Marianna Grynia (ur. 1928, Ruszkowo) – w czasie okupacji więźniarka obozu przejściowego w Konstantynowie Łódzkim. Jej ojciec był inwalidą wojenną, mama zajmowała się domem. Miała sześcioro rodzeństwa. Pierwsze lata okupacji spędziła w Środzie Wielkopolskiej. W kwietniu 1941 roku została wysiedlona wraz z rodzicami i rodzeństwem i trafiła do obozu w Konstantynowie Łódzkim. W obozie przebywała rok, przeżyła dwie epidemie, które zdziesiątkowały więźniów i w wyniku których straciła dwóch braci. Z obozu trafiła wraz z rodziną do Prenzlau, skąd zabrano ją na roboty przymusowe. Przez trzy i pół roku pracowała w powiecie Templin w Brandenburgii (prawdopodobnie w Lychen). W 1945 roku wróciła z rodziną do Środy Wielkopolskiej. W 1956 roku ukończyła studia chemiczne na Politechnice Wrocławskiej. Pracowała w Świebodzicach w zakładach odzieżowych oraz w związkach zawodowych we Wrocławiu. Jest prezesem Społecznego Komitetu ds. Budowy Pomnika Polskich Ofiar Niemieckiego Obozu w Konstantynowie Łódzkim.
więcej...
mniej
[00:00:07] Autoprezentacja boh. urodzonej w 1928 r. w Ruszkowie koło Środy Wielkopolskiej.
[00:00:35] Rodzina mieszkała w Środzie Wielkopolskiej. Przedstawienie rodziców: Józefy i Jana. Boh. miała sześcioro rodzeństwa.
[00:02:13] Nastroje w Środzie przed wybuchem wojny – zjawiska zapowiadające wojnę. Kwestia mniejszości niemieckiej w Polsce po dojściu Hitlera do władzy. Niemcy przechodzili przez zieloną granicę do Niemiec, wracali z instrukcjami i organizowali się w bojówki. W czasie zaborów Niemcy wykupowali polskie majątki. Brat matki służył w Straży Granicznej i od niego pochodziły wiadomości o zachowaniu Niemców. Na terenach przy zachodniej granicy działał polski wywiad, Dwójka.
[00:06:40] Po wybuchu wojny armia niemiecka była wspierana przez „piątą kolumnę”. Zawiadomienie o zamknięciu szkół. 9 września [1939] Środa Wielkopolska została zbombardowana, na dworcu zginęło kilka osób. Na tydzień przed wkroczeniem Niemców agitatorzy namawiali ludzi, by uciekali w stronę Kutna. Uciekinierów ostrzelano i wiele osób zginęło. Rodzice nie chcieli uciekać z siódemką dzieci. Nie przypuszczano, że Niemcy będą się mścić na Polakach, którzy brali udział w Powstaniu Wielkopolskim. W czasie I wojny ojciec służył w armii niemieckiej, został ranny i potem był rencistą. Zachowanie miejscowych Niemców po wybuchu wojny, opinia na temat mniejszości niemieckiej.
[00:15:21] Boh. nie wie, czy ojcu po wybuchu wojny wypłacano rentę. Rodzice nie mówili dzieciom o sprawach finansowych. Ojciec pracował przy budowie szosy ze Środy do Wrześni, do pracy dojeżdżał rowerem. Po wejściu Niemców trzeba było oddać radia, rowery, broń. Matka hodowała drób, zboże i kartofle dostawano od rodziny na wsi. Dzieci nie chodziły do szkoły i pomagały w obejściu.
[00:19:04] Boh. miała starszą siostrę i piątkę młodszego rodzeństwa. Rodzina nie była związana z konspiracją. Brat matki, który służył w Straży Granicznej, zaginął w czasie wojny. Sytuacja podczas okupacji – zagrożenie donosami. Przed wojną boh. była w harcerstwie, ojciec należał do narodowców.
[00:21:02] W mieście aresztowano 30 osób i na rynku odbyła się uliczna egzekucja, na którą spędzono ludzi z targu i kościoła. Matka była tego dnia na targu, ale spędzono taki tłum, że tylko słyszała strzały. Jedna osoba została uwolniona przed egzekucją i rozstrzelano 29 osób. Przed wkroczeniem Niemców działały polskie grupy antydywersyjne, które organizowała Dwójka. Wyłapywano miejscowych Niemców i prowadzono ich w stronę Kutna. Za to Niemcy się potem mścili.
[00:25:10] Dzieciaki bawiły się strzelając z korków, Niemcy zabrali mężczyzn z całej ulicy i rozstrzelali ich w Kijewie koło Środy. Zastraszanie mieszkańców miasta. Opinia na temat Niemców i polskiej naiwności.
[00:26:48] Rodzina nie była zamożna i przez jakiś czas zostawiono ją w spokoju. Do miasta przyjechali Niemcy, którzy pracowali w administracji. Polaków wyrzucano z domów, które zajmowali Niemcy. Aresztowania i egzekucje.
[00:29:18] Rodzice przygotowywali się do wysiedlenia, dzieci dostały plecaki, miski. Jesienią 1940 represje zelżały i rozpakowano przygotowane rzeczy. W 1941 r. matka pojechała na pogrzeb i zabrała ze sobą jedno z dzieci, w domu został ojciec z sześciorgiem dzieci. W nocy do domu przyszedł gestapowiec i policjant, rodzina miała 10 minut na spakowanie się. Jeden z młodszych braci zranił się w nogę i nie mógł chodzić, więc ojciec pomagał mu się ubrać. Potem na piechotę rodzina szła na dworzec. Część wysiedlanych osób gromadzono na terenie cukrowni leżącej blisko torów kolejowych. Komisja dokonywała selekcji, szukając osób będących na liście. Spisywano młodsze dzieci, które miały być germanizowane. Rodziną boh. nikt się nie interesował. [+]
[00:35:50] Wysiedleńców załadowano do wagonów – warunki w podróży. Na miejsce wysiedlanych Polaków przyjeżdżali Niemcy. Rozważania na temat pamięci dziecka. Pociąg dojechał do Kutna i tam czekano dwie doby na pociąg z niemieckimi osadnikami. Gdy przyjechał i Niemcy wysiedli, rodzinę wsadzono do pociągu i wywieziono do obozu, który mieścił się w kompleksie fabrycznym przy ul. Kopernika w Łodzi.
[00:41:35] Pierwszej selekcji dokonywano w punktach zbornych. Potem boh. trafiła do obozu przy ul. Łąkowej. Kilka dni później do rodziny dołączyła matka, która po powrocie nie zastała bliskich w domu. Matka poszła na gestapo i tam wydano jej przepustkę na drogę. Przed wyjazdem zerwała plomby, weszła do domu i wzięła dla dzieci miski i łyżki oraz pierzynę. [+]
[00:43:38] Kontrole w obozie przy ul. Łąkowej. Potem przez jakiś czas przebywano w innym z łódzkich obozów – selekcje. W tym czasie już nie przesiedlano do Generalnego Gubernatorstwa. Działalność Urzędu Przesiedleńczego powołanego w 1940 r. Przesiedleńców przywożono do gmin na terenie GG, gmina musiała się nimi zająć – pomoc miejscowej ludności. Nadzór nad obozami sprawowało gestapo.
[00:49:35] Rodzina trafiła do obozu w Konstantynowie, Było tam wiele osób podejrzanych o działalność konspiracyjną. Po ataku Niemiec na Związek Radziecki rodzina została zablokowana w obozie, w którym przebywało kilka tysięcy ludzi. Dokładność niemieckiej dokumentacji.
[00:51:28] Rodzina przebywała w hali fabrycznej razem z innymi przesiedleńcami. Matka często zgłaszała się do pomocy w kuchni, gdy zostawała reszta zupy, mogła ją zabrać dla dzieci. Czasem przychodzili gestapowcy i zabierali grupy ludzi. Na terenie fabryki było sześć hal, w jednej stały krosna i wszyscy musieli się tłoczyć w pięciu halach. W obozie nie było bieżącej wody, więźniowie przywozili ją w konwiach. W jednym pomieszczeniu znajdowali się starzy, chorzy, dzieci – kłótnie, płacz, harmider. W czasie epidemii zmarło wiele osób starszych i dzieci. Przez jakiś czas w obozie był felczer, wśród więźniów byli lekarze, ale nie mieli czym leczyć. Wspomnienie matek odnoszących zwłoki dzieci do kostnicy [+]. Pomnik, poszukiwanie dokumentów dotyczących więźniów obozu.
[00:57:50] W hali, w której przebywali więźniowie, były trzy klatki schodowe, w tym jedna dostępna – ruch wewnątrz budynku, wyjścia na podwórko. Czasem przychodziły paczki, ale okradano je. Awantury między ludźmi w zamknięciu. Początkowo na podłodze leżała słoma – gdy zamieniła się w sieczkę, sprzątnięto ją, licząc na usunięcie robactwa. Niemcy nie dali nowej słomy, więc spano na gołej podłodze. Nie wszyscy mieli coś do okrycia, rodzina miała pierzynę na 9 osób – śmierć dwóch najmłodszych braci w czasie epidemii. Trzeci z młodszych braci przeżył, ale nie mógł dojść do siebie po wojnie. Wiele osób miało biegunkę, a nie było papieru toaletowego. Kwestia wyżywienia w obozie – gotowanie jedzenia w kotłach do farbowania odzieży, robaki w kaszy. Na podwórku była pompa, ale gestapowiec zapowiedział, że zastrzeli każdego, kto będzie pił wodę, która nadawała się tylko do mycia. Niemcy byli zaskoczeni wejściem Rosjan i uciekając nie zdążyli zniszczyć dokumentów obozu. [+]
[01:04:15] Po śmierci braci matka zaniosła ich zwłoki do kostnicy. Niektóre matki ukrywały zwłoki, ale donoszono na nie obawiając się zarazy. W czasie drugiej epidemii budynek został obwiedziony linią, której nie można było przekroczyć. Żywność dostarczano do bramy, a tam odbierali ją więźniowie. Tylko ci, którzy wozili wodę i wywozili zwłoki na cmentarz, mieli kontakt ze światem zewnętrznym. Boh. badając dokumenty trafiła na informacje, że w 1940 r. w czasie pogrzebu dopuszczano obecność jednego z członków rodziny, w 1941 już tego nie było. Wszyscy bali się komendanta Schütza, który bił więźniów. Nie wszyscy znali niemiecki i tych traktowano gorzej. Matka znała niemiecki. Samowola strażników – zabieranie kobiet na noc. Porównanie więźniów do robactwa. [+]
[01:08:47] Załatwianie potrzeb naturalnych w latrynie, obawy boh., że tam wpadnie. Zdarzały się przypadki, że do dołu latryny wpadały dzieci. Boh. widziała zastrzelenie mężczyzny, który w dzień pobiegł w kierunku drutów. Do męża biegła żona i ją też zastrzelono. Po latach, gdy boh. zeznawała jako świadek, prokurator uznał jej opowieść za mało wiarygodną. [+]
[01:12:05] Utrudniony dostąp do dokumentów z obozu – wspomnienie rozmowy z pracownikiem jednego z archiwów. Boh. poszukiwała dokumentów od lat 70. – proces o udowodnienie pobytu w obozie. Zachowały się świadectwa zgonu dzieci, a rodzina nie mogła uzyskać zaświadczenia o pobycie w obozie. Traktowanie byłych więźniów po wojnie.
[01:13:37] Rodzina była w obozie przez rok. Rodzinę wyrzucono z domu w kwietniu 1941, w kwietniu 1942 wywieziono ich do Niemiec. W maju 1941 miały miejsce ostatnie transporty do obozów. Potem, z powodu przygotowań do wojny, transporty więźniów wstrzymano, by nie blokować dróg dla transportów wojskowych. Rozporządzeniem Göringa więźniowie mieli zostać zarejestrowani przez Urząd Pracy i pracować w Niemczech – wysyłanie na roboty.
[01:17:35] Najmłodszy brat miał siedem lat i rodziny nie uznawano za pełnowartościową siłę roboczą. Starszą siostrę i dwunastoletniego brata, który wyglądał na starszego, zapisano na wyjazd do Niemiec. Wcześniej z obozów zabierano dzieci, które ukończyły 14 lat, ale potem Niemcy mieli z nimi problemy. Wydano więc rozporządzenie, że dzieci mają jechać z rodzicami. Matka, która znała niemiecki, stanęła przed komisją i załatwiła wyjazd całej rodziny. [+]
[01:20:50] W tym czasie boh. była w szpitalu i przed wyjazdem badano, czy nie jest nosicielką choroby. Po dwóch epidemiach w obozie chorzy trafiali do punktu medycznego, a stąd do szpitala w mieście. Chorych, którzy nie rokowali wyzdrowienia, zabierano stąd do obozu koło Konina i tam zabijano. Niemcy przestrzegali zasad sanitarnych – zgoda szpitala na wyjazd boh. wraz z rodziną. Odprowadzenie ze szpitala w asyście policjanta na dworzec. [+]
[01:24:36] Niektórych więźniów wyciągały z obozu rodziny. Ludzi wykupowano. W komisji gestapo, przed którą stanęła matka, były 3-4 osoby. Wspomnienie Dworca Kaliskiego w Łodzi, na tym dworcu wysiadano po przyjeździe do miasta. Boh. nie wie, z którego dworca odjeżdżano do Niemiec. Widok ruchomych schodów.
[01:27:20] Na placu targowym kupowano robotników, ale siedmioosobowej rodziny nikt nie chciał – groźba powrotu do obozu. Stan członków rodziny po roku w obozie, gdzie nie można było uprać ubrań ani się umyć. Rodzina trafiła do majątku grafa w Lichtenhain, w gminie Klaushagen. [+]
więcej...
mniej
Biblioteka Instytutu Pileckiego w Warszawie
ul. Stawki 2, 00-193 Warszawa
Pon. - Pt. 9:00 - 15:00
(+48) 22 182 24 75
Biblioteka Instytutu Pileckiego w Berlinie
Pariser Platz 4a, 00-123 Berlin
Wt. - Pt. 10:30 - 17:30
(+49) 30 275 78 955
Ta strona wykorzystuje pliki 'cookies'. Więcej informacji
W Archiwum Instytutu Pileckiego gromadzimy i udostępniamy dokumenty w wersji cyfrowej. Zapisane są w nich losy obywateli polskich, którzy w XX wieku doświadczyli dwóch totalitaryzmów: niemieckiego i sowieckiego. Pozyskujemy kopie cyfrowe dokumentów, których oryginały znajdują się w zbiorach wielu instytucji polskich i zagranicznych, m.in.: Bundesarchiv, United Nations Archives, brytyjskich National Archives i polskich archiwów państwowych. Budujemy w ten sposób centrum wiedzy i ośrodek kompleksowych badań nad II wojną światową i podwójną okupacją w Polsce. Dla naukowców, dziennikarzy, ludzi kultury, rodzin ofiar i świadków zbrodni oraz wszystkich innych zainteresowanych historią.
Portal internetowy archiwum.instytutpileckiego.pl prezentuje pełny katalog naszych zbiorów. Pozwala się po nich poruszać z wykorzystaniem funkcji pełnotekstowego przeszukiwania dokumentów. Zawiera także opisy poszczególnych obiektów. Z treścią dokumentów zapoznać się można tylko w czytelniach Biblioteki Instytutu Pileckiego w Warszawie i w Berlinie, w których nasi pracownicy służą pomocą w przypadku pytań dotyczących zbiorów, pomagają użytkownikom w korzystaniu z naszych katalogów internetowych, umożliwiają wgląd do materiałów objętych ograniczeniami dostępności.
Niektóre dokumenty, np. te pochodzące z kolekcji Bundesarchiv czy Ośrodka Karta, są jednak objęte ograniczeniami dostępności, które wynikają z umów między Instytutem a tymi instytucjami. Po przybyciu do Biblioteki należy wówczas dopełnić formalności, podpisując stosowne oświadczenia, aby uzyskać dostęp do treści dokumentów na miejscu. Informacje dotyczące ograniczeń dostępu są zawarte w regulaminie Biblioteki. Przed wizytą zachęcamy do zapoznania się z zakresem i strukturą naszych zasobów archiwalnych, bibliotecznych i audiowizualnych, a także z regulaminem[hiperłącze] pobytu i korzystania ze zbiorów.
Wszystkich zainteresowanych skorzystaniem z naszych zbiorów zapraszamy do siedziby Instytutu Pileckiego przy ul. Stawki 2 w Warszawie. Biblioteka jest otwarta od poniedziałku do piątku w godzinach 9.00–15.00. Przed wizytą należy się umówić. Można to zrobić, wysyłając e-mail na adres czytelnia@instytutpileckiego.pl lub dzwoniąc pod numer (+48) 22 182 24 75.
Biblioteka Instytutu Pileckiego w Berlinie znajduje się przy Pariser Platz 4a. Jest otwarta od wtorku do piątku w godzinach 10.30–17.30. Wizytę można odbyć po wcześniejszym umówieniu się, wysyłając e-mail na adres bibliothek@pileckiinstitut.de lub dzwoniąc pod numer (+49) 30 275 78 955.
Prosimy zapoznać się z polityką prywatności. Korzystanie z serwisu internetowego oznacza akceptację jego warunków.