Rodziewicz Alfons
Alfons Rodziewicz ps. Alik (ur. 1925, Żyrmuny, obecnie Białoruś) pochodzi z rodziny z wojskowymi tradycjami: stryj był oficerem w Legionach Piłsudskiego, drugi stryj również był żołnierzem, a później osadnikiem na Kresach, zaś ojciec Alfonsa Jan Rodziewicz był rusznikarzem. Pracował w Cytadeli Warszawskiej. Podczas kampanii wrześniowej dostał się do niewoli w okolicach Radomia. W obozie jenieckim podpisał listę białoruską i dzięki temu został wypuszczony z obozu. Dotarł na Białoruś. Pracował jako ślusarz w młynie, a później na kolei. Alfons Rodziewicz po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej pracował na kolei jako dróżnik. W 1942 roku złożył przysięgę i został członkiem polskiego podziemia zbrojnego. Był łącznikiem. Następnie wstąpił do oddziału AK „Krysia”, gdzie został włączony do 5 kompanii „Antoni”, 2 batalionu. Pełnił tam obowiązki wywiadowcy. Brał udział w rozbiciu oddziałów niemieckich w Bastunach i nieudanym ataku na Woronowo, podczas którego zginęło ośmiu AK-owców. Następnie w trakcie operacji „Ostra Brama” jego oddział dotarł do Turgieli i nie brał bezpośredniego udziału w działaniach wojennych. Po odbiciu Wilna z rąk niemieckich jego oddział ruszył do Jaszun, a następnie do Solecznik, gdzie dostał polecenie rozformowania. W okolicach Lidy Alfons Rodziewicz wraz z kilkoma ludźmi ze swojego oddziału został zaatakowany przez radziecką partyzantkę. Został ranny i trafił do sowieckiego szpitala. Po ucieczce ze szpitala przez dwa lata ukrywał się przed radziecką administracją, w końcu próbował zdać do szkoły rzemieślniczej. Nie został przyjęty. Rozpoczął pracę jako robotnik przy budowie dróg, przepracował w ten sposób siedem lat. Następnie zatrudnił się w fabryce konserw w Lidzie, a później w fabryce samochodów, gdzie pracował jako ślusarz. W latach 90. brał udział w reaktywacji polskiego życia społecznego – w Związku Polaków na Białorusi. Był prezesem koła AK-owców w lidzkim Związku Polaków na Białorusi. Zmarł w 2020 roku.
more...
less
[00:00:06] Autoprezentacja boh. urodzonego w 1925 w Żyrmunach w powiecie lidzkim.
[00:00:23] Boh. do wybuchu wojny skończył sześć klas szkoły powszechnej. Ojciec został zabrany na front, w domu została matka, boh. i cztery siostry. Rodzice mieli 2 hektary ziemi i boh. ciężko pracował. Gdy przyszli sowieci, nikt nie poszedł do ruskiej szkoły, więc wezwano rodziców. Przed wojną postawiono nową dwupiętrową szkołę i przysłano nauczycielkę z Gdańska, Publakównę. Była to dobra nauczycielka. Pan Krugły prowadził zajęcia praktyczne, uczono się maszerować i śpiewać. Boh. zna ze szkoły wiele polskich pieśni. Rosjanie powiedzieli, że nauka będzie się odbywała po rosyjsku, a nie po polsku. „Wtedy podjęli my szum, krzyk i rodzice i wszystko, że uczyć po polsku i po rusku”. Gdy zebranie się skończyło, Publakównę i Krugłego aresztowano, „posadzili na maszynę pod karabinami i powieźli nie wiadomo gdzie”. Boh. już nie poszedł do szkoły i pracował dorywczo. Ojciec jeszcze nie wrócił z frontu.
[00:02:40] Było ciężko, rodzina była liczna, a ziemi mało. Krytykowano ruskich, wymyślono na nich piosenkę [boh. śpiewa]. Za jej śpiewanie został aresztowany i siedział. Ojciec wrócił z frontu i pracował w młynie. Boh. pracował m.in. na szosie. Ojciec kazał wszystko zapisywać, ale boh. go nie słuchał. Ojciec przyniósł „książkę do tłumaczenia polsko-niemieckiego” [podręcznik do nauki języka] i boh. nauczył się niemieckiego, dobrze rozmawiał w tym języku. Ojciec przewidywał, że Niemcy przyjdą i język się przyda.
[00:04:10] „Wszystko prawda. Buchnęła wojna, ruskie pouciekali”. Rosjanie wywieźli stryja na Sybir. Wywieziono też rodzinę drugiego stryja, czternastoletni syn uciekł do Wilna. Stryj był porucznikiem w 1920 r. i dostał potem 20 hektarów ziemi jako osadnik. Pracował u niego Rosjanin, bardzo dobry [człowiek], który ożenił się z siostrą stryja. Gdy weszli sowieci, rodzinę wywieziono, a szwagra zastrzelono w stodole jako zdrajcę ojczyzny. Potem krewni wyjechali do Polski.
[00:05:30] „Znowu buchnęła wojna. Niemcy weszli”. Zza Niemna przychodzili sowieccy partyzanci, którzy grabili mieszkańców, zabierali co mogli, konie, krowy. Proszono Niemców o broń – sposoby odstraszania partyzantów. Powstała polska partyzantka. Niemcy rozstrzelali dwunastu komunistów. Jednego młodego wypuścili, by powiedział, za co rozstrzelano pozostałych.
[00:07:00] Organizowała się polska partyzantka. Boh. pracował na szosie, w 1942 r. wstąpił do partyzantki, w 1943 poszedł do oddziału. W partyzantce było ciężko. Boh. był w 5 kompanii „Antoniego” w 2 batalionie oddziału „Krysi”. To była speckompania. Była też kompania frontowa i żandarmeria. Wypełniano rozkazy. Partyzanci „rozbili” Dworzyszcze, Bastuny, akcja pod Woronowem nie udała się, bo ktoś zdradził. Zginęło tam jedenastu partyzantów – reakcja „Krysi” [Jan Borysewicz]. Niemcy, a w zasadzie Ukraińcy i szaulisi, Litwini w służbie niemieckiej, rozstrzelali dwóch księży i ośmiu Polaków. Udane akcje partyzanckie. Sytuacja w Bieniakoniach.
[00:09:20] Chciano iść na Wilno, ale szosy broniły bunkry. Partyzanci zaszli Niemców od tyłu i rozbroili ich. W opinii boh. nie trzeba było zdobywać Wilna, a Porubanek, gdzie było lotnisko. Gdy partyzanci szli na Wilno, bombardowały ich samoloty niemieckie i zginęło dwudziestu ludzi. Niemcy bombardowali drogi i zginęło przy tym wielu czerwonoarmistów jadących cieżarówkami – „zbombili ich”. Lepiej byłoby „rozbić w Porubanku samoloty, a potem na Wilno iść”. Partyzanci zostali rozbrojeni przez Rosjan. Dowódcy „przepadli”, jeden uciekł i został raniony, drugi dowódca był z rejonu Wołkowyska, powiedział, że trzeba iść małymi grupami w kierunku Lidy. Ci, którzy mieszkali w okolicy mogli wracać do domów – postępy Rosjan na froncie. Rosjanie zabrali Wilno i Warszawę – sytuacja partyzantów [na Kresach]. Niemira został raniony w plecy, Czereszko w szyję, a boh. dostał w rękę, nogę i oko. Rosjanie zawieźli go do szpitala [+]. Komendantowi z Wołkowyska udało się uciec do Polski, potem był aż w Ameryce i tam zmarł. Boh. będąc w Warszawie widział jego portret. Huszcza [?] był na Dolnym Śląsku.
[00:12:54] Boh. trafił do szpitala, „nie można mówić, że wszyscy byli Rosjanie takie zbytkowali się, ale które byli Sybiraki, to oni odnosili się bardzo dobrze do nas”, a inni to złodzieje, „bandyty”, oni bili, rozstrzeliwali. W szpitalu w dzień można było spokojnie spać, o dziewiątej zaczynało się przesłuchanie, boh. mówił, że nigdzie nie należał i pasł krowy. Jeden ruski kazał mu uciekać, żeby nie został aresztowany. Boh. nie miał butów ani kalesonów, ale dostał je od niego i uciekł do Domejki, pięć kilometrów od Lidy i tam się ukrywał. Gdy przychodzili Rosjanie, chował się razem z psem. Z Domejki do rodzinnych Żyrmun było piętnaście kilometrów. Zobaczył sowietów okrążających teren i ukrył się w krzakach modląc o ocalenie do Matki Boskiej. Żołnierze przeszli o trzy kroki od niego i nie zobaczyli go. [+]
[00:15:23] W 1990 r. prezesem Związku Polaków-akowców (?) w Wilnie był Marian Kołda (?). Boh. jeździł do Wilna, dostał polski mundur. Mundury zakładano po wyjeździe z miasta, gdy jeżdżono na cmentarz do Puszczy Rudnickiej. Potem pojechano do Ponar, gdzie Niemcy rozstrzeliwali ludzi. Organizacja powstała także w Lidzie i boh. był prezesem, do lidzkiego koła należały 73 osoby. Powstał Związek Polaków, postawiono Dom Polski. Boh. i koledzy pracowali przy budowie przez 18 dni.
[00:17:17] Jeżdżono na cmentarze i stawiano krzyże. W Lidzie bolszewicy zabili księży, w czasach II RP grób był ogrodzony, Rosjanie zniszczyli ogrodzenie. Boh. i koledzy zrobili ogrodzenie, ale w nocy je ktoś zniszczył. W Bielicy na wygonie pochowano polskich żołnierzy poległych w 1920 r. Członkowie organizacji postawili krzyż i tablicę, odprawiono mszę. W nocy sowieci wszystko usunęli. Zrobiono porządek na cmentarzu w Surkontach, na cmentarzu w Wawiórce postawiono 22 krzyże. Władze nie wydały pozwolenia na postawienie krzyży w Lidzie, więc zrobiono to w nocy. Za krzyże zapłacono ze składek, ale pracowano za darmo. Inne miejsca, w których postawiono krzyże.
[00:21:00] Stan zdrowia boh., pobyt w szpitalu, utyskiwania na służbę zdrowia. Boh. ma wiele medali, niektóre leżą w szufladzie. Był w Polsce i na Monte Cassino, dostaje z Polski gazety i książki. Gniewa się na kolegę Pacyno, który pożyczył od niego książkę opisującą walki partyzanckie na Nowogródczyźnie i nie chce jej oddać.
more...
less