Woźniakowski Artur
Artur Woźniakowski (1936, Hrynki) urodził się na Kresach Wschodnich w miejscowości znajdującej się na terenie prywatnych lasów hrabiego Tyszkiewicza, u którego jego ojciec był leśniczym. Rodzice poznali się k. Bodzentyna w woj. kieleckim, na Kresy przeprowadzili się później w związku z pracą ojca. W lutym 1940 cała rodzina (rodzice, dwóch synów, wuj i stryj) zostali wywiezieni do Związku Radzieckiego, do posiołka Karabasz w okolicach Czelabińska na Uralu. Podczas pobytu na zesłaniu rodzice pracowali w kopalni, a Ryszard z bratem Arturem chodzili do przedszkola. Latem 1942 rodzina opuściła Karabasz i ruszyła na południe w poszukiwaniu formującej się polskiej armii. Dotarli do Uzbekistanu i Turkmenistanu, skąd zostali ewakuowani statkiem z Krasnowodzka do Pahlevi w Iranie. Tam ojciec odłączył się i został w wojsku, zaś matka z synami przez Pakistan i Indie dostali się do Mombasy w Kenii, a następnie do obozu polskich uchodźców w Koji. Tu spędzili kolejne 6 lat. Powrócili do Polski w 1948 roku, zamieszkali w Częstochowie. Pan Artur ukończył szkoły, pracował początkowo w szkolnictwie, a potem w transporcie kolejowym przemysłu hutniczego. Obecnie jest na emeryturze, mieszka w Herbach. Sześcioletni pobyt w osiedlu w Afryce wspomina jako raj, który wracał do niego w snach przez całe życie. Poczuł, że bezpowrotnie ten raj utracił, kiedy w 1948 r., na skutek decyzji rodziców o powrocie do ojczyzny, przekraczał granicę Polski w Czechowicach-Dziedzicach. Po szczęśliwych latach w Afryce Polska wydała mu się wówczas dojmująco smutna.
more...
less
00:00:25 Ojciec bohatera, Mieczysław Woźniakowski, był absolwentem wydziału Leśnictwa SGGW, matka Jadwiga uczyła się w seminarium, którego nie ukończyła. Poznali się w woj. kieleckim k. Bodzentyna, gdzie pracował wuj matki, a ojciec boh. odbywał praktykę. Pobrali się i niebawem wyjechali na Kresy Wschodnie, gdzie ojciec boh. dostał pracę. Mieszkali tam do 10 lutego 1940 r. Potem „dzięki sąsiadom” zostali zesłani w głąb ZSRR.
00:01:35 Boh. w momencie deportacji miał 4 lata, wywózkę zna głównie z opowieści rodziców. Po rodzinę przyjechano i kazano się jej pakować. Sytuacja wyprowadzki nie była przykra, nikt się nad nimi nie znęcał, rodzinie doradzano, co warto ze sobą zabrać. Cenne rzeczy rodzice zostawili gajowemu, matka odebrała je od niego w 1956 r.
00:04:00 Gajowy był Polakiem. W 1956 r. rodzice sprowadzili gajowego z żoną do Polski i małżeństwo zamieszkało w Częstochowie. Gajowy nazywał się Jakuta, jako repatrianci dostali mieszkanie.
00:05:10 Transport wyruszył z Baranowicz, gdzie zaczynał się „szeroki tor” i gdzie zbierano wszystkie rodziny do wywiezienia. Ładowano wszystkich w wagony towarowe, jechali ok. 2 tygodni do Czelabińska na Uralu. Stamtąd zabrano ich do posiołka Karabasz, gdzie zamieszkali w barakach. Z rodziną boh. mieszkali też: brat ojca - Wacław Woźniakowski i cioteczny brat matki - Marian Cybulski, który uciekał przed Niemcami, a został pojmany przez Rosjan. Rodzony brat ojca pracował razem z ojcem w lasach.
00:07:00 W posiołku były kopalnie i huta miedzi oraz kopalnia złota. Rodzice pracowali w kopalni, ojciec pod ziemią, matka na zewnątrz. Ojciec miał wypadek i zmiażdżył sobie palec, dzięki czemu przez jakiś czas nie musiał pracować. Dziećmi się opiekowano, była szkoła. Boh. z bratem był w przedszkolu (djetsadzie). Dzieci dostawały rano śniadanie, po którym zabierano je pod obraz Stalina i musiały mu podziękować za jedzenie.
00:10:00 Obrazoburcza przemowa boh. pod obrazem Stalina i wizyta komendanta NKWD [Isakowa], który zalecił ojcu przypilnować syna. Był to początek znajomości z Isakowem, potem boh. odwiedzał go. W domu mówili tylko po polsku, ojciec zabraniał używać jęz. rosyjskiego.
00:12:00 Postać Isakowa i pozytywny stosunek lokalnych Rosjan do zesłańców. Po amnestii, gdy rodzice zdecydowali się jechać na południe do armii Andersa, Isakow ich przestrzegał, że tam będą mieli gorzej. W Uzbekistanie było gorzej, dużo ludzi tam zmarło. Isakow był człowiekiem, na którego nikt z Polaków się nie skarżył.
00:14:30 W posiołku przebywali do lata 1942, potem wyruszyli na południe do Uzbekistanu. Przybyli do Farabu, skąd barkami płynęli Amu-darią do miejscowości Turtkul [Turtgul]. W drodze powrotnej dużo osób zapadło na tyfus brzuszny, boh. również. Na postojach barek zabierano ciała umarłych i chowano. Kapitan uznał, że boh. też już prawie nie żyje i chciał go zostawić na brzegu. 16-letnia Ziutka Kuczyńska nosiła 5-letniego boh. na ręku. Boh. pod opieką wyzdrowiał.
00:17:00 Ojciec poszedł do podchorążówki w Kermine [dziś Nawoi, Uzbekistan], a reszta rodziny pojechała do miejscowości Zamin, między Samarkandą a Taszkientem. Droga do Zamina, w którym był szpital, a w okolicznych górach - kołchoz. Współczesna wizyta boh. w Zaminie. Kołchoz, w którym była rodzina boh., nazywał się Inklap, po drodze był kołchoz Woroszyłow. Mieli osła, który niósł ich dobytek i na którego chłopcy wsiadali, żeby odpocząć.
00:18:44 – 00:18:55 – ekipa w kadrze, poprawa mikroportu
00:19:00 Mama pracowała w kołchozie. Gdy zaczęły się kształtować polskie władze, zdecydowano o stworzeniu sierocińców dla ochrony polskich dzieci. Taki sierociniec zorganizowano w Samarkandzie i przyjechano po boh. i jego brata oraz inne dzieci, żeby je tam umieścić. Dzieci były chętne do wyjazdu, ale entuzjazm ich opadł po dotarciu na miejsce. Opieka nie była tak dobra, jak planowano, nie przyjechało zaopatrzenie, bardzo dużo dzieci w tym sierocińcu zmarło. Racje żywieniowe w sierocińcu. Boh. z bratem postanowili uciekać, chcieli torami wracać do mamy.
00:21:37 - 00:21:57– ekipa w kadrze, poprawa mikroportu
00:22:00 W sierocińcu opieka była polska. Magazyn prowadzili państwo Sadowi. Bardzo lubili boh. i chcieli go adoptować, bo sami nie mieli dzieci. W [Kodrzy] pan Sadowy był polskim komendantem osiedla w Iranie. Państwo Sadowi zmarli w Anglii.
00:22:40 Komendant Isakow. Posiołek w Rosji, do którego trafiła rodzina, nazywał się Karabasz, znajdował się na Uralu 100 km od Czelabińska. O amnestii i fakcie, że są już wolni, rodzice dowiedzieli się na zebraniu. Ich decyzja o wyjeździe na południe nie była dobrze widziana, bracia mieli nikomu o tym nie mówić. Utrata rzeczy w podróży pociągiem na południe, dotarcie do Samarkandy [Uzbekistan].
00:25:40 W Samarkandzie mama pracowała w [kozie – kołchozie Inklap], ojciec był wojsku, ale dostał urlop, aby pojechać po żonę i dzieci. Ojciec z matką wracali pociągiem przez Samarkandę, blisko stacji był sierociniec z boh. i jego bratem. Podczas postoju na stacji matka pobiegła i z podwórka sierocińca zabrała braci i dwóch innych chłopców (Janka Sadowskiego i Jasia), z których rodzicami podróżowali rodzice boh. Ojciec dał dwie paczki papierosów, żeby pociąg dłużej postał i poczekał na żonę i dzieci.
00:27:00 Pociągiem dojechali do Kermine [dziś Nawoi, Uzbekistan], gdzie ojciec poszedł do podchorążówki. Po jakimś czasie ruszył stamtąd specjalny transport – pociąg do Krasnowodzka [dziś Turkmenbaszy, miasto portowe nad Morzem Kaspijskim w Turkmenistanie]. Odjazdowi pociągu towarzyszyło wojsko, ludzie w pociągu śpiewali „Rotę”, wojsko na peronie salutowało. [+] Podróż do Kraskowodzka, gdzie zostali załadowani na statek. Matka z synami był oddzielona od męża, który jako wojskowy przebywał w innej części statku. Był to transport dla rodzin wojskowych - w tamtym czasie Rosję mogło jedynie opuścić wojsko z rodzinami.
00:29:00 Prowadziło to do kombinacji umożliwiających zakwalifikowanie się na transport - np. państwo Sadowscy podróżowali tylko z matką, ojciec - wojskowy dostał się do niewoli niemieckiej. Aby móc wyjechać, pani Sadowska musiała zapisać się do wojska, do tzw. „Pestek” [Pomocnicza Służba Kobiet]. Dopłynięcie rodzin do portu w Pahlevi. W drodze dużo żołnierzy pochorowało się z nadmiaru jedzenia. Boh. i bratu matka ograniczała jedzenie. W Pahlevi statek stał na redzie, po pasażerów przypłynął holownik i zabrał na brzeg. Reakcje ludzi na odpływający statek rosyjski. Dotarcie do obozu, tzw. „brudnego”, w którym nowoprzybyli spędzali 2 tygodnie.
00:31:00 W obozie „brudnym” dużo ludzi zmarło. Matka boh. też chorowała. Po 2 tyg. kwarantanny spalono stare ubrania i ludzie przeszli do tzw. obozu czystego. Boh. z bratem dostali czyste stroje pajacyków, na które pożalili się spotkanemu panu Sadowemu, który załatwił boh. inny strój.
00:33:00 Potem samochodami ciężarowymi jechali, początkowo z wojskiem, przez góry do Teheranu [Iran]. Po drodze nastąpiło rozstanie z ojcem, który z wojskiem pojechał w inną stronę. [głos brata? boh. spoza kadru - W tamtym czasie Iran-Persja był podzielony na dwie części: północną jego częścią, od Pahlevi na południe, administrowali Sowieci, częścią poniżej Teheranu – Anglicy. Rodzina obawiała się kontroli żołnierzy radzieckich i tego, że ich Rosjanie zawrócą z drogi].
00:34:40 Ojciec z wojskiem pojechał na Bliski Wschód, gdzie tworzyło się polskie wojsko. Przebywał tam do 1948 r. Ze względu na zły stan zdrowia ojciec nie pojechał z resztą wojska na Monte Cassino i dalej, został i pracował w administracji szpitalnej. Opis funkcjonowania służby zdrowia dla żołnierzy. Powstawały oddziały psychiatryczne, ponieważ bardzo wielu żołnierzy wracało niesprawnych psychicznie. Wojskowy szpital, w którym pracował ojciec, znajdował się w El Kantarze, k. Kanału Sueskiego [Egipt].
00:36:40 Boh. z bratem i matką dotarli do Teheranu, gdzie powstała szkoła, w której matka pracowała jako nauczycielka. Następnie z Teheranu matka z synami przemieściła się na południe do Karaczi [Pakistan], gdzie wsiedli na statek i dopłynęli na redę portu w Bombaju [Indie], skąd pod eskortą wojennych statków wojskowych ich statek został przeprowadzony przez Ocean Indyjski i doprowadzony do Mombasy [Kenia]. Stąd pociągiem dotarli do miejscowości Mukono, a potem samochodami do miejscowości Koja [Kodża]. W obozie w Koji zostali 6 lat. Dla boh. był to najwspanialszy okres w jego życiu.
00:39:30 Warunki w Koji. Mieszkali w 3-izbowym domku z gliny krytym trawą słoniową. W jednym domu mieszkały 2 rodziny, pośrodku miały wspólny „living room”. Kuchnia była osobno 20 metrów dalej. Na dwa domki był wykopany jeden ustęp.
00:41:30 Po pewnym czasie dostali oddzielny domek. Nie miał szyb – podczas burzy musieli trzymać folię w oknach. W obozie mieszkało ok. 3 tys. Polaków. Były 2-3 szkoły podstawowe, gimnazjum oraz liceum. Mieściła się tam również poczta oraz budynek administracyjny i więzienie. Były też warsztaty: szewski, stolarski oraz kuźnia.
00:44:00 Nauczyciele boh. w szkole w Koji. W szkole średniej była siostra gen. Bora-Komorowskiego. Zabawy dzieci w obozie. Moda na hulajnogi, montowane w warsztacie. Moda na hodowlę świnek morskich, potem elitarna moda na rowery. Jak ktoś nie miał roweru, mógł wynająć na godziny.
00:46:00 Status rodzin był różny, niektórzy mieli pomoc od rodzin z zagranicy lub z wojska. Mimo finansowego rozwarstwienia dzieci żyły w zgodzie. Grano w piłkę i w palanta. Opis zabawy „w kitkę”. Zabawy w berka i w chowanego.
00:48:20 Obóz był zaopatrywany w wodę z pobliskiego jeziora. W jeziorze występowały krokodyle i nie można się było w nim kąpać. Jednego kolegę krokodyl porwał. Za kąpiel w jeziorze były kary. Lokalna policja złapała brata, boh. uciekł. Matka za kąpiel brata w jezierze musiała zapłacić karę.
00:51:00 Miejscowi wykonywali różne prace na terenie obozu, ale bliskie kontakty z ludnością miejscową nie były dobrze widziane przez Anglików. Brama oddzielała Polaków od miejscowych. W obozie boh. z rodziną przebywał do 1948 r. W 1947 r. przyjechał do nich na urlop ojciec i podjął z żoną decyzję o powrocie do Polski.
00:53:00 Rodzic bali się „komuny”, ale jeszcze bardziej niepewności. Mieli kontakt listowny z rodziną matki w Częstochowie. Podróż powrotna do Polski – samochodem rodzina pojechała do Mukono, skąd wagonami osobowymi 3 klasy jechali przez Nairobi do Mombasy, gdzie znajdował się obóz przejściowy, w którym Polacy czekali na dalszy transport. Rodzina czekała ponad 2 tygodnie na statek „Cairo”, którym płynęli z ludźmi różnych narodowości przez ocean i Morze Czerwone. Po drodze w Suezie motorówka dowiozła na statek ojca w mundurze i popłynęli dalej razem do Genui, gdzie przesiedli się w pociąg jadący do Polski. Rodzina dojechała do stacji Czechowice-Dziedzice, a potem dotarła do Częstochowy.
00:56:20 Odczucia po przyjeździe do Polski. Boh. po przekroczeniu granicy polskiej poczuł się bardzo źle, zrozumiał nieodwracalność powrotu, czuł, że trafił w coś bardzo „paskudnego”. W porównaniu ze wszystkim, co mijali po drodze, Polska była smutna. W Częstochowie były ciocie, ojciec dostał pracę w nadleśnictwie, był zastępcą dyrektora Świętokrzyskiego Parku Narodowego, mieszkali w Bodzentynie. Ojciec miał trochę problemów za udział w Armii Andersa, ale dzięki znajomemu koledze w ministerstwie [p. Rykowski] sytuację udało się załagodzić. Aklimatyzacja boh. w szkole.
00:59:30 Werbunek do Wojskowej Akademii Technicznej, rozmowy z kandydatami w Rejonowej Komendzie Uzupełnień. Rozmowa z kandydatem w specjalnym pokoju na temat udziału ojca w armii Andersa – po niej uznano, że boh. nie nadaje się na studia na WAT. Rozpoczął studia na wydziale weterynarii SGGW, a następnie ukończył studium nauczycielskie i pracował w szkolnictwie, ale nie lubił tego. Po czterech latach zacząl pracę w transporcie kolejowym w hutnictwie, był szefem w wydziału kolejowego w [Złomie], potem przeszedł na emeryturę.
01:02:20 Przełomowym momentem był wyjazd z Afryki i przyjazd „za żelazną kurtynę”. Afryka była dla boh. rajem, wracała do niego w snach, z których jak się budził w Polsce – płakał. W 1994 r. pojechał do Afryki z bratem, wyjazd był wspaniały. Boh. nadal żyje tym, co przeżył w czasie wojny. Odwiedził Karabasz. Odczucia boh. po przyjeździe do Karabaszu - sytuacje na miejscu i oprowadzenie przez miejscowego. Bania i „woszobojnia”.
01:06:40 Próba nawiązania kontaktu ze starszym mieszkańcem Karabasza. Wywiad z lokalną gazetą „Karabaskij raboczy”, oprowadzanie boh. przez redaktorki z gazety. Po Polakach do Karabaszu przyjechali jeńcy niemieccy. Odwiedziny starego cmentarza.
01:09:00 Losy enkawudzisty Isakowa. Jego syn był alkoholikiem i zmarł. Rosjanie byli dla zesłańców bardzo życzliwi. Pomnik dla ludzi z Karabasza za pomoc zesłańcom.
more...
less