Mirosław Popławski (ur. 1931, Grodno) opowiada o dzieciństwie w Kraśnem, wejściu Armii Czerwonej oraz deportacji rodziny na Syberię – wywiezieniu najpierw ojca i babci, a potem matki z dziećmi. Wspomina warunki transportu oraz pobyt w specposiołku Kwitok k. Tajszetu. Opowiada o nawiązaniu kontaktu z ojcem, amnestii ogłoszonej w 1941 roku, połączeniu rodziny i próbie opuszczenia ZSRR wraz z armią polską gen. Andersa. Wspomina zachorowanie na tyfus, wielki głód i wysłanie go wraz z bratem przez matkę do Moskwy, aby zamieszkał w Domu dla Dzieci Polskich powstającym pod patronatem Związku Patriotów Polskich. Podróż do Moskwy obfitowała w przygody, m.in. dołączenie do bandy młodocianych złodziei. Pan Mirosław opowiada o pobycie sierocińcu w Zagorsku oraz o powrocie do Polski.
[00:00:10] Autoprezentacja boh. urodzonego w 1931 r. w Grodnie.
[00:00:45] Ojciec był leśniczym, matka nauczycielką matematyki. Mieszkano w miejscowości Kraśne nad Uszą w powiecie Mołodeczno, w woj. wileńskim. W domu była służąca i niańka dla dzieci. Kraśne leżało 15-20 kilometrów od granicy z ZSRR, w miasteczku były koszary wojskowe.
[00:02:40] W 1939 boh. był uczniem trzeci klasy szkoły powszechnej. Nie było rozpoczęcia roku. Złe wiadomości z frontu. Ojciec był piłsudczykiem, brał udział w bitwie warszawskiej [1920] i obawiał się sowietów. Rankiem 17 września do Kraśnego wkroczyli Rosjanie. Boh. miał braci: Konrada (ur. 1930) i Leszka (ur. 1939). Widział wycofywanie się polskich oddziałów i natarcie rosyjskich tankietek. Polscy żołnierze uciekali do pociągu i część z nich zdołała odjechać z Kraśnego. Mieszkano przy głównej ulicy miasteczka i boh. widział przechodzące oddziały Armii Czerwonej – wygląd żołnierzy. W domu była piekarnia, w której wypiekano chleb dla wojska. Rosjanie zajęli piekarnię i postawili wartę. Białorusini zaczęli grabieże, zabrano krowę. [+]
[00:07:45] Rodzice zakopali w piwnicy pamiątki rodzinne, w tym odznaczenia ojca i jego maciejówkę, biżuterię i dokumenty. Miasteczko było niewielkie, mieszkańcy się znali. Po wkroczeniu sowietów ojciec musiał uciekać. Przed wojną Białorusini pracujący w piekarni śpiewali przy pracy „Międzynarodówkę”, co nie podobało się ojcu, który na nich doniósł. Pewnego dnia ojciec i Konrad zniknęli, potem okazało się, że wyjechali do Lidy, gdzie mieszkała babcia Franciszka Popławska. Matka wiedziała, gdzie jest mąż, ale nie chciała o tym mówić.
[00:10:50] Codzienność w 1939 r. – matka pracowała w szkole, boh. i brat byli tam uczniami. Z młodszym bratem Leszkiem zostawała niańka, służąca zajmowała się gospodarstwem. Ojciec jeździł do pracy do Nadleśnictwa. Rodzice dobrze zarabiali. Po urodzeniu Leszka matka dostała od ojca złoty zegarek. W 1938 r. boh. i brat byli u pierwszej komunii.
[00:13:13] Rok szkolny rozpoczął się pod koniec września 1939. W głosowaniu Białorusini opowiedzieli się za Związkiem Radzieckim. Matka podjęła pracę w szkole, a boh. tam się uczył – nauka rosyjskiego. W szkole wisiały portrety Lenina, Stalina oraz hasła głoszące dobrobyt w ZSRR. Po wejściu Rosjan przyjechały rodziny, które wykupiły towary ze sklepów, w koszulach nocnych chodzono na zabawy. Boh. jako dziecko bał się. Zaczęto mówić o wywózkach. W połowie września matka zaczęła robić zapasy przed ewentualną deportacją.
[00:16:10] 12 stycznia 1940 [12 lutego 1940] boh. z matką szukali w piwnicy miejsc zakopania rzeczy. Usłyszano łomot do drzwi, do domu przyszedł Konrad, który powiedział, że ojca i babcię deportowano, a on uciekł z pociągu, który zatrzymał się w Kraśnem (jadąc z Lidy). Matka z boh. pobiegli na stację, ale pociągu już nie było. Kolejarz dał kartkę wyrzuconą przez ojca, boh. ma ją do dziś. Ojciec pisał, że jedzie na Syberię i prosił matkę o zabranie różnych rzeczy, jeśli także zostanie deportowana, ale radził też ucieczkę do znajomego gajowego. Tej samej nocy, gdy Konrad pojawił się w domu, matkę z synami deportowano. Zachowanie matki podczas wywózki [wzruszenie boh.]. Enkawudzista był z dwoma Białorusinami, którzy znali matkę – spakowanie dobytku, ubranie dzieci. Saniami dojechano do Mołodeczna – wspomnienie nocnej podróży. [+]
[00:23:46] Na stacji w Mołodecznie było wiele sań – ładowanie do pociągu. 13 lutego [1940] było bardzo zimno. W wagonie było 47 osób – warunki w czasie podróży. Na środku stał piecyk z zapasem drewna na kilka dni. Na dolnych pryczach leżały tobołki, a na górnych leżeli ludzie. Rodzina miała miejsce przy okienku. Plaga insektów. Po sąsiedzku był pan Weretyński, Kmitowie. W kącie wagonu była dziura i tam załatwiano potrzeby naturalne. Po kilku dniach wagon otwarto i kazano iść po kipiatok. Początkowo ludzie zjadali swoje zapasy. Na górnej pryczy było kilka stopni na plusie, na dole wiało z dziury, do której się załatwiano i było zimniej. [+]
[00:30:57] Dojechano do Magnitogorska na Uralu. Tam wagon otwarto i kazano wysiąść zesłańcom – mycie śniegiem. Dwie osoby zmarły i zabrano zwłoki [wzruszenie boh.], które wyrzucono w śnieg. Po drodze co kilka dni wagon otwierano, na jednej ze stacji przed Magnitogorskiem dano wiadro pęczaku polanego śmierdzącym olejem, boh. do dziś ma uraz do tej kaszy. Na peronie była namalowana biała linia, za nią stały karabiny maszynowe, strażnicy ostrzegali przez megafon, że za przekroczenie linii zostanie się zastrzelonym. Nastroje wśród zesłańców.
[00:36:12] Pociąg z Magnitogorska pojechał w głąb Azji. Pewnego dnia Leszek wygramolił się z wózka i szedł w stronę piecyka. Pan Weretyński zobaczył go i złapał – reakcja matki.
[00:39:45] W drodze przez Azję minięto Omsk i Nowosybirsk. Dojechano do Tajszetu i dalej do stacji Kwitok w irkuckiej obłasti. Stało tam wiele sań. Zesłańcy wysiedli z wagonów. Ludzie zostali zapakowani na sanie i wywiezieni w głąb tajgi. Łagier [sic!] był w odległości kilkunastu kilometrów od stacji i grupa dotarła tam w kilka godzin. Obóz był na polanie ogrodzonej drutem kolczastym. Była tam stajnia dla koni pracujących przy zwózce drewna z tajgi nad rzekę Toporok. Przyjezdnych zebrano na placu apelowym. Sorokin, komendant obozu, enkawudzista, wygłosił mowę do zesłańców. Zrobiono rewizję, zabrano gazety, książki, aparaty fotograficzne. [+]
[00:47:40] Po rewizji ludzi zaprowadzono do baraków. Rodzina trafiła do baraku nr 9, podzielonego na niewielkie pokoje bez drzwi – opis wnętrza baraku. Przepierzenia między pomieszczeniami sięgały ok. 40 cm powyżej górnej pryczy, by nadzorca mógł widzieć, co dzieje się w innych klitkach. Zesłańcom dokuczały pluskwy i wszy. W korytarzu stały dwa piece, jeden niedaleko pomieszczenia zajmowanego przez rodzinę. Górą szła rura rozprowadzająca ciepło. Drewna było pod dostatkiem, więc palono w piecu dzień i noc.
[00:53:25] Pierwszy dzień był na zagospodarowanie się. Za ogrodzenie obozu nie wolno było wychodzić. Szacowano, że pociągiem przywieziono ok. 1100 osób. Baraków było dziesięć. Po latach boh. zrobił szkic obozu [przeglądanie papierów w poszukiwaniu rysunku]. Znaczenia nazwy obozu – Udaczne. Dookoła były łagry Tajszetłagu. Z więźniami nie utrzymywano kontaktów.
[00:57:33] Sprawy organizacyjne obozu. Matka do 1917 r. mieszkała w Petersburgu. Dziadek Stanisław Dąbrowski był inżynierem, matka (ur. 1905) chodziła w Petersburgu do szkoły. Rodzinie dobrze się powodziło. Zachowały się książeczki oszczędnościowe z wysokimi wkładami. Matka znała rosyjski i była matematyczką. Okazało się, że jest to bardzo potrzebna w obozie. Strażnikami byli enkawudziści oraz wolnonajemni, zwykli bandyci. Bano się psa komendanta Sorokina. W obozie dochodziło do gwałtów. Po powrocie do Polski rodzice nie chcieli rozmawiać o pobycie na Syberii. Był to w domu temat tabu.
[01:02:40] Zorientowano się, że matka zna rosyjski i matematykę. Zatrudniono ją w kantorze, gdzie liczyła trudodni, pisała raporty do Tajszetu. Rano były apele, potem brygady szły do pracy. Dzieci obcinały gałęzie z powalonych drzew, zbierały je na sterty i paliły – wykonywanie normy. Któryś z braci pilnował rocznego Leszka, by matka mogła chodzić do pracy. Potem obydwaj chłopcy nie musieli chodzić do pracy.
[01:05:55] Rano wstawano, gdy strażnik walił młotkiem w szynę. Spano w ubraniach, w nocy suszono mokre onuce. Zesłańcy szli na plac apelowy, stamtąd na śniadanie – wyżywienie. Potem brygady szły do pracy. Pan Wilczyński był chory i nie mógł wstać, wolnonajemni strażnicy zrzucili go z pryczy i zabili bagnetami. Boh. tego nie widział, tylko o tym słyszał. Wilczyński zostawił dwoje małych dzieci. Robotnicy szli do tajgi, brygady wracały w różnym czasie w zależności od tego, jak daleko chodzono do pracy. Koło obozu był tartak, w którym produkowano podkłady kolejowe dla budowanej linii kolejowej nad Bajkał. Wracający szli do stołówki, potem wracali do baraków. Koło godziny 21 chodzono spać.
[01:11:10] Boh. pracował 9-10 godzin dziennie, zaletą była możliwość palenia ognisk. Potem boh. i brat nie musieli chodzić do pracy i opiekowali się Leszkiem. Zapłata za pracę była symboliczna. Zesłańcy mogli wysyłać listy do rodzin i otrzymywać paczki, nawet pieniądze. Matka napisała do wuja Heńka [poszukiwanie jakiegoś spisu].
[01:14:17] Do obozu przyjechano 4 marca 1940. Matka napisała do brata Heńka mieszkającego w Białymstoku i prosiła o adres męża, który też był gdzieś w obozie razem z babcią. 25 marca 1940 otrzymano list od wuja, okazało się, ze ojciec jest w nowosybirskiej obłasti i także pracuje w lesie. Matka napisała do ojca i 11 kwietnia [1940] dostała pierwszy list – korespondencja między rodzicami. Wuj Heniek pomagał przysyłając paczki i pieniądze, co dawało możliwość zakupów w sklepiku. Sytuacja trwała do wybuchu wojny niemiecko-rosyjskiej. Był nawet kontakt z babcią ze strony matki, która mieszkała w Warszawie.
[01:20:05] Wuj Heniek, brat matki, był geografem, jego żona Janina nauczycielką. Wujostwo mieli dwoje dzieci: Tadka i Hanię. W 1943 wuj, akowiec, został rozstrzelany przez Niemców. W 1941 r. Tadek, urodzony w 1928, pojechał na obóz, gdy wybuchła wojna tułał się po sowieckich domach dziecka nie mogąc wrócić do Białegostoku. Tadek był w Zagorsku i do Polski wrócił później niż rodzina boh. Wujostwu było ciężko, a mimo to pomagali krewnym na zesłaniu – przesłane kwoty, paczki z odzieżą.
[01:24:00] Na apelu powiedziano, że zesłańcy mogą napisać po rosyjsku listy do rodzin. Gdy dostawano paczki, wolnonajemni strażnicy kupowali niektóre rzeczy. Paczki były rewidowane, ale dochodziły do adresatów.
[01:26:18] Tylko wieczorami był czas wolny od pracy. Rozwieszano mokre ubrania i kładziono się spać. Zesłańcy wywodzili się głównie z inteligencji – wzajemna pomoc. Byli wśród nich lekarze, którzy nie mieli lekarstw. W obozie było ambulatorium i lekarz Rosjanin, który rzadko dawał zwolnienia z pracy. Boh. słyszał o zabiciu Wilczyńskiego, który nie mógł wstać z pryczy – wolnonajemni strażnicy zakłuli go bagnetami.
[01:28:53] Nie było dostępu do gazet, ale wiadomości, np. o klęsce Francji i wojnie w Anglii, przekazywali wolnonajemni.
[01:30:07] Dniami wolnymi od pracy była rocznica rewolucji i 1 maja. Ludzie odmawiali pacierz. W grudniu 1940 matka i pani Borkowska wyprosiły u komendanta zrobienie Wigilii. W baraku ustawiono stół, przykryto go prześcieradłami i zrobiono składkową kolację, w czasie której po cichu śpiewano kolędy – nastroje wśród zesłańców.
[01:33:34] Zimą przy minus 45 stopniach nie chodzono do pracy – mróz w klimacie kontynentalnym. W śniegu robiono tunele. Wspomnienie wiosny na Syberii – tajga w czasie roztopów. Boh. był świadkiem, jak na placu apelowym w czasie roztopów zaczęły pojawiać się szczątki ludzkie. Okazało się, że w 1940, gdy miał przyjechać transport zesłańców, więźniów zdolnych do pracy wywieziono do innych łagrów, a pozostałych zabito i rzucono zwłoki w śnieg. By nie wybuchła epidemia, pochowano ponad 30 ciał. Przyroda tajgi wiosną, jesienią. Zesłańcom nie wolno było wychodzić poza obręb obozu.
[01:40:42] Wśród zesłańców było wiele dzieci. One najszybciej umierały. Weretyńscy mieli syna Bodzia i córkę Danusię. Bodzio, trochę starszy od boh., woził beczkami wodę z rzeki Toporok. Chłopak utonął, boh. był na jego pogrzebie.
[01:42:43] Obóz [specposiołek] był na terenach bagiennych. Wiosną dokuczały meszki i komary i nie można było wyjść na dwór bez siatki. Meszki latały w chmarach, które przesłaniały słońce. Niedaleko był tartak, używano tam dziegciu, którym się smarowano. Meszki znikały pod koniec lata.
[01:45:06] Leszek zachorował, miał biegunkę – wygląd dziecka. Jego wózek odpluskwiano. By zmniejszyć ilość robactwa, stawiano go w wodzie. Matce udało się uratować syna – kakao na zatrzymanie biegunki.
[01:46:42] Boh. chorował i trafił do baraku szpitalnego. Polubił jedną z pielęgniarek i podarował jej fotografię zrobioną w Wilnie przy Ostrej Bramie [przeglądanie albumu ze zdjęciami]. Matka dowiedziała się, że boh. dał zdjęcie i nakrzyczała na niego, więc je odebrał. Po powrocie do Polski pobyt na Syberii był tematem tabu.
[01:49:45] Dzieciaki bawiły się razem, boh. nawiązał wiele przyjaźni. Postrzeganie sytuacji zesłania przez dzieci – rola rodziców. Latem temperatury dochodziły do 30 stopni. W tajdze dojrzewały owoce, ale zesłańcy nie mogli ich zbierać. Do amnestii nie można było wychodzić z obozu. Bano się zimy 1940-41 r. W 1941 r. nie było nadziei na powrót do kraju – wycieńczenie zesłańców.
[01:54:15] Nadeszła wiadomość o ataku Niemców na Związek Radziecki. Zesłańcy cieszyli się z tego licząc na zmianę swojej sytuacji. Po podpisaniu umowy Sikorski-Majski zwolniono więźniów łagrów i zesłańców. O amnestii dowiedziano się w połowie sierpnia [1941] – oficjalne ogłoszenie komendanta Sorokina – zmiana sytuacji zesłańców. Można było wychodzić do tajgi, gdzie były drogi ułożone z drewnianych bali. Dla rodziny najważniejszą rzeczą było połączenie się z ojcem. Matka jeździła w tej sprawie do Irkucka. Ojciec i babcia przyjechali około 10 września 1941. Boh. i brat poszli do stacji Kwitok. Przyjechał pociąg, ludzie wysiedli, a bliskich nie było. Do chłopaków podszedł zarośnięty starzec, który rozpoznał synów [wzruszenie boh.]. [+]
[02:01:32] Postanowiono zrobić zapasy i wyjechać z Udacznego. Ojciec i znajomy leśniczy z Kraśnego chodzili do okolicznych wsi po żywność. Boh. i Konrad zbierali runo leśne, czarną porzeczkę – spotkanie z niedźwiedziem. Zimą ojciec o mało nie zamarzł w czasie drogi, ale kolega go uratował. Rodzina przeniosła się do osady Niżnaja Udaczna – warunki bytowe, trudności z ogrzewaniem. Zebrało się kilka rodzin, które dostały zgodę na wyjazd. Wykupiono wagon towarowy i czekano na powiadomienie ze stacji Kwitok – wyjazd saniami do pociągu 26 lutego 1942. W Kwitku mieszkała zaprzyjaźniona rodzina Kalitów, potomkowie zesłańców z powstania styczniowego. U nich spędzono noc przed wyjazdem.
[02:10:12] Pożegnalna kolacja u Kalitów. Boh. obudził krzyk Konrada i powiew zimnego powietrza. Brat uratował wszystkich przed zaczadzeniem. 27 lutego [1942] załadowano się do wagonu. Planowano jechać do formującej się armii Andersa. Pojechano do Tajszetu, tam wagon doczepiono do pociągu jadącego w kierunku Kujbyszewa, gdzie była polska ambasada. 7 marca 1943 [1942] w Akmolińsku (obecnie Astana) pociąg zatrzymał się i ojciec wyszedł, by coś kupić. Zaraz wrócił i powiedział, że zgubił dokumenty i pieniądze. Rodzina musiała wysiąść i zgłosić się na komisariat w Pietropawłowsku – oczekiwanie na nowe dokumenty do 21 marca. Koczowano na stacji. Rodzina miała herbatę i Kazachowie zaprosili ich na posiłek – zwyczaje kazachskie.
[02:18:02] Gdy przyszły dokumenty, gen. Anders zaczął ewakuować swoje wojsko. Wyjazd do armii stracił sens. Dojechano do Kujbyszewa w kwietniu [1942] i udano się do polskiej ambasady. W tym czasie stosunki między Związkiem Radzieckim a Polską zaczęły się psuć. Jechano do Saratowa, by być jak najbliżej Polski. Boh. i Konrad źle się poczuli w czasie podróży. W Saratowie stwierdzono, że mają tyfus i wyrzucono ich na peron, skąd zabrano do szpitala na oddział zakaźny. Rodzice nie mogli zostać w mieście wojewódzkim i wyjechali do Samojłowki, gdzie czekali na wyzdrowienie synów – korespondencja. W Saratowie boh. przeżył kilka bombardowań miasta, ale szpital nie został trafiony. Boh. i brat nawiązali znajomości z rosyjskimi dziećmi, które także leżały w szpitalu. Obydwaj doszli do zdrowia, w maju 1942 przyjechał po nich ojciec i zabrał ich do Samojłowki.
[02:25:35] W Samojłowce zgłoszono się do urzędu powiatowego. W mieście było wiele rodzin zesłańców, które tu się zatrzymały nie mogąc jechać dalej na zachód. Rodzina mieszkała u państwa Ratnikow – zachowało się urzędowe pismo w sprawie kwaterunku. Ojciec przed wojną miał pasiekę i zatrudnił się jako pszczelarz w kołchozie. W kraju pracował wielki głód – sytuacja na froncie. Boh. i brat chodzili nocami do kołchozu i ojciec po kryjomu dawał im miód.
[02:28:50] 1 listopada 1942 urodziła się siostra Basia. Matka zachorowała i musiała iść do szpitala. Ojciec musiał zrezygnować z pracy pszczelarza i wrócił do Samojłowki, gdzie pracował jako stróż nocny pól kołchozowych, a w dzień opiekował się dziećmi. Po zerwaniu stosunków polsko-radzieckich ojca aresztowano za samowolną zmianę pracy, co nie było prawdą. Matka wróciła ze szpitala – widmo śmierci głodowej.
[02:32:18] W gazecie przeczytano, że powstał Związek Patriotów Polskich i organizuje się dom dziecka w Zagorsku dla polskich sierot. Dostawano po 300 gram chleba na osobę i były to głodowe racje. Matka postanowiła, że boh. i Konrad pojadą do Moskwy, zgłoszą się do Komitetu ds. Dzieci Polskich i dostaną się do Zagorska. W tym czasie matka miałaby kartki synów na chleb. Ojciec siedział w więzieniu w Bałaszowie. Przejeżdżały transporty wojskowe i matka uprosiła żołnierza, by zabrano chłopaków do wagonu. Pociąg dojechał do Bałaszowa i okazało się, że w czasie jazdy zmieniono trasę, więc muszą wysiąść. Boh. i brat czekali na pociąg w kierunku Moskwy i udało im się wsiąść do osobowego pociągu z żołnierzami – ich pomoc. Na stacji w Tambowie braci złapano i wyprowadzono z pociągu. [+]
[02:38:28] Przy stacjach kolejowych były bazary, na których kołchoźnicy i żołnierze wymieniali towary. W czasie przejścia przez bazar powstało tam zamieszanie i boh. oraz brat uciekli strażnikowi – pomoc bezprizornych, którzy myśleli, że chłopcy należą do innej bandy i dostaną za nich okup. Boh. i brat zostali przyjęci do bandy. Dzieciaki zajmowały się kradzieżami – w systemie trójkowym dwoje kradło, a jedno było w obstawie. Boh. podobało się życie bezprizornych. W czasie kradzieży worki przecinano żyletkami. Boh. widział, jak jeden z bezprizornych bandytów zaatakował żyletką małego chłopca, który widział kradzież. Powiedział o tym Konradowi, który zdecydował, że trzeba uciekać. Szefem bandy był trzynastoletni Wowa Krasikow, który zgodził się na wyjazd braci. Na drogę dostali jedzenie, konduktor i maszynista zostali opłaceni, w węglu zrobiono kryjówkę dla chłopaków. Udało się dojechać do Moskwy. [+]
[02:47:10] Na dworcu Białoruskim była kontrola. Dwie babcie widząc umorusanych chłopaków zlitowały się i wyprowadziły ich mówiąc, że to wnukowie. Reakcja boh. po wyjściu z dworca. Chłopcy mieli adres Kompoldzietu (Komitetu Pomocy Dzieciom) i znaleźli placówkę. Wiedzieli, że dom dziecka jest dla sierot i nie mieli pewności, że zostaną tam przyjęci. Spotkali się z panem Skrzeszewskim, szefem Komitetu, który powiedział im, że dom dziecka jeszcze nie powstał. Skrzeszewski chciał odesłać chłopaków do matki – zachowanie boh. Wspomnienie zjedzonej bułki z szynką. Chłopców zawieziono do pobliskiego domu dziecka na czasowy pobyt. Od razu okradła ich grupa mieszkających tam złodziejaszków. Chłopcy uciekli i wrócili do Skrzeszewskiego, który nie wiedział, co z nimi zrobić. Znalazł rosyjski dom dziecka, w którym były dzieci oficerów. Była to placówka w lepszym standardzie, przebywano tam od października do listopada 1943. Chłopcy zaprzyjaźnili się z innymi dziećmi. [+]
[02:58:42] Od listopada 1943 do marca 1946 boh. i brat byli w domu dziecka w Zagorsku. Zabrała ich tam samochodem pani Wrzosowa. Koledzy z radzieckiego domu dziecka byli zainteresowani życiem w Polsce, wychowawcom nie podobało się to, co opowiadał boh.
[03:00:45] Chłopaków przywiozła do Zagorska pani Wrzosowa. Boh. dostał numer 76, jego brat Konrad 74. Dom dziecka mieścił się w dużym piętrowym budynku – rozkład pomieszczeń. Dzień w domu dziecka – pobudka o 7 rano, po toalecie i ścieleniu łóżek spotykano się w auli. Tam dzieciaki stawały w szeregach według wzrostu i śpiewano Rotę – dekoracje auli. Po apelu omawiano sprawy organizacyjne – dyżury w kuchni, sprzątanie pomieszczeń. Boh. był w brygadzie Ingi [Igi?] Cegielnickiej i mógł się najeść – posiłki w domu dziecka. Boh. najadł się dopiero po przyjeździe do Polski.
[03:06:55] Po śniadaniu dzieci szły do rosyjskiej szkoły, w której były klasy dla polskich dzieci. Opinia na temat nauczycieli. Dyrektorem był Eustachy Kuroczko, potem prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. Tylko nauczycielka najmłodszej grupy Mira Nikołajewna nie była Polką. Boh. ma spis nauczycieli i uczniów. Nie należał do grzecznych uczniów i bał się, że zostanie odesłany do rodziców, więc dobrze się uczył. Na świadectwie miał same piątki, brał udział w występach. W szkole uczyły się też dzieci rosyjskie – wspólne zabawy zimą. Poziom w szkole był wysoki, boh. skończył w Zagorsku piątą klasę i w Polsce przyjęto go do pierwszej klasy gimnazjum. Czytelnia była dobrze zaopatrzona i boh. czytał dużo książek.
[03:11:20] W domu dziecka było wiele polskich pamiątek, zdjęć. Zadaniem placówki było sianie propagandy. Dom dziecka był odwiedzany przez gości z Anglii, Francji. Pokazywano, jak polskie dzieci żyją w Związku Radzieckim głodującym podczas wojny. W placówce było ok. 130 wychowanków. W tym czasie setki dzieci umierały z głodu. Pobyt w Zagorsku jak wygranie losu na loterii.
[03:12:45] W czasie pobytu na Syberii boh. chodził do drugiej klasy. Dzieci chodziły do pracy, a gdy z niej wracały musiały iść do szkoły. Nie wolno tam było mówić po polsku. Nauczycielki było Rosjankami. Uczono historii Rosji, geografii, częste były pogadanki o tym, jak dobrze jest w Związku Radzieckim. Boh. nie był prymusem, miał w szkole trójki.
[03:15:48] Opinia na temat Związku Patriotów Polskich. ZPP uratował życie boh. i brata. Wanda Wasilewska często przyjeżdżała na akademie w domu dziecka. Działały kółka: taneczne, recytatorskie. Boh. miał dobrą dykcję i deklamował wiersze. Wanda Wasilewska wzięła go na kolana i płakała mówiąc, że będzie przyszłością Polski. Pomimo propagandy czuło się polskość placówki.
[03:18:43] W Zagorsku przebywały dzieci zabrane z rosyjskich domów dziecka, których rodzice zmarli. Rodzina boh. przyjechała z zesłania powiększona, ponieważ urodziła się siostra. Połowa dzieci była pochodzenia żydowskiego i rywalizowano z nimi. Boh. rywalizował w nauce z Elsterą Blumenkranz, która była najstarsza z czwórki rodzeństwa. Jej trzyletni brat Berys był najmłodszym dzieckiem w Zagorsku. Siostra zajmowała się nim jak matka.
[03:21:00] Marysia została przywieziona przez panią Wrzosową z rosyjskiego domu dziecka. Dziewczynka miała jeszcze troje rodzeństwa. Poprosiła Wandę Wasilewską o ich odnalezienie, dzieci znaleziono i przywieziono do Zagorska.
[03:22:30] Matka dowiedziała się, że synowie są w Zagorsku i kilka razy tam przyjechała. Przez jakiś czas z chłopcami był młodszy brat Leszek. Utrzymywano też kontakt listowny. Ojciec wrócił z więzienia w grudniu 1943. Dom dziecka został wcześniej repatriowany do Polski niż rodzice boh. Przyjechano do Gostynina w marcu 1946.
[03:25:20] W Zagorsku wychowankowie pracowali. W Dewulinie [Dywilinie], odległym o kilkanaście kilometrów, było pole należące do domu dziecka. Uprawiano tam ziemniaki, marchew, kapustę. Niedaleko pola była cerkiewka, w której po wojnie Polski z Moskwą zawarto pokój w 1618 r. W cerkwi był warsztat naprawy traktorów.
[03:28:18] Boh. ma listę wychowawców z Zagorska, nazwiska spisano po latach na spotkaniach wychowanków domu dziecka. Postawa wychowawców i nauczycieli. W kotłowni pracował pan Jan, inwalida bez nogi. Starsi chłopcy chodzili do kotłowni palić papierosy. Boh. zaczął palić w Samojłowce, gdy wystawał w kolejkach po chleb. Palono wysuszona tabakę zwiniętą w rulonik z kawałka gazety „Prawda”.
[03:30:25] Z Zagorska przyjechano do Gostynina, gdzie był przejściowy dom dziecka. Dzieci zostały dokładnie zbadane i przeszły kilkunastodniową kwarantannę. Boh. i kolega Kwiek poszli na bazar – bochenek chleba od nieznajomej kobiety.
[03:33:05] W gazetach pisano o polskich dzieciach wyjeżdżających z Zagorska do kraju. Urządzono pożegnanie z udziałem władz miasta. Pociąg dojechał na Dworzec Białoruski w Moskwie i tam odbyło się uroczyste pożegnanie zorganizowane przez ZPP z udziałem Wandy Wasilewskiej i Zygmunta Berlinga oraz oficjeli rosyjskich. Boh. dobrze znał rosyjski i poproszono go, by pojechał do radia. Tam odczytał pożegnanie i podziękowanie Związkowi Radzieckiemu za szczęśliwe dzieciństwo. Do Polski jechano wagonami sypialnymi. Boh. nie wie gdzie przekroczono granicę, ale miało tam miejsce powitanie wracających dzieci. Stamtąd dojechano do Gostynina, a po kwarantannie dzieci z Zagorska skierowano do domu dziecka „Nasz Dom” przy ul. Aleja Zjednoczenia na warszawskich Bielanach – historia placówki im. Maryny Falskiej.
[03:38:10] Boh. był w placówce krótko. Przyjechał tam 2 kwietnia [1946], a rodzice wrócili do Polski w czerwcu. Boh. zaczął naukę w gimnazjum im. Limanowskiego. Dyrektorem domu dziecka był Zdzisław Sieradzki, który wieczorem czytał wychowankom Trylogię. Pewnego dnia dyrektor wezwał boh. i Konrada i powiedział, że jakieś panie chcą chłopcom pokazać Warszawę. Okazało się, że to siostry babci Zofii Dąbrowskiej, która zmarła w 1944 r. Pojechano na Pragę, gdzie mieszkała rodzina. Ciotka Janka była w powstaniu, potem wywieziono ją do obozu w Ravensbrück. Ciotki przygotowały rosół z makaronem i kurczaka.
[03:43:07] Radość po powrocie do Polski. Refleksje na temat spotykania dobrych ludzi. W czasie repatriacji rodzice pojechali na Ziemie Odzyskane i zatrzymali się w Myśliborzu. Chłopców zabrano z domu dziecka, boh. mieszkał w Myśliborzu do 1951 r. Początkowo rodzina korzystała z pomocy PUR. Domy były wyszabrowane, lepsze mieszkania zajęte. Mieszkano przez rok w rozwalającym się domu. Ludzie traktowali Ziemie Zachodnie jako miejsce tymczasowe. Oczekiwano, że będzie wojna i wróci się na swoje. Matka pracowała w szkole, a ojciec w nadleśnictwie. Lekarz weterynarii wyjeżdżał i rodzice kupili od niego piętrową willę.
[03:48:40] Po zdaniu matury w 1951 r. boh. wyjechał do Warszawy i studiował na Politechnice. Zdając egzaminy na studia odwiedził w otwockim szpitalu dyrektora domu dziecka w Zagorsku pana Kuroczko. Boh. bał się, że nie zda – reakcja dyrektora. Elstera Blumenkranz po przybyciu do Zagorska zdeponowała u pana Kuroczko sztabkę złota. Po przyjeździe do Polski Elstera odebrała depozyt i pojechała z rodzeństwem do Izraela. Po latach zorganizowano spotkanie z okazji 50-lecia powstania domu w Zagorsku – poszukiwanie byłych wychowanków. Szukano Elstery w Izraelu, ale nie znaleziono jej.
[03:54:16] W czasach komuny rodzice nie rozmawiali w domu o przeszłości na Syberii ani o udziale ojca w wojnie polsko-bolszewickiej. Dzieciom powiedziano, że te tematy są tabu. Matka do końca życia nie mogła zapomnieć o tym, że odesłała starsze dzieci po to, by uratować młodsze. W czasach PRL-u, po traumatycznych przeżyciach na zesłaniu, rodzice bali się. Boh. zapamiętał wiele rzeczy z pobytu na zesłaniu, czasem dawne przeżycia budzą go w nocy. Niektórych momentów nie da się zapomnieć. Świadczenia i emerytura, stan zdrowia boh. – refleksja na temat opieki boskiej.
mehr...
weniger
Bibliothek des Pilecki-Instituts in Warschau
ul. Stawki 2, 00-193 Warszawa
Mo. - Fr. 9:00 - 15:00 Uhr
(+48) 22 182 24 75
Bibliothek des Pilecki-Instituts in Berlin
Pariser Platz 4a, 00-123 Berlin
Pon. - Pt. 10:30 - 17:30
(+49) 30 275 78 955
Diese Seite verwendet Cookies. Mehr Informationen
Das Archiv des Pilecki-Instituts sammelt digitalisierte Dokumente über die Schicksale polnischer Bürger*innen, die im 20. Jahrhundert unter zwei totalitären Regimes – dem deutschen und sowjetischen – gelitten haben. Es ist uns gelungen, Digitalisate von Originaldokumenten aus den Archivbeständen vieler polnischer und ausländischer Einrichtungen (u. a. des Bundesarchivs, der United Nations Archives, der britischen National Archives, der polnischen Staatsarchive) zu akquirieren. Wir bauen auf diese Art und Weise ein Wissenszentrum und gleichzeitig ein Zentrum zur komplexen Erforschung des Zweiten Weltkrieges und der doppelten Besatzung in Polen auf. Wir richten uns an Wissenschaftler*innen, Journalist*innen, Kulturschaffende, Familien der Opfer und Zeugen von Gräueltaten sowie an alle an Geschichte interessierte Personen.
Das Internetportal archiwum.instytutpileckiego.pl präsentiert unseren Bestandskatalog in vollem Umfang. Sie können darin eine Volltextsuche durchführen. Sie finden ebenfalls vollständige Beschreibungen der Objekte. Die Inhalte der einzelnen Dokumente können Sie jedoch nur in den Lesesälen der Bibliothek des Pilecki-Instituts in Warschau und Berlin einsehen. Sollten Sie Fragen zu unseren Archivbeständen und dem Internetkatalog haben, helfen Ihnen gerne unsere Mitarbeiter*innen weiter. Wenden Sie sich auch an sie, wenn Sie Archivgut mit beschränktem Zugang einsehen möchten.
Teilweise ist die Nutzung unserer Bestände, z. B. der Dokumente aus dem Bundesarchiv oder aus der Stiftung Zentrum KARTA, nur beschränkt möglich – dies hängt mit den Verträgen zwischen unserem Institut und der jeweiligen Institution zusammen. Bevor Sie vor Ort Zugang zum Inhalt der gewünschten Dokumente erhalten, erfüllen Sie bitte die erforderlichen Formalitäten in der Bibliothek und unterzeichnen die entsprechenden Erklärungsformulare. Informationen zur Nutzungsbeschränkung sind in der Benutzungsordnung der Bibliothek zu finden. Vor dem Besuch empfehlen wir Ihnen, dass Sie sich mit dem Umfang und Aufbau unserer Archiv-, Bibliotheks- und audiovisuellen Bestände sowie mit der Besucherordnung und den Nutzungsbedingungen der Sammlung vertraut machen.
Alle Personen, die unsere Bestände nutzen möchten, laden wir in den Hauptsitz des Pilecki-Instituts, ul. Stawki 2 in Warschau ein. Die Bibliothek ist von Montag bis Freitag von 9.00 bis 15.00 Uhr geöffnet. Bitte melden sie sich vor Ihrem Besuch per E-Mail: czytelnia@instytutpileckiego.pl oder telefonisch unter der Nummer (+48) 22 182 24 75 an.
In der Berliner Zweigstelle des Pilecki-Instituts befindet sich die Bibliothek am Pariser Platz 4a. Sie ist von Dienstag bis Freitag von 10.30 bis 17.30 Uhr geöffnet. Ihr Besuch ist nach vorheriger Anmeldung möglich, per E-Mail an bibliothek@pileckiinstitut.de oder telefonisch unter der Nummer (+49) 30 275 78 955.
Bitte lesen Sie unsere Datenschutzerklärung. Mit der Nutzung der Website erklären Sie sich mit ihren Bedingungen einverstanden..