Śliwiński Jan
Jan Śliwiński (ur. 1938, Niemojew) pochodzi z rodziny chłopskiej, prowadzącej półtorahektarowe gospodarstwo, ojciec dodatkowo zajmował się szewstwem. W 1941 r. rodzinie odebrano ziemię i przekazano ją folksdojczom. W marcu 1944 rodzinę wywieziono do Brzeźnia, a następnie do Sieradza i Łodzi, gdzie w obozie przebywali ok. dwóch miesięcy. W maju 1944 rodzinę przewieziono do miejscowości Öschelbronn w Niemczech, gdzie pracowali w miejscowych gospodarstwach rolnych. Po wyzwoleniu pozostali w Öschelbronn. We wrześniu 1945 zamieszkali w obozie dla dipisów w Ettlingen koło Karsruhe, skąd wrócili do rodzinnej miejscowości w Polsce. Przez osiem miesięcy mieszkali u sąsiadów, odbudowując zrujnowane i rozgrabione gospodarstwo. Jan Śliwiński ukończył szkołę podstawową oraz dwuletnią szkołę zawodową w Lututowie, a następnie Technikum Mechanizacji w Łodzi.
more...
less
[00:00:10] Autoprezentacja boh. urodzonego w 1938 r. w Niemojewie koło Lututowa.
[00:01:33] Przedstawienie rodziców: Władysławy i Jana Śliwińskich, którzy pobrali się w 1937 r., w 1941 urodziła się młodsza siostra Krystyna. Rodzice mieli 1,5 hektara ziemi, połowę stanowił sad. Razem z rodziną mieszkała głuchoniema siostra matki. W domu był warsztat tkacki, ojciec zajmował się szewstwem, szył i naprawiał buty. W Dębinie, części Lututowa, w domu po dziadkach mieszkali bracia matki: Władysław i Ignacy Suś. Chodzono do kościoła w Lututowie.
[00:06:00] Pod koniec sierpnia 1939 ojciec i wujowie zostali zmobilizowani do wojska i pojechali do Sieradza. Ojciec trafił do 5 Dywizji Piechoty, którą dowodził Rydz-Śmigły, i znalazł się w Warszawie, ok. 7 września wyjechano do Brześcia, tam marszałek Rydz-Śmigły organizował obronę kraju. 14 września Niemcy zbombardowali Brześć, a 17 do Polski weszli sowieci. Rydz-Śmigły zostawił żołnierzy i wyjechał z członkami rządu na Zachód.
[00:08:18] Po odejściu ojca i wujów do wojska gospodarstwem zajmowała się matka i głuchoniema ciotka. 1 września nad ranem Niemcy zbombardowali Wieluń. Samoloty przelatywały nad Lututowem i Niemojewem. Niemcy strzelali do ludzi pasących krowy.
[00:09:53] W październiku [1939] wrócił ojciec, trochę wcześniej wujowie. Po wejściu Rosjan do Brześcia ojciec i Marian Rył, znajomy z Niemojewa, poszli na odsiecz Warszawie. Tam na Wawrzyszewie ojciec dostał się do oddziału artylerii i brał udział w walkach. Potem pieszo wracał do domu.
[00:11:32] W 1941 r. rodzinie odebrano ziemię i przekazano ją folksdojczom. Rodzice i bracia matki nie podpisali volkslisty. Ojciec świadczył usługi szewskie, a matka dziewiarskie i jakoś sobie radzono, pomagano też wujom. Lututów i Niemojew zostały włączone do Kraju Warty. W marcu 1942 nastąpiły wysiedlenia. Zima była śnieżna. Boh. pamięta tunele w śniegu. Po drodze do urzędu siostra zgubiła smoczek i bardzo płakała. Niemiec, spisujący dane ludzi do wyjazdu na roboty, zlitował się na widok płaczącego dziecka i cofnął rodzinę do domu. Ojciec jeździł na targi ze swoimi wyrobami, matka przędła, robiono dywany z wełny.
[00:15:40] W marcu 1944 przyszli nocą Niemcy, rodzinę wsadzono na furmankę i wywieziono do Brzeźnia. Wcześniej dano 20 minut na spakowanie rzeczy. W Brzeźniu była już grupa osób, które potem szły pieszo na stację kolejową w Sieradzu. Droga została opisana w książce „Na targu niewolników III Rzeszy”. Boh. miał w chwili wysiedlenia 6 lat i dużo zapamiętał. Po powrocie z Niemiec rodzice dużo opowiadali o swoich przeżyciach, boh. i siostra zapamiętali to. Boh. napisał książkę językiem technicznym, ale opracowała ją literacko córka-dziennikarka.
[00:20:27] Z Brzeźnia wysiedleńcy szli pieszo do Sieradza. Część tobołków wieziono na furmance. W Sieradzu wpakowano ludzi do wagonów bydlęcych – warunki w podróży do Łodzi. Na dworcu Łódź Kaliska stały taczki, na które wrzucano zwłoki dzieci – odczucia boh. Wysiedlonych zaprowadzono na ul. Kopernika. Boh. zapamiętał fasadę budynku i potem go narysował. Ludzie weszli na teren obiektu i zamknęła się za nimi brama. Boh. jako dziecko napisał o tym wierszyk. Wysiedleńcy siedzieli w halach przemysłowych na podłodze. Mężczyzn oddzielono od kobiet, boh. został z matką. Kobiety i dzieci rozebrano do naga i skierowano do łaźni, ubrania zabrano do parowania – wspomnienie kąpieli. Ojcu udało się zabrać syna do grupy mężczyzn siedzących w piwnicy – odgłos butów żołnierzy przechodzących ulicą.
[00:28:38] Rodzina przebywała w obozie prawie 2 miesiące [sic!]. Pod koniec marca [1944] boh. i siostrę oddzielono od rodziców i zabrano do innego obozu. Zrobili to umundurowani żołnierze. Boh. najbardziej bał się tych w czarnych mundurach i czaszkami na czapkach – atmosfera trwogi [+]. Wzrost ciśnienia jako reakcja organizmu na powrót do dawnych wspomnień.
[00:31:46] Po oddzieleniu od rodziców matka prosiła, by boh. trzymał siostrę za rękę. Dzieci zaprowadzono do jakiegoś budynku na ogrodzonym terenie. Zapamiętał schody do budynku. Dzieci zaprowadzono do dużej sali, tam zobaczył kobietę w mundurze, która coś do niego mówiła. Nie chciał puścić ręki siostry, więc kobieta uderzyła go. Boh. kopnął ją i kobieta go pobiła tak, że stracił przytomność – rozdzielenie z siostrą. Ocknął się w jakimś baraku na pryczy. Byli tam wychudzeni chłopcy. Potem bał się kobiety w mundurze i nie chciał jej spotkać. Boh. był w obozie dwa miesiące. Raz dostał miotłę i miał zamieść w warsztacie, źle to robił i pobito go pejczem, ślad uderzenia ma do dziś. Jedzenie w obozie – brak możliwości umycia miski. Atmosfera w obozie, nauka języka niemieckiego. Boh. myślał, że już nie zobaczy siostry i rodziców. Pewnego dnia jakiś strażnik wywołał go. Boh. zaprowadzono do ojca, który przed wyjazdem na roboty poprosił jakiegoś Niemca o możliwość zabrania dzieci. Niemiec wydobył boh. i siostrę z obozu. 25 maja [1944] wyjechano pociągiem do Niemiec. Siostra do dziś ma na plecach ślady po biciu. Potem nie potrafiła opowiedzieć o swoich przeżyciach. [+]
[00:44:20] Rodzinę zawieziono pod granicę francuską do Öschelbronn koło Pforzheim. 6 czerwca 1944 przyjechano do bauera. Na rynku w Pforzheim rodzinę rozdzielono. Ojca „kupił” Laon [?], gospodarz z Öschelbronn, który nie chciał matki, ciotki i dzieci. Gospodarz był dowódcą miejscowego oddziału SA, odpowiadał za dostawy dla frontu. W gospodarstwie potrzebni byli mężczyźni. Matkę „kupiła” bauerka Strahega [Strohega?], nikt nie chciał zabrać głuchoniemej ciotki. Mimo kalectwa ciotka przeszła wszystkie weryfikacje w obozie w Łodzi, ojciec się za nią wstawiał. Matka porozumiewała się z siostrą ustalonym w dzieciństwie językiem migowym. W czasie selekcji komisja zadała ciotce pytanie za pomocą matki – los kalek, osób starszych i słabych. Ciotkę „kupiły” dwie młode Niemki, siostry, mąż jednej z nich był na froncie. Kobiety miały małe gospodarstwo, zajmowały się też szyciem. Robotnik kosztował 20 marek. [+]
[00:52:20] Po latach rodzice dużo o tym opowiadali. Boh. i siostra bawili się z niemieckimi dziećmi i szybko nauczyli się języka. Matka i dzieci byli u Strohegi, gospodyni dogadała się z bauerem, u którego był ojciec. Gospodarz dał rodzinie pokój w swoim domu i matka stamtąd chodziła do pracy. W miejscowości była fabryka amunicji, którą wysadzono w powietrze przed przyjazdem rodziny. W czasie wybuchu zostały zniszczone okoliczne domy, ich mieszkańcy zginęli. Dom Strohegi był częściowo zniszczony. Budynki były w stylu pruskim, tego nie widział w Polsce.
[00:56:05] Ojciec pracował u bauera, u którego była duża dyscyplina. Wykonywał prace polowe i zajmował się zwierzętami – opis gospodarstwa. 6 czerwca 1944 alianci weszli do Europy i ruszył front zachodni, wyzwalano kolejne obszary. 19 kwietnia 1945 Francuzi i Amerykanie weszli na teren powiatu Pforzheim – wyzwolenie. Wcześniej tereny były bombardowane. W Badenii była część obronnej linia Zygfryda – opis umocnień.
[01:01:50] Sytuacja na froncie, w czasie bombardowań robotnicy siedzieli w piwnicach. Niemcy chowali się w lepiej zabezpieczonych miejscach. Ojciec miał przeszkolenie wojskowe i wiedział, co oznacza konkretny odgłos pocisku. Boh. modlił się, by rodzina zginęła razem, by nie został sam. Pocisk uderzył w piwnicę, w której schronili się Niemcy. Ojciec uratował życie rannemu esesmanowi (bauerowi). [+]
[01:05:30] Na początku wojny Niemcy zbombardowali Wieluń. Pod koniec wojny, 23 lutego [1945] alianci zbombardowali Pforzheim – wspomnienie przelatujących samolotów. Nalot trwał 22 minuty, miasto zostało zniszczone. Mimo nalotów Polacy musieli pracować w polu. 19 kwietnia 1945 weszli Amerykanie z 7 Dywizji gen. Eisenhowera, Niemcy uciekli z fortyfikacji [linii Zygfryda]. Przez trzy dni w okolicy stacjonowały jednostki francuskie złożone z Marokańczyków, którzy gwałcili Niemki i Polki. Przed bombardowaniem Pforzheim przyleciały myśliwce i zrzuciły mnóstwo pasków cynfolii. To zakłócało pracę urządzeń obserwacyjnych. W czasie nalotu zginęło 6 tys. Polaków pracujących w przemyśle.
[01:14:28] 18 kwietnia 1945 rano bauer-hitlerowiec z SA kazał ojcu wraz z rodziną zameldować się przed urzędem gminy w Öschelbronn. Kazał wziąć dokumenty, ale nie jedzenie i odzież. Wcześniej zwoływano robotników, gdy była egzekucja jakiegoś Polaka. Stawili się robotnicy przymusowi z różnych krajów. Niemcy wiedzieli, że zbliża się front i chcieli zatrzeć po nich ślady. Wzywano ludzi według alfabetu, wsadzano do samochodów i gdzieś wywożono. Urzędniczka niszczyła dowody i wykreślała ludzi z ewidencji. Ojciec poprosił, by dała mu oderwane z dokumentów zdjęcia i tak się stało. Pod wieczór zaczęto wzywać ludzi na literę S i wezwano rodzinę boh. Razem z innymi Polakami zawieziono ich w góry Szwarcwaldu do obozu w lesie. Gdy podchodzono pod górę, nadleciały niemieckie samoloty i zbombardowały obóz. Rodzina cudem uniknęła śmierci. Żołnierze w niemieckich mundurach, eskortujący grupę robotników, okazali się Ukraińcami. Żołnierze na polanie zginęli podobnie jak robotnicy. W czasie ataku i strzelaniny boh. ukrył się z siostrą pod mostem. Skutki walki – cisza nad ranem, incydent na drodze. Mimo upływu lat te wspomnienia wracają do boh. – swąd palących się ciał, zniszczenie lasu. [+]
[01:27:15] Boh. idąc z siostrą usłyszał, że ktoś mówi po polsku i poszedł za tymi ludźmi. Na polanie u podnóża góry były grupy ludzi, ale nie było rodziców. Był 19 kwietnia 1945, słychać było odgłos jadących czołgów – spotkanie z ojcem i matka. Głuchoniema ciotka nie brała udziału w tym zdarzeniu, ponieważ Niemki, u których była, nie wysłały jej przed urząd w Öschelbronn. Młodsza z sióstr była ciotce przychylna, pozwoliła jej mieszkać w domu. W tym czasie rodzina mieszkała u bauera w pomieszczeniu, w którym trzymano worki ze zbożem. Po zakończeniu wojny ciotka nadal pracowała u sióstr. Gdy schodzono na dół, szosą jechały czołgi alianckie.
[01:32:42] Gdy wrócono do Öschelbronn, przed domem bauera-hitlerowca stał czołg. Na drabinie stał bauer i odcinał tzw. blachę Hitlera – opis emblematu. Oficer z czołgu rozmawiał z ojcem, który przed wojną pracował we Francji i Belgii, znał języki francuski i niemiecki. Ojciec powiedział, że bauer był dla nich dobry, gdyby powiedział coś innego, Niemca by zastrzelono. Bauer był zaskoczony tym, że rodzina przeżyła. Ojciec postanowił uciekać stamtąd.
[01:36:30] Matka poszła pożegnać się ze swoją bauerką, która pozwalała jej spędzać czas z dziećmi w niedzielę. Zatrzymano się w pralni bauerki i mieszkano tam do 29 września 1945. Matka pracowała tak jak w czasie wojny, za to rodzina dostawała jedzenie. Ojciec zorganizował narzędzia i naprawiał Niemcom buty. W miejscowości był nieczynny zakład szewski, którego właściciele poszli na wojnę. Do napraw i szycia butów potrzebna była skóra. Niemcy chcieli, by rodzina została w Öschelbronn, ale rodzice chcieli wracać do Polski. Utrudniał to brak dokumentów i stan dróg. Na podróżnych czyhały niebezpieczeństwa.
[01:42:00] W czasie wojny latem ojciec pracował w polu, a zimą w lesie. Zaprzyjaźnił się z Jugosłowianinem, który po wojnie ożenił się ze swoją bauerką. Znajomy powiedział, że w lesie stoją porzucone samochody, które mają skórzane siedzenia. Ojciec pojechał tam z synem, boh. stał na czatach, gdy wycinał skórę. Gdy wracali, strażnik terenu ostrzelał ich z karabinu maszynowego. Więcej po skóry nie pojechano. Z rodziną mieszkała głuchoniema ciotka, która szyła na maszynie.
[01:45:00] 29 września [1945] Amerykanie utworzyli w Ettlingen koło Karlsruhe obóz dla byłych robotników przymusowych, byli tam głównie Polacy. W obozie dostawano żywność z UNRR-y – warunki bytowe. W tamtym czasie Polska Ludowa nie przyjmowała osób wywiezionych do Niemiec, uważano ich za szpiegów. Jeden z wujków wyjechał do Kanady, rodzina miała jechać do Brazylii, ale ojciec miał wypadek i lekarz nie zalecał długiej podróży statkiem. W maju 1946 polskie władze zezwoliły na powrót swoich obywateli, repatriantom wydano dokumenty. W Karlsruhe zapakowano ich do bydlęcych wagonów, w których były otwory do załatwiania się. Podróż do kraju trwała dwa tygodnie, w ochronie pociągu jechali żołnierze amerykańscy – trasa pociągu do stacji Cieszyn-Dziedzice [sic!]. Tu Amerykanie przekazali pociąg Polakom.
[01:50:15] Polskie władze zarejestrowały repatriantów – droga do Niemojewa. Okazało się, że dom jest zniszczony, nie ma drzwi, okien, podłóg. Osiem miesięcy mieszkano u sąsiadów Karpińskich. Sąsiedzi pomagali w remoncie i wyposażeniu domu. Niemcy wycięli sad, rozebrano budynki gospodarcze, a drewno przekazano niemieckim rodzinom jako opał.
[01:53:03] Więcej szczegółów jest w książce „Na targu niewolników III Rzeszy” – kwestia pamięci o represjach wobec Polaków. W czasie wojny nie wolno było korespondować z krewnymi. Po wywózce nikt z bliskich nie wiedział, co się stało z rodziną boh. Dopiero po wojnie wysyłano listy. W obozie dla dipisów boh. zaczął chodzić do szkoły polskiej – życie w obozie, chęć powrotu i odbudowy Polski.
[01:55:45] Po powrocie do domu okazało się, że nie ma warsztatu tkackiego ani szewskiego. Zniknęły meble, sprzęty domowe, obrazy. Wykarczowano pnie po sadzie i teren przekształcono w ziemię orną. W Dębinie była stodoła i ojciec przeniósł ją do Niemojewa – początki w rolnictwie. Boh. pierwszą i drugą klasę skończył w obozie i w Polsce poszedł do trzeciej klasy, trudno było o książki i zeszyty. Miał osiem lat, a jego koledzy z klasy po kilkanaście. Boh. chodził potem do dwuletniej szkoły zawodowej w Lututowie i został ślusarzem maszynowym. Napisał celująco małą maturę i dyrektor zaproponował, by dalej się kształcił. Trzy osoby wysłano do technikum w Łodzi, od razu do drugiej klasy. Matka nie była zadowolona – powody, ale ojciec zdecydował, że syn powinien się uczyć. Boh. skończył Technikum Mechanizacji w Łodzi.
[02:02:30] Ucząc się mieszkał w internacie i jeżdżąc do domu przejeżdżał przez dworzec Łódź Kaliska – reakcja, wspomnienia obozu, w którym został pobity. Wstydził się przyznać kolegom, że był w obozie. Opowiadano, że był w mieście duży obóz żydowski – rada ojca, który nie wiedział, że na ul. Przemysłowej był obóz dla polskich dzieci. Łodzianin Biderman dużo opowiadał o obozie żydowskim i zaprowadził tam kolegów, boh. widział teren porośnięty drzewami i chwastami. Nie znalazł miejsca, w którym przebywał. Współcześnie był z siostrą w Łodzi na konferencji poświęconej dzieciom wojny. Po 80 latach zawieziono go na ul. Przemysłową – kwestia trzech schodów, wspomnienia z budynku.
more...
less