Kuta Elżbieta cz. 1
Elżbieta Kuta (ur. 1946, Tarnów) jest córką Jadwigi Kuty, w latach 1940-45 więźniarki obozu koncentracyjnego w Ravensbrück. Jej matka Jadwiga Kuta podczas okupacji niemieckiej pracowała w Biurze Ewidencji Ludności w Tarnowie, jednocześnie działała w konspiracji. Aresztowana we wrześniu 1940, w listopadzie 1941 osadzona w KL Ravensbrück. Po wyzwoleniu obozu wróciła do Polski do rodziny i męża, w styczniu 1946 urodziła córkę. Gdy Elżbieta miała 9 miesięcy, jej ojciec zostawił rodzinę i związał się z inną kobietą. Elżbieta Kuta w 1969 roku ukończyła studia na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Rozpoczęła pracę w Zakładzie Fizjologii Roślin Polskiej Akademii Nauk. Po dwóch latach wróciła do Zakładu Cytologii i Embriologii Roślin, gdzie rozpoczęła karierę naukową. W 1989 roku uzyskała tytuł dr habilitowanego, a w 2002 roku tytuł profesorski. W 2016 roku przeszła na emeryturę, obecnie pracuje na Uniwersytecie Jagiellońskim jako wolontariuszka. Wypromowała trzydziestu magistrantów i dziesięciu doktorantów, jest autorką ponad 100 publikacji naukowych. W 2017 roku wraz z innymi dziećmi więźniarek założyła stowarzyszenie Rodzina Więźniarek Obozu Koncentracyjnego Ravensbrück.
mehr...
weniger
[00:00:10] Autoprezentacja boh. urodzonej w 1946 r. w Tarnowie. Matka Jadwiga z d. Ligus (ur. 1916) była więźniarką obozu w Ravensbrück. Ojciec Józef Kuta urodził się w 1915 r.
[00:00:52] Boh. spędziła dzieciństwo w Tarnowie. Matka wyszła z obozu koncentracyjnego pod koniec kwietnia 1945. Do Tarnowa wróciła w maju 1945, a boh. urodziła się 31 stycznia 1946 – stan matki, która, wywieziona w 1941 r., była w obozie przez 4,5 roku. Boh. uważa, że to, że żyje jest cudem. Matka była wycieńczona, po powrocie ważyła 36 kilogramów.
[00:02:50] Boh. urodziła się domu. Mieszkano u teściowej Ludwiki Kutowej, w czasach komuny część mieszkania została rodzinie odebrana, zostawiono jeden pokój bez możliwości korzystania z kuchni i łazienki. Ojciec szukał pracy i wyjechał do Olsztyna, matka pojechała tam z córką mającą 9 miesięcy. Okazało się, że ojciec miał inną kobietę i matka wróciła do Tarnowa, do mieszkania babci Ludwiki. Warunki bytowe – ubikacja w suterynie. W pokoju był piec-koza, na którym babcia gotowała posiłki. Matka pracowała w MHD, a potem w PSS. Brała dodatkowe prace i cały dzień była poza domem.
[00:06:15] Boh. chodziła do szkoły podstawowej im. Marii Konopnickiej, a potem do II LO im. Jana Tarnowskiego. Szkołę ukończyła w 1964 r. i dostała się na Uniwersytet Jagielloński na Wydział Biologii i Nauk o Ziemi. Wybrała botanikę, pracę magisterską pisała w Zakładzie Cytologii i Embriologii Roślin. Po ukończeniu studiów w 1969 r. rozpoczęła pracę w Zakładzie Fizjologii Roślin Polskiej Akademii Nauk. Po dwóch latach wróciła do Zakładu Cytologii i Embriologii Roślin i przez kilka miesięcy pracowała jako wolontariuszka. Potem dostała się na studia doktoranckie, po ich ukończeniu dostała etat asystenta i tak zaczęła się jej kariera naukowa. W rodzimym zakładzie pracowała do emerytury w 2016 r. Obecnie pracuje na UJ jako wolontariuszka, czasem prowadzi seminaria i wykłady. Boh. przeszła wszystkie stopnie kariery naukowej. Wypromowała trzydziestu magistrantów i dziesięciu doktorantów. Jedna z dawnych doktorantek jest już profesorem – kariery naukowe innych doktorantów. Boh. ma w dorobku ponad 100 publikacji naukowych. Praca naukowa boh. współcześnie.
[00:11:00] Tarnów to ważne miasto dla boh., obecnie nie ma tam żadnych bliskich, tylko groby na cmentarzach. Babcia Ludwika spoczywa na cmentarzu Starym, babcia Franciszka Ligus, która zmarła w 1943, jest pochowana na cmentarzu w tarnowskiej dzielnicy Krzyż. Boh. odwiedza ulicę, przy której mieszkała, Park Strzelecki, gdzie chodziła z babcią, i inne miejsca.
[00:12:50] Matka ciężko pracowała. W Tarnowie mieszkały jej koleżanki z obozu. Matka była piękną kobietą. Mieszkała z matką Franciszką Ligus z domu Bieder i rodzeństwem Barbarą i Leonem na ul. Zamkowej w Tarnowie, w drugiej części drewnianego domu mieszkała dystyngowana pani Nowakowa. Dziadek Tomasz Ligus był niebieskim ptakiem, babcia sama wychowywała dzieci.
[00:14:50] Babcia Franciszka chciała, by syn studiował medycynę, ale wuj Leon kochał morze, po maturze w 1938 r. wyjechał do Gdyni i zaciągnął się na statek. W czasie wojny pływał na statku angielskim, który został storpedowany. Po wojnie ożenił się z Angielką.
[00:16:35] Życie matki miało wpływ na życie boh. – współczesne informacje na temat transpokoleniowego epigenetycznego przekazywania traumy. Przeżycia matki musiały wpłynąć na córkę.
[00:18:10] Matka urodziła się w Tarnowie i mieszkała przy ul. Zamkowej. Babcia była niezwykła osobą, dbała o dzieci i ich wykształcenie. Była wrażliwa, po latach boh. dostała zeszyt z jej wierszami. Były tam też zapisane wiersze patriotyczne. Babcia prowadziła piekarnię na ul. Zwierzynieckiej w Krakowie, odwiedzali ją studenci UJ, którym dawała bułki za najnowsze poezje – przepisywanie wierszy. W 2016 r. boh wydała dwa tomiki, jeden to zapiski babci, drugi „Dotknąć płatków róży” dedykowała matce.
[00:21:00] Patriotyzm matki wyniesiony z domu a tragiczne koleje losu. Matka skończyła szkołę podstawową im. Konarskiego w Tarnowie, potem uczyła się w Seminarium Nauczycielskim. Tam miała wspaniałych nauczycieli. Dyrektorem szkoły był ksiądz Chrząszcz, wybitny pedagog mający duży wpływ na młodzież. Wychowawczynią była pani Czarnecka, działaczka i patriotka. Matka należała do harcerstwa. Poznała przyszłego męża Józefa, jako narzeczeni zostali ogłoszeni najpiękniejszą parą w Tarnowie.
[00:22:55] W 1938 r. matka skończyła Seminarium Nauczycielskie i rozpoczęła pracę w magistracie, w Biurze Ewidencji Ludności. Kierownik działu [Mieczysław Stein] po wybuchu wojny należał do ZWZ i wciągnął do konspiracji swoje pracownice: Wandę Grzybównę, panią Tarwińską, Hankę Spólnik i matkę. Gestapo żądało nazwisk określonych osób, pracownice biura sporządzały listy, ale uprzedzały ludzi o możliwych aresztowaniach i wyrabiały im nowe dokumenty. Matka roznosiła ulotki, prasę konspiracyjną. Ktoś doniósł i w listopadzie 1940 matka i jej koleżanki zostały aresztowane i osadzone w ciężkim więzieniu etapowym w Tarnowie. Matka była tam więziona od listopada 1940 do 12 września 1941. Wyjechała z więzienia drugim transportem specjalnym, w którym wieziono do obozów koncentracyjnych osoby z wyrokami śmierci. Matka przyjechała do obozu w Ravensbrück. [+]
[00:26:55] W drugiej połowie lat 30. matka poznała w Tarnowie Józefa Kutę. Para wzięła ślub w kwietniu 1940, w listopadzie matka została aresztowana. Z listów matki do ojca pisanych z więzienia boh. wie, że rodziców łączyła wielka miłość. Rodzice mieli własne mieszkanie, wyprawą ślubną był kredens, który stoi za plecami boh., zachował się też obraz przedstawiający mleczarki niosące kanki. Matka napisała z więzienia ponad 100 grypsów do męża i rodziny. Boh. jest w ich posiadaniu i po napisaniu książki o matce zdeponuje je w lubelskim Muzeum pod Zegarem. Matka wierzyła, że wyjdzie z więzienia w Tarnowie i tęskniła za mężem, miłość pomogła jej przetrwać więzienie i obóz.
[00:30:20] Ojciec przynosił do więzienia paczki z jedzeniem, a także nici do hatftowania. Matka wyhaftowała serwetę dla męża – pamiątkowy napis. Wykonała też okładkę na książkę z dedykacją oraz pojemnik na grzebienie. Pamiątki z więzienia zachowały się. Matka nie wyszła z więzienia, ale została wywieziona do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück. Tam przebywała do 28 kwietnia 1945 r., wyszła z obozu w ostatniej kolumnie więźniarek. Matka miała dosyć niski numer 7374 [+]. Pierwsze transporty do obozu przyjechały już w 1939 r. Do obozu przyjeżdżały w 1944 r. transporty z powstańczej Warszawy.
[00:33:05] Boh. niewiele dowiedziała się od matki o Ravensbrück. Matka nie opowiadała. Byłe więźniarki nie chciały mówić o swoich przeżyciach. Boh. nie zadawała pytań matce, dziś zastanawia się, dlaczego tego nie robiła. O losach matki dowiedziała się czytając po jej śmierci jej życiorys i zachowane dokumenty, w tym listy pisane z Ravensbrück do rodziny. Boh. zaczęła czytać książki dotyczące tematyki obozowej. O życiu matki w obozie nie dowiedziała się od niej ani od jej koleżanek. W Tarnowie i Krakowie matka spotykała się z koleżankami z obozu, które boh. uważały za swoją córkę – krąg byłych więźniarek Ravensbrück. Najbliższą przyjaciółką matki była Wanda Grzybówna. Razem pracowały w magistracie, były w tarnowskim więzieniu i potem w obozie. Boh. była otoczona „murem Ravensbrück”, ale mało o nim wiedziała.
[00:35:00] Matka nie wiedziała o tym, że w 1943 r. zmarła babcia Franciszka. Siostra Barbara napisała do obozu, że idzie do ślubu w czarnej sukni. Matka wspominała po latach, że nie zrozumiała, co siostra chciała przez to powiedzieć. Gdy w 1945 r. wróciła do Tarnowa, udała się do domu rodzinnego na ul. Zamkową. Nie było tam nikogo z rodziny, siostra z mężem mieszkała w innym miejscu, a matka nie żyła. Potem dowiedziała się, że matka zmarła w szpitalu na nowotwór. Matka poszła do mieszkania siostry Barbary i jej męża Władysława [Kościenia]. Chwilę po jej przyjściu w mieszkaniu zrobiono kocioł i aresztowano szwagra, który był ostatnim radiotelegrafistą [Armii Krajowej]. Na szczęście matkę ukryto i nie została zatrzymana.
[00:37:55] Matka nie zastała nikogo z rodziny w domu przy ul. Zamkowej, więc poszła do mieszkania siostry i jej męża Władysława. Nie wiedziała, że szwagier jest zaangażowany w konspirację i jest radiotelegrafistą. W publikacjach dotyczących tej tematyki nazwano go „ostatnim radiotelegrafistą” [AK Ziemi Tarnowskiej]. Szwagier nadawał z mieszkania oraz z grobowca na cmentarzu, jeździł tam z żoną, która mu pomagała i kręciła korbą, gdy nadawał telegramy do Londynu. Szwagier został namierzony, aresztowany. Ciotka była w zaawansowanej ciąży, przesłuchiwano ją. Matka nie została zatrzymana.
[00:39:58] Matka zamieszkała u teściowej Ludwiki Kuty przy ul. Janka Krasickiego. W 1946 r. odebrano większą część dużego mieszkania, zostawiając jeden pokój. Niedługo po przyjeździe matka zaszła w ciążę, boh. urodziła się 31 stycznia 1946. Wielka miłość się skończyła. Rodzice nie byli przygotowani na życie po takich przeżyciach. Ojciec nie był w stanie zrozumieć matki. Działał w konspiracji, ale nie był aresztowany. Matka nie mogła się pogodzić z tym, jak wygląda. Z pięknej kobiety został strzęp człowieka. Ojciec wyjechał do Olsztyna do pracy, gdy matka przyjechała tam z córką, miał już ułożone życie z inną kobietą. Matka wróciła do teściowej do Tarnowa. Babcia kochała wnuczkę i wychowała ją, gdy matka pracowała.
[00:43:00] Miłość matki do córki – wpis w pamiętniku [wzruszenie]. Matka całe życie poświeciła córce, z nikim się nie związała. I odwrotnie boh. całe życie poświęciła matce. Dopiero po jej śmierci związała się z mężczyzną, którego znała od 18-go roku życia. Wcześniej uważała, że nie może być z nikim, ponieważ musi się opiekować matką, która miała tak ciężkie życie. To jest trauma boh. Patrząc na swoje życie z obecnej perspektywy widzi, że traumą było nie móc oderwać się od matki, której traumą było to, że nie mogła zostawić córki. Związanie tym, co matka przeżyła i co epigenetycznie przekazała córce – poczucie, że nie może zostawić matki.
[00:45:52] W Tarnowie boh. chodziła do przedszkola, w domu była przeważnie z babcią. Matka całymi dniami pracowała i boh. tęskniła, wyglądała przez okno. Matka wracając pukała w ścianę domu, boh. nie mogła zasnąć, dopóki tego nie usłyszała.
[00:47:02] Matka nie nienawidziła ojca i przekazała to córce. Dopóki żyła babcia, ojciec przyjeżdżał do Tarnowa na Boże Narodzenie. Babcia zmarła mając 96 lat, matka do końca z nią mieszkała i opiekowała się nią po wylewie – trudności z zaopatrzeniem w latach 70. Z powodu opieki nad teściową matka przeszła na wcześniejszą emeryturę. Gdy ojciec był w potrzebie finansowej, to matka dała mu swoją biżuterię. Między rodzicami nie było nienawiści, choć matka nie wybaczyła ojcu. Ojciec pisał wiersze, jeden świadczy o tym, że nie zapomniał o uczuciu jakie łączyło go z matką.
[00:49:40] Matka mieszkała w Tarnowie do 1980 r. Po skończeniu szkoły średniej boh. dostała się na studia do Krakowa i z tym miastem wiązała swoją przyszłość. W 1980 r. wybudowano w Krakowie Dom Kombatanta dla byłych więźniów obozów koncentracyjnych i więzień komunistycznych. Krakowskie koleżanki poinformowały o tym matkę, która przeprowadziła się w lipcu 1980 razem z babcią. Babcia po pół roku zmarła, jest pochowana w Tarnowie. Matka w Domu Kombatanta mieszkała do śmierci w 2008 r.
[00:51:40] Boh. studiując w drugiej połowie lat 60. wynajmowała pokoje w różnych mieszkaniach – szykany. Po dwóch latach zamieszkała u Stanisławy Kumalowej, koleżanki matki z obozu, bezdzietnej rozwódki, która traktowała ją jak córkę. Boh. mieszkała tam 12 lat, w 1978 r. dostała mieszkanie przy ul. Łokietka 21. Żeby dostać dwupokojowe mieszkanie, musiała dostać z uczelni zaświadczenie, że potrzebuje pokoju do pracy naukowej. Gdy matka zamieszkała w Krakowie, boh. mieszkała u niej albo matka mieszkała z nią, w zasadzie nie rozstawały się.
[00:54:26] Jedną z poobozowych traum był lęk matki przed ciemnością, a także bezsenność. Matka bała się owczarków niemieckich. Boh. miała sukę tej rasy i matka ją akceptowała. Drugim psem w domu również był wilczur, trzecim border collie wyszkolony do dogoterapii.
[00:56:00] Matka nie mogła się przyzwyczaić do życia w Krakowie – trauma „wyrwania” z Tarnowa. Po śmierci babci boh. starała się organizować czas matce. Próbowała ją włączyć w różne prace administracyjne w Zakładzie Cytologii Roślin. Boh., poza obowiązkami dydaktycznymi i pracą naukową, zajmowała się też czasopismami naukowymi, rejestrowała je i wysyłała do innych ośrodków naukowych, w tę pracę włączyła matkę. Przy krakowskim Rynku mieściła się Biblioteka Francuska i matka także tam działała.
[00:57:52] Matka pokochała ogród przylegający do Domu Kombatanta. Gdy zaczęto budynek zasiedlać w 1980 r., zamieszkało tu 70 rodzin kombatantów, byłych więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych oraz więzień komunistycznych. W budynku był klub i ogród, tam się spotykano. Ogród zaplanowano jako park ze stosowną infrastrukturą: alejkami, lampami, klombami – zagospodarowanie terenu przez mieszkańców. Do ogrodu zaczęły przychodzić koleżanki matki z obozu: Stacha Kumalowa, Iza Marcówna, Józefa Gibek, Dyzia Jabłecka. Matka gotowała pierogi. Były to miłe i częste spotkania, które spowodowały, że się przystosowała.
[01:00:47] Boh. usiłowała zorganizować matce życie kulturalne, chodziły razem do kina, teatrów, opery. Organizowała matce wyjazdy, chciała, by zobaczyła jak najwięcej świata. Była z matką w Czechach, na Węgrzech, we Włoszech, Hiszpanii, Kanadzie. W Montrealu mieszkał Leon Ligus, brat matki. Wuj zaprosił siostrę na Expo 67. W latach 70. boh. była z nią w Montrealu i Nowym Jorku. Boh. nie wie, czy okres życia w Krakowie zrekompensował matce przeżyty dramat: więzienie, obóz, rozstanie z ojcem.
[01:03:40] Matka bała się niedołężności i starości. Często modliła się o to, by być do końca sprawną i nie sprawić nikomu kłopotu. W 2005 ciężko zachorowała i dwa ostatnie lata życia nie wstawała z łóżka. Boh. zajmowała się nią. Przez ostanie miesiące nieprzytomna matka była podłączona do aparatury, ale boh. nie mogła się z nią rozstać. Pomagały jej dwie pielęgniarki ze szpitala pulmonologicznego. Boh. wstawała o świcie i szła na spacer w psem, potem czekała na pielęgniarkę i szła do pracy, gdy wracała zajmowała się matką. Nocami czuwała nad aparaturą. Refleksje na temat pobytu matki w domu – wyraz jej twarzy. Pies wyszkolony do dogoterapii czuwał przy łóżku i nie dopuszczał nikogo poza pielęgniarkami. Pies reagował na zmiany poziomu różnych substancji we krwi chorej – sygnalizowanie konieczności podłączenia kroplówki. Siła boh., by być z matką do końca.
[01:09:22] Matka nie chciała nigdy pojechać do Ravensbrück, choć należała do krakowskiego klubu byłych więźniarek. Po 1946 r. w różnych miastach Polski zawiązały się takie kluby, prężnie działano w Warszawie, Szczecinie, Katowicach i Krakowie. Z krakowskiego więzienia Montelupich wiele transportów trafiło do Ravensbrück. Byłe więźniarki organizowały co roku wyjazd na uroczystości rocznicowe oswobodzenia obozu. W 1995 r. była 50 rocznica wyzwolenia obozu. Niemcy chcieli uhonorować wszystkie żyjące więźniarki i wysłali zaproszenia imienne, które obejmowały także osoby towarzyszące. Boh. namówiła matkę na wyjazd, pojechało też wiele koleżanek matki. Boh. bała się momentu przekroczenia bramy. Reakcja matki po wejściu na teren obozu – brak baraków. Obecnie obrysy baraków są zaznaczone czarnym żwirem. Na matce wrażenie zrobiło krematorium i bunkier, który był więzieniem w obozie. Trafiano tam za drobne przewinienia. [+]
[01:13:50] Na matce nie przeprowadzano operacji, udokumentowano 74 operacje na więźniarkach. Niektóre kobiety były operowane po kilka razy. Grupie więźniarek robiono zastrzyki z różnymi bakteriami, badano reakcje i podawano leki. Głównym lekarzem w obozie był Karl Gebhardt, prowadzący także szpital i sanatorium dla żołnierzy w Lychen. Doświadczenia przeprowadzane na więźniarkach służyły leczeniu żołnierzy.
[01:15:44] Krematorium, bunkier i jezioro Schwedt zrobiły wrażenie na matce. Jezioro jest uznawane za cmentarzysko, ponieważ wsypywano tam prochy zwłok spalonych w krematorium. W czasie głównych uroczystości odbyła się ekumeniczna droga krzyżowa. Pozostał mur otaczający obóz i są na nim wypisane kraje, z których pochodziły więźniarki. W drodze krzyżowej brali udział przedstawiciele wszystkich religii. Przy każdym z oznaczonych miejsc zatrzymywano się i modlono. Droga doprowadziła uczestników na brzeg jeziora Schwedt, gdzie rzucano kwiaty i puszczano wianki ze świecami – zakończenie uroczystości rocznicowych. Duże wrażenie robi pomnik „Niosąca”, stojący nad jeziorem. Matka była w Ravensbrück jeden raz [+]. Boh. poprosiła krakowskiego malarza o namalowanie jeziora Schwedt pokrytego kwiatami i dała ten obraz matce na imieniny. Dla boh. jezioro było symbolem obozu w Ravensbrück.
[01:20:25] Matka co roku jeździła z koleżankami do Częstochowy na rekolekcje. W 1946 r. Józefa Kantor, organizatorka życia religijnego w obozie, zwana proboszczem z Ravensbrück, podjęła się organizacji co roku w kwietniu mszy świętej w intencji ofiar i tych kobiet, które przeżyły obóz. Największą grupę więźniarek stanowiły Polki, z 40 tys. wróciło 8 tys. W obozie dokonywano grupowych egzekucji, kobiety umierały z głodu, z powodu chorób. Po latach pielgrzymki organizowały kluby byłych więźniarek. Kontynuują to ich dzieci, boh. co roku jeździ do Częstochowy.
[01:24:00] O dwóch trudnych momentach w życiu matki boh. wie z przekazu. Ciotka powiedziała, że gdy matka była w więzieniu ktoś jej doniósł, że ojciec już sobie kogoś znalazł. Matka w to nie uwierzyła i pisała o tym z grypsach. Boh. nie wie, co pisał ojciec. Nie przeczytała całej zachowanej korespondencji rodziców i zastanawia się, czy ma prawo to czytać. Matka nigdy tych listów nie pokazała, boh. znalazła je po jej śmierci. Według ciotki matka chciała w więzieniu popełnić samobójstwo.
[01:26:00] Pewnej nocy matka przyjechała z Domu Kombatanta do mieszkania boh. przy ul. Łokietka. Matka powiedziała, że musiała przyjechać, bo bała się, że wyskoczy z balkonu, ponieważ zdała sobie sprawę, że gdy umrze, to córka zostanie sama – więź matki i córki. Matka była osobą pogodną, uśmiechniętą i życzliwą, chciała pomagać wszystkim. Nigdy nie narzekała na swój los, nawet gdy już chorowała. Nie znosiła krytykowania innych, każdego usiłowała wytłumaczyć.
[01:29:30] Obserwując matkę przez lata boh. widziała, że była bardzo aktywna, miała wielu przyjaciół i chęć do życia. Nie miała depresji – badania przez grupę lekarzy w szpitalu w Warszawie związane z odszkodowaniem. Zapisano, że ma astenię poobozową, to samo miała wpisane w dowodzie osobistym. Boh. widziała zapisy w papierach, ale nie widziała tego u matki. Nie zaobserwowała depresji, smutku, zniechęcenia i braku aktywności. Być może potrafiła to ukryć. Siła charakteru matki. Jej chęć życia mogła wynikać z tego, że musiała wychować córkę w ciężkich czasach. To nie tłumaczy tego, jaka była w stosunku do innych. Po jej śmierci koleżanki z PSS-u i ich dzieci pisały do boh., jaka była.
[01:33:46] Po śmierci matki boh. dowiedziała się, że gdy dostała odszkodowanie, podzieliła się z siostrą Barbarą i obdarowała koleżanki w pracy. Jedna z koleżanek z obozu, mieszkająca w Bydgoszczy Irena Schinke zwana Borsukiem, nie dostała odszkodowania i matka dała jej część otrzymanych pieniędzy.
[01:34:48] Boh. nie wie, czy matka była święta, ale miała dziwną siłę wewnętrzną. Może aniołowie jej ją ofiarowywali albo Pan Bóg albo Matka Boska. Matka nie była bardzo religijna, nie była dewotką, ale w niedzielę i święta chodzono do kościoła. Boh. nie może powiedzieć, jak często matka się modliła i jak często kierowała myśli ku niebu. Jej ulubionym obrazem, jeszcze z Tarnowa, był obraz Matki Boskiej przedstawionej jako prosta kobieta w chuście. Matka była skromną osobą, obraz do niej przemawiał, prawdopodobnie tak wyobrażała sobie Matkę Boską. Marzeniem matki była podróż do ziemi świętej. Boh. tam pojechała w 2017 r.
[01:37:48] W Tarnowie w kamienicy naprzeciwko mieszkali Magurowie mający dwie córki: Lidkę i Halinę. Pan Magur był geodetą, jego żona Anna pochodziła ze wschodu. Rodzice koleżanek zmarli w tym samym roku, boh. i Lidka Magurówna były wtedy w liceum a Halina przystępowała do pierwszej komunii. Dziewczynki zostały bez rodziny. Krewni matki mieszkali w Truskawcu, a krewni ojca się nimi nie zajęli. Sąsiedzi z kamienicy podjęli się roli rodziny zastępczej i to był błąd. Okazali się nieuczciwi, zamienili mieszkania i źle traktowali swoje podopieczne. Matka i babcia zapraszały siostry na obiady i na święta. Boh. uważała Lidkę za siostrę. Pan Magur zabezpieczył córki zostawiając im złoto i dolary. Miało to im wystarczyć na edukację. W wakacje, gdy dziewczynki wyjechały, ktoś to ukradł. Śladów włamania nie było, więc musiał to zrobić ktoś znający sprawę. Toczyło się śledztwo, przesłuchiwano szkolne koleżanki i ich rodziców, ale sprawcy nie wykryto. Matka, dopóki mieszkała w Tarnowie, miała kontakt z Lidką i opiekowała się jej córką Dorotą. Gdy mieszkała w Krakowie, Dorota przyjechała do niej na wakacje. Choroba i śmierć Lidki.
[01:45:48] Boh. była chrzestną matką Krzysia, syna przyjaciółki Krystyny. Chrześniak często odwiedzał matkę boh., gdy matka chłopca wyjeżdżała zajmowano się nim. W Domu Kombatanta mieszkała z dziadkami Urszulka, której rodzice byli narkomanami. Matka i boh. pomagały jej w nauce, zabierały ją na spacery, do kina. Do mieszkania matki przychodziły dzieci miejscowego „elementu”, matka dawała im jeść, częstowała je lodami, a dzieci ukradły biżuterię.
[01:49:08] Gdy bratowa ojca boh. zachorowała na nowotwór, matka wyjechała do Kielc, by się nią opiekować. Potem załatwiała sprawy spadkowe.
[01:50:41] Boh. nie poda nazwiska Urszulki, której losy potoczyły się dramatycznie, ale skontaktuje się z Dorotą.
[01:51:47] Astenia poobozowa to efekt przeżytego ogromnego stresu. Gdy prowadzano badania żyjących byłych więźniarek, nazwano to „KL syndrom”. Astenia może mieć różne formy: depresji, lęku przed ludźmi, mundurami, przed podejmowaniem decyzji. Jej przejawem może też być nadaktywność.
[01:54:04] Po wyjściu z obozu matka ważyła 36 kg. Boh. pamięta ją jako osobę średniego wzrostu i średniej tuszy. Zaraz po powrocie do domu zaszła w ciążę, boh. urodziła się w styczniu 1946 i to był cud. Babcia i ojciec pisali wiersze, matka nie pisała, ale pisze je boh., która wydała trzy tomiki dedykowane matce. Matka mogła usunąć ciążę, ale tego nie zrobiła. Boh. napisała wiersz „A ona mnie urodziła”, gdy w Polsce toczyła się historia aborcyjna, której nie mogła znieść. Dla boh. nie ma wytłumaczenia dla kobiet, które w tej chwili „robią to, co robią” [dokonują aborcji]. Boh. znała dr Półtawską, która była niezłomna w swoich działaniach i przekonaniach o obronie życia od poczęcia do śmierci. Nic [innego] jej nie obchodziło, te wszystkie panie z parasolkami, błyskawicami, które przychodziły pod jej dom i wrzeszczały – reakcja Półtawskiej. Boh. nie jest w stanie zaakceptować tego, co się dzieje i nie rozumie kobiet, które mogą walczyć o aborcję. Wanda Półtawska widziała, co działo się w Ravensbrück, ale wystarczy zrozumieć, w jaki sposób powstaje człowiek – kwestia niszczenia płodu na różnych etapach, począwszy od połączenia komórek. Boh. jako biolog uczyła tego studentów. A studenci wywieszają czarne parasolki i boh. zadaje sobie pytanie: czego myśmy was uczyli? Boh. nie wie co kieruje młodymi, którzy włączają się w nurt mordowania. Aborcja to zabójstwo.
[02:00:02] Boh. nie przekazywała studentom wiedzy z zakresu embriologii człowieka, bo jest specjalistką botaniki i zajmowała się embriologią roślin. Studenci wydziału mieli zajęcia z genetyki i embriologii człowieka. Wszystko wiedzieli i wiedzą – w jaki sposób tworzy się zarodek, na jakim etapie co się rozwija. To wszystko zapomniane jest? To jest przerażające. Na seminariach dla doktorantów boh. próbowała wprowadzać tematykę zapłodnień in vitro, mówić o argumentach za i przeciw. Dzisiaj to by się nie udało. Boh. ma nadzieję, że swoich doktorantów i magistrantów nauczyła rzetelności naukowej, uczciwości w prowadzeniu badań, opracowywaniu wyników, dyskusji. Starała się nakierować ich na piękno w nauce. Napisano artykuł „Dyskusja o pięknie w nauce. Powrót do idei dawnego uniwersytetu”. Studenci zajmujący się badaniami na poziomie mikroskopii mają dojście do piękna, którego nie mogą obserwować inni. Artykuł ukazał się w piśmie „Wszechświat”.
[02:03:14] W kwestii in vitro boh. ma jasny pogląd, nie jest przeciwna, ale jest przeciwko temu, że nie informuje się, jakie to może nieść skutki. Są pary małżeńskie, które mają problemy z poczęciem a nie chcą lub boją się adopcji, choć tyle dzieci czeka na adopcję. To ich wybór, tylko muszą wiedzieć, że to nie takie proste. Są to operacje pozaustrojowe, manipulacje, pozbawione matczynego imprintingu. Potem następuje wszczepienie do organizmu matczynego, ale pierwszych etapów [drogi naturalnej] nie ma. Naukowcy zajmujący się zapłodnieniem in vitro uważają, że to jest przyszłością, ponieważ jest coraz więcej problemów z płodnością kobiet i mężczyzn. Należy jednak mieć świadomość, jakie in vitro może nieść skutki. Boh. sprawdziła, ile jest dostępnych prac, które wskazują na niebezpieczeństwo, np. mutacji genów. Jest ich tyle samo co prac mówiących, że metoda jest bezpieczna. Osoba decydująca się na dziecko z zapłodnienia in vitro musi to wiedzieć. Ma świadomość, że dziecko może mieć różne zaburzenia. Tak samo jest w normalnej ciąży, nikt nie przewidzi, czy dziecko nie urodzi się z Downem, czy nie będzie miało wad genetycznych. Ale większe niebezpieczeństwo jest przy zapłodnieniu in vitro, które dzieje się poza organizmem.
[02:07:35] Matczyny imprinting: powszechne zjawisko występujące w świecie roślin, zwierząt i człowieka. Początki rozwoju embrionu są ekspresją genów matczynych. To jest gwarancja, w pewnym sensie, normalności rozwoju płodu. Jeśli jest to zaburzone, dokonuje się zapłodnienia poza organizmem matki, ten etap jest ominięty.
[02:08:43] Kiedyś boh. miała seminarium doktoranckie dotyczące zapłodnienia in vitro. Omawiano tematy dotyczące roślin, zwierząt i człowieka. Uniwersytet zmienił się, idzie w kierunku liberalności. Boh. nie przeprowadziła eksperymentu [z rozpoczęciem takich zajęć] i może się mylić, ale sądzi, że to byłoby przyjęte jako dyskusja niechciana albo prowadzono w kierunku dzisiejszego trendu, że in vitro jest powszechne a nie w kierunku pokazywania zagrożeń. Boh. może się mylić i może wcale by tak nie było, ale nie wie czy podjęłaby się (prowadzenia seminarium).
[02:10:27] Boh. jako botanik skupia się na cytogenetyce roślin. Brała udział w konferencjach embriologicznych: roślina, zwierzę, człowiek. Co dwa lata spotykają się przedstawiciele tych grup nauki – wykłady. Na bezpłodność mężczyzn wpływają różne czynniki, np. przegrzewanie narządów rodnych. To problem pampersów dla dzieci. Produkcja środków sanitarnych zmienia się, są modyfikowane, ale kilka lat temu, gdy problem referowano i badano ruchliwość plemników, okazało się, że ma to ogromny wpływ. Były wielkie trudności z publikowaniem wyników badań, bo blokowały je wielkie korporacje produkujące środki [sanitarne]. Dziś zapewne inna jest produkcja i materiały, z których produkuje się pampersy dla niemowląt. Kolejną sprawa jest opalanie dzieci bez ubrań, bez osłony. Siostra matki nie może sobie darować, że swojego syna opalała w ten sposób. Mieszkając w Olsztynie jeździła z chłopcem nad jezioro i dziecko leżało nagie w wózku. Kuzyn był bezpłodny. Ważne jest też odżywianie, środki na potencję, hormony, środki antykoncepcyjne stosowane przez kobiety. Na ten temat jest dużo publikacji. Problem [bezpłodności] pogłębia się. Znajomy Francuz mówił, że dramatem społeczeństwa francuskiego jest obniżenie potencji u mężczyzn. Kwestia pigułki „chwila po”.
[02:15:50] Matka nie miała nienawiści do nikogo, do ojca. Boh. nie pytała jej, czy wybaczyła Niemcom. Nie mówiła w taki sposób, by córka wyczuła nienawiść. Boh. nie jest w stanie wyobrazić sobie, jak można wybaczyć. Ona nie może wybaczyć Niemcom tego, co zgotowali matce i jej koleżankom, które mordowali i wykorzystywali do niewolniczej pracy w obozie. Z punktu widzenia chrześcijan powinno się wybaczać. Boh. nie może wybaczyć kardynałowi Wyszyńskiemu, że w imieniu wszystkich wybaczył i prosił o wybaczenie [list biskupów polskich do biskupów niemieckich]. Boh. tego nie rozumie i nie wie, co dawało mu prawo do czegoś takiego, w jej opinii kardynał nie miał prawa mówić w imieniu wszystkich – co Niemcy mieliby wybaczyć Polakom? Matka nigdy nie powiedziała, że nie wybacza, ani że wybacza. Boh. uważa, że nie miała w sobie nienawiści, każdego umiała wytłumaczyć, tego też córka nie zawsze mogła zrozumieć.
[02:19:26] Jedną z traum boh. jest to, że wzięła na siebie zachowanie pamięci [o więźniarkach Ravensbrück]. To w pewnym stopniu zadośćuczynienie za to, że nie pytała matkę, nie nagrała jej, nie spisała jej opowieści. Teraz jest czas, w którym chce to zrekompensować – chęć, by o nich nie zapomnieć. W 2017 r. byłe więźniarki zaczęły sobie zdawać sprawę, że powoli będą odchodzić. Ich zawołaniem było „jeżeli echo ich głosów zamilknie, zginiemy” – kwestie pamięci. Wszyscy wiedzą, czym był Auschwitz, Treblinka, Majdanek, ale o obozie w Ravensbrück młodzież szkolna nie wie. Wanda Półtawska, Stanisława Śledziejowska-Osiczko, Krystyna Zając, Wanda Rusiewicz były inicjatorkami założenia Stowarzyszenia Rodzina Więźniarek Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego Ravensbrück, założonego przez „drugie pokolenie”, dzieci więźniarek. Stowarzyszenie miało przekazywać wiedzę na temat obozu i wartości, dzięki którym kobiety były w stanie go przeżyć. O ich patriotyzmie, relacjach wzajemnych, pomocy, zachowaniu godności w obozie pomimo np. eksperymentów pseudomedycznych. Więźniarki założyły w 1941 r. drużynę harcerską „Mury”, w obozie była duża grupa harcerek i nauczycielek z Tarnowa i Lublina. Drużyna działała do 1945 r., zastępy organizowały zbiórki, świadczyły pomoc więźniarkom z nowych transportów oraz pomagały „królikom”. To trzeba pokazywać młodzieży.
[02:24:50] Więźniarki zorganizowały nauczanie na wszystkich poziomach, uczono m.in. języków obcych i innych przedmiotów. Organizowały to nauczycielki – recytowanie „Pana Tadeusza” z pamięci. W obozie były poetki i artystki, diwy operowe, malarki, aktorki – życie kulturalne jako forma oporu. W obozie zorganizowano życie religijne. Więźniarki pisały wiersze, po latach wydano antologie poezji obozowej. Od trzynastu lat są organizowane koncerty „Siła miłości”, w czasie których poezja rawensbruczanek jest śpiewana. Poetką była Grażyna Chrostowska, rozstrzelana z siostrą Polą w 1942 r.
[02:27:42] Od matki boh. dowiedziała się trochę na temat nauczania w obozie. Matka przed wojną skończyła Seminarium Nauczycielskie w Tarnowie. W obozie włączyła się w nauczanie. Gdy można już było przesyłać paczki, poproszono o przysłanie „Pana Tadeusza”. Książka dotarła do obozu. Boh. ma wiedzę z książek, spotkań [i rozmów] z byłymi więźniarkami, z koncertów „Siła miłości”. W pozyskaniu „Pana Tadeusza” uczestniczyła Zofia Meres, po latach boh. spotykała ją w Krakowie. Dowiedziała się, że w paczce żywnościowej Meresowie ukryli książkę, która przeszła przez obóz męski – konspiracja w obozie, kontakty między obozem męskim i kobiecym. Opłatki do komunii dostarczano z obozu męskiego.
[02:31:00] Matka nie uczyła w głównej konspiracji, którą zorganizowały przedwojenne nauczycielki. Matka skończyła seminarium, ale nie pracowała jako nauczycielka. W obozie była w bloku nr 16. Nauczanie w obozie – spotkania, na których czytano „Pana Tadeusza”.
[02:32:18] Więźniarki przenoszono do różnych bloków, matka najdłużej była w bloku 16. Boh. wie to z zachowanych listów. Z Ravensbrück nie można było wysyłać grypsów, trzeba było pisać na oficjalnych formularzach, korespondencja była cenzurowana – wycinanie lub zamalowywanie fragmentów. Na formularzu był numer bloku i personalia matki. Często list matki do rodziny pisał ktoś inny – częstotliwość listów.
[02:34:24] Boh. nie wie, gdzie blok 16 jest na terenie obozu. Ta część jeszcze jest zarośnięta. Część obozu jest uporządkowana, były tu baraki i rewir, obecnie jest aleja obozowa i bloki oznaczone czarnym żwirem. Część, w której był blok matki jest porośnięta trawą. Boh. źle to odbiera, gdy odwiedza to miejsce bierze kwiatek do zasuszenia. Jeździ do Ravensbrück na uroczystości od 2018 r. i im dłużej to robi, tym gorzej odbiera to miejsce. Najgorszy był ostatni pobyt. Może dlatego, że coraz bardziej się wczuwa w odczucia matki – porównanie odczuwania gorąca, deszczu. W bunkrze myśli, że tam matkę bito. Trudno sobie wyobrazić, jak to można było przeżyć przez 4,5 roku. Matka będąc w obozie miała wyrok śmierci. W 1942 r. rozstrzelano dwie grupy kobiet.
[02:38:10] Matka i Zosia Meres pracując w szwalni szyły mundury dla żołnierzy niemieckich, wyplatały też buty słomiane dla żołnierzy. Zmiana trwała cały dzień albo całą noc i zdarzało się, że nocą kobiety zasypiały nad robotą. Esesman Binder pilnujący więźniarek był okrutny i bił do zabicia. Kobiety musiały się pilnować, by nie przysnąć i nie opuścić głowy nad robotą. Boh. słyszała, że jedną z najokrutniejszych nadzorczyń była Dorothea Binz, która biła gdzie popadnie. Więźniarki pracujące w nocy miały potem wolny dzień. [+]
[02:41:33] Byłe więźniarki spotykając się po wojnie nie rozmawiały o obozie. Boh. nie była przy wszystkich rozmowach. Gdy mieszkała u Stachy Kumalowej, tam też przychodziły koleżanki z obozu, w tym Iza Marcówna. Kobiety grały w brydża i paliły papierosy. Spotykano się w ogrodzie Domu Kombatanta
[02:43:24] Wszystkie koleżanki matki z obozu już nie żyją. Boh. była blisko ze Stachą Kumalową, u której mieszkała. Kumalowa była osobą samotną, nie miała dzieci – problemy kobiet, które dostały się do Ravensbrück jako mężatki, a ich małżeństwa nie przetrwały. Był to problem matki, Kumalowej, Dyzi Jabłeckiej. W Nowym Sączu mieszkała Halina Chełmecka, także bezdzietna. Kobiety chciały się opiekować boh., co bywało dla niej męczące, ale bardzo je kochała. Gdy dostała mieszkanie przy ul. Łokietka, trudno było się jej rozstać ze Stachą Kumalową, która początkowo razem z nią mieszkała w nowym mieszkaniu. Boh. była bardzo związana z Zosią Meres i Izą Marcówną.
[02:45:44] Kama Syczowa [Kamilla Janowicz-Sycz] była mniej związana z matką i boh. Po założeniu Stowarzyszenia, gdy podjęto się pomagać żyjącym rawensbruczankom, pomagano także Syczowej. Boh. w tym czasie, od 2017 r., bardzo się z nią związała. Kama Syczowa wiele opowiadała o Ravensbrück. Nie mogła znieść podawanych informacji, że obóz wyzwoliła Armia Czerwona. Uważała, że Stowarzyszenie powinno coś z tym zrobić. Obóz był opuszczony i zaminowany, z ostatnimi więźniarkami wyszli wszyscy esesmani i auzjerki. W obozie zostały tylko chore różnych narodowości, a z nimi lekarki, w tym Hanka Burdówna i lekarki Czeszki. Personel potrzebował kogoś do pomocy i Kama Syczowa została w obozie. Nie było tam wody, prądu. W pewnym momencie na rowerze przyjechał czerwonoarmista i zapytał, co to jest – tak wyglądało wyzwolenie przez Armię Czerwoną. Kama Syczowa była w obozie od 1941 r. i miała miejsce w „białym autobusie” – akcja charytatywna hrabiego Folke Bernadotte, w ramach której zaczęto wywozić więźniarki. Jednak podjęła decyzję o pozostaniu w obozie. 28 kwietnia 1945 obóz opustoszał. Kama Syczowa wróciła do Polski w lipcu, po wyzwoleniu kobiety przebywające w obozie brały wodę dla chorych z jeziora Schwedt. Armia Czerwona weszła do obozu i żołnierze zajęli baraki.
[02:50:55] Kama Syczowa miała syna, który zmarł wcześniej niż matka. Z wnukami nie miała kontaktu – sytuacja rodzinna. Boh. nie wie, kto mógłby opowiedzieć jej historię, która jest opisana w publikacjach. Prawdopodobnie Karta nagrała Kamę Syczową.
[02:52:18] Przed wojną matka chciała mieć swoje mieszkanie i być szczęśliwą z ojcem. Wynika to z listów pisanych do niego – marzenia o powrocie do mieszkania i dekorowania go kwiatami. W więzieniu wyhaftowała dużą serwetę i sześć małych serwetek z wzorami, jakie były na serwisie otrzymanym w prezencie ślubnym. Nadzieja matki na rychłe wyjście z więzienia – prośba do męża o modlitwę w tej intencji. Matka napisała także, że martwi się, że jest w ciąży, ponieważ ma apetyt na śledzie. W mieszkaniu rodziców był zestaw mebli kalwaryjskich. Miłość matki do ojca – nagłówki listów.
[02:56:06] Matka nie nastawiała córki źle do ojca. Boh. nie czuła do niego niechęci i była z nim w kontakcie. Gdy zachorował na nowotwór płuc, boh. odwiedzała go w Warszawie i załatwiała lekarzy. Refleksje na temat młodych ludzi i nienawiści do rodziców.
[02:57:25] Matkę utrzymywała przy życiu miłość, nadzieja powrotu i bycia z ojcem. W więzieniu była rok i pisała listy. To samo było w Ravensbrück, zachowało się wiele listów od matki, która wyszła za mąż z wielkiej miłości. Ślub zawarto w kwietniu, a w listopadzie [1940] matkę aresztowano.
[02:59:13] Boh. miała wyidealizowane pojęcia o miłości – kwestie seksu. Sytuacja matki w dużej mierze wpłynęła na boh. Patrzyła na jej życie i nie wiedziała, czy matka miała nadzieję na powrót ojca. Gdy przyjeżdżała na Boże Narodzenie do Tarnowa, jego odjazd kończył się dramatem matki, boh. widziała ją płaczącą. Ojciec z Olsztyna przeprowadził się do Warszawy, tam mieszkał i pracował. Z kobietą poznaną w Olsztynie nigdy się nie ożenił, nie miał z nią dzieci. Rodzice długo nie mieli rozwodu. Ojciec poprosił matkę o rozwód mówiąc, że kupuje dom w Warszawie z partnerką i nie chce, by córka i matka dziedziczyły – cios dla matki. Po tym dalej przyjeżdżał na Boże Narodzenie. Boh. jako uczennica podstawówki była z ojcem na wakacjach w Sopocie.
[03:03:25] Boh. nie miała dobrego wzoru miłości. Podchodziła do wszystkich miłości młodzieńczych z dystansem – poznanie Andrzeja [Komorowskiego]. Boh. miała wtedy 7 lat i przyjaźniła się z jego siostrą Barbarą. Dziewczynki chodziły do różnych szkół, ale mieszkały przy sąsiednich ulicach i w kościele filipinów recytowały razem wiersz „Wieczna lampka”. Potem boh. i Basia chodziły razem do liceum i razem studiowały biologię. Jeszcze w czasie studiów boh. i Andrzej spotykali się w Tarnowie, potem ich drogi się rozeszły. Spotkali się dopiero na pogrzebie Basi, która zmarła w 2006 r. – decyzja o byciu razem.
mehr...
weniger