizowaniu wyjazdów. Jedna składnica paszportów mieściła się w Warszawie, druga w Katowicach. Boh. pomagała pracownica wydziału paszportowego milicji – organizacja składnicy paszportów w Zielonej Górze. Boh. pracowała, aż dostała udaru.
[00:54:28] Boh. miała dwóch synów, jeden wyjechał do pracy w Niemczech, a stamtąd wyemigrował do Ameryki. Matka chorowała na Alzheimera i boh. nie mogła sobie z nią poradzić. Umieściła ją w domu pomocy w Wolsztynie prowadzonym przez zakonnice. Matka tam zmarła. Gdy boh. pracowała w Społem, mąż wyjechał służbowo i zginął w wypadku. Boh. z przepracowania dostała udaru i musiała iść na rentę. Potem pracowała jeszcze przez dekadę w kancelarii tajnej. Przez dziesięć lat czekała na mieszkanie w spółdzielni mieszkaniowej. Starszy syn wyjechał z rodziną do Norwegii, wnuk ożenił się z Norweżką. Stan zdrowia boh. – skutki upadku w domu, przeniesienie do domu opieki. Operacja na nowotwór, złamanie kręgosłupa. Sytuacja rodzinna boh.
[koniec samodzielnej relacji – świadek odpowiada na pytania]
[01:06:00] Przedstawienie rodziców: Stefanii i Bazylego Popiniaków. Miała siostry Joannę, Józefinę, Marię i brata Stanisława. Mieszkano w mieście Dolina, centrum było żydowskie. Wokół miasta były osiedla. Boh. mieszkała na Horiszu, Podgórzu, przy ul. Gabrieli Zapolskiej, – inne dzielnice. W Broczkowie była stacja kolejowa, w Solinach kopalnia soli. W niektórych osiedlach mieszkali sami Ukraińcy. Wspomnienie kąpieli w potoku.
[01:08:44] Przed piętnastu laty boh. była z synami w Dolinie – zniszczenia dokonane przez Rosjan, którzy wycięli las szukając siarki. Dom babci spalili banderowcy. Boh. ze stacji kolejowej przychodziła po czereśnie. Widziała, że w domu na podłodze Rosjanie palili ognisko. W domu rodziny boh. ktoś mieszka, ale Ukrainiec nie chciał jej tam wpuścić. Boh. opowiadała przewodniczce Ukraince o bandach, ale usłyszała, że to nieprawda. Boh. była na cmentarzu żydowskim, ale był zagrodzony taśmą, a nagrobki były porozrzucane. Most nad potokiem był zerwany. Nikt nie chciał z nią rozmawiać na temat cmentarza żydowskiego. Wspomnienie kolumny Żydów [idących na kirkut]. Cmentarz koło kościoła był tak zarośnięty, że nie znalazła grobów bliskich.
[01:14:38] Wśród idących Żydów boh. widziała koleżanki ze szkoły. Niemcy zwieźli Żydów z okolicznych miejscowości. Boh. znała z widzenia chłopca, któremu pomogła uciec, był od niej młodszy, ale spotykała go w szkole. Wuj mówił, że chłopiec został zastrzelony przez Niemców.
[01:16:20] We Lwowie została jedna z sióstr matki, druga mieszkała w Bytomiu.
[01:17:46] Getto było w centrum miasta. Potem domy żydowskie zburzono. Po wojnie wycięto lasy i zniszczono potok. Boh. widziała żydowskie matki wyrzucające dzieci przez okna, potem kobiety za nimi skakały i ginęły.
[01:19:46] Gdy [w 1939] wkroczyli Rosjanie, w domu pojawił się polski żołnierz, Kazimierz Tabaczyński, który uciekł z sowieckiej niewoli. Tabaczyński ożenił się z siostrą Joanną i młodzi wyjechali do Bydgoszczy. Gdy urodziło się dziecko, siostra mieszkała u teściów, a jej mąż pojechał do Janówka [Janowa?] Lubelskiego i był tam dyrektorem elektrowni. Rosjanie chcieli zabrać pasy z zakładu, a szwagier ich bronił. Potem gosposia znalazła w domu jego zwłoki. Po latach jego córka szukała miejsca pochówku ojca, ale nie znalazła. Tabaczyński mieszkał z rodziną boh. przez jakiś czas, gdzieś pracował i przynosił do domu chleb.
[01:25:00] Ranny żołnierz sowiecki pojawił się w czasie przejścia frontu, gdy miasto zdobywali raz Rosjanie, a raz Niemcy. Żołnierz był ranny w rękę, mówił, że jest Białorusinem. Ojciec był grekokatolikiem, ale dzieci ochrzczono w kościele katolickim. Ojciec prawdopodobnie pochodził z Białorusi, matka była Polką.
[01:26:21] Siostra jeździła w czasie okupacji po żywność na wieś. Pewnego dnia była łapanka na dworcu i siostra spędziła noc w jeziorze. Uratowała towar i potem matka go suszyła. Wieś na Podolu, w której boh. była na odżywieniu, została spalona, a gospodynię, u której mieszkała, zabito.
[01:28:20] Boh. nie słyszała, by uratowali się jacyś Żydzi z Doliny. Jedna z Żydówek wyszła z grobu, ponieważ nie zginęła w czasie egzekucji, i Niemcy ją zastrzelili. Kolumnę Żydów prowadzili żołnierze niemieccy. Na dole mieszkała Ukrainka, która donosiła Niemcom. Potem znosiła ubrania po Żydach z cmentarza do domu. Kobieta zwariowała i zmarła, a jej dom rozebrano. Ciała [Żydów] przysypano ziemią i wapnem, potem był taki fetor, że nie można było w domu otwierać okien. Po wejściu Rosjan boh. chodziła na cmentarz i widziała, że groby jeszcze „falowały”. Gdy po latach odwiedziła Dolinę, była ciekawa, co stało się ze szczątkami Żydów, ale nikt nie chciał na ten temat rozmawiać [+]. Po wysiedleniu Polaków przywieziono ludzi z różnych stron Ukrainy. Boh. była w miejscu, gdzie stał dom wuja, mieszkała tam Ukrainka.
[01:34:20] Wuj Bolesław Belicaj [Belicej?], brat matki, wyłączał prąd w mieszkaniach żydowskich. Dziadek był Węgrem, stąd nazwisko. Wuj przyjechał z rodziną do Polski i mieszkała w Drezdenku, chorował na chorobę Burgera i zmarł. Wuj w żydowskich domach znajdował złoto, które wymieniano na żywność. Matka pochodziła z wielodzietnej rodziny, ośmioro z jej rodzeństwa umarło. Wuj Stanisław Bigos, mąż jednej z sióstr matki, pracował na kolei.
[01:37:05] Koza, która przyjechała do Polski, trafiła do Zielonej Góry, matka oddała ją gospodarzom mieszkającym w pobliżu. Dostała od nich kury, dokupiono kurczaki, dla których boh. przygotowała kącik w kuchni.
[01:38:15] Do Polski jechano otwartymi wagonami. Gdy pociąg się zatrzymywał, zbierano runo leśne. Ludzie z wiosek przynosili żywność. Na dworzec w Dolinie znajomi Polacy przynosili jedzenie. Gdyby żył ojciec, rodzina zostałaby w Dolinie – wyjazd do Polski. Rodzina była biedna i nie miała co zabrać. Bano się band ukraińskich i rodzina chciała wyjechać. Bandy działały także po wkroczeniu Rosjan. Ulica, przy której mieszkano, była przeznaczona do likwidacji. Kolega siostry pracował w magistracie i zdobył listę domów do spalenia. Był na niej dom boh. oraz dom babci – ten spalono.
[01:41:03] Najstarsza siostra było a dziesięć lat starsza od boh., która w chwili przyjazdu na zachód miała 15 lat. W Zwierzynie pracowali młodzi chłopcy, którzy przynosili siostrom tytoń, a te robiły im papierosy. Paczki żywnościowe z UNRRA – smakołykiem była czekolada. Matka przez krótki czas prowadziła sklepik w Dolinie, dom zachował się do dziś. Boh. spotkała sąsiada Michała Marynowicza, Ukraińca, z którym bawiła się jako dziecko.
[01:45:15] Boh. wydaje się, że w Dolinie nie zostali żadni Polacy. Do Zwierzyna przyjechano latem 1945 r., po dwóch latach wyjechano do Zielonej Góry, ponieważ w miasteczku nie było pracy. Boh. chodziła do siostry mieszkającej w Strzelcach Krajeńskich i przynosiła matce jedzenie. W Zielonej Górze boh. poszła do pracy, choć była nieletnia.
[01:47:27] Gdy Rosjanie zajęli Dolinę matka zgłosiła, że w domu leży ranny żołnierz, którym opiekowano się przez kilka miesięcy, od końca zimy do lata. Żołnierz najpierw poszedł do domu Ukrainki, ale ta go odprawiła. Żołnierzem opiekowała się sąsiadka Morawska, Polka. Rodzinie kazano się spakować i iść na dworzec – obawa przed Ukraińcami. Rodzina chroniła się w piwnicy domu [bliżej miasta], córka właścicielki wyszła za Żyda Narburgera, w czasie Holokaustu zabrano go, a kobieta została z synem Jerzykiem, boh. bawiła się z chłopcem.
[01:52:44] W Dolinie mieszkała siostra ojca Ludwina Pawłowicz. Ciotka miała czworo dzieci. Jeden z synów należał do organizacji młodzieżowej i został zabity. Drugi, Sławek, podpisał volkslistę. Ciotka i wuj po wojnie zostali w Dolinie. Narburgerowa z synem przyjechała do Polski. Ciotka mająca sklep w Stanisławowie zamieszkała w Bytomiu, ciotka Bigosowa w Rzeszowie.
[01:55:40] Nastroje po przyjeździe na zachód. W Zwierzynie Niemcy [sowieci] gwałcili kobiety, ale matka miała pismo od starszyny i rodziny nie ruszono. Grupka młodzieży, w tym boh., jechała rowerami. Zatrzymał się samochód z czerwonoarmistami, żołnierze zabrali im rowery oraz zegarki. Jednemu z chłopców zabrano skórzaną marynarkę i wieczne pióro.
[01:58:05] Boh. wzięła ślub cywilny z Czesławem Wentlandem w 1950 r. Mąż pochodził z Łodzi i mieszkała tam jego matka. Jej rodzina miała majątek Grabów koło Zgierza. Teściowa pochodziła ze szlacheckiej rodziny. Na polowania przyjeżdżali tam różni ludzie. Teściowa poznała Szwajcara (albo Szweda), zakochała się, wyszła za mąż, a rodzina ją wydziedziczyła. Wentlandowie przeprowadzili się do Łodzi, ślad po teściu zaginął, a teściowa klepała biedę – skutki wychowania panny z dobrego domu. Przyszły mąż boh. uciekł z więzienia, potem wyjechał z Łodzi. Pracował w Urzędzie Wojewódzkim w Zielonej Górze, boh. poznała go w sklepie, w którym pracowała. Mąż był od niej 12 lat starszy.
[02:02:22] Boh. odwiedziła siostrzeńca mieszkającego na Florydzie. Kilka razy była w Norwegii. Przeszły mąż podobał się matce boh., która nie chciała tak młodo wychodzić za mąż – motywacja do zamążpójścia, sytuacja rodzinna. Mąż zginął w 1970 r., matka zmarła sześć lat później. Boh. wychowywała dwóch synów, w 1951 urodził się Andrzej a w 1956 Krzysztof. Andrzej przez 15 lat mieszkał i pracował w Norwegii, Krzysztof mieszka w Stanach.
[02:05:33] Matka tęskniła za rodzinnymi stronami, ale nie chciała tam pojechać. Po mężu nie miała emerytury i boh. ją utrzymywała. Praca w fabryce cukierków Szafranka. Boh. początkowo zawijała cukierki, a potem pakowała paczki do wysyłki. Wspomnienie synów Szafranka.
[02:08:22] Ludzie z Doliny osiedlili się w Nowej Soli, Sulechowie, Zwierzynie. Syn jednego z repatriantów był znanym żużlowcem [Zenon Plech]. W Gorzowie mieszkała rodzina brata matki, ale nie utrzymywano kontaktów. Odwiedziny u rodziny mieszkającej w Drezdenku.
[02:10:56] Gdy wyjeżdżano z Doliny, zostawiono psa i kota. Boh. poszła po czereśnie i zwierzaków już nie było koło domu. Matka była dobrym człowiekiem, największym uczuciem darzyła syna [Stanisława], który mieszkał w Krakowie. Z jego żoną i córką boh. nie utrzymuje kontaktu. Siostrzenica męża wyszła za Zbigniewa Godlewskiego – losy rodziny. Boh. jeździła do siostry Joanny, która mieszkała w Bydgoszczy. Potem siostra z córką wyjechały do Warszawy.
[02:16:10] Boh. przeszła udar już po śmierci matki i wyjeździe syna z Polski w 1980 r. Pracowała jeszcze potem przez 10 lat w tajnej kancelarii zajmującej się sprawami wojska, jej szefem był pułkownik. Tam nauczyła się pisać na maszynie. Potem była na rencie. W Domu Pomocy Społecznej mieszka od 2013 r. – refleksje na ten temat. Boh. czyta książki i rozwiązuje krzyżówki, czasem chodzi do sklepu.
[02:23:45] Boh. [w czasie wojny] ukryła się za krzakiem i widziała, jak Ukrainiec zamordował żonę Polkę, porąbał ją na kawałki. Ich syn był trochę starszy od boh., chłopak poszedł za ojcem i zastrzelił go. Ukraińcy obcinali piersi zakonnicom, wydłubywali oczy. Po latach w czasie wycieczki przewodniczka mówiła, że Ukraińcy nie mordowali. Zobojętnienie wobec śmierci – przeskakiwanie przez zwłoki. Boh. śniły się potem sceny z wojny.
[02:30:05] Wuj w domach żydowskich znajdował złoto. Jakąś jego część przywiózł na zachód i początkowo jego rodzina z tego żyła. Żydzi mieli dużo złota i Niemcy się obłowili. Boh. jako dziecko bała się Żydów. W soboty nie wolno im było rozpalać w piecach, więc łapali dzieci idące do szkoły, by rozpalały ogień. Boh. raz rozpalała pod kuchnią w żydowskim domu, Żydówki były brudne, rozczochrane. Żydów nie lubiano – zobojętnienie na ich los w czasie Holokaustu. Dziwiono się temu, że poddają się, nie uciekają, nie buntują się. Boh. nie znała Żydówki zastrzelonej przy drodze, ale mówiono, że to kochanka Niemca.
więcej...
mniej
Biblioteka Instytutu Pileckiego w Warszawie
ul. Stawki 2, 00-193 Warszawa
Pon. - Pt. 9:00 - 15:00
(+48) 22 182 24 75
Biblioteka Instytutu Pileckiego w Berlinie
Pariser Platz 4a, 00-123 Berlin
Wt. - Pt. 10:30 - 17:30
(+49) 30 275 78 955
Ta strona wykorzystuje pliki 'cookies'. Więcej informacji
W Archiwum Instytutu Pileckiego gromadzimy i udostępniamy dokumenty w wersji cyfrowej. Zapisane są w nich losy obywateli polskich, którzy w XX wieku doświadczyli dwóch totalitaryzmów: niemieckiego i sowieckiego. Pozyskujemy kopie cyfrowe dokumentów, których oryginały znajdują się w zbiorach wielu instytucji polskich i zagranicznych, m.in.: Bundesarchiv, United Nations Archives, brytyjskich National Archives i polskich archiwów państwowych. Budujemy w ten sposób centrum wiedzy i ośrodek kompleksowych badań nad II wojną światową i podwójną okupacją w Polsce. Dla naukowców, dziennikarzy, ludzi kultury, rodzin ofiar i świadków zbrodni oraz wszystkich innych zainteresowanych historią.
Portal internetowy archiwum.instytutpileckiego.pl prezentuje pełny katalog naszych zbiorów. Pozwala się po nich poruszać z wykorzystaniem funkcji pełnotekstowego przeszukiwania dokumentów. Zawiera także opisy poszczególnych obiektów. Z treścią dokumentów zapoznać się można tylko w czytelniach Biblioteki Instytutu Pileckiego w Warszawie i w Berlinie, w których nasi pracownicy służą pomocą w przypadku pytań dotyczących zbiorów, pomagają użytkownikom w korzystaniu z naszych katalogów internetowych, umożliwiają wgląd do materiałów objętych ograniczeniami dostępności.
Niektóre dokumenty, np. te pochodzące z kolekcji Bundesarchiv czy Ośrodka Karta, są jednak objęte ograniczeniami dostępności, które wynikają z umów między Instytutem a tymi instytucjami. Po przybyciu do Biblioteki należy wówczas dopełnić formalności, podpisując stosowne oświadczenia, aby uzyskać dostęp do treści dokumentów na miejscu. Informacje dotyczące ograniczeń dostępu są zawarte w regulaminie Biblioteki. Przed wizytą zachęcamy do zapoznania się z zakresem i strukturą naszych zasobów archiwalnych, bibliotecznych i audiowizualnych, a także z regulaminem[hiperłącze] pobytu i korzystania ze zbiorów.
Wszystkich zainteresowanych skorzystaniem z naszych zbiorów zapraszamy do siedziby Instytutu Pileckiego przy ul. Stawki 2 w Warszawie. Biblioteka jest otwarta od poniedziałku do piątku w godzinach 9.00–15.00. Przed wizytą należy się umówić. Można to zrobić, wysyłając e-mail na adres czytelnia@instytutpileckiego.pl lub dzwoniąc pod numer (+48) 22 182 24 75.
Biblioteka Instytutu Pileckiego w Berlinie znajduje się przy Pariser Platz 4a. Jest otwarta od wtorku do piątku w godzinach 10.30–17.30. Wizytę można odbyć po wcześniejszym umówieniu się, wysyłając e-mail na adres bibliothek@pileckiinstitut.de lub dzwoniąc pod numer (+49) 30 275 78 955.
Prosimy zapoznać się z polityką prywatności. Korzystanie z serwisu internetowego oznacza akceptację jego warunków.