Naruszewicz Józef
Józef Naruszewicz (ur. 1936, Lipagóra) pozostał po wojnie wraz z rodziną na terenach Kresów Wschodnich, przyłączonych do ZSRR. Jako „kułak” został zesłany wraz z rodziną na Syberię, gdzie spędził lata 1949-1957. Na zesłaniu chodził do rosyjskiej szkoły, latem pracował. Pracował m.in. w obozie z rosyjskimi kryminalistami, na budowie, jako szofer, pasł bydło. W 1958 w ramach repatriacji przyjechał do Polski, osiedlił się w Bartoszycach. Pracował jako kierowca.
more...
less
Streszczenie relacji (UWAGA: czasy wg plików oryginalnych, a nie zmontowanej relacji!) KLIP S1830001 [00:00:16] prezentacja boh.
[00:00:41] przed wojną boh. zaczął chodzić do szkoły. Była tam szkoła polska i litewska. W domu przebywał z mamą i innymi dziećmi. Rodzice byli rolnikami. Ich przedwojenne gospodarstwo miało 180 ha ziemi. Gdy Rosjanie zaatakowali, bracia podzielili między siebie te ziemie: po 60 ha każdemu z braci ojca. W domu była olejarnia i kuźnia.
[00:02:14] Niemcy zabrali rodzinie boh. całą posiadłość, zburzyli drewniany budynek i wywieźli go do Kaliningradu. Gdy Rosjanie ich przegnali, ojciec z sąsiadami pojechali tam i przywieźli ten budynek z powrotem wozem konnym – rozłożony na części. Złożyli ten budynek na nowo w gospodarstwie rodziców.
[00:03:41] Rosjanie uznali ich rodzinę za „kułaków” i postanowili z nimi „zrobić porządek” poprzez wywiezienie na Sybir. To był 1949 r.
[00:04:14] boh. z matką i czterema siostrami i bratem został wywieziony. Starszej siostry akurat nie było w domu – przebywała u kuzynów. Zawieźli ich na stację [niezrozumiała nazwa], gdzie spędzili prawie 2 tygodnie, a w tym czasie Rosjanie zbierali kolejnych przeznaczonych na wywózkę.
[00:05:23] razem z boh. Rosjanie wywieźli na Syberię mamę i 4 siostry: Weronikę, Genowefę, Teresę i Ludwikę.
[00:06:07] wagony towarowe, pilnowane przez żołnierzy radzieckich. W każdym wagonie stał piec. Do wagonu pomieszczono kilkadziesiąt osób, zamykano drzwi na kłódkę. Po miesiącu dojechali do miasta Usolje-Sibirskoje na brzegu Angary. Rzeka była skuta lodem, więc nie mogli pojechać dalej (barkami). Gdy puściła kra, przepłynęli barkami na drugi brzeg. Rzeka miała tam 2,5 km szerokości. Woda była tak czysta, że widać było ryby na głębokości 30-40 m.
[00:07:58] na drugim brzegu stali już rosyjscy „kupcy” – wybierali pracowników. Silni trafili do kopalni [węgla] „Czeremchowo”. Kobiety i dzieci trafili do kołchozów. Rosjanie dziwili się, że zamiast bandytów przywieziono im kobiety i dzieci.
[00:08:57] dostali przydział do poszczególnych domów – domy były drewniane, w każdym stał piec z cegieł, okna małe, żeby nie wchodził mróz. Pracowano nawet po 16 godzin. Nie było prawie mężczyzn, wszyscy zginęli na wojnie.
[00:10:09] praca odbywała się na fermie bydlęcej – koniki mongolskie, krowy i cielęta. Boh. pomagał siostrom w pracy, a potem poszedł do szkoły. Szkoła była w gminie, oddalona ok. 15 km. Uczył się zimą, latem pracował w polu.
[00:11:10] każda rodzina miała swój dom, przy nim niewielki ogród, w którym w ciągu 3 miesięcy wegetacji wszystko rosło: czeremcha, porzeczka, dzikie truskawki – suszyli owoce i robili z nich herbatę.
[00:12:17] początkowo codziennie przychodził żołnierz z NKWD na kontrolę, potem co 3 dni, potem co tydzień, a gdy już się przekonano, że nikt nie ucieka – raz na miesiąc.
[00:13:09] poza piecem z cegieł były też piecyki z beczek po oleju. Oświetlano pomieszczenia szczapami z korzeni sosny, potem sprowadzano lampy naftowe.
[00:14:08] każda pracująca osoba otrzymywała 300 gramów chleba na dzień, niepracująca 200 g. Mama chodziła po mleko 4 km. Ludzie sobie pomagali, Rosjanie mieszkający w okolicy dzielili się z zesłańcami. Podczas młócki zboża udawało się zebrać 1-2 kg ziarna do obszernych kieszeni spodni. Gdy jednak ktoś został przyłapany przez Rosjan, był karany zsyłką do pracy w kopalni.
[00:15:53] po pracy Rosjanie grywali na bałałajce z 3 strunami i harmonii. Trzeba się było pilnować, żeby nie powiedzieć czegoś przeciwko władzy sowieckiej.
[00:16:19] mama boh. również pracowała w polu i przy krowach. Nie dostawała pieniędzy. Z czasem, po śmierci Stalina było nieco lżej. Jedna z sióstr pracowała przy krowach, jedna dostała konika mongolskiego i jeździła na nim, pilnując stad. Trzecia siostra pracowała przy zbiorach zboża.
[00:18:19] boh. zimą chodził do szkoły. Była tam świetlica przy internacie, a przy niej składzik z jedzeniem, gdzie trzymano zamarznięte mięso. Chłopcy piłowali sobie po kawałku i jedli na surowo.
[00:19:56] z kołchozu do szkolnej świetlicy dowożono uczniów konikami. Uczniowie zostawali tam do końca tygodnia. W szkole było ok. 200 dzieci. Dyrektor miał mongolskie rysy, tępił „białe” dzieci, które się go bały. Rosjanie odnosili się do nich przyjaźnie, Mongołowie nie zawsze. W szkole uczono niemieckiego jako „języka wroga” [boh. mówi wierszyk po niemiecku]. W szkole oprócz Polaków byli Litwini, Estończycy, Niemcy – wszystko zesłańcy.
[00:23:24] boh. przyjaźnił się z kolegami. Nad brzegiem Angary w ciągu roku wybudowano 100-tysięczne miasto Angarsk, 6-pietrowe budynki, ulice z rondami – tam przeniosło się wiele osób.
[00:24:21] boh. początkowo chcieli wysłać na naukę zawodu spawacza, ale on wolał iść do szkoły pilotów, latać kukuruźnikiem i opylać pola. Na to nie chcieli się zgodzić Rosjanie w obawie, że ucieknie. Zdecydowano, że zostanie kierowcą.
[00:25:25] uczył się w szkole samochodowej w Irkucku. Pierwszy miesiąc nauki polegał na sprzątaniu warsztatów. Przez drugi miesiąc każdy uczeń robił przy użyciu prymitywnych, zniszczonych narzędzi klucz płaski 14/17 lub 17/19. Potem zaczął się właściwy kurs.
[00:26:25] nauka jazdy odbywała się po zboczach wąwozu, w którym leży Irkuck. Uczyli się prawie rok i po egzaminie otrzymali prawo jazdy kat. 3. Boh. dostał samochód z kierowcą-instruktorem-zmiennikiem i jeździł nim po województwie irkuckim, które ma wielkość taką, jak 3 Polski.
[00:27:35] raz pojechali nad rzekę Lenę, 30 km od Irkucka. Miała 16 km szerokości, musieli się przeprawiać promem. Wieźli cegły. Zaczęła się mżawka, z powodu pogody nie mogli dalej jechać. Musieli czekać 2 tygodnie na poprawę pogody. Zatrzymali się w barakach nad brzegiem. W pobliżu był sklep, gdzie sprzedawano chleb i inne jedzenie, ale przede wszystkim wódkę – tam boh. nauczył się pić wódkę. Po 2 tygodniach przejechali i wracając zabrali Mongołów, którzy jechali na targ w Irkucku sprzedać mięso (np. końskie). Każda droga wiodąca do miasta miała posterunki (rogatki) – Rosjanie nie wpuszczali Mongołów do miasta. Musieli wysiąść na rogatkach i dalej przedzierać się pieszo.
[00:30:42] boh. pracował jako szofer w 1956-57 r. Po śmierci Stalina w 1953 r. zaczęto mówić o wyjeździe. Pierwsi wyjechali Niemcy. Po 1956 r. zaczęli wyjeżdżać Polacy. Trzeba było szybko starać się o paszport, żeby zdążyć na bezpłatny transport do Polski. Rodzina boh. nie zdążyła i musiała sobie sama sfinansować podróż – sprzedali cały swój dobytek (2 krowy) i wyjechali.
[00:33:24] ze wsi do tajgi wiodły drogi, którymi można było przejechać koniem, przy nich co 20-30 km stały niewielkie domki – szałasy z zamykanymi okienkami, gdzie były zapałki, sól, wiadro, garnek, czasem samogon i napis, żeby zostawić domek w takim stanie, w jakim się go zastało. Rosjanie polowali na zające, sarny – zwierzęta miały zimą białą sierść. Boh. stawiał wnyki, gdy po tygodniu wracał, znajdował zwierzęta. Raz złapał się tam pies i boh. musiał go uwolnić.
[00:36:18] siostry były starsze, pracowały w polu bądź przy zbożu. Kołchoz nazywał się „Progres”, brygadzista stracił rękę podczas walk w Prusach, nie lubił Polaków.
[00:37:44] podczas budowy Angarska robotnicy mieszkali w obozach ogrodzonych drutem kolczastym. Nawet podczas najtęższych mrozów musieli pracować. Sypali wapno i grzali wodę drewnem z tajgi i tym murowali mury. Grasowały tam bandy donosicieli – za karę obcinano im uszy i musieli obwiązywać głowy chustami – przez co łatwo ich było odróżnić. Jeden z nich nazywał się Pyszczek [?]. Po pracy grali w pokera – zrobili swoje karty. Jeden ze złości zabił dziecko idące do szkoły. NKWD-zista rozstrzelał go za karę. NKWD-ziści byli łagodniejsi, okrutni i bezwzględni byli czekiści.
[00:41:38] wykwalifikowana kadra mieszkała w innym miejscu. W Angarsku zbudowano 3 olbrzymie kominy, jeden miał 280 m wysokości. Miały tam być zakłady chemiczne. Boh. pracował przy budowie razem z kryminalistami, którzy w tym obozie mieszkali na stałe. To oni obcinali uszy donosicielom. Boh. bał się ich.
[00:43:36] cała rodzina boh. przeżyła wywózkę. Starszy brat nie wyjechał z nimi na Syberię, był w AK, kiedy ich złapali, zmienił nazwisko i pozostał na Litwie. Na Syberii był z nimi jeszcze szwagier.
[00:44:58] dopiero w 1957 r. w ramach repatriacji rodzina dostała paszporty, wcześniej odmawiano im. Mama otrzymała medal za wielodzietność i dzięki temu mogli dostać paszport. Wyjeżdżali na własny koszt.
[00:46:58] sprzedali dwie krowy, kilka świń. Do Polski przywiózł dwie stare walizki i rower „Ukraina”.
[00:47:42] przesiedlenie Ukraińców. Na Ukrainie produkowano kombajny „Charków” – przyjeżdżali nimi razem z kombajnistami. Musieli oni odpracować 2-3 lata, ze względu na mrozy nie mogli się zaaklimatyzować. Dużo pili. Boh. pamięta, jak jeden Ukrainiec jechał pijany konno, niedaleko wsi spadł w 2-metrowy śnieg. Koń wrócił do stajni sam. Ukraińcowi amputowano odmrożone ręce i nogi, żona go porzuciła.
[00:51:41] w stajni pracował dziadek Wasilij, miał prawie 90 lat. Był 16 razy żonaty. Miał wypchanego wilka na werandzie, którego bały się dzieci. Wasilij chodził polować do tajgi, miał broń, jak prawie każdy mieszkaniec. Boh. nie mógł posiadać żadnej broni jako Polak, obowiązywały go inne zasady.
[00:54:23] za wszystkie uzbierane pieniądze rodzina kupiła bilety powrotne do Polski. Mienie przesiedleńcze stanowiły: 2 walizki, rower Ukraina, trochę jedzenia. Jechali wagonem osobowym z Irkucka do Moskwy. W Moskwie przesiedli się na Dworcu Białoruskim na pociąg do Brześcia, gdzie przekroczyli granicę i dojechali do Terespola. Tam czekali tydzień na wyjazd do Warszawy, stamtąd do Olsztyna i dalej do Bartoszyc. W pociągu z Irkucka mieli miejsca do spania i siedzenia, można było zamówić herbatę u konduktora.
[00:57:22] [boh demonstruje walizki, z którymi wrócił z Syberii]. Na walizkach jest napisane: koniec niewoli – od 1949 r do 1957 r.
KLIP S1830002 [00:00:20] [boh. pokazuje] walizki, z którymi wrócił z Syberii do Polski.
KLIP S1830003 [00:00:14] [prezentacja walizek cd].
[00:01:04] lata wojny. Ojciec boh. zmarł w 1944 r. Przy budowie lotniska w Kiejdanach [dziś Litwa], które budowali Rosjanie, ojciec przeziębił się i zmarł. Kiedy do ich wsi zaczął się zbliżać front, postanowili uciec. Starsza siostra była już mężatką, mieszkała w domu 10 km dalej, uciekali do niej. Zabrali ze sobą psa Rudego. Szli kanałami melioracyjnymi, gdy piesek wystawiał głowę ponad trawy, Rosjanie strzelali seriami z karabinu. Boh. pamięta spadające od strzałów kłosy zbóż. Rosjanie podpalili dom siostry i ich wygonili.
[00:03:30] lata wojny rodzina boh. przeżyła w domu, na Litwie. Nowy dom, który zbudował ojciec, został rozebrany przez Niemców i przewieziony do Kaliningradu, po powrocie z Syberii zamieszkali więc w starym domu.
[00:04:22] gospodarstwo boh. zostało zasiedlone najpierw przez Niemców, potem przez Rosjan.
[00:05:00] rodzina wraca z Syberii w 1958 roku do Bartoszyc. W Terespolu po przekroczeniu granicy spędzili tydzień. Było tam wielu wracających z ZSRR Polaków. Z Terespola droga wiodła przez Warszawę, stamtąd kolejarze pomogli im załadować się na pociąg do Olsztyna, dalej do Korszy i do Bartoszyc.
[00:06:03] w Bartoszycach czekała na nich pani, z którą przebywali na Syberii. Ona wróciła wcześniej, w 1956 r., i wysłała im zaproszenie do Polski. Mieli również propozycje do Raciborza, ale oni woleli do Bartoszyc.
[00:07:01] ta pani mieszkała w Bartoszycach. Miasteczko było zniszczone po wojnie, zaniedbane: brukowane ulice, gazowe oświetlenie. Mieszkała w pokoju z kuchnią. Przez pierwszy tydzień spało u niej 18 osób.
[00:07:52] w Bartoszycach był browar zniszczony w czasie wojny. W jego pomieszczeniach wygospodarowano mieszkanie z magazynu – rodzina boh. zamieszkała w jednym pokoju o pow. 40 mkw. Obok była gazownia, wytwarzano gaz z węgla [gazyfikacja węgla]. Kolejarze uruchomili tę gazownię, boh. zatruł się gazem, bo była pęknięta rura w piwnicy i gaz przedostawał się do mieszkania przez dziurę w stropie. Spadł z tapczanu, uratowała go siostra.
[00:09:44] podjął pracę jako zbrojarz w betoniarni - robili kręgi, słupki betonowe. Boh. przetłumaczył prawo jazdy i jeździł w poniedziałki do Olsztyna na egzaminy na kierowcę. Egzamin praktyczny odbywał się – z braku własnych samochodów – samochodami pożyczonymi od prywatnych właścicieli – na teście jechał oprócz egzaminatora i zdającego także właściciel samochodu. Wystarczyło przejechać 200-300 m i umieć zmienić biegi.
[00:10:56] egzamin z teorii zdał awansem, jako wyuczony w ZSRR, gdzie – uważano - wszyscy są świetnie nauczeni. Woził żwir i piach ogromnym poniemieckim traktorem z przyczepą. Raz doczepiono mu druga przyczepę i stracił sterowność, ledwo się zmieścił na mostek w Bartoszycach. Więcej nie wsiadł na traktor. Przeniósł się do miejskiego przedsiębiorstwa. Mieli dyrektora, który trzymał żelazną dyscyplinę.
[00:14:15] poszedł do wojska do szkoły podoficerskiej (skończył 7 klas). Nie chciał tam iść. Ciężka musztra: 25 km marszobiegu w ciężkim szynelu do kostek, w deszcz. Akcja w Mońkach w spalonym majątku nad Łyną: urzędowali w nim „łobuziaki”, nożownicy, w potyczce zginęło dwóch kaprali – odbył się uroczysty pogrzeb na lawetach.
[00:17:21] potem trafił do jednostki w Giżycku – 11 pułk czołgów. Dowodził Rosjanin, bardzo ostry, np. musieli myć menażki bez koszul w 10 stopniowym mrozie. Za namową znajomego kwatermistrza z Bartoszyc złożyli raport i udało się zmienić jednostkę, przewieźli ich do zniszczonej Warszawy.
[00:18:42] stacjonował w jednostce w Legionowie, pracował w Warszawie przy odbudowie 3-4 miesiące. Znajomy wojskowy z Bartoszyc załatwił boh. i jego koledze przeniesienie do jednostki artylerii w pobliżu Bartoszyc. Boh. miał przydział do baterii gospodarczej, był kierowcą i zaopatrzeniowcem – jeździł gazikiem po chleb do piekarni. Miał dobrze, mógł bywać w domu. W wojsku był w latach 1958-61 – kiedy Chruszczow zrobił „ofensywę na Kubę”. Kierowcy musieli zostać pół roku dłużej. Przez cały czas rodzina mieszkała w pokoju w browarze.
[00:21:08] kiedy siostra wychodziła za mąż, musiał dostać specjalną przepustkę, bo był jeszcze przed przysięgą. Na weselu był w eskorcie 2 sierżantów. Potem na przysięgę przyjechało do boh. 60 osób z Bartoszyc.
[00:22:40] po wojsku zaczął pracę w PKS, potem w miejskim przedsiębiorstwie w Bartoszycach. Jeździł samochodem.
[00:23:11] Bartoszyce były zniszczone, rozbierano wiele domów. Gruz wysypywano do jeziora [j. Kinkajmskie], zasypano w ten sposób pół jeziora. Boh. postanowił użyć wyrzucane cegły do budowy swojego domu, dostał działkę i z pomocą kolegów (i wódki) zbudował dom. Nie było cementu (tylko na przydział). Ostatecznie skończył budowę domu w 1974 r., zamieszkał z żoną i teściową.
[00:26:11] pracował jako kierowca, ze względu na stan zdrowia zakończył pracę. Ma 2 córki, (jedna w Olsztynie, druga w Bartoszycach) i 2 wnuków.
[00:29:17] Syberia nauczyła go szacunku dla ludzi, bycia pomocnym, uczciwym, niedonoszenia na innych.
KLIP S1830004 [00:00:02] boh. recytuje po rosyjsku wiersz o więzieniu „Central Aleksandrowski” [Centralne Więzienie Aleksandrowskie], gdzie zsyłano w czasach carskich polskich powstańców. Było tam 2,5 tys. skazańców. Na skałach powstańcy wykuli swoje nazwiska. Boh. tam jeździł [samochodem].
more...
less