Jaszczur Aleksander cz. 2
Ks. prałat Aleksander Jaszczur (ur. 1930, Liw) pochodzi z wielodzietnej wiejskiej rodziny rolników z powiatu Węgrów na Mazowszu. Podczas okupacji niemieckiej uczył się na tajnych kompletach. W 1947 roku zdał maturę w liceum w Gorzowie Wielkopolskim. Ukończył Niższe, a potem Wyższe Seminarium Duchowne w Gorzowie Wlkp. W 1952 roku przyjął święcenia kapłańskie. W latach 1952-55 był wikariuszem w katedrze gorzowskiej, potem prefektem w Niższym Seminarium Duchownym we Wschowie (1955-57). Pełnił funkcję proboszcza w Białogórzynie k. Koszalina (1957-62), w Cedyni (1962-74), Łobzie (1974-85) i Kierzkowie. W 2009 roku przeszedł w stan senioratu. Mieszka w Domu Rekolekcyjnym Sióstr Jezusa Miłosiernego w Myśliborzu, gdzie pełni funkcje kapelana oraz spowiednika w myśliborskich parafiach.
more...
less
[00:00:10] Boh. widywał samochody przejeżdżające przez Liw. W 1938 r. liwski proboszcz kupił sobie auto, czeską dwuosobową Skodę, która miała dodatkowe siedzenia w bagażniku. Gdy ktoś tam siedział, klapa była otwarta. Ksiądz jeżdżąc do Węgrowa zabierał kogoś do pilnowania auta. W tamtym czasie samochodów było mało. Ojciec opowiadał, że gdy był chłopakiem pierwszy raz ktoś przyjechał autem do Liwu, zbiegli się mieszkańcy i poprosili o objechanie rynku. Starsze kobiety uważały, że w środku siedzi diabeł i dlatego pojazd sam jedzie.
[00:04:45] Wyjaśnienie terminu „furmanka”. Każdy gospodarz miał wóz. Wożono nim rzeczy do miasta, wtedy gospodarz zakładał boczne deski, gdy wywożono obornik używano desek roboczych. Do zwózki zboża i siana zakładano wyższe drabinki. Furmanka mogła być na jednego albo na dwa konie – zaprzęg.
[00:06:40] Gdy wybuchła wojna, proboszcz zabrał auto z Liwu i zostawił na wsi u rodziców ówczesnego wikarego. Samochód stał w stodole. Dowiedzieli się o tym Niemcy i zabrali go.
[00:08:00] Wyjaśnienie terminu „podorywka” – płytka orka. Na początku września robiono orkę głęboką, bronowano i siano zboże. Boh. czasem robił podorywkę. Gdy orano głęboko, skiba musiała być równa, pług trzeba było odpowiednio ustawić.
[00:11:00] Rolnicy wysiewali różne zboża, ale też len. Roślin nie koszono, ale wyrywano z korzeniami, wiązano w małe snopki i układało by łodygi się wysuszyły. Na klepisku łuskano ziarna lnu – technika. Nie młócono, ale obijano len. Potem znów wiązano snopki i moczono je w wodzie ok. dwa tygodnie. Potem je wyjmowano i suszono. Potrzebny był przyrząd do połamania łuski, by zostało samo włókno lnu. Z włókiem przędzono nici, z nich wyrabiano płótna. Szyto z lnu koszule, spodnie. Matka tkała len na krosnach, czasem dodawano inne nici, by materiał był mocniejszy. Kobiety wiejskie umiały to robić. Dzieciaki pomagały przy obijaniu lnu. Nici ze szpulki nawijano na motowidło, a potem zwijano w kłębki. Wyjaśnienie terminu „krosna”. Kobiety tkały zimą, latem miały zajęcia na polu. Na krosnach tkano chodniki ze ścinków.
[00:18:50] Z lnu połączonego z wełną tkano materiały na cieplejsze ubrania. Matka utkała boh. materiał na sutannę zimową. Była tak ciepła, że zimą chodził bez płaszcza. Uszył ją wuj Klemens Gołoś, krawiec. Sutanna ma dużo dziurek i guzików. Dziurki należało obrobić, teraz robi to maszyna, dawniej robiono to ręcznie. Materiał był twardy i wuj się pokłuł pomimo szycia w naparstku, potem mówił, że zdarzało mu się zakląć przy szyciu sutanny. Boh. wstąpił do seminarium mając prawie 18 lat, sutannę dostał będąc na drugim roku. Materiał z krosien to samodział.
[00:22:28] Boh. jako mały chłopiec pasł gęsi, pilnował piskląt, by się nie pogubiły i tego, by stara gęś nie wyprowadziła młodych na cudzy teren. Nad gęśmi czuwał gąsior. Czasem gonił boh. i dziobał go, by go odstraszyć od gęsi. Kury dostawały jedzenie rano. Dostawały ziemniaki posypane mąką albo ziarno. Latem stawiano naczynie z wodą dla drobiu.
[00:26:12] We wsi były tylko studnie i to nie na każdym podwórku. Ojciec zbudował dom w 1938 r. i zamówił fachowca, który wykopał studnię. Wodę czerpano żurawiem albo korzystając z kołowrotu – technika działania. Początkowo była studnia z żurawiem, potem na korbę, czerpanie wody wymagało siły. Byli różdżkarze, którzy chodzili z rózgami, szukali wody i wskazywali miejsce na studnię. Studnia jest na podwórku do dziś. Wodociąg założono w Liwie po wojnie. Elektryczność doprowadzono w 1947 r., wtedy boh. zdał maturę i wstąpił do seminarium. Technika czerpania wody wiadrem. Boh. gdy podrósł chodził po wodę.
[00:34:38] Wody używano do spożycia, mycia, pojenia zwierząt. Wodę dla nich wlewano do betonowego koryta. Czasem boh. pasł krowy nad Liwcem i krowy piły wodę z rzeki. Gdy ktoś nie miał u siebie studni, to chodził do któregoś z sąsiadów. Koszty budowy studni były spore. Potrzebne były betonowe kręgi, w Liwie mówiono na nie duki. Ich ilość zależała od tego, jak głęboko była woda. Wodę czerpano w miarę potrzeb, więcej gdy prano albo gdy było więcej zwierząt. W wiadrze mieściło się ok 10 litrów wody. Do prania grzano wodę na kuchni w saganach. Prano w balii używając mydła i tary – proces prania.
[00:40:33] . Boh. nie pomagał przy praniu, ale pomagał, gdy matka przędła len. Rozwijał nici na motowidło, a potem zwijał na kłębki. Po jedzeniu zmywał naczynia, obierał ziemniaki, na wsi jedzono ich dużo. „Coraz tam więcej tych Jaszczurek się pojawiało w tym domu, prawda, apetyt wszyscy mieli taki, że tam nie trzeba, nie było u nas do jedzenia nikogo namawiać” – powiedzenie matki, które często powtarzała. Starszy brat miał duży apetyt i wszystko mu smakowało. Boh. też apetyt dopisywał. Jedzenie było proste, za dużo nie kupowano, ponieważ pieniędzy było mało. Jedzono ziemniaki okraszone słoniną, barszcz z buraków zaprawiony śmietaną. Boh. i brat liczyli skwarki i dzieli na pół – dyskusje przy dzieleniu porcji mięsa.
[00:44:20] Boh. musiał sprzątać, zamiatał w sobotę kuchnię. Wodę oszczędzano, w tej samej wodzie kilka osób myło ręce. Wodę z rzeki brano w czasie pożaru. We wsi była ochotnicza straż pożarna – system powiadamiania o pożarze. Strażacy przyjeżdżali do remizy i zaprzęgali konia do beczkowozu. Sikawka była na napęd ręczny – jej działanie. Ciśnienie nie było duże i trudno było gasić wyższe partie.
[00:48:11] Kwestia, czy dzieci słuchały rodziców. Boh. nie lubił, gdy ojciec budził go w lecie o piątej rano, by wyprowadził krowy na pastwisko. Potem przypędzano krowy i dojono. Mleko odstawiano do mleczarni do konkretnej godziny. W roku szkolnym trzeba było paść krowy, a potem zdążyć do szkoły. Po lekcjach był obiad i znów na pastwisko. Boh. miał starszego brata, więc pilnowali krów na przemian. Rodzice wymagali od dzieci. Za nieposłuszeństwo ojciec czasem bił pasem, a matka trokami od fartucha. Trzeba było słuchać rodziców. W szkole nauczyciel bił linijką po rękach albo ciągnął za uszy. Za nieodrobienie lekcji zostawało się w „kozie”. Rodzice napominali, by słuchać nauczycieli. Często rodzice i dziadkowie mówili: „pamiętaj, żebyś wyrósł na wartościowego człowieka”. Dziś rodzice mówią: „żeby ci w życiu było dobrze”, mniej się słyszy o wartościowym człowieku.
[00:53:34] W Liwie mieszkało ok. tysiąc mieszkańców, dwóch braci deklarowało ateizm, pozostali byli rzymskimi katolikami, ale nie wszyscy regularnie brali udział w życiu religijnym. Bracia ateiści byli kolegami matki z młodych lat. Wzięto ich do armii carskiej, na wojnie dostali się do niewoli niemieckiej. W Niemczech zaczynały się ruchy społeczne, mówiono, że Boga nie ma, a ważny jest rozum. Za Leninem powtarzano, że religia to opium dla narodu. We wsi autorytet księdza i nauczyciela był bardzo duży. To co mówili było ważne.
[00:55:56] Jeden z kolegów pyskował w klasie nauczycielce. Dowiedział się o tym ojciec chłopaka. Przyszedł do szkoły i kazał synowi przy całej klasie przeprosić nauczycielkę na klęczkach i obiecać poprawę. To była najlepsza lekcja wychowawcza dla uczniów. Dziś reakcja byłaby inna. Boh. nie słyszał, by rodzice mieli pretensje do nauczycieli, że dzieciak dostał klapsa albo stał w kącie. Obecnie rodzice mają pretensje – kwestia dyscypliny.
[00:59:26] Był zwyczaj, że gdy się przechodziło koło księdza, mówiło się „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” i, jeśli było to możliwe, całowano księdza w rękę. Pewnego dnia do domu przyszedł wikary, który chciał by ojciec go gdzieś zawiózł. Ksiądz podał rękę rodzicom, a także boh. i bratu, którzy nie pocałowali go w rękę. Matka wypominała im to dłuższy czas, mówiąc, że najadła się wstydu.
[01:01:08] Za wartościowego człowieka uważano takiego, który pomagał rodzinie. Włączał się do zajęć domowych, umiał uszanować swoich i obcych. Nie krzywdził słowem ani czynem, Bogu i ludziom oddawał to, co się należało. Wywiązywał się z obowiązków, jakie mu przypadły.
[01:02:40] Ludzie na wsi kierowali się wartościami wskazywanymi przez religię. Gdy czasem boh. pokłócił się albo pobił z bratem, matka mówiła, że Bozia będzie się gniewać. Zasady religijne obowiązywały na co dzień. Rodzice ciężko pracowali, ale w niedzielę szli do kościoła. W kościele były dwie msze, rano i suma w południe. Ustalano, kto na którą mszę pójdzie. Ludzie masowo chodzili do kościoła. Nie było radia, czytano „Rycerza Niepokalanej”, nie było propagandy antyreligijnej. Obowiązywało to, co powiedział ksiądz, nauczyciel, rodzice. Dziś jest inaczej.
[01:06:20] W niedzielę nikt nie wyszedł na pole, by pracować. Był to dzień odpoczynku. Praca na wsi była ciężka, wszystko robiono ręcznie. Do kościoła parafialnego przychodzili mieszkańcy okolicznych wsi, odległych o kilka kilometrów. Kobiety szły boso. Na podwórzu myły nogi w poidle dla zwierząt i zakładały buty. Inni przyjeżdżali rowerami i zostawiali je na podwórzu koło domu boh. Niektórzy przyjeżdżali furmankami. Dziś przyjeżdżają samochodami.
[01:09:40] Boh. chodził boso, syn organisty i córka nauczycieli mieli skórzane sandałki. Buty zamawiano u szewca, było to kosztowne, a rolnicy nie mieli za dużo pieniędzy. Obuwie i odzież oszczędzano. Boh. nosił ubrania po starszym bracie. Do pierwszej komunii szedł w bluzce po nim, a ten miał ją po jakiejś dziewczynie, bo była zapinana na lewą stronę. Miał też porcięta do kolan. Dziś chłopcy idą do komunii w garniturkach. Dziewczynki szły w białych sukienkach, czasem pożyczonych albo po starszych siostrach. Po komunii nie było żadnego przyjęcia. Boh. nie znał swoich chrzestnych, nie dostał żadnych prezentów. Dzieci dostały tylko obrazki z Panem Jezusem, pamiątki pierwszej komunii. Boh. ma swój obrazek do dziś.
[01:13:50] Czasem chciało się czegoś słodkiego i proszono rodziców o drobne na cukierki, ale ojciec nie miał pieniędzy. Buty oszczędzano i chodzono w nich kilka lat. Latem do szkoły chodzono boso. W niedzielę wkładano lepsze ubranie. Przyjęć komunijnych nie było, ale dzieci miały wiarę. Rozważania na temat tego, co ksiądz daje w kościele, współczesny trend wypisywania dzieci z religii oraz postawa młodzieży szkół średnich wobec lekcji religii. Boh. przeszedł na emeryturę w 2009 r. Od pierwszego roku kapłaństwa prowadził katechezę i nie zdarzało się, by ktoś się wypisał z religii.
[01:17:20] Kościół towarzyszył rolnikom w cyklu gospodarczym. 2 lutego w Matki Boskiej Gromnicznej poświęcano świece. Potem zapalano je w czasie burz z piorunami i modlono się, by piorun nie spowodował pożaru i nikogo nie zabił. Boh. brał udział w pogrzebie osoby zabitej przez piorun. Wiosną miało miejsce poświęcenie pól. Każda wieś umawiała się z księdzem, który przyjeżdżał i przy krzyżu lub kaplicy modlono się o błogosławieństwo dla rolników. Od poniedziałku do środy przed Wniebowstąpieniem obchodzono tzw. dni krzyżowe. Z kościoła wychodziła procesja, która szła do krzyża lub figury, tam modlono się o urodzaj, by nie było klęsk żywiołowych. 15 sierpnia w święto Matki Boskiej Wniebowziętej, inaczej Matki Boskiej Zielnej, po żniwach, przynoszono do kościoła wiązanki z kłosów zbóż, kwiatów, warzyw i święcono je. 15 sierpnia jest też święto Wojska Polskiego. Po zakończeniu żniw odbywały się dożynki. Odprawiano mszę dziękczynną za zbiory. 8 września, w dniu Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, gospodarze przynosili do kościoła ziarna, które święcono przed jesiennymi siewami. Potem ojciec przed siewem wsypywał poświęcone ziarno do worka zboża siewnego. W niektórych okolicach poświęcano zwierzęta domowe. Spędzano na plac bydło i święcono je. Tego nie było w parafii boh. Uroczystość była połączona z modlitwą o boże błogosławieństwo. [+]
[01:27:56] Rodzice błogosławili, gdy wyjeżdżano w podróż. Błogosławili także młodą parę idącą do ślubu. Rodzice boh. brali ślub 2 lutego, był to mroźny dzień. Matka mieszkała w tej samej wsi, ale dalej od kościoła, do którego chodzono pieszo. W 1925 r. nikt w Liwie nie miał samochodu. Na czele orszaku weselnego szła młoda para, z nimi drużbowie i druhny. Wesele odbyło się w domu, potańcówka u sąsiadów. Obecnie na termin ślubu często ma wpływ termin wynajmu sali weselnej. Przed weselem rodziców wynajęto gospodynię, która przygotowała potrawy dla gości weselnych.
[01:31:44] Zboże na siew wywożono na pole w workach. Ojciec zakładał odpowiednio fartuch i tam sypał zboże. Przed siewem robił znak krzyża i pierwszą garść rzucał na ziemię w formie krzyża. Technika siania – odpowiednie ułożenie dłoni z ziarnem. Gdy zboże urosło, można było poznać rękę niewprawnego siewcy. Sianie było sztuką. Prace polowe rozpoczynano krótką modlitwą albo tylko znakiem krzyża. [+]
[01:34:40] Czasem matka przędąc len śpiewała różne pieśni, religijne i świeckie. Boh. zapamiętał słowa piosenki o kalinie rosnącej nad potokiem, piosenka miała 12 zwrotek, gdy matka ją śpiewała, dzieci jej towarzyszyły. W wielkim poście śpiewano pieśni wielkopostne. Siostra ojca była krawcową i miała uczennice. W jej domu było radio na słuchawki. W wielkim poście chowała odbiornik. Ciotka poruszała się o kulach, była osobą bardzo religijną. Była dobrą krawcową, szyła suknie ślubne i inne z wykrojów. Przychodziły do niej eleganckie klientki. Nauka zawodu u ciotki trwała 2 albo 3 lata. Uczennicami były dziewczyny z wioski.
[01:38:00] Obecnie w domu rodzinnym mieszka siostra boh. Jadwiga. Inni rozjechali się po świecie. Najmłodsza siostra zmarła najwcześniej, żyła 51 lat. Boh. wyjechał na „Dziki Zachód”, bo nie dostał się do seminarium w Siedlcach. Siostry i bracia pożenili się w rodzinnej okolicy, obydwaj bracia już nie żyją. Siostra Władysława mieszka koło Warszawy, jej córka jest lekarką.
[01:40:44] Powołanie boh. to dar od Boga. Myśl o zostaniu księdzem pojawiła się po pierwszej komunii, gdy miał osiem lat. Wtedy było dwóch kleryków z Liwu: Emil Kodym i Władysław Śledziewski, którzy studiowali w seminarium w Siedlcach i przygotowywali się do święceń. Przyjeżdżali w sutannach na wakacje i ferie. Boh. jako ministrant był blisko kleryków w kościele, wtedy przyszła myśl, by podobnie jak oni uczyć się w seminarium. Ojciec powiedział, że nie ma pieniędzy na naukę syna w gimnazjum i liceum. Boh. pomogła Polska Ludowa, która zniosła czesne w szkołach średnich. W seminarium były niewielkie opłaty. Naukę opłacano ze składek na terenie diecezji.
[01:46:00] Boh. nie wie, co takiego fascynowało go w klerykach. Obydwaj kończyli naukę w seminarium, przyjeżdżali do rodzinnej wsi w sutannach. Zauroczenie było głosem od Boga. Mówią o tym ci, co idą do seminarium lub zakonu, odzywa się głos mówiący „pójdź za mną”. Nie da się tego wytłumaczyć. Sporo zakonnic przychodzi do zgromadzenia po studiach, są magistrami różnych dziedzin wiedzy. Podobnie chłopcy, którzy idą do seminariów. Ta decyzja wymaga przemyślenia, ale to działanie łaski bożej.
[01:48:18] Gdy mieszkano u dziadków, często boh. modlił się z babcią Julią (Brzezik). Przed śniadaniem matka zawsze pytała brata i boh., czy już odmówili poranny pacierz. Jeśli nie, to klękano i wspólnie się modlono. Matka uczyła pacierza. Po przeprowadzce do własnego domu dbała o to, by dzieci się modliły rano i wieczorem. Ksiądz na lekcjach religii sprawdzał, które modlitwy uczniowie już opanowali i zadawał nowe. Pacierza uczono w domu i szkole. Przed lekcjami odmawiano modlitwę – jej słowa. Po ostatniej lekcji także się modlono – słowa. Tak było przed wojną. Przez pewien czas po wojnie także się modlono w szkole, potem wycofano religię ze szkół. Boh. sam odmawiał pacierz – różne modlitwy.
[01:54:35] Gdy boh. był księdzem, w parafii była msza dla dzieci. Przed nią odmawiano głośno cały pacierz i dzieci się wtedy uczyły. Gdy był wikarym w Gorzowie i innych miastach, były tam msze dla dzieci szkół podstawowych, wtedy pacierz przed mszą odmawiano, by dać dzieciom okazję uczenia się modlitw.
[01:56:42] Główne prawdy wiary. Pierwsze – jest jeden Bóg w trzech osobach. Drugie – Syn Boży stał się człowiekiem i umarł na krzyżu dla naszego zbawienia. Trzecie – dusza ludzka jest nieśmiertelna. Czwarte – łaska boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna. Piąte – dusza ludzka nigdy nie umiera, bo jest nieśmiertelna. To podstawowe prawdy wiary. Łaskę bożą otrzymuje się wtedy, gdy przyjmuje się sakramenty święte. Po raz pierwszy przy chrzcie. Zdarza się, że niemowlę umiera. Dawniej zdarzało się to często. Ochrzczone dziecko jest zbawione. Religijna edukacja dzieci – rozważania na temat łaski bożej, współczesne podejście do religii. Rozważania na temat grzechu i spowiedzi. Wiara nie jest dla korzyści, to zbliżenie do Boga, prawo do nieba po śmierci.
[02:01:40] Grzech to sprzeciwianie się woli bożej. Postępowanie świadome i dobrowolne wbrew temu, co Bóg polecił nam czynić. Jeśli dziecko weźmie ze stołu cukierka, nie ma w tym złej woli. Starsze dzieci wiedzą, że nie bierze się nie swoich rzeczy bez pytania. Rozważania na temat kradzieży, święcenia dnia świętego – przykazania boskie. Jeśli je spełniamy, życie jest chrześcijańskie. Ktoś mówi, że wierzy, ale nie chodzi do kościoła, spowiedzi, komunii. Taki człowiek z panem Bogiem się nie liczy, ma swoje zdanie. To życie grzeszne. Taki człowiek nie szuka przyjaźni z Bogiem. Rozważania na temat istoty chodzenia do kościoła, tego, że ksiądz w kościele niczego nie daje. Były lata, że rozdawano dary na plebanii. W Polsce brakowało towarów w sklepach, ale przysyłano z zagranicy dary do parafii i wtedy rozdawano żywność, leki, odzież. Teraz Polska pomaga innym krajom, wtedy pomagano Polsce.
[02:05:40] Spowiedź to pragnienie powrotu do Boga, odnowienia przyjaźni z nim, która została zerwana przez grzech. Rozważania na temat sumienia i rozumu. Bóg dał możliwość odnowienia przyjaźni przez wyznanie grzechów, przeproszenie i poproszenie o rozgrzeszenie. Tylko Bóg może odpuścić grzechy, nie odpuszcza ich ksiądz, ale jest do tego upoważniony – paralela sądowa, sędzia działa w imieniu Rzeczpospolitej, a ksiądz w imieniu Pana Jezusa. Ksiądz też jest grzeszny, obecny papież powiedział, że wszyscy są grzeszni, papież i kler także. Czasem chory idzie do lekarza, który także jest chory. Ksiądz sam sobie nie może odpuścić grzechów, musi je wyznać innemu księdzu. Rozważania na temat tego, że sutanna nie czyni księdza. Dobro i zło miesza się i człowiek decyduje, czy idzie za tym co dobre, czy za tym co złe. Po złym postępowaniu jest możliwość powrotu do Boga przez wyznanie tego w sakramencie pokuty. Księdza obowiązuje tajemnica spowiedzi, nawet pod groźbą śmierci. Były przypadki, że księdza zabito za to, że nie zdradził tajemnicy spowiedzi. Sakrament pokuty ustanowił Pan Jezus w dniu zmartwychwstania, gdy pokazał się apostołom w wieczerniku – słowa, jakie do nich wypowiedział. Apostołowie otrzymaną władzę przekazywali swoim następcom. Przy święceniach kapłańskich biskup powtarza słowa Chrystusa każdemu wyświęcanemu księdzu.
[02:14:15] Sutanna to strój duchownych. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa apostołowie i ich następcy nie mieli służbowego stroju. Dopiero potem dla zaznaczenia, że to duchowny wymyślono stroje. Podobnie jak mundury w wojsku, stroje cechowe rzemieślników. Guziki nie mają żadnej wymowy, ale to długa szata. Są sutanny bez guzików, na suwak. Gdy ktoś został kanonikiem czy prałatem, to guziki są fioletowe. Można wtedy nosić fioletowy pas i biret z pomponem. To ozdoby, które nie odgrywają większej roli. Liczba guzików zależy od wzrostu księdza.
more...
less