Jerzy Fajer (ur. 1925), żołnierz Armii Krajowej, więzień KL Auschwitz-Birkenau i sześciu innych obozów koncentracyjnych (m.in. Mauthausen, Gusen I i II, Buchenwald). Przeżył pobyt w karnej kampanii obozowej, był w transporcie śmierci do KL Dachau.
[00:00:18] Pan Jerzy (bohater) pokazuje wytatuowany numer obozowy
[00:01:00] Pan Jerzy stawia retoryczne pytania, jakie każdemu się powinny cisnąć na usta w rozmowie z więźniem obozu: jak to się stało, że on przeżył? Czy nie był pomocnikiem esesmana, obozowym prominentem? Drugie pytanie: Ile pan bierze renty od rządu niemieckiego? Obie odpowiedzi negatywne. Dostał – jak wszyscy za pracę przymusową jednorazową zapłatę 27,5 tys. euro
[00:03:32] boh. się przedstawia: ojciec był instruktorem PZW [?], popełnił samobójstwo w 1938 w Kielcach. Mama po kampanii wrześniowej była współwłaścicielką sklepu z przyborami szewskimi przy ul. Targowej do spółki z młodszym bratem bratem Bolesławem Gibasiewiczem
[00:04:17] matka była stenografką (w jęz. polskim i niemieckim) – miała przed wojną wykształcenie, co było wtedy rzadkością
[00:04:53] początek gimnazjum w Zawierciu, potem w Kielcach. Do II klasy gimnazjum chodził już w Warszawie – państwowe gimnazjum nr 4 im. A. Mickiewicza, do matury, którą ukończył na kompletach
[00:05:35] to było rozpolitykowane gimnazjum, należał do Sodalicji Mariańskiej, do młodych Stronnictwa Narodowego – wciągnął go starszy kolega. Poszedł na manifestację, gdzie wznosił okrzyki: „precz z Bartlem” albo „wodzu, prowadź nas na Litwę”, chociaż nie rozumiał, co wykrzykuje. Rozpędziła ich policja
[00:06:46] początek wojny – werbowanie młodzieży do konspiracji
należał do ZWZ (Związek Walki Zbrojnej) już w wieku 16 lat
[00:07:17] w 1942 przyjaciel pana Jerzego Adam Włodarczyk został aresztowany, pan Jerzy zaraz uciekł z domu, a wieczorem tego samego dnia do domu przyszło gestapo – rozmawiali po niemiecku (mama pochodziła z Sulmierzyc k. Krotoszyna w Wielkopolsce – pobierała naukę w jęz. niemieckim)
[00:08:06] po 2-3 miesiącach znowu przyszli, też go nie znaleźli
[00:09:27] zaaresztowano go w roku 1943, mieszkał wtedy z blokach dla rzemieślników pracujących na zamku [królewskim] na podzamczu – mama mu wynajęła pokój. Boh. nie dostawał żołdu, „dolary szły do kieszeni majorów, kapitanów i pułkowników”
[00:10:13] wiosną 1943 odwiedzał matkę Adama Włodarczyka, który już od roku siedział w Oświęcimiu. Jej mąż, który był kierownikiem drukarni wojskowej koło Arsenału, został zastrzelony w Instytucie Geograficznym i powieszony na latarni, starsza córka poślubiła młodego porucznika, który został zastrzelony i ona od tego zwariowała – matka mieszkała z jedną córką przy ul. Przejazd (dziś już jej nie ma)
[00:12:27] naprzeciwko domu stał mur getta. Na ul. Długiej widział wypełzające spod muru getta żydowskie dzieci. Na ulicy Długiej polscy chłopcy rzucali w nich kamyczkami, więc pan Jerzy zwrócił im uwagę, żeby tego nie robili. Ale dzieci żydowskie wróciły do getta, pewnie przestraszyły się
[00:17:05] pan Jerzy był w jednej z pięciu tzw. piątek pierwszego uderzenia dzielnicy Woli (Szczęśliwice) – grupie dywersyjnej przy Komendzie Głównej AK. Dowódcą był ppor „Zryw”
[00:20:19] powstanie w getcie. Komenda Główna AK i rząd w Londynie chcą ”pomagać” powstańcom w getcie, powstanie już się kończy
[00:21:46] „Zryw” spotkał się na ul. Złotej z zastępcą dowódcy Zgrupowania Waligóra – pan Jerzy miał ich osłaniać. W pewnym momencie Zryw podchodzi energicznie i mówi, że rozkazano im zaatakować bramę getta od ul. Okopowej, ale odmówili wydania broni, więc on też odmówił. Major z Waligóry zaproponował boh. wykonanie tej akcji. Szanse powodzenia tej akcji były znikome, chociaż w getcie już nie było Niemców. Odmówił ze względu na marne uzbrojenie. Twierdzi, ze dowództwu AK zależało, by w świat poszedł komunikat: „Armia Krajowa pomaga Żydom”
[00:26:46] aresztowanie: szedł z dwoma starszymi kolegami ul. Świętokrzyską od Nowego Światu w stronę Marszałkowskiej: Dymitr Gardenin (Mima) – zostanie postrzelony za tydzień na Pawiaku i Wojciech Brzozowski, który stracił nogę w ataku na Uniwersytet Warszawski, ale przeżyje powstanie i po wojnie zostanie profesorem fizyki i wicedyrektorem w Świerku. Szli towarzysko do siedziby wydawnictwa Gebethnera. Drugą stroną ulicy szło dwóch gestapowców (blondyn i brunet) z pistoletami, zapędzają ich do bramy, zabierają dokumenty, pieniądze z portfela. Blondyn wychodzi zawołać dorożkę, chopcy zostają w bramie na muszce bruneta
[00:32:33] nagle otwierają się drzwi bramy i wchodzi mieszkanka – starsza dama, otwiera je na tyle szeroko, że blokuje esesmana bruneta, a Wojtek Brzozowski błyskawicznie ucieka na ulicę. Wraca blondyn, obaj siadają na głównych siedzeniach (Dima na lewo, boh na prawo), gestapowcy siedzą na ławeczce dla dzieci z boku dorożki. Jadą dorożką Nowym Światem i Al. Ujazdowskimi na al. Szucha
[00:37:20] gestapowcy zauważyli, że wszyscy trzej mieli porządne papiery, dokumenty pracy w Luftgaukommando Moskau in Warschau na Okęciu. To był potem główny motyw oskarżenia
[00:38:11] pierwszego dnia na Szucha rejestruje ich więźniarka. Obaj mają sfałszowane nazwiska. Mima był kurierem organizacji dywersyjnej Wachlarza na terenie Orszy (również opłacanym w dolarach). Wisiało na nim wiele ciężkich zarzutów (organizowanie ucieczki z więzienia, zastrzelenie wartownika itd.) i uznał, że przyzna do prawdziwego nazwiska
[00:40:30] fałszywe nazwisko boh. było Dziaduk, ps. „Dziad”. Nie rozumiał, dlaczego Mima tak postąpił, ale postanowił zrobić to samo: powiedział, że jego kenkarta jest fałszywa i naprawdę nazywa się Jerzy Fajer. Więźniarka na niego nakrzyczała, że sprawia kłopoty
[00:41:27] pobicie, przewiezienie ciężarówką na Pawiak, dwa przesłuchania. Siedzi w jednej celi z Mimą, który czuł, że nie ma większych szans przeżycia. Wyrzeźbił z kości krzyżyk i dał boh, żeby dał jego dziewczynie Danusi. Uważał, że papiery do pracy ich zdradzą. Mima postanowił podać nazwisko urzędnika, który im te papiery załatwił i wziąć udział w konfrontacji. Sądził, że uda mu się uciec podczas konfrontacji. Przy drugim przesłuchaniu boh. zauważa, że gestapowiec blondyn wygląda zupełnie jak jego wychowawca z gimnazjum Mickiewicza, germanista o nazwisku Gerhart. Jego ojciec był Niemcem, bogatym sadownikiem w Nowym Sączu
[00:46:49] gdy idą schodami na przesłuchanie, gestapowiec rozmawia z nim po polsku o gimnazjum Mickiewicza i boh. orientuje się, że to młodszy brat jego nauczyciela. Stara się mu pomóc podczas przesłuchania, nie bije. W mieszkaniu boh zrobiono rewizję, ale nie znaleziono broni. W protokole z przesłuchania napisano ostatnie ważne zdanie: ”Nie brał udziału z bronią w ręku [w działaniach] przeciwko państwu niemieckiemu”
[00:50:24] Mima na drugim przesłuchaniu został postrzelony podczas konfrontacji w fabryce Lutfgaukommando na Okęciu, kiedy zaczął uciekać. Postrzelony trafił do szpitala na Pawiaku, zmarł po 5 dniach. Pan Jerzy siedział na Pawiaku jeszcze 3 tygodnie. Gestapowiec blondyn pomógł mu: mówił, jak odpierać poszczególne zarzuty oskarżenia, sprzyjał mu. [00:53:08] na 3 piętrze Pawiaka (oddział VII) oddziałowy wysłał go do celi młodzieżowej (skłamał, że nie ma jeszcze 18 lat), tu więźniowie mieli nieco lepiej. Mama przychodziła z paczkami żywnościowymi, ale na inne nazwisko i nie dochodziły do niego
[00:55:32] kiedy jechał na przesłuchanie ciężarówką, siedząca po sąsiedzku Żydówka, świadoma tego, że ją zaraz zabiją na Szucha, dała mu złotą monetę o znacznej wartości, żeby przekazał jej dziecku pod danym adresem. Boh. nie chciał ich wziąć. Za chwilę ją zabito
[01:00:17] boh. pokazuje tatuaż obozowy 138902 na lewym przedramieniu z Auschwitz-Brikenau, gdzie trafił do karnej kompanii. Było tam szczególnie niebezpieczne osoby: 22 aryjskie i 7 żydowskich tzw. fluchtpunktów. To były naszyte do pasiaka białe naszywki z czerwonym kółkiem (jakby tarczą strzelniczą) na piersiach, na plecach i na pośladku. „Elita w karnej kompanii”
[01:01:35] boh. zanim trafił do Auschwitz wiedział, co się tam dzieje. Jechali w wagonie drewnianym, gdzie było więcej powietrza, więc umarł po drodze tylko jeden więzień. W sąsiednim, francuskim metalowym udusiło się 14 osób. To był lipiec-sierpień [?] 1943
[01:02:31] Auschwitz-Birkenau było zaskoczeniem: w obozie kwarantanny (w Birkenau) w pierwszym rzędzie baraków było ok. 4 tys. ludzi, w cygańskim 3 tys. Potem był rząd czeski, potem obóz D (D Lager) i szpital, który przylegał do krematorium – 5 rzędów baraków. Wszystko ogrodzone drutami kolczastymi pod napięciem
[01:04:32] pierwszym zaskoczeniem było to, że wszystkimi przełożonymi baraków, „prominentami” byli Żydami – sprawdzony sposób w innych obozach. Zachowują się podobnie jak Polacy – mają kije i biją nimi nieposłusznych. Muszą okradać więźniów, żeby można było dalej budować obóz, bloki są niewykończone. Boh. śpi na ziemi, przy której jest dziura w ścianie, od której ciągnie zimno i wilgoć – ma tylko 7 wąskich desek, bez siennika, które musi umiejętnie układać, żeby utrzymać głowę i pośladki. Całe dnie spędzają na placu apelowym, gdzie 2-3 razy dziennie liczy się więźniów. Zbiera się tam woda, bo teren jest nierówny
[01:07:57] po kilku dniach kwarantanny orientuje się, jak wygląda obozowa hierarchia. Oprócz porządkowych w barakach są jeszcze Lagerälteste – to funkcyjny, starszy obozowy. Byli nimi najczęściej niemieccy kryminaliści. On zajmuje się sprawami technicznymi: budową, odpowiednią liczba desek w łóżkach itp. Utrzymanie porządku i dyscypliny należy do esesmana, Blockführera
[01:09:02] w pewnym momencie blokowi Żydzi otrzymują karną musztrę „padnij-powstań”. Dwaj spośród 10 są słabi, nie mają kondycji i nie wytrzymują musztry. W tym samym transporcie przyjechał Jerzy Baran, nr obozowy 227, zwolniony i ponownie osadzony (jak Władysław Bartoszew[ski]. On wyjaśnił boh, że ci dwaj słabi blokowi otrzymali swoje stanowisko za pieniądze czy inne kosztowności
[01:13:42] w obozie zwykłym nie było już funkcyjnych Żydów ponad Polakami. Były komanda: Kanada [magazyn zagrabionych rzeczy] albo Sonderkommando [eksterminacja]. W obozie D funkcyjni byli Polacy, inne narodowości, kryminaliści niemieccy – nie było Żydów
[01:14:25] boh. słyszał od współwięźnia w Dachau, że podobno jego blokowy na kwarantannie uciekł uczepiony pod ciężarówką
[01:15:31] w karnej kompanii boh. znalazł się, bo próbował uciec poprzez magazyn kartofli (tzw. Kartoffellagerhalle) – próbowali razem z Jerzym Baranam oraz mistrzem Polski w szermierce Januszem Jaroszem (w obozie nosił nazwisko Kazimierz Gradowski). Jarosz bał się, że funkcyjni policjanci obozowi, koledzy sprzed wojny, go rozpoznają. Poza tym był skoczkiem spadochronowym i instruktorem broni małokalibrowej w Szkocji, która szkoliła skoczków
[01:19:11] próba ucieczki z Auschwitz. Boh. zmienił barak za papierosa. Co tydzień matka przysyłała mu do obozu paczkę z papierosami i jedzeniem, a drugą paczkę otrzymywał od siostry Danuty, która wyszła za Niemca Edwina Erbe – jego ojciec miał fabrykę zbrojeniową w Zawierciu. Wyłącznie dzięki temu przeżył pierwszy rok w obozie
[01:20:19] lagerhalle była szopą z blaszanymi kanistrami, w których można było się ukryć. Podczas przerwy obiadowej (zupa z pastewnych buraków) schował się tam. Podczas liczenia wydało się, znaleźli go po ok. 3 godzinach – już wyły syreny na alarm. To był jeden z najgorszych momentów życia. Trafił po tym do kompanii karnej
[01:26:04] apel przyjmuje oficer niemiecki [Johann] Schwarzhuber, dzięki temu boh. uratował życie. Dostał zesłanie do karnej kompanii, 25 batów na tyłek. Blokowy Danysz. Bednarek, blokowy karnej kompanii (przedwojenny policjant z Katowic) wymierza baty, boh. traci przytomność przy 15 uderzeniu
[01:31:16] leżał na pryczy z pięcioma Rosjanami, którzy dają mu wodę. Następnego dnia Janusz Jarosz przysyła mu przez blokowego Bednarka kawałek ciasta – Jarosz dostawał paczki od swojej gospodyni, która po jego aresztowaniu odkryła, że w szwach ubrań miał pozaszywane funty i dolary i za to wysyłała mu paczki
[01:32:40] drugiego dnia przyszedł oberkapo z pomocnikami z lagami, żeby go dobić – w zemście za to, że boh. skłamał, że powodem ucieczki było bicie w baraku („teraz dopiero zobaczy, co to znaczy bić”). Oberkapo pokłócił się o to z Bednarkiem i nie pobili go. Pan Jerzy był bardzo słaby, miał pękniętą nerkę i do pracy przy Königsgraben [rowie odwadniającym] poszedł po 10 dniach. Dokarmiał do Jarosz, trzymał się z solidarnymi Rosjanami, którzy mu dawali pić
[01:33:35] gdy już mógł pracować, kopał na akord rów odwadniający Königsgraben
[01:37:57] z Oświęcimia wszystkie fluchtpunkten pochodzenia aryjskiego (wówczas 22 osoby) dołączyły do pozostałych osób o takim statusie, transport do obozu Mauthausen. Pierwszego dnia po przybyciu zostali wysłani do pracy na [schody] trepy śmierci. Pan Jerzy na drewnianych nosidłach nosił kamienie nad przepaścią. Każdego dnia ginęło wiele osób. Był rok 1944
[01:39:52] następnego dnia już nie muszą iść do pracy, za to przyjeżdżają nowi więźniowie z fluchtpunkten. Tego dnia w Międzynarodowym Czerwonym Krzyżu pojawiła się informacja, że pan Jerzy zmarł na zawał serca. Jego matka dostała taką informacje miesiąc po zakończeniu wojny
[01:41:21] wywiezienie wszystkich więźniów z Austrii z fluchtpunkten do Langensalzy – zewnętrznego obozu Buchenwaldu. Transport w normalnych wagonach doczepionych do rejsowego pociągu. Nikt już ich specjalnie nie pilnował
[01:42:20] w Langensalzy produkowano karoserię do samolotów Dornier. Przysługiwały tam lepsze racje żywnościowe, pracowali wewnątrz, pod dachem. Obok więźniów niebezpiecznych pracowali też zwykli więźniowie oraz ok. 200 cywilów (Polaków, Ukraińców). Starsi więźniowie prosili o nieorganizowanie żadnych działań dywersyjnych
[01:45:40] w ten sposób najzimniejsze miesiące zimy 1944/45 udało się przeżyć pod dachem
[01:46:10] po tej zimie rozpoczyna się „orgiastyczny” 4-tygodniowy transport z Langensalzy do Dachau. Z 4 tysięcy więźniów przeżywa ok. 900 osób
[01:46:55] 40 godzin po przyjeździe do Dachau obóz wyzwalają Amerykanie. Niektórzy umierają na skręt kiszek z przejedzenia. Boh. przeżył ten transport dzięki Janowi Żółtonosowi
[01:48:58] „sielanka” szybko się kończy. Boh chce wyjść z obozu, którego pilnują więźniowie austriaccy – oni go zatrzymują i wsadzają do celi, gdzie siedział m.in. były premier Węgier Miklos Horthy i ministrowie. Były tam normalne łóżka, bieżąca woda i toaleta. Po 10 godzinach stracił przytomność
[01:50:48] był chory na tyfus plamisty. W Dachau na rampie, czekając na wyładunek, Jan Żółtonos wykrawał zaostrzonym końcem łyżki kawałki mięsa z pośladka jadącego z nimi, umierającego francuskiego Żyda i żuł je przez cały czas. Boh. zastanawiał się, czy nie żuć wszy, które całymi rzędami siedziały na nich
[01:55:04] Boh. powstrzymał się od tego, ale nie wie, czy następnego dnia by tego nie zrobił
rozważania, czy byłby to grzech
[01:55:39] Pan Jerzy wymienia wszystkie pobyty w obozach koncentracyjnych: 2 razy w Mauthausen (1 dzień i potem drugi raz przy pracy na schodach śmierci), Gusen I (kamieniołomy), Gusen II – najgorszy obóz (podziemna fabryka samolotów)
[01:57:15] Gusen II miało rygor podobnie jak Auschwitz. Nie chcieli nosić czerwonych kółek, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Boh. jest słaby i wycieńczony, ale z innymi „aryjskimi fluchtpunktami” idzie do Mauthausen po raz drugi
[02:00:41] zanim dojeżdżają do Dachau, pociąg zatrzymuje się na 6 dni w Nammering koło Passau [Pasawa], bo były uszkodzone tory kolejowe. To było 10 dni przed końcem wojny. Tam wynoszono trupy z pociągu i chowano w lesie – 600 osób. Opiekują się nimi władze niemieckie oraz osoby prywatne. Boh. też odwiedzał te groby
[02:03:03] znajomość z Józefem Mackiewiczem i jego żoną
[02:05:15] Pan Jerzy wrócił do Polski w wojskowym ubraniu moro z magazynu w Dachau. Na promie przez Odrę dwie Blitzmädchen były przekonane, że jest esesmanem. Gdy słyszą, ze był więźniem, zaśpiewały mu piosenkę [Lale Anderson] „Es geht alles Vorüber” [Wszystko przemija]. Wracają na wschód
mehr...
weniger
Bibliothek des Pilecki-Instituts in Warschau
ul. Stawki 2, 00-193 Warszawa
Mo. - Fr. 9:00 - 15:00 Uhr
(+48) 22 182 24 75
Bibliothek des Pilecki-Instituts in Berlin
Pariser Platz 4a, 00-123 Berlin
Pon. - Pt. 10:30 - 17:30
(+49) 30 275 78 955
Diese Seite verwendet Cookies. Mehr Informationen
Das Archiv des Pilecki-Instituts sammelt digitalisierte Dokumente über die Schicksale polnischer Bürger*innen, die im 20. Jahrhundert unter zwei totalitären Regimes – dem deutschen und sowjetischen – gelitten haben. Es ist uns gelungen, Digitalisate von Originaldokumenten aus den Archivbeständen vieler polnischer und ausländischer Einrichtungen (u. a. des Bundesarchivs, der United Nations Archives, der britischen National Archives, der polnischen Staatsarchive) zu akquirieren. Wir bauen auf diese Art und Weise ein Wissenszentrum und gleichzeitig ein Zentrum zur komplexen Erforschung des Zweiten Weltkrieges und der doppelten Besatzung in Polen auf. Wir richten uns an Wissenschaftler*innen, Journalist*innen, Kulturschaffende, Familien der Opfer und Zeugen von Gräueltaten sowie an alle an Geschichte interessierte Personen.
Das Internetportal archiwum.instytutpileckiego.pl präsentiert unseren Bestandskatalog in vollem Umfang. Sie können darin eine Volltextsuche durchführen. Sie finden ebenfalls vollständige Beschreibungen der Objekte. Die Inhalte der einzelnen Dokumente können Sie jedoch nur in den Lesesälen der Bibliothek des Pilecki-Instituts in Warschau und Berlin einsehen. Sollten Sie Fragen zu unseren Archivbeständen und dem Internetkatalog haben, helfen Ihnen gerne unsere Mitarbeiter*innen weiter. Wenden Sie sich auch an sie, wenn Sie Archivgut mit beschränktem Zugang einsehen möchten.
Teilweise ist die Nutzung unserer Bestände, z. B. der Dokumente aus dem Bundesarchiv oder aus der Stiftung Zentrum KARTA, nur beschränkt möglich – dies hängt mit den Verträgen zwischen unserem Institut und der jeweiligen Institution zusammen. Bevor Sie vor Ort Zugang zum Inhalt der gewünschten Dokumente erhalten, erfüllen Sie bitte die erforderlichen Formalitäten in der Bibliothek und unterzeichnen die entsprechenden Erklärungsformulare. Informationen zur Nutzungsbeschränkung sind in der Benutzungsordnung der Bibliothek zu finden. Vor dem Besuch empfehlen wir Ihnen, dass Sie sich mit dem Umfang und Aufbau unserer Archiv-, Bibliotheks- und audiovisuellen Bestände sowie mit der Besucherordnung und den Nutzungsbedingungen der Sammlung vertraut machen.
Alle Personen, die unsere Bestände nutzen möchten, laden wir in den Hauptsitz des Pilecki-Instituts, ul. Stawki 2 in Warschau ein. Die Bibliothek ist von Montag bis Freitag von 9.00 bis 15.00 Uhr geöffnet. Bitte melden sie sich vor Ihrem Besuch per E-Mail: czytelnia@instytutpileckiego.pl oder telefonisch unter der Nummer (+48) 22 182 24 75 an.
In der Berliner Zweigstelle des Pilecki-Instituts befindet sich die Bibliothek am Pariser Platz 4a. Sie ist von Dienstag bis Freitag von 10.30 bis 17.30 Uhr geöffnet. Ihr Besuch ist nach vorheriger Anmeldung möglich, per E-Mail an bibliothek@pileckiinstitut.de oder telefonisch unter der Nummer (+49) 30 275 78 955.
Bitte lesen Sie unsere Datenschutzerklärung. Mit der Nutzung der Website erklären Sie sich mit ihren Bedingungen einverstanden..