Edward Bień (ur. 1938, Otynia) okupację niemiecką i sowiecką spędził w rodzinnej miejscowości w stanisławowskiem. Po wojnie rodzina osiedliła się na Ziemiach Zachodnich. Edward Bień od 1955 roku mieszka w Dzierżonowie, gdzie ukończył Technikum Radiotechniczne, a potem pracował w Świdnickiej Fabryce Urządzeń Przemysłowych.
[00:00:06] Na wioski w okolicy Otyni napadały bandy ukraińskie. Jeden z pierwszych napadów miał miejsce w oddalonym o 7 km Lipniku. Zamordowano tam rodzinę Czachów. Siedmioletni boh. brał udział w pogrzebie ofiar. Napad przeżył wuj Bronek, który opowiadał, że Ukraińcy weszli do domu, ustawili mieszkańców pod ścianą. Jeden z Ukraińców powiedział wujkowi, że zobaczy, jak się morduje. W pokoju obok była żona jego brata i dzieci. Zabito je na oczach matki, którą potem także zabito. Potem zastrzelono ciężarną żonę wujka, który rzucił się w jej stronę, kula odbita rykoszetem uderzyła go w czoło. Wuj stracił przytomność i uznano, że nie żyje. Ocknął się, gdy napastników już nie było. Dziadek uciekał z domu i zatłuczono go na ganku, boh. widział jego mózg na ścianie. Wuj przybiegł do Otyni, rodzice zorganizowali trumny. Boh. był w domu wuja i widział plamy krwi. [+]
[00:04:05] Matka wuja Bronka Czacha wyszła drugi raz za mąż za Świderskiego i to jego właśnie zamordowano w tak okrutny sposób. Dziadek Świderski był przed wojną kierownikiem pociągu i jeździł na linii Stanisławów-Czerniowce, hodował także ptaki śpiewające. Wuj Bronek wstąpił do wojska, w 1947 r. skończył służbę w Ełku i przeniósł się do Warszawy. Potem przeprowadził się do Radomska, odbudował zburzony dom, w którym na dole miała być restauracja i sklep. Władze zaczęły się zastanawiać, skąd wuj miał na to pieniądze. Rodzina była zamożna, matka przywiozła rodzinną biżuterię i oddała wujowi jego część. Wuj zbudował dom w Warszawie, a potem drugi w Radomsku. Wujowi zabrano książeczkę oszczędnościową z dużym wkładem, po roku oddano ją, ale już była na niej niewielka kwota. Wuj do końca życia miał poczucie krzywdy i mawiał, że żałuje, że nie zginął z rodziną.
[00:07:30] Boh. nie pamięta daty zbrodni na rodzinie Czachów. Wuj Andrzej Gołasz miał dwóch braci. Ukraińcy związali wszystkich członków rodziny, w tym dzieci, obrzucili słomą, oblali naftą i spalili ich żywcem. Żyje jeszcze kuzyn, który brał udział w identyfikacji zwłok. Zwłoki jednego z braci Gołaszów stosunkowo dobrze się zachowały, ale gdy je podniesiono, okazało się, że mężczyzna miał rozpruty brzuch. [+]
[00:09:20] Dwa miesiące później Ukraińcy napadli ponownie na wieś, spalili kilka domów i zabili wiele osób. Jedna z matek wybiegła z domu z zabitym dzieckiem i tańczyła na podwórzu. Część ocalałych osób osiedliła się potem w okolicach Ząbkowic. W jednym z domów znaleziono kobietę z przestrzeloną szczęką, która przeżyła postrzał i po repatriacji mieszkała w Ząbkowicach. Ukraińcy napadali także na inne okoliczne wioski.
[00:11:00] Nie wszystkie ofiary udało się policzyć. Boh. podczas odsłonięcia pomnika powiedział, że zginęło ok. 400 tys. osób [w rzeziach na Wołyniu i Podolu]. Potwierdził to pierwszy prezydent Ukrainy w czasie uroczystości z udziałem prezydenta Kwaśniewskiego. Obecnie udokumentowano ok. 200 tys. ofiar – mordy na Pokuciu zaczęły się w 1939 r., gdy wycofywało się polskie wojsko. Ukraińcy napadali na małe grupy żołnierzy, przebierali się w polskie mundury. Ataki na Wołyniu zaczęły się później. Wiele osób mówi tylko o ofiarach na Wołyniu pomijając ofiary na Podolu.
[00:13:30] W Otyni mordy zdarzały się już na początku wojny. Były to zabójstwa pojedynczych osób, np. pracowników leśnych. Wołyń jako symbol wydarzeń na Kresach południowo-wschodnich. Boh. przez okno w kuchni widział płonącą wieś Grabicz. Współcześnie spotkał się z dawnymi mieszkańcami Grabicza i rozmawiał o tym zdarzeniu. Żyje jeszcze kuzynka z Otyni, mieszkająca obecnie koło Głubczyc. Kuzynka nie chce rozmawiać o wydarzeniach z czasów okupacji.
[00:16:10] Rodzina kuzynki była zamożna, po repatriacji wuj zaczął gospodarzyć. Po jakimś czasie zaczęto mu malować na bramie napis „kułak”. W czasie pierwszych wyborów wuj został przewodniczącym komisji wyborczej. Po zamknięciu urny przyjechało po nią UB, wuj nie chciał jej oddać, ale ubek zagroził mu pistoletem. [+]
[00:17:30] Przedstawienie rodziców: Józefa i Genowefy. Matka zmarła w 1983 r. Boh. właśnie wrócił ze służbowego wyjazdu do Bułgarii. Ojciec zmarł w 1993. Rodzice opowiadali o życiu przed wojną – ocena życia na Kresach. Ojciec pracował na kolei, na kilka lat przed wybuchem wojny wybudował duży dom. Powszechną chorobą była gruźlica, w 1934 matka miała zabieg w sanatorium w Worochcie i wyleczyła się. Po wejściu sowietów [w 1939] wiele osób chorowało na gruźlicę. Przed wojną matka miała bezpłatny bilet na przejazd [pociągiem]. Pracownicy majątków dostawali drewno z lasu na budowę domów. Szanowano policjantów. Relacje sąsiedzkie z Rusinami i Żydami. Gdy brano pieczywo od piekarza na święta dostawano wypieki gratis. Odbudowa Polski w dwudziestoleciu międzywojennym. Rodzice mieli znajomych pochodzących ze szlachty i jeździli do ich pensjonatu.
[00:23:33] W czasie okupacji sowieckiej ludzie ukrywali swoje wykształcenie, władze źle patrzyły na osoby, które skończyły siedem klas. Rodzinę ojca wywieziono na Syberię. Trzech wujków aresztowano już w 1939 r., dwaj znaleźli się na Syberii, trzeci zaginął. W 2005 r. boh. odnalazł dokumenty na Ukrainie: wuja aresztowano i skazano na karę śmierci za przynależność do wrogiej organizacji. Boh. widział dokumenty kilku wujków, wiedział, że są po maturze, ale podawali sowietom, że ukończyli cztery klasy.
[00:25:30] Po wejściu sowietów wymieniono paszporty na radzieckie, po wejściu Niemców wydano dokumenty niemieckie. Gdy ponownie weszli sowieci, rodzina uciekła z Otyni przed bandami UPA. W chwili wejścia Armii Czerwonej do Otyni rodzina siedziała w bunkrze, cieszono się, że wojna się kończy, jednocześnie ludzie bali się Rosjan pamiętając, jak się zachowywali wcześniej. Bramami powitalnymi z kwiatów witano sowietów, gdy wchodzili w 1939 r., robili to Żydzi i Ukraińcy. Przy drugim wejściu Rosjan tego nie było. Boh. widział uciekających Niemców. Gdy front zbliżał się do Otyni, na podwórku stała niemiecka kuchnia polowa, jechały transporty wywożące rannych z frontu. Oczekiwano, że będzie lepiej, gdy Niemcy uciekną, a potem bano się Rosjan. Szybkie dorastanie dzieci czasu wojny.
[00:28:50] Po wejściu sowietów 1944 r. zelżały ataki ze strony band UPA. Sowieci pozwolili na zorganizowanie polskiej samoobrony. Ukraińcy wiedzieli, że Polacy mają więcej broni, zaczęli się ukrywać, ale dalej działali. Boh. po latach dowiedział się, że niewielkie grupy banderowców działały do końca lat 50. W czasie okupacji mleko i jajka kupowano u ukraińskiego gospodarza, którego żona była Polką. Boh. bawił się z jego dwoma synami, którzy byli od niego starsi. Po latach dowiedział się, że w 1957 r. NKWD namierzyło i zabiło banderowców ukrywających się w bunkrze w Karpatach. Zwłoki przywieziono do Otyni i położono koło komendy milicji. Okazało się, że dwaj zabici to właśnie synowie znajomego gospodarza. Gdy boh. był współcześnie w rodzinnych stronach okazało się, że lasy wycięto. Rosjanie wycinali je i sprzedawali drewno do Polski.
[00:32:30] Przed wyjazdem z Otyni trudno było o wagony, ojciec załatwił węglarkę. Razem jechały ciotki Gołaszowe z dziećmi, Morawscy i Wasylewicze. Przed wyjazdem mieszkańcy potajemnie zabierali rzeczy z kościoła, dwa boczne ołtarze, ołtarz główny, obrazy, drogi krzyżowe, księgi parafialne, szaty liturgiczne. Obecnie to wszystko jest w kościele w Ligocie Książęcej. Historia kościoła w Otyni – przeniesienie ołtarza i obrazu Matki Boskiej z rozbieranego drewnianego kościoła do nowego murowanego. W kościele w Ligocie jest także sztandar ufundowany przez żołnierzy-tułaczy, którzy znaleźli się na Syberii, a potem w Ziemi Świętej – tam sztandar zrobiły zakonnice. Po latach przekazano go do Muzeum Sikorskiego w Londynie z listem, że ma wrócić do wolnej Polski i wolnej Otyni. Sztandar odnalazł Tadeusz Kukiz (ojciec Pawła Kukiza), który pisał książkę „Madonny Kresowe”. Do Londynu pojechała delegacja i przywieziono sztandar. W Ligocie znalazła się także chrzcielnica, w której boh. był chrzczony w 1938 r.
[00:37:25] Syn Pabsta, właściciela cegielni, po repatriacji mieszkał w Dzierżoniowie. Jego żona przeczytała książkę boh., który pokazał jej zdjęcia jej dziadka. Boh. ma dużo przedwojennych zdjęć. Rola kościoła dla przesiedleńców w Ligocie Książęcej. Wuj był tam przez jakiś czas proboszczem. Po wojnie nie wolno było odbudowywać kościołów. Chłopi brali przydziałowe drewno na budynki gospodarcze i oddawali je na budowę kościoła. Odbudowano tak kościół ewangelicki, ale w 1947 r. spalili go sowieci. Obecny kościół jest niższy od pierwotnego. Kościół w Otyni była tak zaprojektowany i ustawiony, że przez cały dzień było w nim światło.
[00:41:00] Otynia miała przed wojną 6 tys. mieszkańców. Była tam drukarnia, kościół, dwie bożnice, hala targowa, bank, duża szkoła – po wejściu Niemców na dachu ustawiono karabin maszynowy, posterunek objęli Węgrzy.
[00:42:10] Po wojnie Zbyszek Cybulski i Wojciech Jaruzelski, krewny generała, założyli drużynę harcerską. Rodziny Cybulskich i Jaruzelskich były spokrewnione, posiadały duże majątki ziemskie koło Śniatyna. Dwór Jaruzelskich został spalony, obecnie w dworze Cybulskich jest szpital dla dzieci z chorobą popromienną. Wojciech Jaruzelski (nie generał) pojechał w rodzinne strony, wywołując komentarze w prasie, ponieważ wzięto go za generała. Wojciech Jaruzelski umierając poprosił o niekupowanie kwiatów na pogrzeb, ale zebranie datków i przekazanie potrzebującym. Uzbieraną kwotę zamieniono na 850 dolarów i przekazano kościołowi w Śniatynie, w którym byli ochrzczeni Wojciech Jaruzelski i Zbigniew Cybulski.
[00:46:18] Jaruzelscy mieli 1500 hektarów lasów i podobną ilość ziemi. Była to szanowana rodzina. Gdy wchodzili sowieci, mieszkańcy przebrali dziedzica Jaruzelskiego w chłopskie ubrania, by udawał chłopa. Wojciech Jaruzelski opowiadał, że po wojnie na targu do ojca podszedł mężczyzna i przywitał jaśnie pana – reakcja ojca. Chłop koniecznie chciał coś dać dawnemu dziedzicowi, ale miał już tylko wiązkę cebuli.
[00:48:08] Ukraińcy na Kresach byli nauczycielami, dyrektorami szkół, sędziami, choć nie były to częste przypadki. Za przestępstwa pospolite takie same kary groziły Ukraińcom jak i Polakom.
[00:48:40] Harcerstwo działało do 1950 r. W 1948 boh. był na obozie harcerskim w Kołobrzegu. Wuj Józef Pustelak był drużynowym w Otyni. Po wojnie brat był drużynowym w Baborowie. Boh. imponowało bycie harcerzem, żywa była pamięć działalności Szarych Szeregów w czasie okupacji. Po rozwiązaniu harcerstwa aresztowano działaczy ruchu, zabrano sztandary i pieczęcie. Władze chciały utworzyć organizację Pionierów, ale to się nie udało i powstała Organizacja Harcerska. Po 1956 r. nastąpiły zmiany. Na terenie posterunku UB w Głubczycach znaleziono grób z jedenastoma ciałami zamordowanych osób. Ubek, który wskazał miejsce pochówku, powiesił się.
[00:50:38] Boh. chodził do Technikum Cukrowniczego w Raciborzu. Podczas gry w ping-ponga podczas nauki własnej wychowawca rozgonił uczniów gazetą. Niedługo potem boh. został wezwany do dyrektora i namawiano go, by świadczył przeciwko nauczycielowi, który pobił uczniów. Boh. nie chciał tego zrobić, wcześniej nie chciał się zapisać do ZMP. Na nauczyciela doniósł kolega, brat przewodniczącego ZMP – atmosfera w szkole. W czasie wakacji boh. pracował w fabryce elektrod, ktoś zajrzał do jego portfela i zakładowe ZMP zarzucało mu, że nosi burżuazyjne dokumenty – wyrzucenie z pracy.
[00:53:04] Brat w tym czasie pracował w Dzierżoniowie i boh. tu podjął naukę. W 1956 r. miał miejsce strajk w Technikum Radiotechnicznym. Boh. został jednym z dziesięciu delegatów uczniowskich na zebranie partyjne. Potem do Warszawy, do Ministerstwa Oświaty, pojechało dwóch nauczycieli i trzech uczniów, na kilkanaście przedstawionych żądań większość uznano.
[00:54:22] Na zebraniu partyjnym boh. dowiedział się, że można założyć drużynę harcerską. Poszedł do dyrektora szkoły, który był członkiem partii, w sekretariacie pracowała pani Buczyłko, żona pierwszego dyrektora szkoły. Dyrektor wypytał o doświadczenia harcerskie, potem powiedział, że przed wojną był harcerzem i pozwolił na założenie drużyny w szkole. Boh. wywiesił ogłoszenia w szkole zawodowej i technikum, i po miesiącu w obydwu szkołach powstały drużyny. Boh. chciał to zgłosić, dowiedział się, że koło jednego z budynków w mieście widziano kogoś w harcerskim mundurze i poszedł tam. Spotkał tam Wojtka Jaruzelskiego, przedwojennego harcmistrza Reniwieckiego i Marciniaka – reakcja na informację o powstaniu drużyn. [+]
[00:57:45] W 1957 r. boh. był na kursie instruktorskim, potem zorganizował obóz szkoleniowy Chorągwi Wrocławskiej – przyjazd komisji z Wrocławia. Boh. prowadził harcerstwo przez kilka lat, skończył działalność po powołaniu do wojska. Służył w Dywizji Wojsk Układu Warszawskiego w Komorowie k/Gubina, które dysponowały nowoczesną bronią i były przygotowywane do ewentualnych wyjazdów [i interwencji]. Do jednostki wcielano wybranych żołnierzy. Boh. trafił do uzbrojenia, potem był majstrem.
[00:59:30] W 1961 r. boh. miał iść do cywila, ale dostał rozkaz przeniesienia do Pułku Piechoty Zmotoryzowanej w Gubinie na głównego majstra uzbrojenia. Gdy pojawił się w Gubinie, było tam dużo wojska, ściągnięci rezerwiści. Żołnierze dostawali stary chleb, a nowe wypieki trafiały do worków. Żołnierzom wydano broń. Po kilku dniach przyjechały wozy opancerzone wyposażone w ostrą amunicję oraz czołg, który przejechał przez most na Nysie niszcząc postawione tam pachołki. Po udrożnionym moście wozy opancerzone przejechały na niemiecką stronę. Po dwóch tygodniach wozy wróciły, okazało się, że był to początek budowy muru berlińskiego. W związku z tymi wydarzeniami boh. przedłużono służbę o trzy miesiące. W tym czasie nie wolno było pisać listów. Wcześniej w jednostce miał miejsce ostry alarm z powodu blokady Kuby – restrykcje. [+]
[01:02:44] Boh. po wojsku wrócił do szkoły w Dzierżoniowie i pracował jako nauczyciel zawodu w warsztatach, rozdzielał też pracę innym nauczycielom. Zainteresował się żeglarstwem, więc z inż. Borutą z Dolnośląskiej Fabryki Krosien zbudowano trzy łódki. Krosna z DFK brali Rosjanie, potem zaczęli brać tylko części i sami montowali krosna. Brat był szefem kontroli w fabryce, potem dyrektorem technicznym i dyrektorem szkoły przyzakładowej. Inż. Boruta zaczął budować samochód z tworzywa, gdyby mu nie przeszkadzano, to pewnie coś by skonstruował.
[01:05:35] Inż. Boruta zaproponował budowę samolotu. Nawiązał kontakty z panem Borzęckim z Wrocławia, amatorem szybownictwa, który jako pierwszy zastosował silnik w szybowcu tworząc motoszybowiec. Borzęcki robił różne próby, np. samochodem z żaglem jechał autostradą. Dzięki niemu uzyskano dwa szybowce do rozbiórki, które miały posłużyć do budowy samolotu. Samolotem zajmowano się po pracy, zimą rozgrzewano się herbatą z rumem. Silnik zrobiono z cylindrów motocykla, ale okazał się zbyt ciężki do samolotu. Kupiono silnik Volksvagena chłodzony powietrzem i okazało się, że jest w stanie unieść maszynę – próby. Potem przyjechali dwaj piloci i robiono próby na lotnisku trawiastym, niestety podłoże z kretowiskami nie pozwoliło na odpowiednie rozpędzenie maszyny. Piloci zauważyli, że skrzydła wchodzą w zbyt duże drgania – poprawienie usterki. Potem inż. Boruta zmarł, a boh. wyjechał do pracy do Bułgarii, tam z gazety dowiedział się, że samolot ukończono, syn inżyniera przewiózł maszynę na lotnisko wojskowe do pana Borzęckiego, który ją oblatywał. Maszyna okazał się w pełni sprawna. [+]
[01:10:08] Wcześniej konstruktorami zaczęła się interesować milicja. Pilot z Leszna zarejestrował jako pierwszy mały samolot, a niedługo potem uciekł nim do Austrii. Boh. i inż. Borutę także podejrzewano o chęć ucieczki, a oni chcieli mieć samolot do wyciągania szybowców. Robiono także próby samolotu bez skrzydeł, w czasie których model leciał ciągnięty za samochodem. [+]
[01:11:45] Skonstruowano także ślizg wodny używając dwóch łodzi, silnika i siedzenia z „Warszawy” oraz śmigła. Pierwszą próbę przeprowadzono na jeziorze w Bielawie. Później chciano do konstrukcji dodać płozy i jeździć zimą. Potem zaczęto budować jachty. Boh. zrobił kurs żeglarski, a potem sam organizował kursy. Uzyskał stopień sternika morskiego.
[01:13:05] Boh. pracował w Świdnickiej Fabryce Urządzeń Przemysłowych, produkowano tam urządzenia cukrownicze. Po wojnie ojciec uruchamiał cukrownię w Baborowie, potem boh. był uczniem technikum cukrowniczego. Świdnicka fabryka otrzymała pierwszy w Polsce przyrząd do dynamicznego wyważania zespołów wirujących. Boh. opanował technikę pracy z przyrządem i wzywano go do innych zakładów.
[01:15:10] W 1978 r. wyjechał na trzy miesiące do Bułgarii, a wrócił półtora roku później, w 1980 r. Bułgarzy nie chcieli go wypuścić. Boh. nauczył się języka i szkolił techników zmianowych w dużej automatycznej cukrowni. W czasie kampanii [buraczanej] kierownik zmianowy prowadził całą cukrownię. W 1983 r. pojechał ponownie do Bułgarii na miesiąc, by dopilnować montażu wirówek, ale był przez trzy miesiące z powodu opóźnień ze strony Bułgarów. Boh. przez półtora roku pracował w Kameno koło Burgas, potem był w Plewen.
[01:18:55] W 1987 r. boh. zwolnił się ze Świdnickiej Fabryki Urządzeń Przemysłowych i otworzył własną działalność. Przyrząd, którego używał zepsuł się i fabryka kupiła drugi złomując stary. Boh. odkupił zepsute urządzenie jako złom. Nawiązał kontakt z firmą w RFN i otrzymał odpowiednią część do naprawy i uruchomił przyrząd. Gdy chciał się zarejestrować, okazało się, że w Cechu nie ma takiego zawodu, zarejestrował się więc jako mechanik maszyn. Zajmował się m.in. diagnostyką zużycia łożysk bez skomplikowanego demontażu wirówek oraz ich wyważaniem. Diagnozował także ubytki materiałowe bębnów i dawał atesty, co było odpowiedzialną pracą. Boh. jeździł do cukrowni w całej Polsce.
[01:24:00] W jednej z cukrowni pokazano mu wirówkę, która miała krzywy wał. Fachowcy z Instytutu Drgań wyważali ją wcześniej i obciążyli konstrukcję dodatkowymi ciężarkami korekcyjnymi, co było niezgodne ze sztuką i groziło rozerwaniem bębna. Po naprawie pod nadzorem boh. wirówka zaczęła działać. Dyrektor zakładu pokazał mu teczkę z dokumentacją wykonaną przez poprzednią firmę, która za usługę wzięła 80 tys. złotych. Boh. za naprawę wziął 1,5 tys. Znajomość przyrządu diagnostycznego oraz urządzeń diagnozowanych, zagrożenia wynikające z popełnionych błędów. Spotkanie z pijanym pracownikiem cukrowni, który był pod wrażeniem urządzenia diagnostycznego.
more...
less
The library of the Pilecki Institute
ul. Stawki 2, 00-193 Warszawa
Monday to Friday, 9:00 - 15:00
(+48) 22 182 24 75
The library of the Berlin branch of the Pilecki Institute
Pariser Platz 4a, 00-123 Berlin
Pon. - Pt. 10:30 - 17:30
(+49) 30 275 78 955
This page uses 'cookies'. More information
Ever since it was established, the Witold Pilecki Institute of Solidarity and Valor has been collecting and sharing documents that present the multiple historical facets of the last century. Many of them were previously split up, lost, or forgotten. Some were held in archives on other continents. To facilitate research, we have created an innovative digital archive that enables easy access to the source material. We are striving to gather as many archives as possible in one place. As a result, it takes little more than a few clicks to learn about the history of Poland and its citizens in the 20th century.
The Institute’s website contains a description of the collections available in the reading room as well as the necessary information to plan a visit. The documents themselves are only available in the Institute’s reading room, a public space where material is available free of charge to researchers and anyone interested in the topics collected there. The reading room also offers a friendly environment for quiet work.
The materials are obtained from institutions, public archives, both domestic and international social organizations, as well as from private individuals. The collections are constantly being expanded. A full-text search engine that searches both the content of the documents and their metadata allows the user to reach the desired source with ease. Another way to navigate the accumulated resources is to search according to the archival institutions from which they originate and which contain hierarchically arranged fonds and files.
Most of the archival materials are in open access on computers in the reading room. Some of our collections, e.g. from the Bundesarchiv, are subject to the restrictions on availability resulting from agreements between the Institute and the institutions which transfer them. An appropriate declaration must be signed upon arrival at the reading room in order to gain immediate access to these documents.
Before your visit, we recommend familiarizing yourself with the scope and structure of our archival, library and audio-visual resources, as well as with the regulations for visiting and using the collections.
All those wishing to access our collections are invited to the Pilecki Institute at ul. Stawki 2 in Warsaw. The reading room is open from 9–15, Monday to Friday. An appointment must be made in advance by emailing czytelnia@instytutpileckiego.pl or calling (+48) 22 182 24 75.
Please read the privacy policy. Using the website is a declaration of an acceptance of its terms.