Maria Niemczuk z d. Maciejewska (ur. 1936, Wołkowysk) wychowała się w miejscowości Duniłowicze. Jej ojciec Zygmunt Maciejewski, emerytowany policjant, w lutym 1941 został aresztowany przez Sowietów. W czerwcu 1941 rodzina (z wyjątkiem najstarszego brata Stanisława) została deportowana do Starego Togułu w Ałtajskim Kraju, gdzie pracowała w kołchozie. Dwaj bracia (Kazimierz i Aleksander) dostali się do 1 Dywizji Kościuszkowskiej, brali udział w bitwie pod Lenino, Aleksander zginął w marcu 1945 w okolicach Kamienia Pomorskiego. W maju 1946 rodzina przyjechała transportem repatriacyjnym do Polski. Osiedlili się w podwrocławskich Złotnikach, a następnie w Łupicach k. Zielonej Góry, gdzie brat Kazimierz dostał poniemieckie gospodarstwo. Pani Maria ukończyła szkołę podstawową w Gierałtowie oraz liceum pedagogiczne w Lubomierzu. W 1955 roku rozpoczęła pracę nauczycielki we wsi Łąka pod Bolesławcem. W 1959 roku wyszła za mąż za Jana Niemczuka, także nauczyciela (zmarł w 1982). Zamieszkali w Trzebieniu, gdzie pracowali w tamtejszej szkole. W 1988 roku pani Maria przeszła na emeryturę. Mieszka w Łące w budynku po dawnej szkole, w której zaczynała pracę jako młoda nauczycielka. Ma dwie córki: Jolantę i Alicję. Jolanta jest nauczycielką, a Alicja położną. Po latach rodzina poznała losy ojca i brata. Ojciec pani Marii, Zygmunt Maciejewski, został po aresztowaniu w lutym 1941 skazany na 8 lat. Podczas ewakuacji więźniów po ataku Niemiec na ZSRR udało mu się uciec i wrócić do Duniłowicz. Okres okupacji niemieckiej przetrwał, ukrywając się w domu pod opieką swojej teściowej. Po wkroczeniu Armii Czerwonej w 1944 roku został ponownie aresztowany przez NKWD, skazany na 20 lat i ślad po nim zaginął. Najstarszy brat, Stanisław Maciejewski, za działalność w AK zginął w 1943 roku rozstrzelany przez oddział sowieckiej partyzantki nad jeziorem Narocz. Oba miejsca pochówku pozostają nieznane. Pani Maria jako emeryt udziela się społecznie w Związku Sybiraków. Od 2004 roku pełni funkcję prezesa Koła Związku Sybiraków w Bolesławcu. Za swoją działalność otrzymała Krzyż Zesłańców Sybiru, Złotą Odznakę „Zasłużony dla Związku Sybiraków“, Medal „Pro Patria“. Za wybitne zasługi na rzecz rozwoju miasta otrzymała tytuł „Zasłużony dla Miasta Bolesławiec“.
more...
less
[00:00:10] Autoprezentacja boh. urodzonej w 1936 r. w Wołkowysku.
[00:00:24] Przedstawienie rodziców: Antoniny i Zygmunta. Matka mieszkała w Duniłowiczach, a ojciec w Wołkowysku. W czasie I wojny ojca wcielono do wojska, gdy stacjonował w Duniłowiczach poznał matkę. W niepodległej Polsce ojciec, z wykształcenia technik budowlany, wstąpił do policji i pracował na posterunku w Duniłowiczach. 17 września Rosjanie wkroczyli do miasteczka i nastąpiły aresztowania. Jednym z aresztowanych był ojciec. Starsze rodzeństwo chodziło do szkoły, w której wprowadzono język rosyjski – stosunek nauczycieli do polskich dzieci.
[00:03:05] W Duniłowiczach mówiono o wywózkach na Syberię, ale rodzina się tego nie spodziewała. 21 czerwca 1941 do domu przyszli żołnierze w czubatych czapkach i dali rodzinie pół godziny na spakowanie się. Zabrano matkę z dziećmi zostawiając dziadków. Rodzina została przewieziona na stację kolejową w Woropajewie, gdzie ludzi ładowano do wagonów. W jadącym pociągu było bardzo gorąco, po dwóch stronach wagonu były prycze i rodzina zajmowała dwie. Na postojach dawano do wagonu wiadro wody albo zupę wodziankę.
[00:05:50] Pociąg dojechał do Barnaułu, stamtąd rzeką Ob dopłynięto do Bijska. Dalszą drogę do Starego Togułu odbyto samochodem W kołchozie przebywano przez pięć lat. Dwaj starsi bracia Kazik i Olek pracowali tam, a matka wymieniała ubrania na jedzenie. W czasie drogi na zesłanie dzieci rozmawiały o jedzeniu, mleku i kiełbasie, najmłodszy brat chciał słodką bułkę, ale nie zjadł jej przez pięć lat. Gdy braci wcielono do wojska w 1943 r., sytuacja rodziny pogorszyła się. Matka chorowała, brat Ziutek latem łowił ryby, a zimą polował na zające.
[00:09:40] Warunki na zesłaniu – brak odpowiedniej odzieży. Matka szyła i za to dostawała żywność, czasem udało się jej uszyć coś dla dzieci ze ścinków. Łapcie na zimę uszyła z kołdry. Pomoc ze strony sąsiadów, Rosjan – w okolicy mieszkali także potomkowie zesłańców z polskich powstań.
[00:11:06] Po zakończeniu wojny oczekiwano na wyjazd do Polski. Pod koniec grudnia 1945 matka, która nie przyjęła rosyjskiego obywatelstwa, dowiedziała się o możliwości wyjazdu do kraju – załatwianie formalności w Togule. W marcu 1946 kołchoz dał sanie, którymi pojechano na stację, gdzie załadowano się do pociągu towarowego. W drodze na zesłanie jechano w zamkniętych wagonach. Przy granicy repatrianci przesiedli się do polskiego pociągu i dojechali do Wrocławia.
[00:14:15] We Wrocławiu zamieszkano w domu w Złotnikach i czekano na powrót brata Kazimierza z wojny, drugi brat poległ. Rodzina z Duniłowicz osiedliła się w Wielkopolsce i brat zaproponował przeniesienie się tam – przeprowadzka do Kopanicy. Potem brat jako były żołnierz otrzymał gospodarstwo w Łupicach i tam zamieszkano. Siostra skończyła kurs we Wrocławiu i została nauczycielką w Czernej, zabrała boh., która ukończyła szkołę podstawową. Brat odszedł z wojska mając 22 lata, pracując w gospodarstwie utrzymywał rodzinę.
[00:17:17] Po skończeniu szkoły podstawowej w Gierałtowie boh. uczyła się w Liceum Pedagogicznym w Lubomierzu. W 1955 r. podjęła pracę w szkole w Łące. W 1960 wyszła za mąż za nauczyciela Jana Niemczuka, rodzina przeprowadziła się do Trzebienia. Tam mąż był dyrektorem szkoły do śmierci w 1982 r. Boh. objęła jego stanowisko. W międzyczasie ukończyła Studium Nauczycielskie i studia w zakresie nauczania początkowego. Po odejściu na emeryturę, gdy zlikwidowano szkołę w Łące, kupiła mieszkanie w dawnym budynku szkolnym.
[00:19:14] Siostra Halina Budziszewska także przez wiele lat była nauczycielką. Brat Kazik ze względu na opiekę nad rodziną nie ożenił się z dziewczyną poznaną w czasie wojny. Po latach ożenił się z inną kobietą i nie miał dzieci. Brat był kierowcą PKS, a jego żona pracowała w sklepie, po jej śmierci rodzina mu pomagała. Stan zdrowia brata rannego pod Lenino. Brat Ziutek mieszkał w Żarach i wziął do siebie najmłodszego Janka. Droga zawodowa brata Ziutka. Janek pracował w kopalni jako zaopatrzeniowiec.
[00:23:35] W Duniłowiczach rodzina mieszkała w domu razem z dziadkami Jacyno, ciotką Józią, ciotką Jadzią Marcinkiewicz i jej mężem Michałem. W domu mieszkał także Antoni Jacyno z dziećmi. Ojca aresztowano w 1940 r. i po jakimś czasie wypuszczono, w lutym 1941 zrobiono rewizję i aresztowano go po raz drugi. 21 czerwca rodzinę deportowano na Syberię. Po wkroczeniu sowietów w 1939 r. ojciec się nie ukrywał, jako policjant był na emeryturze i pracował na budowie. Na wzgórzu był cmentarz żołnierzy z wojny polsko-bolszewickiej i stał tam pomnik z orłem. Rosjanie zniszczyli postument i przywozili elementy na budowę, co widział brat Ziutek. Wcześniej Kazik, należący do Strzelca, razem z kolegami z organizacji odkręcił orła, którego zabezpieczono i zakopano w ogrodzie. W latach 90. boh. z siostrą Haliną i bratem Ziutkiem była w Duniłowiczach, w miejscu ogrodu były zarośla i orła nie znaleziono.
[00:29:25] Po aresztowaniu ojca w lutym 1941 ciotka zaniosła paczkę do więzienia w Berezweczu, ale już jej nie przyjęto mówiąc, że go tam nie ma. Poszukiwania ojca przez wiele lat nie przynosiły rezultatów, dopiero Ziutek otrzymał odpowiedź z Mińska, że ojca skazano na osiem lat więzienia. Gdy po ataku Niemiec na ZSRR pędzono więźniów z Berezwecza w stronę Orszy, w czasie nalotu wielu więźniów zostało rannych i tych Rosjanie dobijali. Ranny ojciec stracił przytomność, uznany za martwego przeżył i wrócił do Duniłowicz. Tu w czasie okupacji ukrywał się w domu i opiekowała się nim babcia. Gdy Niemcy uciekli wyszedł na ulicę, ktoś na niego doniósł i został aresztowany przez NKWD. Skazano go na 20 lat i ślad po nim zaginął. Po latach z dokumentów dowiedziano się o warunkach w więzieniu w Berezweczu. W czasie ewakuacji w 1941 r. część więźniów zabito na placu. [+]
[00:34:15] Razem z rodziną deportowano innych znajomych, w tym Malinowską z dwójką dzieci i Siećkową [?] z trójką dzieci. Przebywano na zesłaniu w tym samym miejscu i razem wrócono do Polski. Najmłodszy z trójki rodzeństwa Kostek był chorowity, ale przeżył zesłanie. Wcześniej wywieziono koleżankę siostry wraz z rodziną, koleżanka przysłała list z prośbą o paczkę, ale siostra nie zdążyła jej nadać, bo ją też wywieziono.
[00:35:52] Matka nie spodziewała się deportacji i nie miała żadnych zapasów. Wywózki odbywały się nocami, listy sporządzali miejscowi Żydzi. Matka zabrała serwety, obrusy, pościel, kilka sukienek i potem wymieniała je na żywność. Siostra wzięła rodzinne dokumenty i zdjęcia w kasetce, ale Rosjanie jej to odebrali. Boh. zapamiętała żołnierzy z karabinami stojących w drzwiach i lamentującego dziadka Jacyno. Żołnierze zostawili dziadków i ciotkę, ale zabrali matkę z dziećmi jako rodzinę policjanta. Dziadek zmarł w czasie okupacji, ale babcia z resztą rodziny przyjechała po wojnie do Kopanicy. Będąc na zesłaniu korespondowano z ciotką, która nic nie napisała o ojcu ukrywającym się w domu. Z Żydami żyto wcześniej w przyjaźni. Ziutek dostał lanie od ojca za przedrzeźnianie znajomej Żydówki Sary.
[00:39:50] Rodzinę wywożono, gdy Niemcy zaatakowali Związek Radziecki, transport został ostrzelany, ale nikomu nic się nie stało. Pociąg jechał szybko i zatrzymał się dopiero po długim czasie. Za Uralem zesłańców wypuszczano z wagonów, by mogli załatwić potrzeby naturalne.
[00:41:32] Do miejsca zesłania dojechano w lipcu [1941]. Wcześniej na brzegu Obu, gdy wsiadano na barkę, boh. wpadła z wąskiego trapu do wody i uratował ją brat Olek. W czasie rejsu barką nie dano zesłańcom jeść ani pić. Po przyjeździe do kołchozu przewodniczący dał dzbanek miodu, trochę ogórków i pomidorów. Początkowo mieszkano w ziemiance u kobiety, która także miała dzieci. Boh. miała sześcioro rodzeństwa: najstarszy był brat Kazik, potem Olek, Halina, Ziutek, Tonik i Janek. Rodzinę przeniesiono do pustego drewnianego domu, gdzie zajęto izbę z piecem, na którym spano zimą.
[00:45:33] Gdy zesłańcy przyjechali, powiedziano im, że jedzenie będą dostawać za pracę w kołchozie. Powiedziano też, że Polski już nie ma i zostaną na stałe w ZSRR – nadzieja na powrót do kraju. Po repatriacji nie mówiono o pobycie na Syberii. Boh. miała w liceum koleżanki, które także były na zesłaniu, ale nic o tym nie wiedziała. Kiedyś wspomniała kolegę Jurka Woskresienskiego, z którym wracała z zesłania, a po latach na zjeździe absolwentów liceum w Lubomierzu spotkała koleżankę, która pamiętała anegdotkę o Jurku. Walenty Czapski, kolega z liceum, stracił na Syberii matkę. Do Polski jechał tym samym transportem co boh., ale nie chciał potem z nią rozmawiać o zesłaniu.
[00:48:40] Bracia wstąpili na ochotnika do Armii Berlinga, starszy miał 18, a młodszy 16 lat – reakcja matki. Gdyby nie poszli do polskiego wojska, zostaliby wcieleni do Armii Czerwonej, tam trafił brat koleżanki. Przewodniczący kołchozu był życzliwym człowiekiem i lubił braci boh., czasem dawał im więcej jedzenia, np. mleko dla chorej matki. Gdy bracia odchodzili do wojska i musieli iść pieszo 100 km, dał im prowiant na drogę. Opis terenu – odprowadzanie braci, nastroje po powrocie do kołchozu. Z listów dowiedziano się, że Kazik był ciężko ranny pod Lenino [wzruszenie boh.]. [+]
[00:54:00] Brat pisał, że w czasie bitwy był w kotle i myślał, że zginie. Bracia na froncie często wspominali piętrowy dom w Duniłowiczach i pozostawioną tam rodzinę, śpiewali piosenki, w tym rosyjskie. Młodszy z braci przeczuwał, że coś się stanie. W kilku listach pisał o żołnierskim losie. Starszy brat Kazimierz, który skończył szkołę oficerską w Riazaniu i był porucznikiem, nie pisał tak wzruszających listów. [+]
[00:56:17] Obydwaj bracia, Kazimierz i Olek, trafili do Dywizji Kościuszkowskiej i walczyli pod Lenino, gdzie Kazik został ranny. Olek doszedł spod Lenino do Kamienia Pomorskiego, wcześniej udało mu się odwiedzić rodzinę w Duniłowiczach. 30 marca 1945 Olek zginął w Kamieniu Pomorskim i matka dostała zawiadomienie z wojska. Jednostka stacjonowała nad Zalewem Szczecińskim koło Kamienia Pomorskiego. W Wielkanoc brat poszedł z kilkoma kolegami do pobliskiego majątku po jajka. Gdy stamtąd wychodzili, zastrzelono trzech żołnierzy, w tym brata. Potem okazało się, że w majątku ukrywali się młodzi Niemcy. Zwłoki zastrzelonych żołnierzy pochowano w Kamieniu Pomorskim, boh. była tam z rodziną w 1957 r., Ziutek wiedział, w której mogile pochowano Olka. Do rodziny napisał też Mickuś, kolega brata, który był z nim w majątku i udało mu się uratować. Kolega był Białorusinem i napisał list po rosyjsku [+]. Po wojnie brat spotkał się z nim i rozmawiał o Olku.
[01:01:30] Zawiadomienie o śmierci brata dotarło, gdy matka wracała z pracy – reakcja sąsiadek. Przekazanie „nowineczki” przez panią Noskową – reakcja matki, siła jej charakteru [+]. Sytuacja rodziny po śmierci Olka – poświęcenie Kazika. Kazik w czasie działań wojennych dowiedział się o śmierci Olka. Wygląd zawiadomienia, którego nie trzeba było otwierać, by wiedzieć kogo dotyczy. Po śmierci syna matka dostała trochę pieniędzy. Do kołchozu przychodziły zawiadomienia o śmierci żołnierzy, przyjeżdżali też okaleczeni żołnierze bez rąk i nóg. W kołchozie pracowali starcy, kobiety i dzieci.
[01:08:20] Najmłodsze dzieci: boh., Tonik i Janek, który w czasie wywózki miał dwa lata, siedziały na piecu – wypatrywanie siostry z chlebem, głód na zesłaniu. Wspomnienie dnia, w którym nie było nawet okruszyny chleba. W lecie zbierano poziomki lub przechodzono na drugi brzeg rzeki, gdzie rosły porzeczki, jarzębina, kalina – jej owoce suszono. Boh. marzyła o zjedzeniu chleba albo ziemniaka – marzenie kolegi o najedzeniu się ziemniaków do syta. Mech zawijano w papier, czasem w listy z frontu, i palono jak papierosy. [+]
[01:12:37] Starszy brat Ziutek pracował w kołchozie albo przynosił chleb, na który zapracowała siostra w kołchozie, potem w „cechu trykotażnym”, gdzie robiono swetry, szaliki, czapki, które wysyłano na front, podobnie jak żywność, mąkę, ziemniaki. Siostra pracowała także w fabryce, w której z ziemniaków robiono coś w rodzaju makaronu. Nie mogła pójść do wojska, ponieważ opiekowała się młodszym rodzeństwem.
[01:14:06] Matka w kołchozie pracowała przy krowach. W wolnych chwilach szyła ręcznie, czasem chodziła szyć na maszynie do Ukraińców, zesłańców z lat 30., mieszkających we wsi Stary Toguł. Wielu mieszkańców było potomkami zesłańców. Za szycie matka dostawała żywność.
[01:16:00] Odczucia z lat głodu. Latem chodzono w step i zbierano dziką cebulę, pory. Czasem zimą brat złapał w sidła zająca, groziła za to kara więzienia. Mięsem dzielono się z sąsiadkami, ze skóry matka szyła czapkę albo rękawice. Marzono o powrocie do Polski, bez względu na to jaka ona będzie, nie przypuszczano, że nie będzie można wrócić do swoich domów – wypatrywanie Polski przez okno. Ziutek zrobił haczyk i latem łapał ryby w rzece. [+]
[01:19:25] Wielu zesłańców zmarło. Tak samo umierali z głodu sąsiedzi Rosjanie. Matka, Halina, Kazik i Ziutek chorowali na malarię. Ziutek chorował jeszcze po powrocie do Polski – objawy choroby. Wszystkie leki wysyłano na front i nie było się czym leczyć. Na front wysyłano także produkty rolne. Ziemia w Ałtajskim Kraju była bardzo urodzajna, ale nie miał jej kto uprawiać. Czasem śnieg spadał pod koniec września, gdy na polach były niezebrane ziemniaki. Niektórzy mieli ogródki przy domach i tam uprawiali warzywa, można też było mieć krowę. Boh. miała kurę, która latem sama się żywiła.
[01:22:40] Zmarłych chowano na cmentarzu na wzgórzu, grobów nie pielęgnowano. Przeważały krzyże prawosławne. Boh. była na pogrzebie dziecka, na stypie matka Rosjanka podała ugotowaną kalinę. Trumnę dziecka niosły dziewczynki, w tym boh.
[01:24:45] Czasem dochodziły wieści z frontu, pojawiały się gazety. Rosjanie spotykali się i śpiewali pieśni z frontu. Wiedziano o walkach o Warszawę, ale nie o powstaniu w mieście. Kazimierz był w stolicy po jej wyzwoleniu.
[01:26:28] Pewnego dnia siostra przyszła z kołchozu, przyniosła więcej chleba, dzbanek kisielu i zupy i powiedziała, że wojna się skończyła – ogólna radość. Z wojny wracali ranni i kalecy mężczyźni. Rodzina wiedziała, że Kazik przeżył. W czasie wojny wyzwalał Lublin i brał udział w defiladzie.
[01:29:00] W niedzielę pracowano, po powrocie z kołchozu matka brała książeczkę do nabożeństwa, zabraną z Duniłowicz, i modlono się. Wiara i wspólna modlitwa podtrzymywały na duchu. Matka była silną osobą i przekazała to dzieciom. W książeczce był kalendarz do 1946 r. z zaznaczonymi świętami. Starszy Rosjanin, dziadek Nikita, opowiadał o cerkwi i mordowaniu księży w czasie rewolucji.
[01:32:02] W chwili deportacji siostra miała 12 lat, na zesłaniu pracowała, by był chleb dla rodziny. W kołchozie pracowali także chłopcy, ale boh. nie wie czy siostra miała sympatię. Zesłanki, w tym matka i pani Bispingowa [Biśpingowa?], żona prokuratora z Wołkowyska, rozmawiały o tym, że kobiety muszą się szanować – szacunek budzony przez Polki. Do jednej ze starszych koleżanek zalecał się chłopak, ale jej matce się to nie podobało. Pani Noskowa, młoda wdowa, nie zwracała uwagi na mężczyzn.
[01:36:10] Panią Bispingową matka znała z Wołkowyska, spotykała ją, gdy chodziła do pracy do miasteczka Toguł – rozmowa o chodzeniu w Wołkowysku boso. Matka wzięła na zesłanie futro i w czasie silnych mrozów ona lub siostra chodziły w nim do pracy.
[01:38:26] W rocznice Rewolucji świętowano, ale prace przy zwierzętach w kołchozie musiały być zrobione. Ziutek pracował dorywczo, więc mógł czasem łowić ryby albo polować.
[01:39:36] Na Boże Narodzenie matce udawało się dostać coś dodatkowego do jedzenia, czasem śledzia, buraka na zupę. Nie było choinki ani prezentów, a zamiast opłatkiem dzielono się chlebem. Rodzina była zgodna i nie kłócono się o chleb – odniesienie do kłótni rodzinnych pokazywanych w programach Elżbiety Jaworowicz.
[01:41:21] Gdy rodzinę wywieziono na Syberię, najstarszy brat Stasiek przebywał w szkole w Wilnie. Gdy dowiedział się o deportacji, wrócił do Duniłowicz i wstąpił do Armii Krajowej. Stanisław Maciejewski ps. „Zbieg” brał udział w walkach partyzanckich. Do oddziału przeniknęli szpiedzy, partyzantów otoczono nad jeziorem Narocz, kilkudziesięciu, w tym brata, złapano i rozstrzelano. Nie wiadomo gdzie dokładnie jest mogiła, ale nad jeziorem Narocz postawiono pomnik. Po wojnie wiedziano, że brat nie żyje, ale nie wiedziano, w jakich okolicznościach zginął.
[01:45:12] Trud życia na zesłaniu – wiadomość o śmierci brata. W szkole boh. przezywano Mania Polaczka – traktowanie Polaków. Boh. spotkała też życzliwych Rosjan, gdy zachorował Kostek, syn pani Szyćkowej, przewodniczący kołchozu dał jej mleko i chłopiec wyzdrowiał. Rozważania na temat stosunków polsko-rosyjskich.
[01:48:58] Radością był kisiel przyniesiony przez siostrę i wiadomość o końcu wojny. Przewodniczący kołchozu poszedł na wojnę i zginął. Pani Szyćkowa utrzymywała się z wróżenia – pocieszanie Rosjanek, których mężowie i synowie poszli na front. Matka wierzyła, że ojciec wróci, po wojnie czekała na niego przez wiele lat. Do swojej śmierci w czerwcu 1986 nie dowiedziała się, co się z nim stało – poszukiwanie informacji.
[01:52:40] Załatwianie przez matkę i starsze rodzeństwo dokumentów na wyjazd do Polski. Do kraju jechano niezaryglowanymi wagonami, pociąg częściej się zatrzymywał, ponieważ przepuszczał transporty z rannymi. We Wrocławiu przyjechano na dworzec Świebodzki i matka zaprowadziła dzieci do kościoła – zniszczenia w mieście, sytuacja na dworcu. Przyjezdnych rozwożono z dworca samochodami i rodzina trafiła do podwrocławskich Złotnik, gdzie mieszkano, dopóki brat nie wrócił z wojska.
[01:57:35] Brat Janek jadł w Polsce słodkie bułki. W czasie zesłania zaczęły przychodzić dary z Ameryki, m.in. pierniczki. Matka je rozdzieliła między dzieci, zachowując na wieczór te dla pracujących braci: Olka i Kazika. Gdy chłopcy przyszli, dostali swój przydział – reakcja Janka, który swoje pierniki zjadł wcześniej.
[02:00:13] W pociągu repatriacyjnym rodzina zorientowała się, że nie wróci do Duniłowicz. Matka nigdy nie odwiedziła rodzinnych stron. Rodzina Jacyno zamieszkała po przesiedleniu w Kopanicy i pojechano do nich. Potem zamieszkano w Łupicach w powiecie sulechowskim, gdzie brat dostał gospodarstwo. Babcia Jacyno zmarła w Kopanicy i tam została pochowana. Siostra skończyła zaocznie Liceum Pedagogiczne, później studia polonistyczne. Boh. także uczyła się w Liceum Pedagogicznym. Pani Kożuchowska i matka oddały synów, półsieroty, do domu dziecka, Ziutek i Rysiek Kożuchowski byli we Wrocławiu, a potem w Leśnej. Dzięki temu chłopcy skończyli szkoły średnie – Ziutek szkołę jedwabniczą w Otmuchowie, po której pracował w „Celwizkozie” i pomagał Jankowi. Dom dziecka dawał wychowankom lepsze perspektywy.
[02:05:15] Boh. przyjechała do Polski, o której marzyła, a nie znała Polski przedwojennej, nie pamiętała Duniłowicz ani Wołkowyska. Starsza siostra Halina tęskniła za rodzinnymi stronami. W latach 90. boh. była z rodzeństwem w Wołkowysku i Duniłowiczach. Dom rodziny w Wołkowysku zachował się, mieszkali w nim Rosjanie – wizyta w domu dziadków. Dom w Duniłowiczach został spalony, w czasie okupacji przesiedlono do niego Żydów. Rodzeństwo rozpoznało wiele miejsc, ale dla boh. była to podróż do nieznanych miejsc. Nocowano u siostry pani Szyćkowej, której nie deportowano, jej syn pracował w upadającym kołchozie – produkcja alkoholu ze wszystkich dostępnych materiałów. Zofię Szyćkową wywieziono, ponieważ jej mąż był pilotem.
[02:10:45] Siostra pani Szyćkowej pomagała w kościele w Duniłowiczach, do którego przyjechał ksiądz z Bolesławca. Pomagał też pan Miadziołka, który kupił ornat dla księdza i pomagał remontować kościół, w którym był kołchozowy skład zboża – szykany ze strony władz. Interwencja siostry pani Szyćkowej. Potem ksiądz z Bolesławca wyjechał na Syberię.
[02:13:00] Gdy tworzono getto w Duniłowiczach, ulica Pachowska została do niego włączona. Ciocię i babcię przeniesiono, a w domu zamieszkali Żydzi. Potem dom wraz z mieszkańcami podpalono. Na Syberii byli Żydzi, w domu czasem nocował Żyd, który na sankach przewoził towary do Togułu. Drogą od strony Bijska często pędzono więźniów, których pilnowali strażnicy na koniach.
[02:16:18] Boh. uczyła się w szkole w Lubomierzu, ale przed nakręceniem filmu „Sami swoi” – miasto współcześnie.
[02:18:10] Olek i Kazimierz walczyli w jednym oddziale pod Lenino. Kazik został tam ranny i Olek zniósł go z pola bitwy, za co mógł trafić pod sąd wojenny. Po latach Kazik niechętnie opowiadał o wojnie, przed wojną należał do Strzelca i przygotowanie w organizacji pomogło mu przetrwać. Brat rozczulał się wspominając wojnę.
[02:20:55] W Złotnikach po sąsiedzku mieszkała rodzina niemiecka, boh. bawiła się ze swoją rówieśnicą. Gdy siostra pracowała w Gierałtowie, tam też spotkano niemiecką rodzinę złożoną z babki, matki, córki i dwóch chłopców – ich wyjazd do Niemiec w 1953 r.
[02:22:17] Powoli dowiadywano się tego, co działo się w Polsce w czasie okupacji niemieckiej. Boh., absolwentka Liceum Pedagogicznego, uczyła historii. Na lekcję, na której omawiano przeżycia z lat wojny, przyszedł inspektor z Wrocławia. Boh. rozbudowała temat, co inspektor uznał za rozdrapywanie ran. Boh. była w obozie w Oświęcimiu i na Majdanku.
[02:25:14] Po wojnie nie przyznawano się do pobytu na Syberii. Pod oknami podsłuchiwano i szukano osób słuchających radia. Zdarzały się aresztowania, np. sąsiada z Łupic, którego ktoś rozpoznał. Boh. w życiorysie pisała, że okres wojny spędziła w Związku Radzieckim. Babcia opowiadała wnukom o przeszłości i córka boh. znała losy rodziny. Babcia opowiadała m.in. o spotkaniu z wilkiem. Gdy boh. pracowała w szkole w Trzebieniu, dzieci pytały ją o pobyt na Syberii – zmiany pod koniec lat 80.
[02:29:32] Sprawa Katynia. Rodzina ojca z Wołkowyska przeprowadziła się do Białegostoku, żeby nie oddalać się od ojcowizny. Dziadek Maciejewski był przed wojną adwokatem, cztery siostry ojca były nauczycielkami. Mąż jednej z nich, Klaczyński, został zamordowany w Katyniu. Ciotka Antonina wiedziała, że jej męża zamordowali Rosjanie.
[02:30:57] Boh. jako nauczycielka miała wskazówki od władz, ale kierowała się własnym sumieniem. Gdy papież po raz pierwszy przyjechał do Polski, zebrano dyrektorów szkół i poproszono, by przekazywali informacje na temat nastrojów we wsi. Boh. nie została kapusiem.
[02:32:38] Po przyjeździe do Polski boh. mówiła z rosyjskim akcentem, na zesłaniu uczyła się czytać z książeczki do nabożeństwa i poszła od razu do drugiej klasy. Na Syberii nie chodziła do szkoły, bo nie miała odpowiednich ubrań ani butów, potem siostra dała jej walonki i chodziła do szkoły w ostatnią zimę przed wyjazdem. Na zesłaniu rozmawiano po polsku. Ludzi jadących na zesłanie po drodze kilka razy rewidowano, bratu zabrano odznakę harcerską, odbierano dokumenty, książki, fotografie. Zachowane zdjęcia przywiozła ciotka z Duniłowicz, która ukryła je przed Rosjanami.
[02:35:30] W Trzebieniu stacjonowała jednostka Armii Radzieckiej, Rosjanki przynosiły nocami na sprzedaż złoto lub mięso. Współpracowano ze szkołą dla dzieci rosyjskich. Mieszkańcy mieli przepustki na teren jednostki i mogli tam robić zakupy w sklepie. Młody żołnierz radziecki poprosił o różaniec dla babci i płytę The Beatles w zamian za mięso. Pewnego dnia do wsi przyszli dwaj młodzi żołnierze, ktoś doniósł i oficer, który po nich przyszedł, pobił ich. Polaków zapraszano do rosyjskiej szkoły, np. na uroczystości w rocznicę Rewolucji – wspomnienie przyjęcia. Boh. pośredniczyła w sprzedaży złota, ale nie brała żadnej prowizji. Po gwałcie dokonanym przez radzieckich żołnierzy sprawców rozpoznano po mokrych butach. Młodzież ze wsi przychodziła do jednostki na mecze piłki nożnej.
[02:42:44] W latach 80. wybuchł skład amunicji w jednostce i w domach oraz budynku szkoły wyleciały okna. Szkody naprawiono nocą. Rosjanie mówili, że nikt z żołnierzy z nie zginął, ale być może prawdę zatajono. Gdy likwidowano jednostkę, Rosjanie wyjeżdżali po cichu, znajome Rosjanki przyszły się pożegnać i płakały, ponieważ nie wiedziały dokąd jadą. W stanie wojennym nie można było wejść na teren jednostki.
[02:45:15] Po katastrofie w kopalni w Iwinach rzekami płynęła maź, zalało okoliczne pola – ofiary katastrofy.
more...
less
The library of the Pilecki Institute
ul. Stawki 2, 00-193 Warszawa
Monday to Friday, 9:00 - 15:00
(+48) 22 182 24 75
The library of the Berlin branch of the Pilecki Institute
Pariser Platz 4a, 00-123 Berlin
Pon. - Pt. 10:30 - 17:30
(+49) 30 275 78 955
This page uses 'cookies'. More information
Ever since it was established, the Witold Pilecki Institute of Solidarity and Valor has been collecting and sharing documents that present the multiple historical facets of the last century. Many of them were previously split up, lost, or forgotten. Some were held in archives on other continents. To facilitate research, we have created an innovative digital archive that enables easy access to the source material. We are striving to gather as many archives as possible in one place. As a result, it takes little more than a few clicks to learn about the history of Poland and its citizens in the 20th century.
The Institute’s website contains a description of the collections available in the reading room as well as the necessary information to plan a visit. The documents themselves are only available in the Institute’s reading room, a public space where material is available free of charge to researchers and anyone interested in the topics collected there. The reading room also offers a friendly environment for quiet work.
The materials are obtained from institutions, public archives, both domestic and international social organizations, as well as from private individuals. The collections are constantly being expanded. A full-text search engine that searches both the content of the documents and their metadata allows the user to reach the desired source with ease. Another way to navigate the accumulated resources is to search according to the archival institutions from which they originate and which contain hierarchically arranged fonds and files.
Most of the archival materials are in open access on computers in the reading room. Some of our collections, e.g. from the Bundesarchiv, are subject to the restrictions on availability resulting from agreements between the Institute and the institutions which transfer them. An appropriate declaration must be signed upon arrival at the reading room in order to gain immediate access to these documents.
Before your visit, we recommend familiarizing yourself with the scope and structure of our archival, library and audio-visual resources, as well as with the regulations for visiting and using the collections.
All those wishing to access our collections are invited to the Pilecki Institute at ul. Stawki 2 in Warsaw. The reading room is open from 9–15, Monday to Friday. An appointment must be made in advance by emailing czytelnia@instytutpileckiego.pl or calling (+48) 22 182 24 75.
Please read the privacy policy. Using the website is a declaration of an acceptance of its terms.