Eugenia Kling z d. Mackiewicz (ur. 1938, Romaszki) pochodzi z rodziny rolniczej, gospodarującej na kilku hektarach na Podlasiu niedaleko Białej Podlaskiej. W 1947 roku zmarł jej ojciec. Uczęszczała do szkoły podstawowej w Romaszkach, a potem w Polubiczach. Ukończyła liceum ogólnokształcące w Wisznicach, a następnie Szkołę Laborantów Medycznych w Warszawie. W 1957 roku rozpoczęła pracę w Szpitalu Zakaźnym na Woli, jednocześnie kontynuując naukę w liceum wieczorowym, zakończoną egzaminem maturalnym. Po czterech latach przeniosła się do Szpitala Kolejowego w Międzylesiu, a od 1965 roku pracowała w centralnym laboratorium szpitala klinicznego na Lindleya w Warszawie. Od 1968 roku studiowała na wydziale biologii Uniwersytetu Łódzkiego, w 1974 roku uzyskując tytuł magistra biologii. W latach 1968-89 pracowała w Zakładzie Immunologii w Instytucie Onkologii w Warszawie. W 1964 roku wyszła za mąż za Kazimierza Klinga, mają dwie córki: Monikę (ur. 1971) i Joannę (ur. 1977). W 1986 wspólnie z mężem Kazimierzem założyła i prowadziła firmę ELHYS Sp. z o.o.
więcej...
mniej
[00:00:10] Autoprezentacja boh. urodzonej w 1938 r. w Romaszkach niedaleko Białej Podlaskiej – pochodzenie nazwy wsi.
[00:01:07] Rodzice byli rolnikami, ojciec pochodził z Romaszek, a matka z sąsiednich Polubicz. Tam była prezeską Stowarzyszenia Młodzieży Katolickiej, śpiewała w chórze, ale pracowała też w gospodarstwie. Boh. miała rok, gdy wybuchła wojna. W 1940 r. w czasie przyjęcia z okazji chrztu młodszego brata do domu przyszło kilku żołnierzy niemieckich, którzy odśpiewali bratu sto lat. Rodzice powiedzieli, że byli to żołnierze stacjonujący w majątku Dmochowskich w Polubiczach. Podejrzenie, że aktor Mariusz Dmochowski był związany z Polubiczami.
[00:03:45] Ojciec wykopał schron za stodołą i tam uciekano w czasie działań wojennych – przelot eskadry niemieckich samolotów. Przed ustaleniem przebiegu granicy przez wieś przejeżdżali Niemcy i Rosjanie. Potem wieś znalazła się w strefie niemieckiej. Ojciec działał w konspiracji. Niemcy wpadali do domu na rewizje, raz znaleźli kilka skórek zajęczych i szukali śladów po kulach, ale były to zające złapane przez psy.
[00:06:36] W 1941 r. ojciec zachorował i w lutym dostał się do Szpitala Przemienienia Pańskiego w Warszawie. Spędził tam 2,5 miesiąca. Boh. nie wie, kto ten pobyt sfinansował.
[00:08:18] Mieszkano na kolonii zwanej Kaczy Kąt, było tam sześć gospodarstw, sąsiedzi sobie nie ufali. W domu pojawiła się Tosia, młoda Żydówka z Parczewa. Dziewczyna miała czarne włosy, podobnie jak matka boh., więc mówiono że to kuzynka. Tosia wybierając się do rodziny do Parczewa dostała od matki krzyżyk, nie wróciła stamtąd.
[00:10:26] Był też starszy mężczyzna Iwan, Rosjanin, który pomagał ojcu w gospodarstwie. Pod koniec wojny, gdy Armia Czerwona szła na Berlin, pojawił się dezerter czerwonoarmista, z zawodu nauczyciel, któremu matka dała cywilne ubranie. Przez sąsiednią wieś biegła droga do Radzynia i Niemcy uciekali nią. Przyjechali też znajomi z całym dobytkiem, który chcieli uratować przed Rosjanami. Niemcy uciekając zostawiali samochody. Gdy do Romaszek wkroczyli Rosjanie, witały ich kobiety z kwiatami.
[00:13:58] W 1946 r. boh. poszła do szkoły podstawowej, była dobrą uczennicą. W październiku 1947, gdy była uczennicą trzeciej klasy, ojciec zmarł w lubelskim szpitalu. Matka została z dwójką dzieci i sytuacja materialna rodziny pogorszyła się. Matka przeniosła córkę do szkoły w Polubiczach, której kierownikiem był wuj Józef Kossowski. Porównanie szkół w Polubiczach i Romaszkach. W starszych klasach uczyli się uczniowie, którzy nadrabiali zaległości. Boh. mieszkała z wujem w szkole, potem u drugiego wuja, który wybudował dom i mieszkał w nim z babcią. W szkole pracowało czterech nauczycieli: wuj, kuzynka i dwaj nauczyciele pochodzący z sąsiedniej wsi, jeden z nich bił dzieci metalową linijką. W szkole w Romaszkach uczyło małżeństwo nauczycieli, kobieta była sympatyczna, a jej mąż kierownik często się irytował i bił uczniów.
[00:19:25] W szkole była biblioteka z niewielkim zasobem książek, przy kościele parafialnym była większa biblioteka i tam po mszy boh. wypożyczała książki, które potem czytała nocami przy lampie naftowej. Na uroczystości pierwszomajowe zabierano uczniów do Wisznic. Przed wojną w osadzie mieszkało wielu Żydów, z których prawie nikt nie ocalał. Pochód z okazji 1 Maja był rozrywką dla wiejskich dzieciaków.
[00:21:20] Po ukończeniu VII klasy boh. podjęła naukę w liceum w Wisznicach i mieszkała w internacie. W czasie okupacji ojciec posadził przy domu sad i matka dostarczała owoce do kuchni internatu, płacąc w ten sposób za pobyt córki. Boh. pochodząca z biednego domu źle się czuła w szkole wśród zamożniejszych koleżanek i myślała o zmianie szkoły. Gdy była dzieckiem, ojciec czytał jej wiele bajek i zapamiętała pokoje z butlami. Szukała więc szkoły dla laborantów medycznych i dowiedziała się, że jest taka placówka w Gliwicach. Szkoła przyjmowała młodzież po dziewięciu klasach, boh. zgromadziła odpowiednie dokumenty i pojechała z matką na egzamin – długa podróż do Gliwic, gdzie przenocowano na dworcu – kontrole podróżnych przeprowadzane przez radzieckich żołnierzy.
[00:24:38] Boh. zdała egzamin, ale nie została przyjęta z powodu braku miejsc i wróciła do liceum w Wisznicach. Miała dobre oceny z chemii, biologii i łaciny, ale słabe z rosyjskiego i geografii – obawy przed maturą. Syn ciotki mieszkał w Warszawie, gdzie otworzono szkołę dla laborantów medycznych. Boh. zdała egzamin i została przyjęta do dwuletniej szkoły. W szpitalach nie było wykfalifikowanych laborantów, tylko pracownicy przyuczeni do zawodu. W szkole było wiele takich osób, które chciały zdobyć dyplom.
[00:27:00] Boh. przez jakiś czas mieszkała u kuzyna na Mokotowie. Gdy jechała do Warszawy, wiozła kołdrę i poduszkę. Z Dworca Wschodniego dojechała tramwajem na ul. Narbutta, a potem podwiózł ją życzliwy taksówkarz. W mieszkaniu było ciasno i po kilku dniach przeniosła się do innego kuzyna mieszkającego w Sulejówku – daleka droga ze stacji kolejowej do domu. Czasem zajęcia kończyły się bardzo późno, gdy wracała pewnego wieczoru zobaczyła mężczyznę, który wyszedł z lasu i szedł za nią – towarzystwo przypadkowego przechodnia. Boh. bała się późnych powrotów do domu i jedna z ciotek znalazła jej mieszkanie w mieście. Gdy się wyprowadzała i szła z tobołkami na stację, pomógł jej znajomy chłopak. Boh. umówiła się z nim, ale nie dotarła na spotkanie.
[00:31:30] Ciotka znalazła jej mieszkanie na Muranowie przy ul. Nowotki. Właścicielką kawalerki była liliputka bez ręki, która pracowała jako bileterka w tramwajach. Syn kobiety był w domu dziecka. Boh. pojechała do domu na święta, a po powrocie spotkała syna właścicielki, który po kilku dniach wrócił do placówki. Kobieta miała partnera, chłopaka z rodziny lekarzy, który miał kolegów złodziei. Gdy pewnego dnia wróciła ze szkoły, w mieszkaniu było kilku mężczyzn i sterta łupu z kradzieży w sklepie. Był też milicjant w mundurze – sytuacja w mieszkaniu.
[00:35:15] Za zaoszczędzone pieniądze przysyłane z domu boh. kupiła sobie materiał na sukienkę, który jej zginął w mieszkaniu. Po interwencji partnera i awanturze kobieta oddała materiał, a boh. wyprowadziła się na ul. Grójecką do mieszkania nad barem „Zodiak”, w którym mieszkała jego właścicielka. Przed wojną kobieta miała dwupokojowe mieszkanie, po wojnie jeden z pokoi jej odebrano i zamieszkała tam rodzina z synem. Wspólnie użytkowano kuchnię i łazienkę. W mieszkaniu było też kilka lokatorek – spanie w poprzek tapczanu. Jedna ze współlokatorek pracowała w kasie na dworcu, druga zajmowała się repasacją rajstop, inne były uczennicami. Boh. mieszkała tam od 1955 do 1964 r.
[00:37:55] Właścicielka mieszkania Teofila Włoczewska – gdy zakładała bar przed wojną, była analfabetką, ale potrafiła liczyć. Bar dobrze prosperował, jednym z częstych gości był Wiech [Stefan Wiechecki]. W czasie powstania pani Włoczewska trafiła do obozu w Pruszkowie, miała przy sobie woreczek z biżuterią, który udało jej się ukryć. Zabrano ją na roboty do Niemiec, z których udało jej się razem z biżuterią wrócić do Polski. Pani Włoczewska miała bratanka, po wojnie pracowała w kuchni szpitala przy ul. Barskiej i przynosiła stamtąd coś do jedzenia – wspomnienie szpitalnego makaronu.
[00:40:32] Po rozdaniu świadectw w szkole laborantów pojawili się tam kierownicy warszawskich szpitali i przychodni i namawiali na podjęcie pracy. Boh. podjęła pracę na ul. Jagiellońskiej, ale po miesiącu przeniosła się do szpitala zakaźnego przy ul. Wolskiej. Laboratorium było akurat w remoncie, jego kierowniczką była dr Bille. Po zakończeniu remontu odprawiono mszę św. – rozmowa z księdzem. W tym czasie wiele osób chorowało na żółtaczkę i chorobę Heinego-Medina. Na oddziale obserwacyjnym leżeli niezdiagnozowani pacjenci, np. marynarze, którzy zachorowali w czasie rejsu. Na jednym z oddziałów jako pielęgniarki pracowały siostry zakonne. Jednej z nich Irena Dziedzic, pacjentka na oddziale, tłumaczyła się ze związku z Ignacym Gogolewskim, który dla niej zostawił żonę. Dzieci leżące na oddziale dziecięcym malowały laurki dla pracowników. Szpitalne procedury – boh. wchodząc na salę musiała umyć ręce w lizolu. [+]
[00:44:53] Pracownicy szpitala zakaźnego wyjeżdżali na wycieczki – współpraca z Zakładami im. Kasprzaka. Pewnego dnia pojechano do lasu koło Warszawy, jeden z pracowników Kasprzaka pokazał dziewczynom ze szpitala dom w lesie, w którym po wojnie stoczono walkę, w której brał udział – sytuacja w kraju po wyzwoleniu.
[00:47:05] W czasie rejsu statkiem spotkała pielęgniarki ze szpitala kolejowego w Międzylesiu, które powiedziały, że pracując u nich można zapisać się na mieszkanie. Boh. pojechała z koleżanką do Międzylesia, po kilku miesiącach zaproponowano jej pracę – przeniesienie do szpitala kolejowego, w którym przepracowała cztery lata.
[00:49:00] W szpitalu zakaźnym boh. pracowała z chorymi na żółtaczkę i nie zachorowała. Zaraziła się żółtaczką pracując w Międzylesiu, leżała w szpitalu zakaźnym jako pacjentka. W tym czasie we Wrocławiu panowała epidemia czarnej ospy i we wszystkich szpitalach był zakaz odwiedzin. Ordynator pozwolił na wizytę chłopaka boh., który wszedł schodami dla personelu.
[00:51:00] Boh. poznała przyszłego męża w 1961 r., ślub wzięła w 1964. Zapisała się w Międzylesiu do kolejowej spółdzielni mieszkaniowej. Profity z pracy w służbach kolejowych – deputat węglowy, bezpłatne leki. Do szpitala przywożono m.in. rannych w wypadkach na kolei. Na torakochirurgii pracował dr Radziwiłł, który miał trudności ze studiami po wojnie. Gdy jeden z lekarzy zachorował na nowotwór, fałszowano pokazywane mu wyniki, lekarz wykorzystując nieobecność pielęgniarki popełnił samobójstwo. Atmosfera w szpitalu. Boh. przywiozła matkę na badania, które szybko wykonano. Gdy chorował mąż boh., też leczono go w szpitalu kolejowym.
[00:55:55] Z powodu uciążliwych dojazdów do pracy boh. starała się o przeniesienie do Instytutu Onkologii, ale tam nie było miejsc. Podjęła więc pracę w laboratorium w szpitalu przy ul. Lindleya. Po skończeniu szkoły boh. pracowała i uczyła się wieczorowo. Po maturze rozważała studia medyczne – powody, dla których ich nie podjęła. Pracując w szpitalu przy Lindleya złożyła papiery na biologię w Łodzi i za drugim razem dostała się. W tym czasie zaoferowano jej pracę w Zakładzie Immunologii Instytutu Onkologii. Szefem boh. był Adam Michałowski, w laboratorium pracowała też pani Jasińska, żona dyrektora Instytutu. Po kilku miesiącach pracę podjął immunolog i genetyk prof. Steffen.
[00:59:57] Boh. pracując wyjeżdżała na studia do Łodzi. W 1971 r., po trzecim roku studiów, boh. urodziła córkę Monikę. Szefowie instytutu zgodzili się, by pisała pracę magisterską – nowatorskie badania prążkowania chromosomów, izolowania grup genów i oznaczania genotypów. Boh. oznaczała genom szczura. Zwierzę zabijano, pobierano krew – przebieg i specyfika badań – ekstrahowanie DNA. Szybki rozwój genetyki – eksperymenty na zwierzętach [+]. Wspomnienie prof. Jędrzejczaka, który potem zajmował się białaczkami u dzieci.
[01:04:45] Boh. zaczęła robić doktorat, ale zrezygnowała, gdy zaszła w ciążę. Opinia na temat prof. Steffena, który niechętnie patrzył na kariery swoich podwładnych. Córka urodziła się w 1977 r. W 1981 mąż wyjechał i boh. zajmowała się rodziną, w tym chorą teściową. Boh. wzięła bezpłatny urlop, a po powrocie męża pracowała na pół etatu. Gdy założono firmę, zajmowała się księgowością i zrezygnowała z pracy w Instytucie – budowa domu.
[01:08:45] Boh. wyjechała z córkami na trzy miesiące do Berlina, ale córki nie chciały chodzić do niemieckiej szkoły. Starsza uczyła się korespondencyjnie. W tym czasie w mieszkaniu w Warszawie mieszkała matka boh. Brat nie stronił od alkoholu. Teściowa zmarła w 1983 r., matka w 1990.
[01:10:25] W wisznickim liceum działała organizacja młodzieżowa i jeden z kolegów namawiał boh. na zapisanie się. Po udziale w spotkaniu partyjnym boh. nie wstąpiła do organizacji. Raz w tygodniu odbywały się obowiązkowe prasówki. Na lekcje religii chodzono do kościoła.
[01:11:40] Gdy boh. pracowała w szpitalu zakaźnym, pewnego dnia przyszła Maria Walewska z Zarządu ZMP okręgu na Woli i namawiała na wstąpienie do organizacji, oferując możliwość wyjazdu na obchody bitwy pod Grunwaldem i dwutygodniowy urlop. Główna księgowa, która należała do partii, namówiła boh. i dwie koleżanki – wyjazd na zlot młodzieży na Mazury. Codziennie odbywały się szkolenie ZMP, ale boh. nie była na żadnym. Odbywały się występy artystyczne, m.in. śpiewała Fryderyka Elkana.
[01:15:35] Po ślubie wynajmowano mieszkanie przy ul. Gładkiej. Boh. miała część wkładu w spółdzielni mieszkaniowej. Dzięki znajomej załatwiono za łapówkę przydział mieszkania w wieżowcu przy ul. 1 Sierpnia, klucze odebrano w 1966 r.
[01:18:50] Gdy boh. pracowała na Lindleya, kierownikiem laboratorium był magister, który przed wojną miał aptekę w Piastowie. Według nowych wytycznych kierownikiem mógł być lekarz analityk. Nowy kierownik spełniał warunki i należał do partii. Niedługo po zmianie dawny kierownik popełnił samobójstwo. Warunki w szpitalu mieszczącym się w nieremontowanych budynkach – porównanie z nowym szpitalem w Międzylesiu. Prof. Steffen, szef boh. w Instytucie Onkologii, zmarł na nowotwór.
[01:21:15] Pierwszy szef boh. Michałowski miał żonę Żydówkę Mirę Michałowską. Ich córka uważała się za Żydówkę, po ślubie wyjechała do Szwecji. Syn był lekarzem i został w Polsce. Michałowski po rozwodzie wyjechał do Anglii i tam zmarł.
[01:22:44] Boh. obchodziła imieniny 30 grudnia. W stanie wojennym mąż przyjechał przed Wigilią i nie wiedział, czy będzie mógł z powrotem wyjechać do Berlina. Na imieniny przyszło wiele osób – wcześniejsze zakupy śledzi i karpia, kolejki w sklepie rybnym. Listy od męża przychodziły do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, boh. odbierała je stamtąd ocenzurowane. Będąc w Berlinie robiono zakupy dla znajomych, kupowano kawę, herbatę, bieliznę, kosmetyki, lekarstwa.
[01:26:00] Boh. kupowała wydawnictwa podziemne, jedna z koleżanek działała w opozycji współpracując z Heleną [Łuczywo]. Boh. była fundatorką części kaloryferów w kościele przy ul. Hynka, budowę kościoła prowadził ks. Ryszard Bieńkowski. Po nagłej śmierci księdza Bieńkowskiego mówiono, że został zamordowany. Mąż zapraszał do Berlina wielu znajomych. Pojechała do niego kuzynka z mężem – jej komentarz po powrocie. Niektórzy znajomi, w tym Staś, ojciec chrzestny starszej córki, należeli do partii. Gdy wziął tylko ślub cywilny, jego żona, osoba religijna, przeżywała to. Boh. namówiła Stasia na ślub kościelny. Nastawienie do osób partyjnych. Atmosfera w pracy pomimo świadomości, że wśród studentów są donosiciele. Reakcja boh. po przyjeździe do Berlina – porównanie z ówczesną Polską.
więcej...
mniej
Biblioteka Instytutu Pileckiego w Warszawie
ul. Stawki 2, 00-193 Warszawa
Pon. - Pt. 9:00 - 15:00
(+48) 22 182 24 75
Biblioteka Instytutu Pileckiego w Berlinie
Pariser Platz 4a, 00-123 Berlin
Wt. - Pt. 10:30 - 17:30
(+49) 30 275 78 955
Ta strona wykorzystuje pliki 'cookies'. Więcej informacji
W Archiwum Instytutu Pileckiego gromadzimy i udostępniamy dokumenty w wersji cyfrowej. Zapisane są w nich losy obywateli polskich, którzy w XX wieku doświadczyli dwóch totalitaryzmów: niemieckiego i sowieckiego. Pozyskujemy kopie cyfrowe dokumentów, których oryginały znajdują się w zbiorach wielu instytucji polskich i zagranicznych, m.in.: Bundesarchiv, United Nations Archives, brytyjskich National Archives i polskich archiwów państwowych. Budujemy w ten sposób centrum wiedzy i ośrodek kompleksowych badań nad II wojną światową i podwójną okupacją w Polsce. Dla naukowców, dziennikarzy, ludzi kultury, rodzin ofiar i świadków zbrodni oraz wszystkich innych zainteresowanych historią.
Portal internetowy archiwum.instytutpileckiego.pl prezentuje pełny katalog naszych zbiorów. Pozwala się po nich poruszać z wykorzystaniem funkcji pełnotekstowego przeszukiwania dokumentów. Zawiera także opisy poszczególnych obiektów. Z treścią dokumentów zapoznać się można tylko w czytelniach Biblioteki Instytutu Pileckiego w Warszawie i w Berlinie, w których nasi pracownicy służą pomocą w przypadku pytań dotyczących zbiorów, pomagają użytkownikom w korzystaniu z naszych katalogów internetowych, umożliwiają wgląd do materiałów objętych ograniczeniami dostępności.
Niektóre dokumenty, np. te pochodzące z kolekcji Bundesarchiv czy Ośrodka Karta, są jednak objęte ograniczeniami dostępności, które wynikają z umów między Instytutem a tymi instytucjami. Po przybyciu do Biblioteki należy wówczas dopełnić formalności, podpisując stosowne oświadczenia, aby uzyskać dostęp do treści dokumentów na miejscu. Informacje dotyczące ograniczeń dostępu są zawarte w regulaminie Biblioteki. Przed wizytą zachęcamy do zapoznania się z zakresem i strukturą naszych zasobów archiwalnych, bibliotecznych i audiowizualnych, a także z regulaminem[hiperłącze] pobytu i korzystania ze zbiorów.
Wszystkich zainteresowanych skorzystaniem z naszych zbiorów zapraszamy do siedziby Instytutu Pileckiego przy ul. Stawki 2 w Warszawie. Biblioteka jest otwarta od poniedziałku do piątku w godzinach 9.00–15.00. Przed wizytą należy się umówić. Można to zrobić, wysyłając e-mail na adres czytelnia@instytutpileckiego.pl lub dzwoniąc pod numer (+48) 22 182 24 75.
Biblioteka Instytutu Pileckiego w Berlinie znajduje się przy Pariser Platz 4a. Jest otwarta od wtorku do piątku w godzinach 10.30–17.30. Wizytę można odbyć po wcześniejszym umówieniu się, wysyłając e-mail na adres bibliothek@pileckiinstitut.de lub dzwoniąc pod numer (+49) 30 275 78 955.
Prosimy zapoznać się z polityką prywatności. Korzystanie z serwisu internetowego oznacza akceptację jego warunków.