Andrzej Bebłowski (ur. 1933, Łomża) jako 8-latek mieszkał w Jedwabnem u dziadków Anny i Stanisława Kozłowskich. W dniu pogromu ludności żydowskiej – 10 lipca 1941, przebywał w kościele, skąd został wraz z pozostałymi dziećmi wyprowadzony i odesłany do domu. Widział Żydów zgromadzonych na rynku a potem dym z płonącej stodoły. Jego rodzina podjęła próbę ratowania żydowskiej dziewczynki, córki kupca Goldberga. Jesienią 1941 roku Andrzej Bebłowski zamieszkał pod Warszawą (okolice Grodziska i Milanówka). Po wojnie ukończył Liceum Kochanowskiego w Warszawie, następnie w 1956 roku Wydział Elektryczny Politechniki Warszawskiej. Pracował jako asystent na Politechnice, przez 17 lat był szefem hali atomowej na wydziale fizyki na Uniwersytecie Warszawskim, pracował również w Instytucie Lotnictwa. Był jednym z konstruktorów samolotu Iryda. Andrzej Bebłowski był instruktorem żeglarskim, jest współzałożycielem i wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Weksylologicznego.
[00:00:07] Autoprezentacja boh. urodzonego w 1933 r. w Łomży.
[00:00:12] Ojciec brał udział w wojnie 1920 r, ukończył studia prawnicze i pracował w Sądzie Okręgowym w Łomży. Matka była nauczycielką, ale nie pracowała w zawodzie, tylko zajmowała się domem. Boh. chodził do przedszkola pani Kossakowskiej. Pod koniec lat 30. wykryto u ojca gruźlicę i leczył się w Otwocku, rodzice postanowili tam się przeprowadzić. W 1939 r. zlikwidowano mieszkanie w Łomży i matka z dwójką dzieci zamieszkała u szwagierki w Milanówku. Wielu żydowskich członków palestry z Otwocka wyjeżdżało do Ameryki, więc były miejsca pracy dla prawników oraz mieszkania.
[00:02:47] Gdy wybuchła wojna, rodzina była w Milanówku. Dobytek nadany pociągiem utknął na Dworcu Wschodnim i tam został rozkradziony. Matka miała przy sobie tylko dwa koszyki z jedzeniem i albumy ze zdjęciami. Ojciec otworzył kancelarię adwokacką w Grodzisku Maz., ale początkowo nie miał klientów. Dziadkowie mieszkający w Jedwabnem zapraszali do siebie, ale miasteczko znajdowało się w sowieckiej strefie – przejście przez „zieloną granicę”, noc spędzona w łóżku z gruźlikiem. Droga do Łomży i dalej z dziadkiem do Jedwabnego.
[00:07:00] W Jedwabnem boh. znalazł się w listopadzie 1939 r. i tu poszedł do szkoły radzieckiej. Rosyjski znali tylko starsi mieszkańcy pamiętający czasy carskie. Dla polskich dzieci zorganizowano zerówkę, gdzie uczono po polsku korzystając z przedwojennych podręczników, z których usunięto niektóre strony. Matka podjęła pracę w szkole. Dzieci uczono radzieckich piosenek. Niedaleko szkoły postawiono pomnik Lenina, tam uroczyście obchodzono święta państwowe. Ojciec, przed wojną sędzia w Łomży, został po niemieckiej stronie. Boh. na pytania o niego miał odpowiadać, że był nauczycielem. Ojciec uczył prawoznawstwa w technikum drzewnym. [+]
[00:11:50] Dziadek Stanisław miał przed wojną dobre kontakty z Żydami, do których należała większość domów przy Rynku. Dziadkowie mieszkali w domu przy zachodniej pierzei. Dziadek miał działkę przy ul. Cmentarnej, która graniczyła z młynem – zamiana działki na dom z właścicielem młyna. W podwórku był zakład wędliniarski, dziadek uczył się fachu u Jakubowskiego w Łomży. Miał też sporo ziemi, zboże sprzedawał kupcowi Goldbergowi. Dziadek znał rabina, boh. był kiedyś w bożnicy.
[00:17:25] Jeden z sąsiadów był zwolennikiem komunistów i gdy zbierał składki na organizację, dziadek go wspomagał. Dzięki temu w czasie okupacji sowieckiej nie traktowano go jak wroga. W domu mieszkali Rosjanie, Klimow był powiatowym komisarzem wojskowym i miał biuro na plebanii odebranej proboszczowi. Jego córka Marta Klimow była starsza od boh., należała do Pionierów i pewnego dnia nazwała ciotkę kułaczką, za co dostała lanie od swojego ojca. Córka na niego doniosła, ale uratowało go wysokie stanowisko. [+]
[00:22:48] Uczniowie szkoły brali udział w pogrzebie enkawudzisty zastrzelonego przez partyzantów – wygląd nagrobka. W szkole nie było zeszytów i pisano na marginesach gazety „Prawda”. Ojciec jednej z koleżanek był magazynierem i dał jej kwitariusz, którego używała jako zeszytu. Nie obchodzono świat religijnych. Jedna z nauczycielek przyszła w Boże Narodzenie na lekcje w eleganckim ubraniu i futrze, ale koleżanki kazały się jej przebrać. [+]
[00:25:42] Sowieci otworzyli w miasteczku kino, ale boh. tam nie bywał. Jednak pewnego dnia nauczycielka pozwoliła uczniom iść do kina i boh. obejrzał film „Gibiel ‘Orła’”, po wojnie wyświetlany pod tytułem „SS ‘Orzeł’ zaginął”. Nie obchodzono Bożego Narodzenia, ale na Nowy Rok w szkole stanęła choinka ozdobiona pięcioramiennymi gwiazdkami.
[00:28:10] Pewnego dnia usłyszano huk od strony Łomży – ucieczka sowietów. Chłopcy zaczęli plądrować opuszczone budynki i boh. zaciągnięto do biura. Tu w jednej z szuflad znalazł emaliowane czerwone gwiazdy i znaczki organizacji MOPR, gdy przyniósł je do domu, babcia wrzuciła wszystko do pieca. Po ucieczce Rosjan zorganizowano władze i burmistrzem został Karolak, którego żona była spokrewniona z przedwojennym burmistrzem. Karolakowie mieszkali w domu, w którym mieścił się magistrat i prowadzili tam sklep. Pomocnikiem Karolaka był Bardoń, który pochodził ze Śląska i znał niemiecki. [+]
[00:31:22] Po przejściu frontu burmistrzem został Karolak. W budynku magistratu mieszkali Karolakowie i mieściły się tam stajnie, które przed wojną przebudowano na jatki. Przed wojną boh. przyjeżdżał na Wielkanoc do dziadków, w zimie nie jeżdżono do Jedwabnego. Na początku okupacji w mieście powstał posterunek żandarmerii obsadzony przez kilku starszych Niemców, prawdopodobnie z Prus.
[00:34:02] Niemcy zgromadzili Żydów na rynku, gdzie kazano im wyskubywać trawę rosnącą między brukiem – według boh. nie była to poniżająca praca. Po dniach targowych rynek sprzątano. Rankiem 10 lipca [1941] do dziadka przyszedł burmistrz i kazał wujowi Czesławowi, który był agronomem, zabrać rzeczy na kilka dni i stawić się u Niemców. Dziadka wezwał do przyjścia do magistratu. Wuj Zygmunt Kozłowski, przed wojną nauczyciel w Poznaniu, uciekł z oflagu i przyszedł do Jedwabnego. Wuj znał Niemców, więc po wizycie burmistrza uciekł z domu. [+]
[00:38:55] W czasie okupacji sowieckiej bano się deportacji – reakcja na przyjście Niemców. Dziadka obronił przed wywózką miejscowy Żyd-komunista – rozczarowanie komunizmem. Przed rodziną Klimowów w domu mieszkał prokurator, który przed 1 Maja rozwieszał plakaty ze Stalinem. Pomagała mu w tym ciotka. Prokurator miał na nogach walonki i ciotka z niego zażartowała. [+]
[00:42:23] 10 lipca [1941] wuj Czesław zebrał rzeczy i wyszedł z domu. Ciotka, która wyszła za mąż w 1939 r., niepokoiła się o męża i dowiedziała się, że Niemcy zabrali go do Sieburczyna. Był tam duży majątek, w czasach sowieckich sowchoz. Wuja skierowano tam do pracy, potem wujostwo mieszkali w sieburczyńskim dworze i boh. ich odwiedzał.
[00:44:30] Boh. był rano w kościele i ciotka miała go stamtąd odebrać. Religia w czasie okupacji sowieckiej – jeden z uczniów był ministrantem, przed lekcjami służył do mszy i spóźniał się do szkoły. Wychowawczynią ministranta była matka boh., która też pewnego dnia spóźniła się – obrona ucznia.
[00:47:10] W czasie okupacji niemieckiej ksiądz uczył dzieci katechizmu. Współcześnie boh. widział relację kobiety w swoim wieku, która też brała udział w zajęciach w kościele. Boh. pamięta, że nauka miała miejsce w bocznej nawie, brała w niej udział duża grupa dzieci. W pewnej chwili ktoś odwołał księdza, który po powrocie zakończył zajęcia. Boh. w grupie chłopców wybiegł do bramy, na ulicy zatrzymał ich mężczyzna i mówił coś po niemiecku. Jego kolega wytłumaczył chłopcom, by biegli do domów krzycząc hasła antyżydowskie. Na to nadeszła ciotka, która zabrała boh. do domu. Na rynku stał tłum Żydów, dla boh. nie było to nic nadzwyczajnego, bo podobne tłumy widywał w dni targowe. [+]
[00:52:44] Ciotka poszła do apteki, w której pracowała jej koleżanka i spotkała tam kilka znajomych kobiet. Razem z nimi widziała przyjazd samochodów z Niemcami z Sonderkommando. Żydów spędzano na rynek. Mówiono, że wozem drabiniastym przyjechała od północy grupa nieznanych ludzi, którzy pomagają Niemcom – domniemanie boh., że to znający język polski członkowie Hitlerjugend wywodzący się z niemieckich kolonistów. Ciotka i jej znajome widziały Niemców wydających rozkazy. Do apteki przyszedł oficer niemiecki i kupił tabletki od bólu głowy, popijając tabletkę powiedział po polsku, że przyjechał pacyfikować Żydów. Z apteki ciotka zobaczyła dzieciaki wybiegające z kościoła i poszła po boh.
[00:58:25] Do domu przybiegł goniec po dziadka, który nie poszedł do magistratu, tylko ukrył się. Matka namówiła dziadka, by jednak się zgłosił, po wyjściu z domu zobaczył kolumnę Żydów idących w stronę ulicy Cmentarnej. Dziadek zauważył żonę Goldberga, z którym handlował. Kobieta szła z córką, którą popchnęła w jego stronę. Dziadek przyprowadził dziewczynkę do domu. [+]
[01:01:35] W tym czasie Żydów zaprowadzono do stodoły Śleszyńskiego stojącej za miastem – jej położenie. Po wojnie kilku mieszkańców Jedwabnego składało zeznania w Warszawie, boh. spotkał córkę Śleszyńskiego i proboszcza, który przywiózł zeznania swojego poprzednika, świadka wydarzeń. Córka Śleszyńskiego zeznała, że do chorego ojca przyszedł ktoś z magistratu i wziął klucz do stodoły, mówiąc, że ludzie będą tam czekać na transport. Żydów zamknięto w stodole, którą oblano benzyną i podpalono. Stodoła spłonęła bardzo szybko, a zamknięci w niej ludzie równie szybko udusili się z braku tlenu – obraz po otwarciu stodoły. Opinia na temat publikacji Tomasza Grossa – żaden „krwiożerczy Polak” nie zbierał nafty do podpalenia stodoły. W czasach sowieckich można było kupić naftę, ale w czasach niemieckich nie była dostępna.
[01:07:50] Gdy dziadek przyprowadził do domu córkę Goldberga, babcia przestraszyła się i zabrała boh., jego siostrę i syna ciotki do swojej znajomej. Boh. idąc z babcią widział kolumnę Żydów idących w kierunku stodoły i niosących dużą chorągiew. Gdy po jakimś czasie wracano do domu, boh. widział dym znad stodoły. Dziewczynka przyprowadzona do domu płakała i ciotka się nią zajęła. Po jakimś czasie do babci, która miała duży ogród, przyszła gosposia Goldbergów, którą dziewczynka rozpoznała. Kobieta ją zabrała, a babcia obiecała pomoc materialną. Do domu gosposi trafiła także ciotka dziewczynki, która uratowała się z pogromu w Białymstoku. Niemcy organizowali getto w Łomży i dziewczynka razem z ciotką poszły tam. Żydów z łomżyńskiego getta zamordowano w lasach koło Giełczyna. [+]
[01:13:22] Kupiec Goldberg miał ogród warzywny za miastem i był tam ze swoim synem. Dziadek pojechał tam, by go ostrzec. Niestety znalazł zwłoki Żydów zastrzelonych przez żandarma. Dziadek mijał go po drodze do Przestrzela. [+]
[01:16:35] Po pogromie Żydzi pojawiali się w Jedwabnem. Dziadek zatrudnił w gospodarstwie chłopaka Berka, kiedyś żandarm o niego pytał. Berek miał kontakt z Żydami ukrywającymi się w lesie, którzy namawiali go, by do nich dołączył. Pewnego dnia Berek zniknął i nie pojawił się po wojnie. W okolicy działała żydowska partyzantka.
[01:20:45] Matka wyjechała z dziećmi do Grodziska Mazowieckiego, gdzie ojciec prowadził kancelarię adwokacką – warunki mieszkaniowe, matka z dziećmi mieszkała w kuchni a ojciec, gruźlik, w pokoju. Ojciec, przed wojną sędzia, nie chciał pracować na tym stanowisku w czasie okupacji, ponieważ musiałby złożyć przysięgę na wierność Hitlerowi. Matka wysłała siostrę boh. do dziadków do Jedwabnego, a on sam trafił do internatu, gdzie odbywało się tajne nauczanie. W 1946 r. boh. zamieszkał w Warszawie.
[01:24:32] Internat mieścił się w Milanówku, w niedziele boh. chodził do rodziców. W czasie powstania w Warszawie widział łuny pożarów nad miastem. Widziano o istnieniu obozu w Pruszkowie, jedna z nauczycielek zatrudniła się tam jako sanitariuszka. W Milanówku był szpital dla rannych powstańców, przed Bożym Narodzeniem wystawiono tam szopkę kukiełkową i boh. animował kukiełkę Matki Boskiej.
[01:27:30] W czasie styczniowej ofensywy Armii Czerwonej zbombardowano Grodzisk Mazowiecki. Boh. chorował wtedy na szkarlatynę i leżał w izolatce. Ojciec zmarł w lipcu 1944 i boh. martwił się o matkę, która pracowała w szkole jako nauczycielka matematyki. Boh. widział Niemców uciekających wzdłuż torów kolejowych. Pewnego dnia do internatu przyszli radzieccy żołnierze, wcześniej boh. chwalił się, że zna rosyjski i przyprowadzono go do czerwonoarmistów – weryfikacja znajomości języka. Internat prowadzony przez siostry Urszulanki przeniesiono do Łodzi. Boh. miał kolegów Żydów, ale o tym nie rozmawiano. Jednym z nich był Piotr Pietraszkiewicz, po wojnie boh. poznał jego prawdziwe nazwisko Ałapin. Niektórzy rodzice zabrali po wojnie swoje dzieci, ale boh. został w internacie, ponieważ matka nie miała warunków, by go zabrać. Po powstaniu u matki zatrzymywali się krewni, którzy uciekli z Warszawy. Siostry Urszulanki opiekowały się biskupem z Pińska, Kazimierzem Bukrabą, który zmarł po przyjeździe do Łodzi. Boh. był ministrantem w czasie jego pogrzebu.
[01:34:18] Do podpalenia stodoły [w Jedwabnem] użyto paliwa przywiezionego na kilka dni przed pogromem przez Niemców i pozostawionego na podwórku komisariatu. Wuj Kozłowski znał niemiecki i czasem wzywano go jako tłumacza, to on zobaczył paliwo na podwórzu i dziwił się, ponieważ żandarmi nie mieli nawet motocykla.
[01:37:02] Rozważania na temat – czy Polacy mogli spalić ludzi? Gdy prowadzono kolumnę Żydów do stodoły, ci którzy mieli paliwo stali z drugiej strony i nie widziano ich. Dziadek był świadkiem samosądu i krzyknął, by ludzie się opamiętali. Ktoś go stamtąd odciągnął i odprowadził do domu radząc, by się nie wtrącał. Prawdopodobnie zabijano Żyda komunistę albo przedwojennego właściciela młyna. Dziadek nie dzielił się z wnukiem swoimi okupacyjnymi przeżyciami. Boh. przypuszcza, że samosąd miał miejsce przed pogromem. Gross oparł się na zeznaniach Wasersztajna, które dotyczyły wcześniejszych wydarzeń i przypisał je do 10 lipca.
[01:42:13] Niedługo po wkroczeniu Niemców wyłapano komunistów Żydów i Polaków, rozstrzelano ich w lesie koło Przestrzeli. Boh. widział samochód i jadących w nim ludzi pilnowanych przez żandarmów. Potem dowiedział się, że tych ludzi zabito. Boh. słyszał, że dwie kobiety, żony zatrzymanych komunistów, popełniły samobójstwo topiąc wcześniej swoje dzieci. Rozważania na temat udziału Polaków w zdarzeniu.
[01:46:45] 10 lipca [1941] po wyjściu z kościoła boh. widział ludzi zgromadzonych na rynku. Niemcy polecili burmistrzowi, by Polacy obstawili rynek i tak się stało. Po wojnie ubecy aresztowali część mieszkańców Jedwabnego i osadzili w areszcie w Łomży, wśród aresztantów był dziadek, na którym torturami wymuszano zeznania. W czasie rozprawy dziadek sprostował swoje zeznania odnośnie jednego ze znajomych. Stosunek dziadka do Żydów.
[01:51:14] Polacy stali wokół rynku i pilnowali zgromadzonych tam Żydów. Przyzwoici Polacy uciekali stamtąd. Po wojnie UB złapało i poddało śledztwu ok. 20 osób z Jedwabnego, dziesięć osób skazano na kary więzienia, jednego z mężczyzn skazano na karę śmierci – opinia ciotki. Według boh. najbardziej zawinił Bardoń, który mógł być szpiegiem niemieckim przysłanym do Jedwabnego przed wojną. Rola burmistrza Karolaka. Po latach boh. rozmawiał z kuzynką Karolakowej, która nie miała o burmistrzu dobrego zdania.
[01:54:52] Powody samosądu na właścicielu młyna, który w czasach sowieckich był jego kierownikiem. Głównych komunistów złapano po wejściu Niemców i rozstrzelano. Boh. widział samochody z aresztantami. Opinia boh. na temat, czy Polacy zorganizowali się, by atakować Żydów – w rozmowie z ciotką dowiedział się, że na wsiach nie pieczono chleba, ponieważ z powodu trudności z opałem piece chlebowe były w nielicznych domach. Było natomiast kilka piekarni i młyn. Chłopi kupowali chleb w dni targowe, a w pozostałe dni ktoś kupował dla kilku rodzin. Według ciotki ktoś ze wsi zobaczył tego dnia Żydów na rynku i dał znać sąsiadom, którzy się zjawili, by zobaczyć, co się dzieje. Być może z jakimiś nadziejami na grabież, ale nie po to, by mordować Żydów.
[01:59:22] Boh. słyszał o jednym samosądzie, któremu dziadek chciał przeszkodzić. Żydzi zgromadzeni na rynku pozostawili swoje domy, które po pogromie stały się własnością niemiecką. Być może ktoś coś wtedy ukradł. Boh. był w pustym żydowskim domu i znalazł tam rzemyk zakończony skórzaną kulką. Babcia wiedziała, że to przedmiot wykorzystywany w czasie modlitwy i odebrała rzemyk.
[02:02:22] Boh. słyszał, że w czasie okupacji niemieckiej działały bandy, ale nie słyszał, by miało to związek z pogromem Żydów. Na temat zbrodni w Jedwabnem zaczął rozmawiać dopiero po publikacji książki Grossa. W czasie okupacji przy dzieciach o tym nie rozmawiano. Boh. nie słyszał, by dziadek mówił, kogo widział w kolumnie, z której uratował córkę Goldberga. Dziadek był człowiekiem małomównym, bardzo przeżył śmierć Goldberga i samosąd, którego był świadkiem. Po pogromie dziadek zatrudnił w gospodarstwie żydowskiego chłopaka. Ludzie, którzy ujawniali się po zbrodni już nie byli prześladowani, ale trafili do getta.
[02:07:20] Wspomnienie kryzysu paliwowego w PRL – do boh. zadzwonił Tony Halik, który wybierając się na Karaiby potrzebował flagi Bermudów. Flagi wykonywała fabryka w Bielsku na podstawie dostarczonych rysunków, ale to za długo by trwało, więc boh. sam wykonał banderę. Tony Halik chciał, by mu ją przywieźć – sprawa paliwa. Kanistrów nie można było kupić w Polsce, ale przywożono je z ZSRR. Boh. dostał kanister od kuzyna pochodzącego z Jedwabnego, ale bańka miała skorodowane dno i przeciekała. Kuzyn przyznał, że to rzecz znaleziona w ruinach cegielni koło stodoły, w której spalono Żydów.
[02:13:48] Mieszkańcy Jedwabnego bali się Niemców. Po publikacjach na temat Jedwabnego boh. zapytał ciotkę, czy zrobili to Polacy – jej reakcja. Po pogromie matka postanowiła wyjechać do ojca. Kilka dni po spaleniu ludzi w stodole, gdy zwłoki nie były pochowane, boh. miał jechać furmanką na Rykowanie po wodę do podlewania ogrodu. W czasie drogi boh. miał nie patrzeć na stodołę, tylko na kirkut – stan cmentarza, ale spojrzał w kierunku stodoły i widział ludzi zakopujących zwłoki. Koledzy mówili, że Niemcy spalili Żydów. [+]
[02:20:05] Boh. ma zdjęcie wcześniejszego pomnika z napisem obarczającym zbrodnią żandarmerię niemiecką. Opinia na temat ekspiacji władz polskich za zbrodnię w Jedwabnem. Miejscowa ludność znała prawdę i dystansowała się do tych wystąpień.
[02:21:54] Autoprezentacja boh. urodzonego w 1933 r. w Łomży. We wrześniu 1939 boh. miał iść do pierwszej klasy. Matka, Stanisława z domu Kozłowska, córka Anny i Stanisława, pochodziła z Jedwabnego. Matka miała dwóch braci i siostrę. Zygmunt Kozłowski ukończył Wyższą Szkołę Handlową w Poznaniu i był nauczycielem. W czasie kampanii wrześniowej trafił do niewoli, ale uciekł w drodze do obozu, w 1941 r. wrócił do Jedwabnego. Wuj znał niemiecki i czasem wzywano go jako tłumacza. Siostra matki wyszła za mąż w 1939 za agronoma Czesława Marciniaka. Wuj Stefan Kozłowski zmarł w młodym wieku na gruźlicę. Drewniany dom, w którym boh. mieszkał w Jedwabnem był wybudowany dla wuja Stefana. Ojciec Mieczysław Bebłowski urodził się we wsi Netta koło Augustowa.
[02:27:02] Po wojnie boh. przyjeżdżał do Jedwabnego na wakacje i święta. O zbrodni nie mówiono, ale wymieniano nazwiska osób aresztowanych za współpracę z Niemcami, w tym sąsiada Wincentego Gościckiego i Górskiego, ojca kolegi ze szkoły. Boh. był tym zdziwiony.
[00:29:32] Boh. nie brał udziału w obchodach rocznicy zbrodni, ale śledził materiały ukazujące się drukiem. Ciotka twierdziła, że zbrodni nie dokonali Polacy i dla boh. to najważniejsze świadectwo w tej sprawie. Gdy boh. wyszedł z kościoła, ciotka nie pozwoliła mu wykrzykiwać antyżydowskich haseł, do czego namawiali dwaj obcy mężczyźni. Mówiono, że od strony Przytuł przyjechał wóz z nieznajomymi młodymi chłopakami.
[02:32:53] W powojennych publikacjach boh. znalazł nazwisko Hermanna Schapera. Władze RFN odnalazły go, ale nie był sądzony z powodu złego stanu zdrowia. Schaper znał język polski i boh. uważa, że to jego ciotka spotkała w aptece. Potem Schaper ukrywał się pod polskim nazwiskiem.
[02:34:47] Nikt z rodziny nie był oskarżony o zbrodnię w Jedwabnem, ale w latach 40. dziadek był wezwany jako świadek do UB w Łomży, gdzie przez kilka dni torturami wymuszano na nim zeznania – tortura kropli wody. Po publikacji Grossa miejscowi opowiadali za butelkę wódki to, co słuchający chciał usłyszeć.
[02:37:32] Boh. nie zeznawał w tej sprawie, ale dzielił się swoją wiedzą ze znajomymi. Proboszcz z Jedwabnego, następca księdza z czasów okupacji, przywiózł relację swojego poprzednika. Była też córka Śleszyńskiego i kilka innych osób mających informacje z drugiej ręki. Córka Śleszyńskiego powiedziała, że klucze od stodoły wziął ktoś z magistratu, ojciec w tym czasie leżał chory, zapewniono go, że ewentualne zniszczenia zostaną wynagrodzone. Córka Śleszyńskiego widziała z daleko kolumnę prowadzonych ludzi. [02:40:08] Rodzina wyjechała z Jedwabnego do Grodziska i tu we wrześniu 1941 boh. poszedł do szkoły. W czasie okupacji sowieckiej rodzina nie była represjonowana. Przed wojną sąsiad, komunizujący Żyd, prosił ciotkę, by kupiła mu w sklepie rodziców dobrą kiełbasę i dała mu tak, by jego rodzina tego nie widziała – obserwacja poczyniona przez ciotkę.
[02:43:30] Boh. po ukończeniu liceum im. Kochanowskiego zapisał się do Szkoły Inżynierskiej Wawelberga, w czasie wakacji szkołę zlikwidowano i boh. dostał się na Politechnikę. Odpowiedź na pytanie, kim jest kułak, zadane w czasie egzaminu ustnego przez politruka. W 1956 ukończył Wydział Elektryczny Politechniki Warszawskiej. Przez pięć lat pracował w przemyśle, potem był asystentem na Politechnice. Przez 17 lat był szefem hali atomowej na Wydziale Fizyki UW. Potem pracował w Instytucie Lotnictwa, brał udział w pracach nad samolotem „Iryda”.
mehr...
weniger
Bibliothek des Pilecki-Instituts in Warschau
ul. Stawki 2, 00-193 Warszawa
Mo. - Fr. 9:00 - 15:00 Uhr
(+48) 22 182 24 75
Bibliothek des Pilecki-Instituts in Berlin
Pariser Platz 4a, 00-123 Berlin
Pon. - Pt. 10:30 - 17:30
(+49) 30 275 78 955
Diese Seite verwendet Cookies. Mehr Informationen
Das Archiv des Pilecki-Instituts sammelt digitalisierte Dokumente über die Schicksale polnischer Bürger*innen, die im 20. Jahrhundert unter zwei totalitären Regimes – dem deutschen und sowjetischen – gelitten haben. Es ist uns gelungen, Digitalisate von Originaldokumenten aus den Archivbeständen vieler polnischer und ausländischer Einrichtungen (u. a. des Bundesarchivs, der United Nations Archives, der britischen National Archives, der polnischen Staatsarchive) zu akquirieren. Wir bauen auf diese Art und Weise ein Wissenszentrum und gleichzeitig ein Zentrum zur komplexen Erforschung des Zweiten Weltkrieges und der doppelten Besatzung in Polen auf. Wir richten uns an Wissenschaftler*innen, Journalist*innen, Kulturschaffende, Familien der Opfer und Zeugen von Gräueltaten sowie an alle an Geschichte interessierte Personen.
Das Internetportal archiwum.instytutpileckiego.pl präsentiert unseren Bestandskatalog in vollem Umfang. Sie können darin eine Volltextsuche durchführen. Sie finden ebenfalls vollständige Beschreibungen der Objekte. Die Inhalte der einzelnen Dokumente können Sie jedoch nur in den Lesesälen der Bibliothek des Pilecki-Instituts in Warschau und Berlin einsehen. Sollten Sie Fragen zu unseren Archivbeständen und dem Internetkatalog haben, helfen Ihnen gerne unsere Mitarbeiter*innen weiter. Wenden Sie sich auch an sie, wenn Sie Archivgut mit beschränktem Zugang einsehen möchten.
Teilweise ist die Nutzung unserer Bestände, z. B. der Dokumente aus dem Bundesarchiv oder aus der Stiftung Zentrum KARTA, nur beschränkt möglich – dies hängt mit den Verträgen zwischen unserem Institut und der jeweiligen Institution zusammen. Bevor Sie vor Ort Zugang zum Inhalt der gewünschten Dokumente erhalten, erfüllen Sie bitte die erforderlichen Formalitäten in der Bibliothek und unterzeichnen die entsprechenden Erklärungsformulare. Informationen zur Nutzungsbeschränkung sind in der Benutzungsordnung der Bibliothek zu finden. Vor dem Besuch empfehlen wir Ihnen, dass Sie sich mit dem Umfang und Aufbau unserer Archiv-, Bibliotheks- und audiovisuellen Bestände sowie mit der Besucherordnung und den Nutzungsbedingungen der Sammlung vertraut machen.
Alle Personen, die unsere Bestände nutzen möchten, laden wir in den Hauptsitz des Pilecki-Instituts, ul. Stawki 2 in Warschau ein. Die Bibliothek ist von Montag bis Freitag von 9.00 bis 15.00 Uhr geöffnet. Bitte melden sie sich vor Ihrem Besuch per E-Mail: czytelnia@instytutpileckiego.pl oder telefonisch unter der Nummer (+48) 22 182 24 75 an.
In der Berliner Zweigstelle des Pilecki-Instituts befindet sich die Bibliothek am Pariser Platz 4a. Sie ist von Dienstag bis Freitag von 10.30 bis 17.30 Uhr geöffnet. Ihr Besuch ist nach vorheriger Anmeldung möglich, per E-Mail an bibliothek@pileckiinstitut.de oder telefonisch unter der Nummer (+49) 30 275 78 955.
Bitte lesen Sie unsere Datenschutzerklärung. Mit der Nutzung der Website erklären Sie sich mit ihren Bedingungen einverstanden..