Fajbusiewicz Michał cz. 1
Michał Fajbusiewicz, wł. Marian Fajbusiewicz (ur. 1951, Łódź) – dziennikarz telewizyjny i realizator filmowy, twórca Magazynu Kryminalnego 997. Pochodzi z rodziny polsko-żydowskiej. Jego ojciec, Mordechaj Fajbusiewicz (1899-1984) był zasymilowanym Żydem, który mieszkał w Łodzi i przed wojną działał w organizacjach lewicowych i robotniczych. Dziadek boh. od strony ojca zginął podczas demonstracji w trakcie rewolucji 1905. Mama boh., Franciszka Stefko pochodząca z Limanowej mieszkała w dniu wybuchu II wojny światowej we Lwowie i w 1940 roku została zesłana wraz z rodziną na Syberię. Wróciła w 1946 roku i osiedliła się w Łodzi, gdzie poznała przyszłego męża. Michał (Marian) Fajbusiewicz ukończył II Liceum Ogólnokształcące w Łodzi. Przed marcem 1968 roku utrzymywał ścisłe kontakty ze środowiskiem żydowskim w Łodzi. Po maturze odbył zasadniczą służbę wojskową w Goleniowie. Po zakończeniu służby wojskowej ukończył dwuletnie Studium Kulturalno-Oświatowe w Łodzi, następnie pedagogikę (1976) i politologię (1978) na Uniwersytecie Łódzkim. Pracował jako zastępca kierownika w Domu Kultury Milicjanta, kierownik Międzyzakładowego Centrum Kultury „Dąbrowa” i kierownik ośrodka wczasowego w Luboradzu (woj. koszalińskie). Od 1982 związany z telewizją, podjął pracę jako redaktor w TVP3 Łódź. Od 1986 realizował „Magazyn Kryminalny 997”, w latach 1990-2010 był również prowadzącym program i autorem emitowanych w nim materiałów. W 2013 zaczął realizować nawiązujący do tej produkcji nowy program „997. Fajbusiewicz na tropie” w stacji telewizyjnej Polsat Play. W 2017 w TVP2 prowadził reaktywowany „Magazyn Kryminalny 997”, jednak po wyemitowaniu pierwszego odcinka TVP zdecydowała o zawieszeniu serii. W 2018 nawiązał współpracę ze stacją Crime+Investigation Polsat, gdzie prowadził program „Fajbusiewicz: rozmowy o zbrodni”. W latach 90-tych zrealizował film o profesorze Janie Karskim, legendarnym kurierze Polski Podziemnej. W 2014 roku odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za działalność w Stowarzyszeniu im. Jana Karskiego.
więcej...
mniej
[00:00:10] Boh. jest związany z Łodzią. Dziadek urodził się w Brzezinach i był czapnikiem, ortodoksyjnym Żydem. Ojciec urodził się w Łodzi w 1899 r., boh. miał z tego powodu problemy w szkole podstawowej – wychowawczyni pytała, dlaczego dziadek przyszedł na wywiadówkę.
[00:01:25] Ojciec wcześnie stracił ojca, dziadek zginął w 1905 r., prawdopodobnie przez przypadek, bo nie interesował się polityką – wydarzenia w Łodzi. Ojciec ideologicznie „dojrzewał” od młodych lat i włączył się w ruch robotniczy. Mając 36 lat podjął pracę w fabryce, wcześniej był komiwojażerem. Handlował łódzkimi tkaninami w Prusach i Wielkopolsce. Za działalność polityczną został aresztowany w latach 30., to ugruntowało jego postawę lewicową. Cieszył się, gdy w 1936 r. Łódź stała się „Łodzią czerwoną” i do władz miasta weszli w większości działacze lewicowi. Ojciec aktywnie działał w związkach zawodowych, współpracował z Logą-Sowińskim, w okresie PRL przewodniczącym Centralnej Rady Związków Zawodowych. Wielu kolegów ojca z PPS i KPP zajmowało po wojnie wysokie stanowiska. Ojciec skończył cztery klasy w chederze. Znał cztery języki i dorabiał pisząc Żydom podania, dokumenty do urzędów. W 1905 r. dziadek został zastrzelony w parku na Zdrowiu, podejrzewano, że był świadkiem jakichś zdarzeń. W czasie jego pogrzebu na cmentarzu była kozacka obstawa. Obecnie w parku stoi pomnik rewolucji 1905 roku [Pomnik Czynu Rewolucyjnego], odsłonięty w 1975 r., w czasie uroczystości boh. zapalał pod nim znicz. Współcześnie widział to w starej kronice filmowej.
[00:06:55] Do 1939 r. ojciec pracował jako tkacz, działał w związkach zawodowych i był działaczem partyjnym. Raz został na kilka dni aresztowany. Większość jego kolegów trafiła do więzienia w Berezie Kartuskiej. Ojciec ożenił się w 1936 r., rok później urodziło się dziecko, które razem z matką zginęło w Auschwitz. Ojciec, komunizujący Żyd, 2 września [1939] ruszył do Związku Radzieckiego. Ucieczka do granicy trwała kilka dni, po latach opisał panujący bałagan i polskie oddziały bez broni. W Brześciu spotkał oddział, którym dowodzili oficerowie bez mundurów. Ojciec odwiedził Berezę Kartuską, więzienie było już puste. Potem przez Moskwę dotarł do Uzbekistanu i był tam do 1946 r. Przez jakiś czas pracował przy wyrębie tajgi na Syberii, drewno było przeznaczone dla zakładów, w których pracował w Uzbekistanie. Ojciec miał ambicje artystyczne. Przed wojną organizował spotkania i spektakle ze znanymi poetami lewicującymi. W kombinacie utworzył zespół kabaretowy, który na konkursie zespołów amatorskich Uzbekistanu zajął w 1945 r. pierwsze miejsce. Zachowały się dyplomy i wycinki z gazet.
[00:10:32] Po wojnie ojciec nie zrobił wielkiej kariery, ponieważ nie miał wykształcenia. Pracował jako kasjer w „Głosie Robotniczym”, a w 1947 r. wysłano go do Świeradowa-Zdroju i prowadził tam dom wczasowy należący do PPR. Tam spotkał przyszłą żonę, Sybiraczkę, która pracowała w kuchni domu wczasowego. W czasie powrotu matki do Polski we Lwowie ukradziono jej dokumenty. Między rodzicami było 18 lat różnicy. W 1951 r. przyjechali do Łodzi i tu w tym roku urodził się boh. Matka była Góralką z okolic Żywca. W 1922 r. jej rodzina wyjechała za pracą do Lwowa. W czasie okupacji sowieckiej matka i jej trzy siostry zostały wywiezione na Syberię.
[00:12:50] Boh. częściowo przyjął poglądy ojca. W bibliotece na głównym miejscu stały dzieła Marksa i Lenina w skórzanych oprawach. Boh. był zuchem, harcerzem, zastępcą szczepowego. Trafił do elitarnego liceum im. Kopernika. Szkoła od lat jest w czołówce polskich liceów. W normalnym trybie by się tam nie dostał, ale w latach 60. wymyślano różne sposoby na rozbicie elit i mieszano z nimi młodzież robotniczą. Wprowadzono rejonizację uczniów szkół średnich, a boh. mieszkał blisko szkoły. W klasach starszych były dzieci z zamożnych, inteligenckich rodzin, niektórzy mieli nawet samochody – wpływ szkoły na boh. Matka była analfabetką, a ojciec ciężko pracował, by utrzymać rodzinę. Najwyższe zajmowane przez niego stanowisko to kierownik działu w Powszechnym Domu Towarowym. W tamtym czasie były to najbardziej ekskluzywne centra handlowe. Pracę w PDT zakończył jako windowy, już na emeryturze. To się zbiegło z początkiem kariery telewizyjnej boh. w 1982 r., prosił wtedy ojca, by zrezygnował z pracy. Ojciec zmarł w 1984 r. mając 85 lat. Dzień wcześniej prowadził próbę kabaretu „Złota jesień” w Domu Opieki Społecznej. Kabaret działał wiele lat, jeżdżono z występami do placówek w całej Polsce, dostawano nagrody. Ojciec za swoją działalność został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Matka zmarła wiele lat później.
[00:17:20] W tamtym czasie boh. zaczynał robić karierę w telewizji, prowadząc od 1986 r. program, który w krótkim czasie stał się hitem, czego nie przeczuwano. Jeśli chodzi o telewizję, był „dzieckiem szczęścia”. Po czterech miesiącach pracy jego film dokumentalny wyemitowano w „jedynce” o godz. 21. Emitowano wtedy program publicystyczny „Zawsze po 21”, prowadziła go Halina Miroszowa. Boh. przyjechał z pudełkiem z czarno-białą taśmą filmową. W tamtym czasie taśmę kolorową wydawano w centrali w szczególnych przypadkach, była kosztowna. Miroszowa obejrzała materiał na stole montażowym – jej komentarz. Film powstał „na lewo”, ponieważ boh. zbyt krótko pracował, by dostać zlecenie na reportaż. Tematem zainteresował swojego operatora Adama Kaczanowskiego i to on pożyczył taśmę od kolegów. Zrobiono film dokumentalny o oszuście cmentarnym „Nabici w butelkę”. Oszust polował na wdowy, proponował im zrobienie pomnika, oprowadzał po cmentarzu i pokazywał swoje realizacje, choć nie miał żadnego warsztatu. Potem kariera boh. przyspieszyła.
[00:20:26] Boh. dostał z archiwum telewizji łódzkiej wydruk wszystkich swoich produkcji, są na nim 1722 pozycje. Niektóre niedostępne, ponieważ są na celuloidzie i w warunkach telewizyjnych nie można ich odtworzyć. Do czasu pracy w telewizji boh. przeszedł dziwną drogę, wykonywał jedenaście zawodów pracując w ośmiu firmach. Był kelnerem, kaowcem w domach wczasowych FWP, zastępcą kierownika Domu Kultury Milicjanta w Łodzi. Ten etat był milicyjny, więc musiałby iść do szkoły oficerskiej w Szczytnie. Pod koniec lat 70. był działaczem ZSMP, wiceszefem Zarządu Wojewódzkiego. Jerzy Szmajdziński i Krzysztof Janik namawiali go na stanowisko zastępcy Szmajdzińskiego w Zarządzie Głównym ZSMP w Warszawie. Boh. początkowo się zgodził, ale szybko z tego zrezygnował. Potem pojawił się w telewizji, co nie było takie proste. Nie był dziennikarzem z wykształcenia, skończył pedagogikę. Wspomnienie odejścia z telewizji [państwowej]. Boh. po sześciu latach pracy osiągnął najwyższy stopień komentatora. Odchodząc z pracy miał 1750 zł pensji zasadniczej. Tyle zarabiał, gdy zdjęto mu wszystkie programy. W tydzień po odejściu z TVP trafił do Onetu i miał tam cotygodniowy program. Potem przeszedł na kilka lat do Polsat Play, gdzie miał swój program „Fajbusiewicz na tropie”. Potem do 2023 r. pracował dla Crime Investigation Polsat. Miał tam dwa cykle „Fajbusiewicz: rozmowy o zbrodni” i „Z archiwum Michała Fajbusiewicza”.
[00:25:00] Nina Terentiew umożliwiła boh. rozwinięcie pasji podróżniczej. Na początku XXI w soboty w dwójce był program poranny „Z Dwójką dookoła świata”. Boh. zrobił do tego programu ponad 30 filmów w Azji i Afryce. Obecnie kilka razy w roku podróżuje, za miesiąc leci do Indii.
[00:25:46] Boh. był zainteresowany tematyką żydowską. W początkowych latach pracy w TVP nie było odpowiedniego klimatu do podejmowania tej tematyki. Ojciec był niewierzący, był przeciwnikiem religii i kościoła – toczone dyskusje. W 1992 r. boh. pojechał do Lyonu na promocję polskiej mody. Jest tam największe na świecie muzeum tkanin i mody. Boh. pojechał z modelkami z Telimeny, które prezentowały kilka kolekcji. W trakcie przyjęcia po pokazie podszedł starszy pan, który na kamerze zobaczył nalepkę TVP Łódź. Okazało się, że to łodzianin Marc Brafman, który opowiedział swoją historię. Nakręcono ją. Historia Brafmana przez pryzmat jednego bohatera pokazywała to, co stało się w Polsce od końca lat 30. do 1968 r.
[00:29:10] Marc Brafman urodził się w średniozamożnej rodzinie fabrykanckiej w Łodzi. Nie mógł się dostać na studia w Polsce, więc rodzice wysłali go do Paryża na Sorbonę. Opowiadał o tym, co spotykało Żydów w latach 30., o działalności prawicowych polskich bojówek, niszczeniu sklepów. W czasie wojny Brafman trafił do partyzantki. Brał udział w wysadzaniu pociągów koło Tuluzy. Po wojnie dostał Legię Honorową od prezydenta Pompidou. W połowie lat 40. spotkał na ulicy [Jerzego] Putramenta i został zaproszony na uroczystość do polskiej ambasady. Tam namawiano go do powrotu do Polski. Brafman nie chciał wracać, po studiach chemicznych pracował w przemyśle. Przekonywano go, by pojechał na krótko i zobaczył, jak jest w Polsce, że kraj potrzebuje inżynierów. Brafman przyjechał na tydzień do Polski, czwartego dnia pobytu został aresztowany pod zarzutem szpiegostwa i osadzony w więzieniu przy Rakowieckiej. Po jakimś czasie złożono mu propozycję objęcia stanowiska dyrektora Huty Aluminium w Skawinie. Za to miano anulować zarzuty. Brafman zgodził się i robił karierę, w 1968 r. był szefem wydziału chemii Polskiej Akademii Nauk. Zmuszono go do wyjazdu do Francji. Jego losy to historia w kapsułce tego, co działo się w Polsce [z Żydami] po 1945 r.
[00:32:00] Polska utraciła w 1968 r. wielu wykształconych ludzi. Boh. stracił kilku przyjaciół, dzieci lekarzy, prawników, jego dziewczyna też wyjechała. Boh. urodził się naprzeciwko Teatru Nowego w Łodzi, za ścianą było jedyne w Polsce liceum żydowskie, w którym językiem wykładowym był jidysz. Boh. nie chodził do tej szkoły, ale wyżej mieściło się Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce i chodząc tam na koncerty spotykał m.in. Gołdę Tencer, poznał Trubadura Mariana Lichtmana, grającego wtedy w zespole „Śliwki”. Boh. obracał się w środowisku żydowskim, choć ojciec, antysyjonista, zabraniał mu tych kontaktów. Ojciec był przeciwnikiem państwa Izrael i jego polityki. Po wydarzeniach marcowych do boh. przychodziły listy z Izraela od kolegów, którzy tam wyjechali i pracowali w kibucach. Kilka razy do domu przyszli esbecy i ojciec zakazał korespondencji.
[00:34:26] Po spotkaniu z Brafmanem boh. czuł potrzebę wracania do tematyki żydowskiej. Po 50. rocznicy likwidacji łódzkiego getta pojawiły się nowe tropy. Dostał od Niny Terentiew zlecenie zrobienia reportażu w czasie uroczystości. Boh. poznał kilka osób, m.in. marszandkę Kendę Bar-Gerę. Wtedy to nazwisko nic mu nie mówiło. Gdy kręcił dokrętki do filmu o prof. Karskim, zauważył na cmentarzu żydowskim kobietę i dwie młode dziewczyny płaczące nad jakąś macewą. W przerwie zdjęć podszedł do kobiety i dowiedział się, że jako jedyna z rodziny ocalała z łódzkiego getta, przeżyła Oświęcim i pierwszy raz po wojnie była w Polsce. Przyjechała, by pokazać córkom grób babki. Po tym spotkaniu powstał dokument „Kenda Bar-Gera”. Jej mąż był generałem Mosadu, o nim boh. zrobił osobny reportaż. Kenda Bar-Gera była znana w środowisku ludzi związanych ze sztuką, z malarstwem. Znano ją w Muzeum Sztuki w Łodzi. Gdy robiono w Bonn wystawę malarstwa polskiego, Kenda Bar-Gera była organizatorką ze strony niemieckiej.
[00:36:45] Kenda Bar-Gera całe życie po przeniesieniu się w 1955 r. z Izraela do Niemiec poświęciła pomocy malarzom uciskanym przez reżimy - głównie z ZSRR, Hiszpanii, ale nie tylko. Kanałami dyplomatycznymi przemycano prace i robiono wystawy. Jako marszandka była znana, miała galerię w Kolonii. Gdy w Łodzi zaczęto organizować Festiwal Czterech Kultur, boh. udało się razem z dyrektorem Muzeum Sztuki zorganizować wystawę prac z jej zbiorów.
[00:38:14] Ważną postacią był prof. Jan Karski, który nie był Żydem, ale informował świat o Holokauście. Boh. na swoich bohaterów natykał się przypadkiem. Nina Terentiew namówiła go na reportaże o nowojorskich policjantach. Miał już wtedy na koncie reportaże o policji niemieckiej, francuskiej i innych. To wynikało z kontaktów nawiązanych podczas pracy nad „Magazynem Kryminalnym 997”. Polska nie była w Unii [Europejskiej], ale Europa bardziej się na nią otworzyła. Polacy często byli zamieszani w sprawy kryminalne na terenie Europy. Boh. wyjeżdżał za granicę i nawiązywał kontakty, tak uzyskano zaproszenia do zrobienia reportaży o policjach w różnych krajach.
[00:40:18] Boh. skontaktował się z Waldemarem Piaseckim, dziennikarzem na emigracji od lat 80., i zaproponował mu zrobienie dokumentacji w Nowym Jorku, najlepiej w komisariacie na Greenpoincie, gdzie pracowali także Polacy. Dwa dni później Piasecki zadzwonił i zapytał, czy boh. jest z Łodzi, a potem powiedział, by zamiast o policjantach zrobić film o jeszcze żyjącym prof. Karskim. Boh. kojarzył to nazwisko, od młodych lat czytał „Politykę” i tam czytał artykuły Turskiego o Karskim. W tamtym czasie Jan Karski nie był znany w Polsce. Po wojnie prawie tu nie bywał. Boh. przez następną rozmową z Piaseckim szukał informacji na temat Karskiego. Nie było jeszcze wówczas [w Polsce] książki o Polskim Państwie Podziemnym [„Tajne państwo. Opowieść o polskim podziemiu”], która cieszyła się dużym powodzeniem w Stanach. Boh. rozmawiając z Piaseckim nie wiedział, że był on w tamtym czasie nieetatowym sekretarzem Karskiego. Przed wyjazdem do Stanów boh. zgłosił się do [Andrzeja] Fidyka, szefa redakcji dokumentu w jedynce – zachęta do działania. Boh. miał być w Stanach tydzień, a był 2,5 tygodnia – przekładanie daty wylotu.
[00:45:32] Prof. Karski miał niezwykłą osobowość i oczarował boh. W ciągu kilku godzin opowiedział o historii Polski od końca lat 30. do okresu powojennego to, o czym boh. uczył się [w szkole] przez rok czy dwa. Zdjęcia z profesorem kręcono w 1996 r. W grudniu 1995 Karski był w Warszawie na zaproszenie Aleksandra Kwaśniewskiego, towarzyszył mu Piasecki i wtedy boh. ich poznał. Pierwsze godziny nagrania miały miejsce w hotelu sejmowym. Potem ukazał się pierwszy reportaż pt. „Byłem płytą gramofonową”, tak Karski mówił o swojej pamięci, to pomagało mu w byciu kurierem. Karski zrobił „karierę” w podziemiu dzięki bratu Marianowi Kozielewskiemu, przed wojną Komendantowi Głównemu Policji Państwowej i współpracownikowi Piłsudskiego. Nazwisko Karski było fałszywą tożsamością, profesor został przy nim, gdy pod tym nazwiskiem rozszyfrowała go Abwehra.
[00:48:02] Po rozmowie w hotelu sejmowym boh. wiedział, że powstanie film jego życia. Warunkiem jego powstania było współautorstwo Waldemara Piaseckiego – tarcia na planie. Boh. dowiedział się, że prof., który w 1934 r. wyjechał na studia do Lwowa, nie był potem w rodzinnej Łodzi. Karski uważał, że nie ma w Polsce rodziny, co okazało się nieprawdą, ale nie chciał tej rodziny poznać. Początkowo odmówił przyjazdu do Łodzi - boh. chciał, by nagrywano tu i w Paryżu, by tam opowiedział o pierwszych misjach do Francji, do polskiego rządu na uchodźstwie. W czasie zdjęć w domu Karskiego dowiedział się o ponad 50-letniej korespondencji z Giedroyciem. Chciano, by panowie, którzy nigdy się nie widzieli, spotkali się i to udało się zrobić. Karski odmówił przyjazdu do Łodzi, ale Piasecki wymyślił, by załatwić dla niego tytuł doktora honoris causa. Boh. skontaktował się z Markiem Czekalskim, prezydentem Łodzi – wspomnienie różnych postaw po wprowadzeniu stanu wojennego. Czekalski jednym telefonem załatwił sprawę i w miesiąc senat Uniwersytetu Łódzkiego przyznał Karskiemu tytuł doktora honoris causa. Wtedy prof. Karski przyjechał do Łodzi. Drugi raz przyjechał, gdy miasto przyznało mu honorowe obywatelstwo, razem z nim otrzymali je Marek Edelman i Roman Polański. Ostatni raz odwiedził Łódź na cztery miesiące przed śmiercią, w roku 2000, wtedy boh. nakręcił ostatnie zdjęcia. Jeżdżono Nyską po mieście i oglądano różne miejsca – rozmowa o drinkach Manhattan. Profesorowi przypominały się kadry z „Ziemi obiecanej”.
[00:54:10] Podczas pracy nad filmem o prof. Karskim boh. poznał wiele osób. Rozmawiał z ostatnim konsulem RP w Nowym Jorku, głównym rabinem w Nowym Jorku, szefami organizacji żydowskich. Nazwisko profesora otwierało drzwi i boh. zobaczył wtedy, jaka to wielka postać. Przez 17 dni był z nim w Izraelu. Tam rozmawiał z jednym z niewielu żyjących wychowanków Janusza Korczaka, malarzem, zajmującym się w swojej twórczości tylko tematyką Holokaustu, i zrobił o nim film. Inny zrobił o Towie Ben Cwi, która walczyła o zbliżenie Żydów i Polaków i w polskich kościołach śpiewała w jidysz żydowskie piosenki. Potem widział ją w dokumencie o „wielkiej szperze”, wywiezieniu dzieci z łódzkiego getta, które zabito potem w obozie w Chełmnie nad Nerem. Nagrał generała, którego rodzina miał udokumentowane związki z Krakowem od XIV w. – kwestia stroju krakowskiego, poczęstunek dla polskiej ekipy.
[00:57:00] Film o Janie Karskim nosi tytuł „Moja misja”. Dzięki przychylności MSZ boh. odwiedzał polonijne środowiska żydowskie na świecie i prezentował go, m.in. w Panamie, Kostaryce, Brazylii. Boh. sporo filmów nakręcił w Izraelu. Obecnie stara się o pokazanie niektórych z nich w TVP Historia lub TVP Kultura. Dokument o Karskim to jedyny film zrobiony za życia profesora. Wiele lat wcześniej Karskiego nagrał Lanzmann, ale była to tzw. notacja, pokazująca też emocje. W czasie nagrań dokonywanych przez ekipę boh. były przerwy, ponieważ Karski nie pozwalał na filmowanie niektórych fragmentów. Po 1945 r. był zaprzyjaźniony z artystami ze środowiska Broadwayu.
[01:00:15] Profesor Karski to dominanta w twórczości boh. i dzieło życia, choć na ulicy ludzie zaczepiają go mówiąc „Pan 997”, albo „07 zgłoś się”. O profesorze powstało kilkanaście filmów, ale wszystkie już po jego śmierci. Są w nich wykorzystywane nagrania boh. albo Lanzmanna, mało kto sięga do notacji zrobionych na początku lat 90. w Lublinie, Treblince i Izbicy, gdzie Karski był przed misją do Francji.
[01:01:13] Autoprezentacja boh. urodzonego w 1951 r. w Łodzi w rodzinie robotniczej. Rodzice pracowali w domach handlowych, znanych po wojnie PDT-ach. Matka była prasowaczką, a ojciec kierownikiem stoiska z tkaninami. Gdy boh. się urodził, ojciec nazywał się Mordechaj Fajbusiewicz, matka Franciszka z d. Stefko, nigdy nie miała dokumentów. Gdy wyjeżdżała z ojcem na wczasy, musiała mieć zaświadczenie z komitetu domowego, ponieważ nie chciano ich razem zameldować w jednym pokoju. Dokumenty skradziono jej po wojnie. Po latach boh. dotarł do Lipowi koło Żywca, miejsca urodzenie matki, i tam dostał wypis metryki chrztu. Okazało się wtedy, że matka jest o trzy lata starsza. W książeczce zdrowia z zakładu pracy, którym to dokumentem wszędzie się legitymowała, miała wpisany rok 1921. W latach 50., po pójściu do szkoły boh. miał nieprzyjemności, ponieważ nie chodził na religię. Zdarzało się, że obrzucano go kamieniami za „żydowstwo”. Na początku lat 60. ojciec zmienił sądownie imię na Marek i tak boh. ma w dokumentach.
[01:04:00] Boh. pracował w telewizji regionalnej. Na początku lat 90. był nieetatowym kierownikiem „Expressu reporterów” i jeździł przez rok do Warszawy. Dzięki pracy w ośrodku mógł zajmować się tematami, które go interesowały. Gdyby pracował w dziale rozrywki w Warszawie, nie mógłby robić filmów historycznych ani podejmować tematyki kryminalnej. Po zmianach w telewizji produkcje telewizyjne stały się towarem. Boh. zajmował się rozległą tematyką, chyba nie było obszaru, którym by się nie zajmował. Nie robił tematyki katolickiej, ale gdy wyjechał do Peru, ambasador go „podszedł” i nakręcił reportaż o zabójstwie franciszkanów (Polaków) przez brygady „Świetlistego szlaku”. Było to w 10 rocznicę wydarzeń i ludzie o tym rozmawiali, po zabójstwie byli tak przerażeni, że nie chcieli nic mówić. Boh., człowiek niewierzący, stał się twórcą materiału, który był jednym z dowodów w procesie beatyfikacyjnym. TVP Łódź przekazał film episkopatowi.
[01:07:38] Boh. był prekursorem cyklicznego programu kabaretowego. Na początku lat 90. przez dwa lata robił kabaret z „Piranią”. Robił też program o modzie „Nasza szafa” i wyjeżdżał na pokazy mody, w tym do wspomnianego Lyonu. Pierwszą prezenterką programu była Anita Werner. Boh. był w ekipach, które uruchamiały dwa programy będące na antenie do dziś: „Teleexpress” i „Express reporterów” – tu był jedynym dziennikarzem ośrodka terenowego. Szefem programu był Andrzej Królikowski, zastępca dyrektora w TVP Łódź – rozdzielanie tematów. Kilka filmów boh. było prezentowanych na festiwalu filmów krótkometrażowych w Krakowie. W opinii krytyków za „Jest miasteczko” i „Ludzi ze stogu” nie dostał żadnej nagrody z powodów politycznych. Te filmy atakowały socjalistyczną rzeczywistość. „Ludzie ze stogu” to historia związana z akcją „Wisła” – film o mieszkańcach wsi Werchrata, którzy nie pogodzili się z powrotem w rodzinne strony Ukraińców, urodzonych tam i przesiedlonych na Ukrainę. Gdy dawni sąsiedzi wrócili, przez kilkanaście lat mieszkali w stogu siana.
[01:11:08] Boh. sfilmował wiele postaci mających związek z kulturą, muzyką z lat 60. i 70. Zrobił film o Szpaderskim, który produkował perkusje. Już po zmianie ustroju przyjeżdżali do niego perkusiści, by kupować ręcznie robione pałeczki. Szpaderski kilka razy występował z orkiestrą Polskiego Radia i Telewizji pod dyrekcją Henryka Debicha, grając w niej na pile. W reportażu boh. gra na pile to muzyczny leitmotiv. Boh. do zawodu trafił przypadkowo. Miał dzięki temu fantastyczne życie i poznał wiele ciekawych osób.
[01:13:18] Boh. zaczął być świadomy swojego żydowskiego pochodzenia „od chwili, kiedy pierwszy raz w mordę dostałem”. Rówieśnicy mieli kilka razy pretensje o to, że Żydzi zamordowali Jezusa. Ojciec kazał synowi unikać tych kolegów. Sam wypierał się swojego żydostwa i nie utrzymywał z nikim kontaktów. Do 1968 r. boh. obracał się w środowisku młodzieży żydowskiej. Był harcerzem i działał w Dyskusyjnych Klubach Filmowych, od 16 roku życia był prezesem młodzieżowego DKF-u. Poznał wielu krytyków filmowych, którzy na prelekcje przyjeżdżali z Warszawy. Na pokazy przychodzili uczniowie z żydowskiego liceum Pereca, gdzie językiem nauczania był jidysz. Najbliższym przyjacielem boh. był Polak, późniejszy aktor Marek Niemierowski. Boh. jeździł z nim latem autostopem, chłopcy poznali całą Polskę.
[01:15:55] Boh. miał problemy dopiero po wyjeździe żydowskich kolegów, gdy ojciec zakazał mu kontaktów z nimi. Przestały przychodzić na Boże Narodzenie skrzynki z pomarańczami z Jaffy. Przysyłał je brat przyrodni ojca Henryk Nysenzweig, aktor teatru żydowskiego. Dzięki niemu boh. poznał Idę Kamińską, był u niej w domu, poznał jej męża Mariana Melmana. Po zastrzeleniu dziadka [w 1905] babcia wyszła za Kestenberga i tak nazywała się część rodziny, boh. nie wie, skąd nazwisko Nysenzweig.
[01:17:04] Ojciec przypadkiem po czterdziestu latach odnalazł we Francji młodszego rodzonego brata. W latach 70. przez rok starał się o wizę i możliwość wyjazdu do Francji. Potem pojechał na dwa tygodnie do Paryża i wrócił po trzech dniach. Bracia pokłócili się o to, kto kogo powinien szukać i dlaczego wcześniej się nie znaleźli. Potem boh. doprowadził do przyjazdu stryja z żoną i córką Suzanne Kestenberg. I było tak samo jak w Paryżu, krewni wyjechali po czterech dniach. W 1991 r. boh. robił reportaż o policji paryskiej i poprosił o ustalenie adresu wuja. Policjanci ustalili adres i zawieźli tam boh., ale stryj nie wpuścił go do domu.
[01:19:05] Boh. nie miał w klasie kolegów pochodzenia żydowskiego, a jeśli miał, to o tym nie wiedział. Starano się z tym nie wychodzić przed szereg. Większość jego znajomych nie wiedziała, że ma ojca Żyda. W klasie było natomiast kilku chuliganów. Boh. znał uczniów liceum Pereca. Jego dziewczyna Ewa nie chodziła tam, tylko do żeńskiego liceum. Boh. chodził do liceum nr 1, wcześniej szkoły męskiej, i był jednym z pierwszych mieszanych roczników. Szkoła była najstarszym gimnazjum w Łodzi i została sfinansowana przez kupców żydowskich.
[01:20:25] Przed 1968 r. boh. nie słyszał o zajściach antyżydowskich. Ojciec mówił o wiecach w fabrykach. W jego firmie było zebranie i musiał się opowiedzieć [po stronie władzy], być lojalny wobec niej – hasła antyżydowskie. W liceum boh. miały miejsce zdarzenia związane z wydarzeniami marcowymi – uczniowie X i XI klasy zorganizowali protest i czytali „Dziady” na schodach nie chodząc na lekcje. Trwało to dwa dni. Po Marcu w domu pojawiły się używane eleganckie meble, które ojciec odkupił od wyjeżdżających lekarzy, adwokatów. Wcześniej mieszkanie było skromnie umeblowane. Na pobliskiej ulicy Wschodniej chodzili jeszcze Żydzi w chałatach do kostek i to wszystko zniknęło, zamknięto interesy. Po sąsiedzku były dwie jatki końskie, boh. kupował tam mięso dla psa. Zniknęli czapnicy, producenci rękawiczek, zniknęły szyldy. W kwietniu i maju [1968] zawieszono projekcje w DKF młodzieżowym z powodu spadku frekwencji i niemożności opłacenia operatora oraz prelegenta. [+]
[01:23:45] Boh. miał związki ze środowiskiem kultury. Jego szefem w Pałacu Młodzieży był Kuba Goldberg, jeden z niosących szafę w „Dwóch ludziach z szafą” Polańskiego. Drugim był Henryk Kluba, później rektor łódzkiej szkoły filmowej. Wpływ Goldberga na boh. – wyjazdy na festiwale filmowe i kongresy w drugiej połowie lat 60. Niedaleko była kawiarnia „Honoratka”, w której spotykali się przedstawiciele środowiska filmowego, późniejsze gwiazdy, w tym Polański. Boh. ich widywał. W 1968 r. Kuba Goldberg wyjechał i boh. nigdy więcej go nie spotkał.
[01:26:35] Boh. nie pamięta, by komentowano przymusową emigrację Żydów. Matka była prostą kobietą i nie interesowała się takimi tematami. W domu nie było telewizora. Ojciec kupił go w 1969 r., gdy boh. zdał maturę. Wtedy ta tematyka była już tabu, a ponieważ nie dotyczyła Polaków, więc młodzież się tym za bardzo nie interesowała. Temat rozwinął się w ostatnich latach – współczesna ocena.
[01:28:10] Robiąc film o Karskim boh. poznał polskiego Żyda (Michała Hochmana), który wyemigrował w 1968 do USA. Wtedy była to wschodząca młodzieżowa gwiazda piosenki, miał w Polsce jeden przebój – „Konika na biegunach”. Boh. przyjaźnił się z nim od 1996 r., razem jeździli po świecie. Dzięki jego kontaktom poznał wielu Żydów mieszkających w Stanach. Na pogrzebie przyjaciela, na cmentarzu żydowskim w Warszawie, spotkał jego brata, który od 1968 nie był w Polsce i uważał Polaków za antysemitów. Na stypie występowali artyści znający Michała [Hochmana], m.in. Tadeusz Woźniak, który zmarł tydzień później. Brat przyjaciela w dalszym ciągu nienawidził Polaków – kwestia relacji polsko-żydowskich, braku argumentów.
[01:32:23] Boh. nie pamięta nazwisk kolegów, którzy wyjechali w 1968 r., i z którymi przez jakiś czas korespondował. Działa stowarzyszenie „Marzec 1968”, boh. jeździł z nimi po świecie. Członkowie raz do roku spotykają się w Izraelu. Michał Hochman należał do niego. Silny ośrodek jest w Szwecji.
[01:33:43] Po maturze boh. zdawał do szkoły filmowej, ale nie dostał się i trafił do wojska, do 2 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego „Kraków” w Goleniowie. Latano na samolotach Mig-21. Boh. trafił do sekcji politycznej, jej szefem był mjr Samsel. Boh. spotkał się z Janem Karowem, aktorem Teatru Współczesnego w Szczecinie i zrobiono w jednostce teatr. W grupie był też łodzianin Kowalczyk, który także nie dostał się do szkoły filmowej. Teatr był awangardowy, robiono spektakle o ruchach wolnościowych i jeżdżono z nimi do innych jednostek wojskowych – awantury, że prości żołnierze tego przekazu nie rozumieją. Na przeglądzie teatrów Dowództwa Wojsk Lotniczych otrzymano I nagrodę. Dzięki majorowi Samselowi boh. został przewodniczącym Kół Młodzieży Wiejskiej. Miał też z DKF uprawnienia do obsługi projektorów filmowych i przeniesiono go do Klubu Garnizonowego w Goleniowie, gdzie obsługiwał kino – wytyczne dla żołnierzy odnośnie spędzania czasu wolnego.
[01:37:28] Potem był Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów w Berlinie [1973]. Boh. przez trzy miesiące nie był w jednostce. Miesiąc spędził w Krakowie, z akademików usunięto studentów i zamieszkali tam żołnierze, szyto dla nich garnitury i dobierano buty. Zawieziono autokarami do szczecińskiej „Odry”, gdzie szyto battle dressy z polskiego, podrabianego teksasu. Po buty jeżdżono do „Otmętu” w Krapkowicach, do łódzkiej „Wólczanki” po koszule, do „Ortalu” po krawaty, a garnitury szyła „Vistula”. Były zebrania i zajęcia polityczne, instruowano, jak się zachowywać przez 2,5 tygodnia w Berlinie. Pojechała do Berlina grupa „Hagaw” i Andrzej Rosiewicz, olimpijczyk Janusz Szydło. Gdy boh. wrócił z festiwalu okazało się, że ma misję. Ma w cywilnym ubraniu jeździć do jednostek wojskowych i opowiadać o kontaktach z młodzieżą z różnych krajów demokratycznych. W Berlinie było wielu przedstawicieli państw afrykańskich. Boh. ma 301 rozkazów wyjazdu z ostatniego roku służby, w jednostce spędził niewiele czasu. Boh. zaczął pisywać do prasy lotniczej i „Sztandaru Młodych”. [+]
[01:40:23] Gdy boh. wrócił z wojska do Łodzi, jego znajomy Janusz Bujacz został szefem wydziału kultury Urzędu Miasta. Bujacz znalazł mu pracę w Przędzalni Czesankowej Anilany „Polanil”. Za Gierka wybudowano w łódzkiej Dąbrowie trzy duże zakłady pracy. W obiektach były ogromne sale teatralne, ta w „Polanilu” miała 600 miejsc. Boh. został kierownikiem domu kultury, organizował koncerty, imprezy. Namówiono go po jakimś czasie, by został szefem ZSMP w fabryce. Był nim krótko, ponieważ został szefem organizacji w dzielnicy. Wtedy był na pierwszym roku pedagogiki. Pracując w ZSMP skończył studia.
[01:42:25] W 1976 r. był wiceszefem zarządu ZSMP w Łodzi. Organizowano wiece przeciwko „warchołom z Radomia”. Boh. polecono, by z fabryk w dwóch dzielnicach przyprowadził dużą grupę młodzieży. Szefem ZSMP był wtedy Mirosław Czesny, po zmianie ustroju wiceprezydent Szczecina. Boh. zażądał spotkania z aktywem z fabryk i wytłumaczenia, o co chodzi w Radomiu, słyszano tylko o zamieszkach robionych przez kryminalistów. Boh. dziwiło nagłe zjawienie się kilkuset kryminalistów, których trzeba było pałować. Czesny powiedział mu, by się tym nie interesował, tylko wykonywał polecenia. Boh. odmówił i na drugi dzień już nie pracował. [+]
[01:44:00] Dzięki przypadkowi w lipcu 1976 r. boh. zjawił się na Pomorzu. Gdy stracił pracę, jego dziecko miało tydzień. Od znajomych dowiedział się, że jest decyzja egzekutywy KW PZPR w Łodzi, by nigdzie go nie zatrudniać. Zadzwoniła do niego Janina Kalinowska, kombatantka, partyzantka GL, dyrektorka Tkalni Jedwabiu „Brokat”. Powiedziała mu, że nie dostanie pracy w Łodzi, ale dała mu samochód, by pojechał do ośrodka wczasowego w Luboradzy i zaproponowała stanowisko kierownika. Boh. pracował tam przez trzy lata, w tym czasie rozpił się – decyzja o powrocie do Łodzi. Tam zaczął pracę w telewizji.
[01:46:30] Teatr w wojsku prowadził Jan Karow, boh. występował i odpowiadał za stronę techniczno-organizacyjną ze strony jednostki. Karow był autorem scenariuszy i szefem teatru, boh. nie wie, czy miał problemy z cenzurą. Już pracując w telewizji miał czasem problemy z cenzurą, ale nie miał nigdy zakazu emisji. W 1985 r. na rok wyleciał z telewizji za reportaż o czynowniku partyjnym z Płocka. Reportaż „W środku Polski” pokazano w „Expressie reporterów”, nazajutrz po emisji Grażyna Torbicka przeczytała komunikat, że TVP2 serdecznie przeprasza telewidzów za nieuczciwie zrobiony i zmanipulowany reportaż. [+]
[01:48:00] Do szefa boh. Andrzeja Królikowskiego przyszedł list o aferze po praktykach rolniczych w Technikum Rolniczym w Piątku. Co roku była wymiana z podobną szkołą w NRD, wyjeżdżała tam grupa ok. 30 uczniów. Grupa wyjeżdżająca na praktyki liczyła maksymalnie 10 uczniów, pozostałe 20 osób to były dzieci czynowników, naczelnika gminy, sekretarza partii. To oburzało uczniów, którzy napisali list do telewizji. Do szkoły przyjeżdżał wołgą na wizytacje kurator z Płocka. Siedział trzy dni i robił bardzo duże zakupy, a potem uczniowie odnosili paczki do pociągu. Pod listem podpisał się też jeden z nauczycieli. Boh. za zgodą rodziców zgromadził uczniów i nagrał ich. Gdy doszło do emisji, kurator był już I sekretarzem KW PZPR w Płocku. Decyzja odnośnie boh. przyszła z Komitetu Centralnego, z Wydziału Prasy, Radia i Telewizji – zdjęcie z anteny. [+]
[01:50:55] Zastępcą w Dwójce był Ryszard Bójko, który miał cykl programów „Śledztwo zostało wznowione” i wracał do niejasnych spraw. Boh. pracował w jego pionie, ale znał go tylko z korytarza w telewizji. W tamtym czasie miał kontakty z Józefem Węgrzynem, który zauważył go w „Expressie reporterów” i namówił na robienie cyklicznego programu w TVP2 „Stan krytyczny”, to było na dwa lata przed „997”. Po emisji reportażu „W środku Polski” program „Stan krytyczny” zdjęto z anteny. Bójko zaprosił boh. do Warszawy i dał mu trzy zlecenia na filmy dokumentalne, za te pieniądze mógł przeżyć rok, do ucichnięcia sprawy. Boh. nakręcił je, ale nie zmontował, bo wtedy powstał „Magazyn Kryminalny 997”. Nakręcił reportaż o pierwszym polskim dziecku z próbówki i pracach w Centrum Zdrowia Dziecka. Do filmu miał wybrane cztery rodziny i kręcił prawie rok, ale pierwsze polskie dziecko z próbówki urodziło się w innym szpitalu i filmu nie zmontowano. Drugi film był o upadłej szlachcie na Kaszubach, rodzinie Wika-Czarnowskich, tego też nie zmontował. Na ten temat napisano pracę doktorską na Uniwersytecie Gdańskim jeszcze w czasach niemieckich.
[01:54:28] Boh. pracował w Domu Kultury Milicjanta. Działały tam sekcje tematyczne: grupa taneczna, plastyczna. Budynek był dawnym kościołem protestanckim, była w nim sala kinowa. Organizowano bale dla dzieci, wieczorki autorskie. Milicjanci mieli ośrodek wczasowy w Cesarce i w sezonie letnim boh. tam pracował jako kaowiec – aktywności wczasowiczów. W tamtym czasie kaowiec to był zawód.
[01:56:32] Na festiwalu młodzieży w Niemczech dzielono poszczególne narodowości na małe grupy, boh. jechał w autokarze, w którym przeważała czarnoskóra młodzież – w autobusie śmierdziało i niektórzy wymiotowali. Boh. nie miał wcześniej do czynienia z czarnoskórymi, choć wtedy w Łodzi było wielu cudzoziemców. Wszyscy obcokrajowcy przyjeżdżający na studia mieli roczny kurs języka polskiego w Łodzi. Boh. miał wrażenie, że czarni się nie myją, ale lekarka, która była z polską ekipą wytłumaczyła, że chodzi o inne gruczoły potowe. Polska ekipa na festiwalu liczyła ponad sto osób. Co wieczór organizowano spotkania i występy zespołów, grał polski „Hagaw” z Rosiewiczem oraz zespoły z innych krajów. W ramach festiwalu odbywało się coś zbliżonego do wieców politycznych – skandowanie haseł, potem były potańcówki, zabawy. Przedsięwzięcie było polityczne, organizowane przez ruchy lewicowe. Rozdawano plakaty z sierpem i młotem, gwiazdami. Boh. miał 19 lat, był oszołomiony udziałem w wielotysięcznych manifestacjach, przemarszami przez Berlin. Na trybunie widział Honeckera i innych czynowników.
[02:00:56] W ZSMP nie zajmowano się za bardzo polityką, przełożeni na te kwestie naciskali i zajmowano się tym, gdy zbliżały się konferencje wojewódzkie, wtedy przygotowywano referaty. Boh. był wiceszefem ds. propagandy, miał pod sobą „Juwentur”, zajmowano się organizacją czasu wolnego, działalnością kulturalną i sportową. Gdy odbywały się zjazdy partii, zawiązywały się młodzieżowe brygady pracy socjalistycznej. W fabrykach na maszynach wieszano proporczyki, podejmowano różne zobowiązania. Udział w brygadzie był „dobrowolny”.
[02:03:06] Łódzkie ZSMP miało duży ośrodek wczasowy w woj. gorzowskim. Tam odbywało się dużo imprez. Było trochę zajęć ideowych, ale „lekkostrawnych”. Organizowano np. wieczorki tematyczne z wiedzy o wybranym kraju. Na wieczorne potańcówki wynajmowano statek z orkiestrą. Wyjazd na dwutygodniowy obóz był tani – dopłaty z centrali. ZSMP organizowało obóz dla samotnych matek – zainteresowanie okolicznych chłopaków. Gdy boh. robił coś w Gorzowie do „997”, pojechał do ośrodka, by zobaczyć co się tam dzieje. Wtedy już niczego tam nie organizowano i obiekt popadał w ruinę – nakręcony reportaż. W 1983 i 1984 r. boh. został wysłany [z telewizji] w objazd po kraju. Zaczynał od Krynicy Morskiej, potem pojechano w góry pokazując różne ośrodki wypoczynkowe. Wtedy odwiedził Borek koło Gorzowa i miał nagrany materiał.
[02:05:54] Gdy były jakieś zdarzenia natury politycznej, to pojawiała się delegacja ZSMP. Boh. robił duże koncerty plenerowe, szukał sponsorów – był wśród nich Dom Towarowy „Uniwersal” i różne fabryki. Dzięki temu miał fundusze na ściąganie gwiazd. ZSMP założono jako organizację polityczną, ale w praktyce było to trudne do realizacji. W praktycznej działalności polityka była na marginesie. Konferencje i plena miały bardziej ideowy charakter, liczono ile było brygad, mniej ważne było ile zorganizowano obozów i spartakiad. Boh. jako członek ZSMP nie miał kontaktów ze Służbą Bezpieczeństwa ani z milicją.
[02:08:32] Boh. przez trzy lata pracował w domu wczasowym w Luboradzy. Nie było tam dobrej drogi i nie dojeżdżał autobus. W ośrodku robiono Sylwestra, w lutym przyjeżdżali uczniowie na zimowiska – samotność. Do boh. często przyjeżdżali goście, którym nie mógł odmówić. Był zależny od wielu osób. W tamtych czasach żywność była na kartki. By cokolwiek załatwić w gminie, trzeba było pojechać z flaszką – konieczność picia. Dla boh. zaskakujące było to, że także kobiety, pracownice hurtowni, sklepowe, piły. Boh. wracając z zaopatrzeniem do ośrodka był już wstawiony. Poza sezonem przyjeżdżali czynownicy, którzy siedzieli 2-3 dni. Do ośrodka należał pałac, w którym były pokoje dla wczasowiczów. Pewnego dnia przyjechał komendant milicji z Barwic i przywiózł trzech panów z Koszalina. Boh. wiedział, że są z komendy wojewódzkiej. Gdy przyjechali następnym razem, już bez miejscowego komendanta, to okazało się, że to panowie z wydziału IV SB, zajmującego się kościołem. Po alkoholu opowiadali bardzo ciekawe rzeczy. Rano boh. pojechał do gminy coś kupić - gdy wrócił, żona się pakowała i powiedziała, że wyjeżdża. Gdy go nie było, pijani esbecy strzelali do tarczy narysowanej na domku, w którym mieszkał z rodziną. Kula przeleciała nad łóżeczkiem dziecka. Boh. wyrzucił funkcjonariuszy i zerwał kontakty z koszalińskimi służbami.
[02:13:50] Na Dzień Kobiet boh. robił materiał do „Expressu reporterów” o jedynej wtedy w Polsce kobiecie-leśniczym, która na dodatek pracowała na poligonie radzieckim w Bornem Sulinowie. W Szczecinku powiedziano mu, że nie ma szans na nagranie. Dwa dni negocjował – używane argumenty. Trzeciego dnia leśniczkę przeniesiono do Nadleśnictwa w Czaplinku i tam kręcono. Boh. poprosił dyrektora, by przyjechał na plan drugiego dnia i trochę opowiedział o swojej pracownicy, usłyszał, że pani leśniczka jest dzielną kobietą a jej problemem jest sprzedaż drewna, ponieważ są w nim odłamki pocisków – tajemnica poligonu. Po latach, już mieszkając na Pomorzu, boh. odnalazł bohaterkę, ale nie udało się odszukać filmu.
więcej...
mniej