Bedryło Zdzisław
Zdzisław Kazimierz Bedryło (ur. 1932, Lwów), emerytowany pracownik branży budowlanej, specjalista BHP. Dzieciństwo spędził we Lwowie, gdzie jego ojciec Józef pracował jako tramwajarz. W listopadzie 1945 roku, kiedy było już jasne, że Lwów znajdzie się w Związku Sowieckim, jego rodzice zdecydowali się na wyjazd do Polski. Początkowo kierowali się do Wrocławia, ale w Bytomiu ojciec otrzymał pracę i zatrzymali się ostatecznie na Górnym Śląsku. 13-letni Zdzisław uczył się w szkole Towarzystwa Przyjaciół Dzieci w Chorzowie, a następnie ukończył Liceum Mechaniczne w Zabrzu. Rozpoczął studia na Politechnice Śląskiej (budownictwo), zaliczył cztery semestry, ale został powołany do wojska i studiów nie ukończył. Zasadniczą służbę wojskową odbywał w latach 1952-1954. Po wojsku pracował jako kierownik ekipy remontowo-budowlanej w kopalni w Chorzowie, następnie przeniósł się do Katowickiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego, gdzie pełnił funkcję inspektora szkód górniczych z siedzibą w Kopalni Węgla Kamiennego „Prezydent” w Chorzowie. Potem został zatrudniony w Energomontażu w Katowicach jako technolog, po kilku latach wyjechał do pracy w NRD. W Görlitz uległ wypadkowi i doznał urazu głowy – długo się leczył i przeszedł na rentę. Jako rencista pracował do emerytury na ¾ etatu w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych na stanowisku inspektora BHP. W latach 90. jako emeryt był instruktorem metody Reiki, sztuki medytacji i biomasażu, wywodzącej się ze starożytnej kultury tybetańskiej. W 1955 r. ożenił się z Łucją Wózek, ma dwójkę dzieci (Witold i Aleksandra) oraz czworo wnuków.
more...
less
[00:00:06] Autoprezentacja boh. urodzonego we Lwowie.
[00:00:30] Boh. pamięta lata do wybuchu wojny. W 1939 r. miał siedem lat. W niedzielę o godz. 12 niemieckie samoloty po raz pierwszy zbombardowały Lwów. Jedna z bomb zabiła siostrzenicę ojca.
[00:02:25] Do Lwowa weszli Rosjanie, których nazywano Moskalami – żołnierze radzieccy śmierdzieli, ponieważ używali dziegciu jako środka przeciwko wszom. Karabiny mieli na sznurkach, zamiast plecaków nieśli worki. Zaczęły się rabunki sklepów – powstanie nowej władzy. Boh. poszedł do szkoły, do pierwszej klasy. Szkoły były ukraińskie, ale uczono tam polskiego. Czerwonoarmiści to byli Kałmucy, Mongołowie. Nie znali kultury europejskiej. Żołnierze nie potrafili się zachować w toalecie, nie wiedzieli czym jest muszla klozetowa.
[00:05:53] W 1941 r. Niemcy zajęli Lwów, poprzedziły to nocne bombardowania miasta – ucieczki do piwnic. Kamienica stała naprzeciwko Poczty Głównej, tam kierowały się naloty. Właścicielem kamienicy był pan Stahl, Żyd. Do getta zabrano żydowskich lokatorów i kamienica opustoszała. Żydzi wydostawali się z getta po żywność, boh. widział przed domem zwłoki zabijanych ludzi.
[00:09:54] Ojciec, Józef Bedryło, od 1927 r. pracował jako tramwajarz. We Lwowie szanowano kolejarzy i tramwajarzy. Ojciec zarabiał tyle, że po kilkunastu latach stać go było na kupno domu, realizację planów przerwała wojna. Matka, Kazimiera Bedryło, chciała by boh. skończył szkołę kadetów i został oficerem.
[00:12:32] Sytuacja w czasie okupacji. W sąsiedniej kamienicy obok była cukiernia, której właściciel był Polakiem niemieckiego pochodzenia. Jedna z jego córek spotykała się z oficerem Armii Krajowej, boh. widywał go w mundurze gestapowca, ale nie zdradził się z tym, że go zna.
[00:14:40] Brat ojca i ojciec walczyli w 1918 r. w obronie Lwowa, ojciec nie miał wtedy 18 lat, a jego brat był podoficerem. Boh. miał rozeznanie w sprawach ruchu oporu, czasem przenosił meldunki.
[00:16:51] Boh. chodził do szkoły, ale była to parodia. Budynki szkolne były zajęte przez wojsko i lekcje odbywały się w mieszkaniach. Rodzice zaangażowali nauczyciela, który za jedzenie uczył trójkę dzieci, w tym boh. Nauczyciel uczył m.in. zakazanej geografii.
[00:18:16] W kamienicy były puste lokale. Pewnego dnia przyszło dziesięciu żandarmów, którzy chcieli tam zamieszkać. Byli to Niemcy i Chorwaci. Wtedy już wyczuwano, że wojna może mieć inne zakończenie i żandarmi byli grzeczni, ugodowi. Żandarmi zabierali ludziom na rynku żywność i sami gotowali. Potem zabrano ich do tłumienia powstania w Warszawie. W czasie okupacji były dobre kontakty z Węgrami i Włochami, którzy pomagali Polakom – handel. Znajomy Węgier był oficerem informacji, był wrogo nastawiony do Niemców i filmował egzekucje Polaków we Lwowie.
[00:22:00] Po sąsiedzku było więzienie przy ul. Łąckiego. NKWD uciekając ze Lwowa wymordowało wielu więźniów. Po wejściu Niemców mieszkańcy szukali tam zwłok bliskich. Boh. zakazano zbliżania się do więzienia, ale poszedł tam i widział stosy trupów.
[00:23:30] Pod koniec okupacji Niemcy zamierzali zaminować miasto. Do studzienek kanalizacyjnych wkładano bomby albo pociski artyleryjskie, które połączono kablem. Do wybuchu nie dopuściła Armia Krajowa. Przed domem była studzienka i widziano dwóch Niemców, którzy wkładali tam granaty.
[00:25:00] Po wejściu Rosjan mieszkańcy byli przekonani, że Lwów będzie polski. W 1918 r. ojciec i stryj walczyli z Ukraińcami o miasto, które w 1944 r. oddano Ukrainie.
[00:26:30] W 1939 r. Rosjanie zajęli Lwów. Zorganizowano wiec przed Teatrem Wielkim i spędzono tam mieszkańców, na trybunie stał pijany Chruszczow.
[00:28:00] Żołnierze rosyjscy, którzy weszli do miasta w 1944 r. różnili się od tych z 1939 – pijaństwo wśród czerwonoarmistów. Dzieciaki obserwowały żołnierzy, którzy z niczym się nie liczyli – kwestie moralne.
[00:30:10] W 1945 r., po zakończeniu wojny, trzeba było dokonać wyboru – zostać w mieście jako obywatel ukraiński albo jechać do Polski. Rodzice zapisali się na wyjazd i wyznaczono im termin w listopadzie. Gdy zadeklarowano chęć wyjazdu, przyszedł oficer sowiecki, którego żona i dzieci czekały na dworcu, i wygonił rodzinę z mieszkania. Pozwolił na zabranie tylko dwóch skrzynek z rzeczami osobistymi. Rodzice musieli zostawić dorobek swojego życia. Był listopad, skrzynki zawieziono na dworzec i tam przez dwa tygodnie koczowano w błocie i śniegu przy ognisku w oczekiwaniu na pociąg. Nie można było pójść do domu, ponieważ nie było wiadomo, kiedy pociąg przyjedzie. Kradziono deski do ogniska, bano się pójść po jedzenie. [+]
[00:34:40] W połowie listopada pociąg nr 45 jechał przez trzy tygodnie do Wrocławia. Pociąg był potrzebny i ludziom kazano wysiąść w Bytomiu, był grudzień 1945. Ojciec jako motorniczy tramwaju był potrzebny i rodzina od razu dostała umeblowane mieszkanie poniemieckie w Chorzowie. Spędzono tam święta Bożego Narodzenia. W czasie podróży do Polski pociąg zatrzymywał się na wolnych torach i stał kilka dni. Wagony i lokomotywa były rosyjskie. Od pociągu nie można było odejść, ponieważ maszynista, Rosjanin, nie mówił ludziom kiedy ruszy. Jedzenie, które zabrano, nie wystarczyło na trzy tygodnie. Na innych torach stały wagony z bydłem, którego nie karmiono. Maszynista był często pijany i pociąg prowadził jego pomocnik. Czasem zatrzymywał się w polu, by ludzie mogli się załatwić, a potem ruszał nie dając sygnału. [+]
[00:39:15] W Bytomiu nie było mieszkań dla tramwajarzy. Matka była rzutką osobą, poszła do Urzędu Miejskiego w Chorzowie, tam nie mogła niczego załatwić, więc poszła do UB i dostała mieszkanie, w którym potem mieszkano ponad 20 lat. Otrzymano mieszkanie po Niemcach, których początkowo wysiedlono na inną ulicę i tam mieli czekać na wyjazd do Niemiec. Polaków ze Lwowa wywożono w bydlęcych wagonach. Niemcy pod opieką Czerwonego Krzyża mieli opiekę lekarską, kucharza, ich wagony miały inny standard.
[00:42:30] Boh. mieszkał w Chorzowie, a zapisano go do szkoły ogólnokształcącej w Bytomiu. Nie miał ubrań, matka zdobyła mundur angielski, zafarbowano go na kolor granatowy i boh. w nim chodził. Miał do tego niemieckie saperki. Jadąc do szkoły tramwajem został wzięty za partyzanta i zatrzymany przez UB.
[00:44:20] Potem boh. zmienił szkołę na liceum w Chorzowie. Większość uczniów stanowili Ślązacy, którzy kończyli niemieckie podstawówki, gdzie uczono chemii, fizyki. We Lwowie lekcje trwały trzy-cztery godziny dziennie, a potem uczniowie zbierali złom. Boh. był niedouczony – trudności w szkole. Jedna książka przypadała na czterech uczniów.
[00:46:40] Z liceum zrobiono laicką szkołę Towarzystwa Przyjaciół Dzieci i boh. odszedł stamtąd do liceum mechanicznego w Zabrzu. Po maturze chciał zdawać na Politechnikę Śląską. Na siłę chciano go zrobić oficerem albo ubekiem. W czasie matury kazano mu się zgłosić na UB w Chorzowie. Zaproponowano mu pracę w kopalni w ubeckim referacie ochrony. Boh. nie zgodził się mówiąc, że chce studiować. W grudniu rano przyszedł po niego milicjant i zabrał go do Krakowa do koszar 16 pułku piechoty. Obecnie stacjonują tam komandosi. Boh. przez rok był w szkole podoficerskiej.
[00:50:47] Po ukończeniu szkoły został kapralem. Zaproszono go na rozmowę z trzema oficerami i zaproponowano wyjazd do Warszawy do rocznej szkoły oficerskiej, a potem wyjazd do Moskwy. Boh. odmówił mówiąc, że chce studiować. Kazano mu się zgłosić do Informacji Wojskowej. Boh. jako kapral dowodził grupą ubezpieczenia budynku, w którym mieściła się Informacja. Żołnierze kwaterowali na parterze, a w piwnicach były cele, przed drzwiami do piwnicy stał żołnierz, nie było tam wstępu. Aresztantów przywożono wieczorami. Po trzech miesiącach służby powiedział, że jest ze Lwowa i za to wyrzucono go z Informacji i skierowano do 14 pułku do Tarnowa. Tam służył jako kapral.
[00:54:30] Wiosną skierowano go do Zambrowa, gdzie były stare koszary i fabryka włókiennicza. Jako podoficer został zastępcą dowódcy plutonu. W jednostce służyli poborowi z Warszawy i okolic, których szkolono na pisarczyków w biurach wojskowych. W jednostce było dobre jedzenie i warunki bytowe. Z trzech budynków koszarowych jeden zamieniono na hotel robotniczy dla kobiet pracujących w zakładach włókienniczych. Oddzielono go płotem, ale okna hotelu wychodziły na plac jednostki. W łaźni były przezroczyste szyby. Dziewczyny raz w tygodniu kąpały się, wtedy wartownik pilnował, by ich nie podglądać. Potem szyby zamalowano.
[00:58:40] Boh. jednej z dziewczyn dał swój adres domowy. Zakończył służbę i wrócił do domu. W Wigilię dziewczyna przyjechała z walizkami – szok rodziców i dziewczyny boh. – niezręczna sytuacja przy stole.
[01:01:30] Boh. przerwał studia i musiał iść do pracy. W czerwcu dwóch kolegów z Chorzowa jechało nad morze i boh. pojechał z nimi do Międzyzdrojów. W kawiarni „Piekiełko” poznał dziewczynę z Bytomia, Łucję, i zakochał się. W listopadzie 1955 wziął ślub. W małżeństwie przeżył 64 lata, do śmierci żony. Żona pochodziła z Krosna, ale mieszkała w Bytomiu i pracowała jako księgowa.
[01:05:25] Boh. pracował przez siedem lat w kopalni „Chorzów” jako kierownik grupy remontowo-budowlanej na powierzchni. Studiował budownictwo, ale przerwał studia. Przeniósł się do Katowickiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego i pracował jako inspektor szkód górniczych. Miał biuro w kopalni „Prezydent”. Zajmował się ekspertyzami budynków, remontami. Po siedmiu latach podjął pracę w Energomontażu Katowice jako technolog.
[01:09:23] Boh. wyjechał do pracy do Magdeburga w NRD. W Görlitz uległ wypadkowi na kolei, uderzył się w głowę – skutki. Leczono go na Śląsku – problemy z diagnozą. Boh. wyjechał na własne życzenie do Magdeburga, by tam podjąć leczenie. Lekarze z Akademii Medycznej zajęli się nim, operacja krwiaka trwała trzy godziny. Potem boh. leżał w szpitalu i wrócił do pracy. Wspomnienie rozmowy z lekarzem w Bytomiu. Zakład pracy uznał, że boh. nie jest w pełni sprawny i odesłano go do domu. Po operacji miał ataki padaczkowe. Inne dolegliwości. Po powrocie z Niemiec uznano go za inwalidę II stopnia. Byli świadkowie jego upadku w wagonie kolejowym.
[01:17:38] Boh. był inwalidą, ale chciał coś robić. Należał do partii, zapisał się po ślubie, by dostać mieszkanie. Ktoś poradził, by poszedł do Komitetu PZPR i tam mu znajdą pracę – otrzymanie posady starszego inspektora BHP w ZUS. W budynku ZUS pracowało 650 kobiet i niewielu mężczyzn. Boh. pracował tam 17 lat i odszedł na emeryturę. Atmosfera w pracy.
[01:23:00] Boh. nie mógł wytrzymać w domu. Zainteresował się pracą na energiach i poszedł na kurs reiki. Przeszedł wszystkie stopnie i został mistrzem reiki. Dyrektorka Domu Kultury udostępniła mu pomieszczenie na biuro. W Warszawie powstało stowarzyszenie [reiki], boh. założył podobną organizację w Chorzowie – pomoc jednego z sędziów. Działalność stowarzyszenia, na spotkania przyjeżdżało 80 osób z całego Śląska. Robiono zabiegi reiki.
[01:29:35] Stowarzyszeniem zainteresował się kościół uznając, że to coś egzotycznego, podobnego do jogi. Na zabieg przyszedł mężczyzna, który potem powiedział, że przysłano go z pobliskiego kościoła. Boh. wytłumaczył mu, na czym polega praca na energii. Na spotkania przyjeżdżały osoby z całego Śląska, potem grupa zmniejszyła się. Po półtora roku boh. zrezygnował z działalności, jako emeryt zajmował się wnukami, kotem.
[01:32:36] [Boh. mówi gwarą lwowską, bałakiem]. Jest coraz mniej prawdziwych lwowiaków. Boh. pojechał do Lwowa raz, w 1995 r. Na ulicy spotkał maszerującą sotnię UPA, starszych mężczyzn w mundurach. W czasie okupacji boh. z matką jeździli na wieś po żywność – wymiana towarowa. Pewnego dnia na pociąg napadli upowcy, rozdzielono Polaków, Niemców i Ukraińców. Polakom zabrano wszystko, ale ich nie bito. Matka znała ukraiński i skierowano ją do grupy ukraińskiej. Wygląd upowców. [+]
[01:36:52] W czasie okupacji niemieckiej boh. chciał wskoczyć do tramwaju. Na stopniach stali ludzie, omsknęła mu się noga i wpadł pod tramwaj, ktoś go stamtąd wyciągnął i nic mu się nie stało. Po latach boh. przechodził na światłach przez ulicę, pijany kierowca prawie go przejechał – poczucie opieki [boskiej]. Jako trzylatek boh. włożył drut do kontaktu – skutki.
[01:39:18] Ojciec był lwowskim wesołkiem, lubił kawały. W tramwajach lwowskich nie było drzwi, tylko otwór wejściowy. Zimą na platformę wwiewało śnieg i ojciec jeździł w grubym kożuchu. Latem opowiadał kawały pasażerom i był znany w mieście. Boh. był małym chłopakiem, a już umiał prowadzić tramwaj. W czasie okupacji część wagonu była tylko dla Niemców. Matka kazała się boh. myć i odpowiednio ubierać, by nie odstawał wyglądem od „hajocików”, chłopców z Hitlerjugend. Wieczorami ojciec pozwalał mu prowadzić tramwaj.
[01:41:50] W czerwcu 1941 r. boh. stał z ojcem w bramie. Był z nimi młody Ukrainiec, który czekał na Niemców. Rosjanie już uciekli, słychać było strzały. Ojciec uznał, że nie jest bezpiecznie i wszedł z synem do klatki schodowej. Pocisk uderzył w bramę i chłopak zginął. Jego szczątki znalazły się na ścianie i matka je zbierała. But ze stopą w środku znaleziono na podwórzu. Szczątki zebrano do skrzynki i pochowano w parku jako NN, ponieważ nie miał dokumentów [+]. Potem boh. wychodził cało z różnych niebezpiecznych sytuacji.
[01:45:32] Boh. ma satysfakcję, ponieważ mógł zostać bandytą ubeckim, albo bandytą z Informacji Wojskowej, ale ma czyste sumienie. Informacja to była policja wojskowa, boh. był w służbie patrolowej budynku. Wyrzucono go po trzech miesiącach. W korytarzu wisiał portret Dzierżyńskiego, szefem był rosyjski pułkownik, który nie mówił po polsku. Boh. jeździł także z pocztą do Warszawy, wracał do Krakowa przez Katowice i przy okazji odwiedzał rodziców. Pewnego dnia coś powiedział, dostał trzy dni aresztu i trafił do celi. Na końcu korytarza była katownia, w środku stała woda i tam wrzucano więźniów. Wartownicy chodzili wokół budynku. Aresztantów przywożono nocami. Oficerowie mieli poobrywane pagony, byli pobici. W świetlicy było radio, w czasie dyżuru w nocy boh. chodził tam i słuchał Wolnej Europy oraz Głosu Ameryki. Gdy wychodził, zmieniał ustawienia. Jeden z żołnierzy także słuchał zachodnich stacji, spłoszony tylko wyłączył radio i sprawa się wydała. [+]
[01:54:15] Boh. wyrzucono z Informacji do 14 pułku w Tarnowie. Podoficerowie zawodowi brali udział w wojnie i walczyli pod Kołobrzegiem. Używano broni z czasów wojny. Żołnierze głodowali, mieli dziadowskie mundury. Korytarze w koszarach były wyłożone klepką bukową, żołnierze szlifowali ją butelkami uzyskując efekt świecenia. Dopiero w Zambrowie służba wojskowa była przyjemna.
[01:57:36] Boh. umówił się z dziewczyną, ale tego dnia nie wypuszczano żołnierzy z koszar. W bramie stał dowódca pułku i zatrzymywał wychodzących. Niektórzy skakali przez płot. Boh. miał czystą przepustkę, przybił tam pieczątkę i wypisał dla siebie. Dowódca zauważył, że pieczątka jest przybita odwrotnie i dał mu trzy dni aresztu. Jako podoficer siedział na innych warunkach – wyżywienie. Proponowano boh. pozostanie w wojsku, ale chciał wrócić do domu i studiować. Zaliczył cztery semestry i rzucił studia.
[02:00:50] W Informacji boh. służył w ochronie sztabu, wartę wokół budynku pełniło po dwóch żołnierzy. Wejścia do piwnicy pilnował żołnierz z pepeszą, ale nie był z ochrony sztabu. W szkole podoficerskiej był niesympatyczny oficer, zupak, który dręczył żołnierzy. Po skończeniu szkoły boh. go spotkał i powiedział, że jest z Informacji i pamięta jego zachowanie w szkole – reakcja oficera.
[02:04:16] Słuchacze szkoły podoficerskiej pojechali na poligon, obok stacjonowali żołnierze z innej jednostki. Nocą podkradano się do ich namiotów i wymieniano stare buty na lepsze. Żołnierzy pojechali do Katowic na defiladę z okazji 22 Lipca z udziałem Rokossowskiego. Zakwaterowano ich w namiotach na lotnisku. Niesympatyczny sierżant chodził nocami do latryny, przerżnięto belkę nad dołem i sierżant wpadł w fekalia. Jeden z kolegów dostawał paczki od rodziny, ale z nikim się nie dzielił jedzeniem.
[02:08:58] Wspomnienie lwowskich ulicznych latarni gazowych – ich obsługa. Jeżdżono głównie dorożkami, chłopcy czepiali się z tyłu i tak jeździli. Boh. był ministrantem, msze odprawiano po łacinie. Pomagał organiście w grze na organach. Ojciec był tramwajarzem, matka też pracowała i boh. dużo czasu spędzał na ulicy. W czasie okupacji na Wysokim Zamku stacjonowali Niemcy i ich artyleria przeciwlotnicza. Boh. chciał zaszkodzić Niemcom, wokół podwórka kamienicy były balkony. Siedząc na balkonie na trzecim piętrze strzelał nakrętkami z procy do samochodów przejeżdżających ulicą Słowackiego – dziecięca dywersja.
[02:15:54] Ojciec współpracował z AK. Miał nocną przepustkę, ponieważ pracował w czasie godziny policyjnej. Pewnego dnia boh. przypadkowo potrącił gestapowca na ulicy i za to został uderzony w twarz. Ludzie uciekali przed gestapowcami – ich przerażające mundury.
[02:18:17] Po nocnym bombardowaniu miasta boh. wyszedł na podwórko i koło nogi spadł gorący odłamek. W 1939 r. zakręcono wodę w wodociągach. Matka wysłała boh. z wiaderkiem po wodę do studni głębinowej. Idąc po bruku zauważył błyskawice koło nogi. Do ludzi strzelano z karabinu maszynowego z nisko lecącego samolotu. Jedna z kobiet została zabita.
[02:21:28] Stan zdrowia boh. – choroby.
[02:22:12] Ojca nazywano „Jóźku”. Był wesołym człowiekiem. Przed wojną w kamienicy mieszkali Żydzi, Ukraińcy i Polacy, dzieciaki bawiły się razem. Na III piętrze mieszkał inżynier Świrski, Ukrainiec należący do OUN. W czasie okupacji niemieckiej przyjeżdżali do niego m.in. Taras Czuprynka i naczelnik policji ukraińskiej.
[02:24:24] W 1940 r. w kamienicy na IV piętrze mieszkał major Poddubny, Żyd z pochodzenia, zastępca naczelnika NKWD we Lwowie. Z pracy wracał pijany i strzelał do butelek ustawionych na piecu. Okna majora wychodziły na wewnętrzny balkon i chłopcy go stamtąd podglądali. Budynek miał dwie klatki schodowe, jedną elegancką a drugą kuchenną. O 3 nad ranem NKWD przychodziło, by aresztować ludzi. Rosjanie nie wiedzieli o drugiej klatce schodowej i tamtędy uciekano na inne podwórko.
[02:28:10] W kamienicy była restauracja pana Stahla, Żyda. Ojciec z kolegą raz w miesiącu wykręcali bezpieczniki w restauracji. Pan Stahl przychodził z prośbą o pomoc i ojciec usuwał awarię za poczęstunek. Restaurator na pewno wiedział, co stoi za awariami.
[02:29:40] Boh. miał dobre dzieciństwo, był jedynakiem i rodzice o niego dbali. Ojciec pracując jako tramwajarz mógł się starać o działkę budowlaną, planowana budowa domu. Szacunek dla tramwajarzy i kolejarzy. Matka chciała, by boh. poszedł do Szkoły Kadetów i został oficerem, była to płatna szkoła, do której brano czternastoletnich chłopców.
[02:32:00] Boh. mieszkał w kamienicy przy ul. Sykstuskiej 37, obecnie Doroszenki 37. Budynek znajdował się naprzeciwko poczty w centrum miasta. Ulica była wąska, środkiem jeździł tramwaj, który po wojnie zlikwidowano. Na rogu była apteka. W czasie okupacji sowieckiej była sroga zima i duże opady śniegu. W nocy budzono lokatorów i kazano odśnieżać chodniki. Kamienicę zbudowano w 1904 r. Stan budynków w mieście obecnie – odnawianie fasad, ale nie podwórek.
[02:34:58] W 1944 r. w budynku były puste pomieszczenia. Zamieszkali tam żandarmi niemieccy, którzy spali na podłodze. Gdy chodzili na patrole, jeden zostawał i pilnował ich rzeczy. Byli wśród nich Austriacy, Chorwaci. Żandarmi zabierali żywność ludziom na targowisku. Prosili matkę o przygotowywanie posiłków, np. jajecznicy z 20 jaj. Rodzina też na tym korzystała. Żandarmi nie byli butni. Zabrano ich do tłumienia powstania w Warszawie. Na podwórku leżały śmieci, w których buszowały szczury. Jeden z żandarmów dał boh. pistolet i pozwalał mu strzelać do szczurów. Jedzenie było na kartki. Matka karmiła rodzinę kapustą z fasolą. Po latach boh. zrozumiał, że to było zdrowe. Matka była zaradną osobą – dania na Wigilię.
[02:41:14] Koło budynku poczty leżały zwłoki Żyda, Niemcy przywieźli Żydów, by je sprzątnęli. Po ucieczce NKWD boh. był więzieniu przy ul. Łąckiego i widział zwłoki zamordowanych więźniów, w tym ciała w studni – przeżyty szok.
[02:43:26] Stresujące były bombardowania miasta przez sowietów. Niemcy uprzedzali mieszkańców, że nadlatują samoloty i wtedy schodzono do piwnic. Jedna z bomb spadła na pobliski budynek przelatując od dachu do piwnicy. Gdy bomba spadła, poruszyły się fundamenty domu, w którym był boh. Wiatr spowodował, że pootwierały się lufty w kominach, zgasły świece. Gdy potem zapalono światło zaczęto się śmiać, ponieważ ludzie byli zabrudzeni sadzą. [+]
[02:45:24] Pewnego dnia przyjechał krewny ze wsi, który w czasie nalotu nie chciał zejść do piwnicy i został w domu. Gdy niedaleko wybuchła bomba przestraszył się, ale stracił orientację i zamiast do drzwi wszedł do szafy, która go przycisnęła. Krewny tak krzyczał, że słychać go było w piwnicy.
[02:46:33] Porównanie ze współczesną epoką rakiet, które mogą uderzyć w dany cel. W pocztę nie trafiono, ale bomby spadały w okolicy. Zachowanie ludzi w czasie bombardowań. Niemcy bombardowali w dzień, a Rosjanie nocami [+]. Boh. miał zdjęcie, na którym siedział na niewypale tonowej bomby.
[02:49:13] W czasie I okupacji sowieckiej kolega ojca siedział w restauracji i zza paska wyleciał mu rewolwer. W lokalu był enkawudzista, znajomy ojca został skazany na 3 lata więzienia i wysłano go na Syberię. Uciekł stamtąd, ale został złapany, potem wstąpił do Armii Andersa i przeszedł cały szlak bojowy. Wuj został aresztowany i siedział przy ul Łąckiego. Miał zostać wywieziony, ale zwolniono go. Po wojnie mieszkał we Wrocławiu.
[02:51:33] W 1945 r. rodzina miała jechać do Wrocławia, ale tak się nie stało. Ci, którzy tam dojechali, dostali mieszkania razem z Niemcami. Polacy bali agresji ze strony Niemców. Boh. był we Wrocławiu z matką w 1946 r., wtedy jeszcze działał Werwolf. Wuj mieszkał na Sępolnie, we Lwowie miał domek, a we Wrocławiu dostał ładne mieszkanie. Wspomnienie wyrzucenia z mieszkania we Lwowie przez Rosjanina. W czasie podróży do Polski nie wiedziano, kiedy pociąg dalej pojedzie i bano się od niego odchodzić – zachowanie maszynisty. Podróż zorganizował Państwowy Urząd Repatriacyjny.
[02:55:00] W Chorzowie Ślązacy nazywali repatriantów Rusami. W kamienicy mieszkała już rodzina z Warszawy i pani z Przemyśla. Matka potrafiła rozmawiać z ludźmi. Właściciel kamienicy, Kaczmarek, miał syna, który był esesmanem i siedział w obozie na Pomorzu. Pani Kaczmarkowa, matka esesmana, bała się pojechać do syna z paczką. Zrobiła to matka boh., która pojechała aż pod Szczecin – poprawa relacji z sąsiadami.
[02:58:03] Rodzina nie dostała mieszkania w Chorzowie i matka poszła do Urzędu Miasta, ale tam niczego nie załatwiła. Poszła do Urzędu Bezpieczeństwa i dostała mieszkanie po Niemcach, których wysiedlono do innej części miasta. W przydzielonym mieszkaniu były meble i pościel. Matka zaprosiła Niemkę, by zabrała swoje rzeczy, poza meblami, które były spisane. Dzięki postawie matki rodzina została zaakceptowana. Esesman Kaczmarek został potem zwolniony z obozu i wyjechał do Niemiec.
[03:01:22] Życie między Ślązakami, którzy mieli inną kulturę. Córka boh. wyszła za Ślązaka, górnika. Po wojnie nie ufano Ślązakom – przymusowe wcielanie do Wehrmachtu. Animozje między Ślązakami a Zagłębiem.
[03:05:00] Boh. jest zadowolony z życia na Śląsku. We Lwowie był raz i zobaczył „morderców” [banderowców]. W jego kamienicy mieszkał inżynier Świrski i zbierała się tam śmietanka upowców. Syn inżyniera Zorian Świrski był z innej kasty i nie zadawał się z dzieciakami. Przed wojną do mieszkania Świrskich co jakiś czas przychodziła policja, robiono rewizje nocami. Boh. nie wie, co się z tą rodziną działo po wojnie.
[03:07:10] W 1939 r. w pierwszym bombardowaniu Lwowa zginęła ciotka. W dom wuja mieszkającego na obrzeżach miasta uderzył granat artyleryjski, wuj zginął, dom został zniszczony. Przyspieszone dorastanie w czasie wojny.
[03:09:50] Wspomnienie ukrywania się w piwnicy podczas bombardowań – obawy, że po zburzeniu budynku nie będzie można wyjść spod gruzów. Rosjanie chcieli trafić w Pocztę Główną, ale to się nie udawało – zniszczenia cerkwi koło gmachu poczty. Przejawy wojennej traumy. [+]
more...
less