Cieślik Elżbieta
Elżbieta Cieślik z d. Kalista (ur. 1931, Podgórze) w 1940 roku została wraz z rodziną deportowana na Syberię, a potem do Uzbekistanu. Na zesłaniu zmarł jej dziadek i dwie siostry. W 1946 roku powróciła do Polski.
[00:00:07] Autoprezentacja boh. urodzonej w 1931 r. w Podgórzu w powiecie łomżyńskim.
[00:00:35] Początkowo mieszkano w domu razem z rodziną stryja. W 1936 r. zbudowano dom na kolonii i tam mieszkano do wojny. Zgromadzono kręgi na studnię i drewno do budowy stajni. Po wywózce rodziny wszystko zniknęło. Boh. chodziła do szkoły w Podgórzu, czasem zimą ojciec nosił ją tam na plecach – wychowanie dzieci. Boh. miała pięcioro rodzeństwa, dwóch starszych braci: Aleksandra i Tadeusza, młodszą siostrę Jadwigę, brata Michała i Eugenię urodzoną dwa miesiące przed wywózką.
[00:03:15] Ojciec był rolnikiem, w 1920 r. poszedł na wojnę, miał wtedy 17 lat. Po trwających 3 tygodnie ćwiczeniach trafił na front. Służył w kawalerii, walczył w bitwie warszawskiej. Po zakończeniu wojny odbył służbę wojskową. Rodzina była religijna – odmawianie pacierza. Stosunek ojca do koni. Ojciec opowiadał, że towarzyszył Piłsudskiemu w trakcie polowań, pełnił straż w Belwederze. Wspominał zabicie prezydenta [Gabriela Narutowicza] i udział w pokazach kawaleryjskich. Stosunek Piłsudskiego do żołnierzy.
[00:07:33] Atmosfera przed wojną – dzieci uprzedzano, by nie zbierały cukierków zrzucanych z samolotów i nie rozmawiały z obcymi. Boh. była z matką w kościele w Łomży i pojawił się tam oficer mówiący o zbliżającej się wojnie. Ojca zmobilizowano i poszedł na wojnę. Widziano go, gdy pędzono jeńców do niewoli. Zgromadzono ich na placu przed szkołą w Podgórzu. Ojciec był boso i w kalesonach – rzeczy zabrali mu Ukraińcy, chciano mu podać buty. Nie pozwolono mu wziąć na ręce najmłodszego syna, Niemiec uderzył go kolbą. Wtedy ostatni raz widziano ojca [wzruszenie boh.]. [+]
[00:09:23] 17 września [1939] przyszli Rosjanie. Nie wiedziano, co to za wojsko i co to za ludzie. Myślano, że wojna się skończyła i idą polscy żołnierze. Matka z dziećmi kopała ziemniaki, szosą z Łomży do Zambrowa szli żołnierze i brat pobiegł ich zobaczyć. Gdy wrócił, opowiadał o czapkach z czubkami. Wieczorem do domu przyszedł czerwonoarmista, który się zgubił i pytał o drogę. Rozmawiał z nim dziadek, który służył w armii carskiej i znał rosyjski. Potem żołnierze zabrali świnie i konie zostawiając dwie zagłodzone chabety. Brat je odkarmił. Po wejściu Rosjan jeden z gospodarzy cieszył się, że przyszli „bracia”. Kłopoty z zaopatrzeniem w naftę, cukier – odpowiedź komunisty, gdy matka poszła do niego z prośbą o wypisanie [przydziału]. Matka dużo płakała, a dzieci płakały razem z nią [wzruszenie boh.]. Warunki życia do 10 lutego [1940]. Pod koniec listopada [1939] urodziła się najmłodsza siostra. O ojcu nie było żadnych wiadomości. [+]
[00:14:05] 10 lutego [1940] było bardzo mroźno. Wcześniej w szkole zaczęto uczyć po rosyjsku, w domach dzieci namawiano do nieposłuszeństwa wobec rosyjskich nauczycieli. Nad ranem brat poszedł do sąsiadów, którzy mieli żarna, by zemleć osypkę dla zwierząt. Po chwili przyszedł mówiąc, że na wsi coś się dzieje, słychać szczekanie psów i płacz. Dom był oddalony od wsi, matka ubrała się i poszła na wieś. W tym czasie do domu przyjechało trzech Rosjan i dwóch Żydów z Łomży, których matka znała – opinia na temat Żydów i ich postawy w czasie okupacji sowieckiej. Na sanie wyniesiono pierzynę i tam posadzono dzieci. Brat chciał pobiec do dziadków, ale go złapano, potem pilnował go żołnierz z karabinem. Gdy wróciła matka, nie pozwolono jej niczego zabrać z domu. Zabrano też niewidomego dziadka. [+]
[00:17:45] Na stacji w Łomży stały wagony bydlęce – panujące warunki. Do pociągu zwożono ludzi z całego powiatu, trwało to trzy dni. Siostra matki znalazła ją na stacji. Przywieziono ciepłe ubrania, których nie pozwolono podać. Okienka w wagonie były zabite [deskami], w wagonie był piecyk, ludzie leżeli na pryczach, załatwiano się do dziury w podłodze. Ludziom nie dawano wody ani jedzenia. Na gwoździach zbierał się lód, skrobano go i jedzono. Najmłodsza siostra umarła na rękach boh. [wzruszenie], ale już później, nie w podróży. Po trzech tygodniach dojechano do angielskiej [archangielskiej] obłasti nad Morzem Białym – krajobraz dalekiej północy.
[00:22:40] Po dojechaniu na miejsce i otwarciu wagonów widać było las i baraki – opis baraku, warunki bytowe. W baraku nie było kuchni i kipiatok był wydzielany. Siedmioosobowa rodzina dostała jedną pryczę. Zesłańcy nie mieli odpowiednich butów na mróz, buty owijano szmatami, które oblewano wodą – gdy zamarzała, było cieplej w nogi. Ludzie nie wiedzieli, dokąd ich przywieziono.
[00:25:55] Recytacja fragmentu piosenki śpiewanej przez zesłańców. Kolejki po chleb i zupę z kapusty [wzruszenie boh.]. Jedzenia nie można było kupić – przydziały. Osoba niepracująca dostawała 150 gram chleba, pracujący 400 gram. Wiele osób umierało i rano wynoszono trupy.
[00:29:00] Dziadek był oddzielnie, matka dzieliła się z nim jedzeniem. Dowiedziano się, że w Soliudze są Polacy, wśród nich był brat ojca z rodziną. Dziadka odwieziono do stryja, potem zmarł na zesłaniu. W kwietniu 1941 zmarła najmłodsza siostra. Matka pracowała w lesie. Kobiety obcinały gałęzie, a mężczyźni powozili końmi – przypadki ślepoty. Matka zachorowała i trafiła na izbę chorych. Najstarszy brat pracował w tartaku, budowano most i kolej. Brat uległ wypadkowi, zabrano go do szpitala w Niandomie. Rodzina nie miała o nim wiadomości. W baraku została boh., bracia Michał i Tadek oraz siostra Jadwiga. Boh. zajmowała się najmłodszą siostrą [Eugenią], nosiła ją i nie wiedziała, że dziecko zmarło. Pani Popiołkowa z Podgórza zauważyła, że siostra nie żyje. Brat zbił skrzynkę, siostrę pochowano w śniegu w lesie. Dziesięć dni później zmarła Jadwiga, młodsza o dwa lata od boh. Ludzie umierali z głodu. Nie było lekarstw, nawet cebuli [wzruszenie]. [+]
[00:35:45] Dwie nauczycielki Rosjanki zaczęły uczyć dzieci. Rodzice namawiali je, by się nie uczyły. W szkole uczono alfabetu rosyjskiego, piosenek o Stalinie – tego nie chciano śpiewać, ale śpiewano „Kiedy ranne wstają zorze”. Uczniom zabrano medaliki. Karą dla uczniów było zamknięcie w szkole. Zesłańcy byli źle nastawieni do Rosjan. Po przyjeździe w posiołku było 700 osób, gdy odjeżdżano półtora roku później, było ok. 400. Nikt nie miał nadziei na powrót – brak możliwości ucieczki.
[00:39:38] Dorośli pracowali przy wyrębie lasu. Drewno ładowano do pociągów. Chłopak z Łomży uciekł przy pomocy maszynisty pociągu, który zrobił dla niego skrytkę w parowozie. Chłopak uciekł 1 maja, gdy urządzono zabawę. Uciekinier dojechał do polskiej granicy. Jego rodzice nic nie wiedzieli o planach syna – sposób przekazania informacji siostrze. Po ucieczce represjonowano rodzinę chłopaka.
[00:43:28] Gdy matka zachorowała, dzieci chciano zabrać do domu dziecka – jej reakcja. Matce zrobiono sprawę. Do sąsiedniego posiołka nr 17 przyjechał prokurator, który mówił, że matka nie daje dzieciom jeść. Boh. podrapała prokuratora. Matka zagroziła, że zabije tych, którzy będą chcieli odebrać jej dzieci. Strażnik pilnujący baraku kazał matce szykować dzieci, ale rzuciła za nim siekierą [wzruszenie boh.]. Ojca legionistę nazywano bandytą. [+]
[00:45:52] Nie wiedziano o napaści Niemiec na Związek Radziecki. Zesłańcy byli pilnowani przez strażników, trzeba było mieć zgodę nawet na wyjście do lasu – pilnowanie podczas zbierania jagód. Przebywano w posiołku nr 5 koło Soliugi. Zesłańcy narzekali na strażników, którzy pilnowali pracujących w lesie. Do pracy kazano chodzić także chorym osobom. Rosjanie, w tym lekarz, także byli zesłańcami. Chłopak z baraku nie mógł chodzić – lekarkę, która wypisała mu zwolnienie, wywieziono za to gdzieś dalej.
[00:49:50] Po wybuchu wojny zabrano chorych i rodziny z dziećmi, ludzi załadowano do kilku wagonów. Nie wiedziano, dokąd jedzie pociąg. Niemcy mieszkali na Powołżu, po ich wysiedleniu chciano tam przewieźć Polaków, ale nie zdążono tego zrobić z powodu szybkości ofensywy niemieckiej. Podróż przez Rosję trwała trzy miesiące. Dojechano do Taszkientu – trudne warunki w podróży, wszawica, głód. Gdy pociąg się zatrzymywał, zbierano marchew na polach. Potem zesłańców wsadzono na barki na Amu-darii i rozwieziono do kołchozów – skutki zerwania porozumienia Sikorskiego ze Stalinem. Relacje między Polakami a Uzbekami, których się bano. Dla Uzbeków Polacy nie różnili się niczym od Rosjan.
[00:55:25] Wyjazdy do organizującego się polskiego wojska. Boh. była w grupie, którą w Urgenczu wsadzono na barki, które popłynęły do granicy z Iranem. Na dzień przed jej osiągnięciem zerwano stosunki dyplomatyczne i barki zawrócono. Ci, którzy byli bliżej granicy, przekroczyli ją. Nad ranem jedna z kobiet zaczęła krzyczeć, że barki ciągnięte przez statek zawracają do Rosji. Ludzie rzucili się i obezwładnili strażników. Statek nie chciał zawrócić, więc odcięto linę i barki zostały na rzece, spędzono tam trzy dni. [+]
[00:58:00] Po przyjeździe do Uzbekistanu zesłańcy trafili w okolice Urgenczu. Mężczyźni mogli się zgłaszać do armii Andersa, ich rodziny zostawały w kołchozach. W czasie ewakuacji do Iranu siostra ojca zdołała wyjechać i potem mieszkała w Ameryce. Barki z grupą zesłańców, wśród których była boh., zostały zawrócone z powodu zamknięcia granicy. Ludzie odcięli linę łączącą barki ze statkiem, dryfowano trzy dni, wiele osób zmarło.
[01:00:45] Mężczyźni szli do armii Andersa, do wojska zgłosił się stryj, który walczył potem na Monte Cassino. Po powrocie do Polski siedział w więzieniu. Warunki w Uzbekistanie – nie wszyscy Uzbekowie znali rosyjski. Oszukiwanie przy ważeniu ziaren dżugary – podobieństwo do kukurydzy, wyżywienie w Uzbekistanie.
[01:04:17] Po trzech dniach na barce zmarło wiele osób – stan zwłok w upale. Wspomnienie śmierci profesora z Krakowa. Zachowanie wszy po śmierci nosiciela. Po dobiciu do brzegu zwłoki pochowano, ale wykopały je i zjadły szakale. [+]
[01:06:38] Po dotarciu do brzegu zesłańców rozwieziono do kołchozów. Tam rodzina boh. była trzy lata. Wiele osób umierało z powodu malarii. Po jakimś czasie usłyszano, że tworzy się polskie wojsko.
[01:08:42] Gdy jechano z północy do Azji, panował głód. Gdy pociąg zatrzymywał się wyskakiwano, by zdobyć coś do jedzenia. Jedzono nawet surowe ziemniaki. Pewnego dnia w czasie postoju brat [Aleksander] wyskoczył, a potem pociąg ruszył i nie zdążył wrócić. Rodzina przez 3,5 roku nie miała o nim wiadomości. Brat się tułał, gdy zachorował, pomogła mu lekarka Rosjanka. Potem chłopak pomagał w szpitalu. Brat usłyszał, że tworzy się wojsko i zgłosił się. Za pierwszym razem nie przyjęto go, ponieważ był za młody. Za drugim razem przyjęto go i służył w czołgach. Brał udział w walkach na Wale Pomorskim. W załodze czołgu było dwóch Polaków i dwóch Rosjan, dowódcą był Rosjanin.
[01:13:08] W kołchozie brat Tadeusz kopał rowy nawadniające – działanie systemu nawadniającego. Na polach uprawiano ryż i bawełnę – trudności z wyrobieniem normy. Boh. jako trzynastolatka pracowała w polu. Czasem udawało się ukraść coś do jedzenia. Uzbecy żyli w swój tradycyjny sposób. Rosjanie kazali Uzbekom, muzułmanom, hodować świnie i przekazano je pod opiekę Polakom. Boh. i młodszy brat pasali świnie, matka zbierała bawełnę. Pewnego dnia gdy maciora miała urodzić prosiaki, boh. poradziła, by odłączyć ją od stada, wcześniej nowo narodzone prosięta były zjadane przez inne świnie. Eksperyment się powiódł i prosiaki odchowano. Dawano dla nich mleko i czasem udawało się je wypić. Uzbek, który pasł owce, bił boh. i jej brata. Niedaleko pracował starszy brat – jego interwencja. Przez kanały przepływano na świniach. Młodszy brat zaopiekował się porzuconym psem, który przywiązał się do rodziny – smutne pożegnanie, gdy odjeżdżano z Uzbekistanu.
[01:22:48] Pracowano nocami lub wcześnie rano, by uniknąć upałów. Z Szawatu przychodziła koleżanka matki, pani Barłowska, pochodząca podobnie jak ona z Konarzyc. Kobieta nie miała rodziny. Wspomnienie zabierania Uzbeków do wojska – gdy zabrano mężczyzn, kobiety wysyłano do ciężkich prac. Obok mieszkał magazynier z kołchozu. Boh. wyszła, by zerwać lucernę, z której gotowano zupę. Usłyszała, że w sąsiednim domu mówią o złapaniu znajomej matki i wysłaniu jej do kopania kanałów zamiast siostry magazyniera. Boh. obudziła rodzinę i znajomą, a potem poszła z nią do Szawatu. W sąsiednim kołchozie też byli Polacy, boh. zobaczyła, że za nimi jedzie magazynier i jeszcze jeden mężczyzna. Kobiety ukryły się w krzakach, ale znaleziono je i zaczęto bić. Boh. pobiegła z płaczem do kołchozu. Brat z kolegą pobiegli na miejsce zdarzenia, ale mężczyźni powiedzieli, że Barłowska uciekła. Potem okazało się, że zgwałcili ją i zamordowali. Milicjanci zabrali matkę i brata do aresztu za zamordowanie Barłowskiej. Wypuszczono ich po dwóch tygodniach. Stan znalezionych zwłok, które leżały w upale – pogrzeb [wzruszenie boh.]. [+]
[01:31:35] Potem boh. dowiedziała się o zamordowaniu nauczycielki przez Uzbeków, którzy także porywali kobiety. Dziewczynę z Podgórza porwano i chciano wydać za mąż, ale uciekła i ukrywała się domu boh. Jadwiga Baczewska została sama po wyjeździe ojca i brata do armii Andersa. By zwiększyć jej bezpieczeństwo, wzięła ślub z zesłańcem Sołtysem, udzielił go ksiądz prawosławny.
[01:34:05] Radość na wiadomość, że zesłańcy mogą wyjechać z Uzbekistanu. Zesłańców dowieziono nad jezioro Aralskie, rejs do pociągu trwał dwa dni. W Uzbekistanie sól leżała na ziemi. Nie wiedziano, że brakuje jej w Rosji, potem za garść soli można było dostać kromkę chleba.
[01:35:16] Z kołchozu wyjechano wiosną 1945 – działanie Związku Patriotów Polskich i Wandy Wasilewskiej. Boh. nauczyła się robić na drutach i szydełku i tak zarabiała. Gdy udało się ukraść bawełnę, robiono przędzę na kołowrotku i boh. robiła z niej skarpetki, kapcie. Za to dostawała od Uzbeków ziarno. Boh. pracowała w domu przewodniczącego kołchozu, który miał pięć żon, najmłodsza była jej rówieśniczką. Pasła krowę i pilnowała dziecka. Najmłodsza żona lubiła ją i po kryjomu dawała jedzenie, które boh. nosiła najmłodszemu bratu.
[01:37:55] Matka zachorowała na tyfus i była nieprzytomna, boh. opiekowała się nią. Przewodniczący kołchozu dał arbę, by zawieźć chorą do szpitala. Boh. i brata [Michała] zabrano do internatu – wiadomość o złym stanie matki i chorobie brata Tadka [wzruszenie]. Z powodu przeżyć boh. także zachorowała i chłopcy z internatu zanieśli ją do szpitala, gdzie leżała razem z matką. Pracowała tam para lekarzy Żydów, którzy leczyli chininą Polaków chorych na malarię. Boh. była w szpitalu trzy tygodnie – wspomnienie szpitalnej trupiarni. Po wypisaniu ze szpitala boh. szła z matką 40 km, nocą ukryły się w krzakach. Po powrocie do domu okazało się, że chorym bratem opiekował się Uzbek, który wcześniej też był wywieziony i znał trochę rosyjski. Spotkanie z bratem, który szedł im na spotkanie na czworakach [wzruszenie]. [+]
[01:43:55] Gdy boh. i brat byli w internecie, chciano ich wywieźć w głąb ZSRR. Dowiedzieli się o tym starsi koledzy, w tym Zygmunt Brodowski. Dzieciom zabrano polskich opiekunów. Polacy musieli przyjąć obywatelstwo rosyjskie – kary więzienia dla opornych. Matka zaszyła adresy w sukience boh. i kazała jej pilnować brata Michała. Ci, którzy przyjęli obywatelstwo, nie mogli potem wyjechać do Polski.
[01:45:35] Brat Tadek wyzdrowiał. Boh. do dziś wspomina Uzbeka, który pomagał jej rodzinie. Uzbeków także wywożono i rozdzielano z rodzinami. W kołchozach pracowali zesłańcy, Rosjanie.
[01:46:38] Boh. i jej młodszy o pięć lat brat Michał byli w internacie. Na wiadomość, że dzieci mają być wywiezione, dwie opiekunki zamknięto w biurze i polskie dzieci uciekły. Nikt z tej grupy nie dał się złapać. Starsi chłopcy byli synami wojskowych albo ziemian, starsi opiekowali się młodszymi. Po wojnie Zygmunt Brodowski odnalazł boh. i spotkał się nią. Odwiedził miejsca pobytu w Uzbekistanie i opowiadał jej o tym. Spotkał Polkę, która tam została i zmuszono do małżeństwa z Uzbekiem. Brodowski miał na zesłaniu pamiętnik i dzieci, m.in. boh., wpisywały się tam.
[01:49:48] Starsi polscy chłopcy pilnowali młodszych dzieci, zdolniejszych uczyli pisząc na piasku – sposób czytania polskich książek. Po powrocie do Polski brat poszedł do trzeciej klasy. Po wyzdrowieniu boh. wróciła do internatu, by opiekować się młodszym bratem. W okolicy nie było drzew iglastych, ale chłopcy znaleźli modrzew i przynieśli gałąź, z której zrobiono choinkę na święta. Zabawy dzieciaków z internatu. W rocznicę śmierci Piłsudskiego śpiewano – reakcja Rosjan.
[01:52:38] Z Uzbekistanu zesłańców przewieziono na Ukrainę do zaporoskiej obłasti. W czasie podróży pociągiem przez Rosję widziano np. sprzęt wojenny, w którym jeszcze były ludzkie kości. Na Ukrainę przyjechano pod koniec 1945 r., trzy dni nocowano w stogach, potem ludzi rozwieziono do kołchozów – zamieszkanie w domach u miejscowej ludności. Matka i brat poszli do pracy, boh. zbierała kukurydzę – poszukiwania na polach po wykopkach ziemniaków, kradzieże jedzenia. Na Ukrainie przybywano niecały rok, do Polski wrócono w 1946 r.
[01:56:05] Brat miał kolegę, którego rodzice przed rewolucją mieli majątek ziemski zamieniony potem na kołchoz. Rodzinę zimą wywieziono w step i tam zamarzli. Chłopak był mały i ocalał. Gdy Polacy wyjeżdżali, bardzo chciał jechać z nimi jechać. Brat łapał zające we wnyki, na polowania chodził z kolegą. Pewnego dnia starsi poszli do pracy, do domu przybiegł chłopak z wiadomością, że biegnie grupa ludzi, którzy coś krzyczą – radość z wyjazdu do Polski, wspólna modlitwa na drodze. Pociąg do Polski odjeżdżał z Tokmaku. Buty, w których boh. wróciła do kraju. Współczesne rozważania przy lodówce pełnej jedzenia.
[02:00:32] Podróż z Ukrainy trwała dwa tygodnie. Gdy przyjechano do Lwowa, zesłańcy nie wiedzieli, że miasto już nie należy do Polski. Strażnicy z karabinami nie wypuszczali ludzi z wagonów – droga do Przemyśla, powitanie przez polskich żołnierzy. W Przemyślu spotkali się członkowie trzech rodzin. Zachowanie ludzi na polskiej ziemi. Żołnierze dali repatriantom grochówkę, brat dostał bułkę i nie wiedział, co to jest [wzruszenie boh.].
[02:02:42] Wspomnienie podróży do Uzbekistanu, w czasie której zesłańcy przez trzy dni nie dostali jedzenia. Na jednej ze stacji boh. poszła z koleżanką, by prosić o kawałek chleba. Rosjanka włożyła w chustkę ugotowane ziemniaki – bieg za odjeżdżającym pociągiem [wzruszenie boh.]. Refleksje na temat głodu.
[02:04:13] Transporty z repatriantami przyjeżdżały na Śląsk – brak rozeznania w sytuacji. Cztery wagony pojechały do Łomży. Rodzina też chciała wrócić do domu. Na jednej ze stacji mijano się z pociągiem pasażerskim i matka zobaczyła swoją znajomą. Brat przesiadł się i dzięki temu był w Podgórzu o dzień wcześniej. Matka z boh. i młodszym bratem dojechała do stacji Czerwony Bór w środę popielcową. Chłop jadący wozem podwiózł rodzinę – reakcja sąsiada na ich widok, wspomnienie posiłku. Stryj mieszkał na drugim końcu wsi. Zabawy w lesie na koniec roku szkolnego.
[02:09:50] Po powrocie do rodzinnego gospodarstwa okazało się, że nic tam nie ma. Nad Narwią przez pół roku stał front, rozebrano drewniane domy i stodoły na ziemianki i okopy – zniszczenia Łomży. Stryj zabrał rodzinę do siebie. Matka poszła odwiedzić swoją rodzinę, w tym czasie brat [Aleksander] przyjechał do dziadków na przepustkę z wojska – spotkanie z matką [+]. Brat jako żołnierz miał prawo dostać dom [na Ziemiach Odzyskanych]. Bracia pojechali do Objazdy, gdzie było już wielu przesiedleńców z Podgórza.
[02:14:08] Pewnego dnia boh. zajmowała się dzieckiem wujenki, wyglądając przez okno zobaczyła mężczyznę podobnego do ojca – spotkanie [wzruszenie boh.]. [+]
[02:16:00] We wsi Objazda zajęto gospodarstwo. W maju ojca wsadzano na trzy dni do aresztu – szykany ze strony władzy. Matka zachorowała. W tym czasie zakładano kołchozy i rodzinie zabrano zboże – postawa ojca. Zmuszano do pracy w Służbie Polsce. Ojciec nie puścił boh., gdy przyszedł po nią milicjant ostrzył kosę – akcja ojca. Pewnego dnia zamknięto młodych ludzi idących z kościoła. Raz zatrzymano brata Olka, który walczył na froncie, szybko go wypuszczono.
[02:19:15] Gdy wyjeżdżano na Ziemie Zachodnie, wuj dał ojcu pół metra owsa. Po przyjeździe boh. i brat poszli do szkoły. Czasem nauczyciel robił dla nich kanapki. Na Wielkanoc matka uszyła boh. sukienkę z białego worka, brat zrobił jej drewniaki. Ojciec podjął pracę w lesie, rodzina zbierała jagody i grzyby, które kupowało od nich wojsko. Rodzina kupiła dwa świniaki i cielaka. Nie było konia i chłopcy stawali do kieratu – młócenie żyta. Ojciec woził taczką zboże do wiatraka – własny chleb. Gdy matka zachorowała, sprzedano krowy, świnie i kupiono dom [w Słupsku], w którym boh. mieszka do dziś. Konieczność wyprowadzki z łomżyńskiego– zniszczenia po wojnie. Gdy mieszkano w gospodarstwie w Objeździe, przychodzili tam Rosjanie, pewnego dnia zabrali krawaty, które zostały po Niemcach. Pod lasem bano się mieszkać, mówiono o gwałtach popełnianych przez Rosjan. W Słupsku zamieszkano w 1959 r. Boh. pracowała w szwalni jako krawcowa. Miała 42 lata, gdy zdała maturę, namówiły ją do tego córki.
[02:25:26] W Wigilie płakano wspominając losy rodziny. Bracia zmarli i są pochowani w Objeździe, rodziców pochowano w Słupsku. Boh. ciężko pracowała, szyła nocami, pomagała dzieciom. Boh. nie miała dzieciństwa. Przed wojną rodzina się dorabiała, matka urodziła dziesięcioro dzieci, ale kilkoro zmarło w dzieciństwie. Relacje z matką.
mehr...
weniger