Andrzej Baczański (ur. 1940, Miory) opisuje repatriację z Wilna i osiedlenie w Świebodzinie, a także losy swego ojca Jana Baczańskiego, lekarza, lokalnego działacza Polskiego Stronnictwa Ludowego.
[00:00:06] Autoprezentacja boh. urodzonego w 1940 r. w Miorach na Wileńszczyźnie.
[00:01:10] Ojciec po skończeniu studiów pracował w szpitalu św. Jakuba w Wilnie. Potem skierowano go do zakładania punktów medycznych w wioskach i miasteczkach na Kresach RP. Do miasteczka Miory przyjechał w 1933 r. Miejscową elitę stanowił ksiądz, leśniczy, doktor i dziedzic Wiesław Światopełk-Mirski, który mieszkał niedaleko miasteczka. Zofia Światopełk-Mirska, najstarsza córka hrabiego, często bywała u ciotki Elwiry w majątku Stanilowo. Ciotka urządziła prywatkę, na którą zaprosiła młodego doktora i tam rodzice się poznali.
[00:03:45] Wkroczenie Rosjan na Kresy – wygląd żołnierzy. Ciotka Elwira została wywieziona wraz z całą rodziną do Kazachstanu. Ojciec jako lekarz był potrzebny Rosjanom i rodziny nie deportowano. Szerzyły się choroby weneryczne. Rodzina wyjechała do Wilna, skąd pochodził ojciec. Zamieszkano przy ul. Podgórnej, niedaleko góry Bouffałowej. Karol Borchardt pisał, że bawił się tam z kolegami. Gdy Rosjanie się zbliżali i zaczęły się bombardowania miasta, ojciec zabrał rodzinę do wsi Turniszki – przejście frontu.
[00:06:36] We wrześniu 1944 w Wilnie urodziła się młodsza siostra Ewa. W czasie bombardowania miasta dom przy Podgórnej został zniszczony. W mieście nastała władza sowiecka. Ojciec został skierowany do pracy w Jaszunach. Pewnego wieczoru przyszło po ojca dwóch enkawudzistów – reakcja matki. Okazało się, że komendant potrzebował towarzystwa, a enkawudziści byli do ochrony ojca. Mieszkano w dużym piętrowym domu na skraju Jaszun. W domu mieszkał także leśniczy Kujałowicz.
[00:09:55] W 1945 r. ojciec został pełnomocnikiem Rządu Tymczasowego do pełnienia funkcji lekarza transportów repatriacyjnych i jeździł do Polski. Uważał, że najlepiej będzie osiedlić się w okolicach Włocławka, ale nic z tego nie wyszło. Wyjazd z Jaszun do Wilna, gdzie czekał transport repatriacyjny. Z rodziną jechała matka ojca Józefa Baczańska, urodzona w 1867 r., oraz Gienia, pomoc domowa. Podróż trwała dwa tygodnie – uszczelnianie dachu wagonu przed deszczem. Długo stano na obrzeżach Poznania na stacji Kobylepole. 10 lipca 1945 pociąg dojechał do Świebodzina i zakończył bieg. Pięcioletniemu boh. nie spodobała się nazwa miasta. Ojciec znalazł platformę na bagaże – pierwsze wrażenia. Zamieszkano w domu przy ul. Łąki Zamkowe nr 3 na pierwszym piętrze. Mieszkanie było idealne dla lekarza, można było urządzić gabinet z poczekalnią. Wanna w łazience była wypełniona odchodami. Wcześniejszymi lokatorami byli żołnierze radzieccy. Na podwórzu leżała wielka sterta śmieci. [+]
[00:16:20] Ojciec zaczął praktykę prywatną i pracę w szpitalu. Ciągnęło go do działań patriotycznych i politycznych. Zetknął się z Polskim Stronnictwem Ludowym, którego szefem był Mikołajczyk. Odbył się zjazd założycielski w sali gimnastycznej świebodzińskiego liceum. Ojciec zabrał głos na wiecu i wybrano go prezesem. Prezesura drogo go kosztowała. Referendum 3 x tak. Wspomnienie srogiej zimy 1946-47, w czasie której zamarzły wodociągi i kanalizacja. Pewnej nocy rozległo się łomotanie do drzwi. Przyszli ubecy, zrobili rewizję w mieszkaniu i zabrali ojca – kolejne zatrzymania i rewizje. [+]
[00:20:12] Z Poznania przyjeżdżał poseł PSL Sajdak. Zbliżało się Boże Narodzenie, w sklepie z zabawkami było model żaglowca i Sajdak kupił go dla boh. Po jakimś czasie ojciec został aresztowany i nie było go przez trzy miesiące. Sprawą zajmowała się prokuratura wojskowa w Poznaniu. Chciano ojcu przypisać zdradę stanu, za co groziła kara śmierci, ale śledztwo umorzono – złamanie kariery w służbie zdrowia. Znajomi bali się ojca, „wroga ludu”. Rodzice i babcia zostali pozbawieni praw wyborczych. Ojciec zaczął nadużywać alkoholu – wizyty w „Myśliwskiej”. Wspominano go jako świetnego diagnostę. [+]
[00:24:45] Po wojnie Świebodzin liczył 7 tys. mieszkańców, przed wojną 10,5 tys. Obecnie ma 22 tys. mieszkańców.
[00:25:12] Ojciec urodzony w 1906 r., zmarł w marcu 1970. Matka jeszcze przez jakiś czas mieszkała w mieszkaniu przy Łąkach Zamkowych. Ówczesny naczelnik miasta był życzliwym człowiekiem – przyznanie lepszego mieszania w centrum miasta. Matka zmarła w 1996 r., mieszkanie wykupiła siostra, która nie mieszka w Świebodzinie. Przez jedno okno widać, kto bierze ślub cywilny, a przez drugie, kto bierze ślub kościelny u św. Michała.
[00:27:50] Gdy boh. miał sześć lat, rodzice wysłali go do szkoły podstawowej przy ul. Zamkowej. Pewnego dnia przyszedł nauczyciel pan Turyński, który wymienił kilka ulic, w tym Łąki Zamkowe – przejście do szkoły jedenastolatki, utworzonej z połączenia podstawówki i liceum. Tam boh. zdał maturę w maju 1957.
[00:29:10] Po maturze boh. chciał studiować w Warszawie na Wydziale Łączności, a trafił na Wydział Chemii Politechniki Wrocławskiej. Studiów nie skończył, ale ma do dziś legitymację studencką. W 1960 r. na prywatce poznał przyszłą żonę – okoliczności spotkania. Ślub wzięto w 1962 r.
[00:32:52] Po ślubie boh. podjął pracę jako praktykant w Wydziale Komunikacji Urzędu Miasta i Gminy. Szefowa Grażyna Waśkowska uczyła się w liceum wieczorowym dla pracujących. Boh. rozwiązywał jej zadania z matematyki. Szefowa pochwaliła się praktykantem – telefon od prezesa spółdzielni rzemieślniczej z propozycją pracy. Boh. podjął pracę jako kierownik techniczny i przepracował na tym stanowisku 13 lat. Potem przez 20 lat był zastępcą dyrektora ds. administracyjno-gospodarczych w technikum w Świebodzinie. Przeszedł na rentę – wizyta u orzecznika – a potem na wcześniejszą emeryturę.
[00:36:30] Syn urodził się w 1966 r. Problemy zdrowotne boh. – uratowanie życia przez żonę. Żona pracowała w ośrodku rehabilitacyjnym i odwoził ją do pracy Wartburgiem, pewnego dnia ocknął się w szpitalu w Zielonej Górze. Synowa jest właścicielką kancelarii prawnej w Zielonej Górze, syn informatykiem w firmie handlowej. Remont domu po babci Józefie Baczańskiej, która opowiadała dowcipy, śpiewała piosenki i grała na pianinie. Refleksje na temat zasad życiowych.
[00:43:50] Ojciec Jan Baczański był ósmym dzieckiem w rodzinie wileńskiego fotografa Ryszarda Baczańskiego, współwłaściciela zakładu „Fleury i Baczański”. Najstarszy syn Witold chorował na gruźlicę stawów. Babcia Józefa Baczańska wcześnie owdowiała. Pracowała jako taperka w kinie – wyświetlanie filmów niemych. Zmarła w Świebodzinie w 1954 r., matka zmarła w 1996. Syn ma dwie córki: Hanię i Basię.
[00:47:16] Babcia po śmierci męża nie mogła utrzymać zakładu fotograficznego i sprzedała sprzęt. Po latach boh. dowiedział się, że Stanisław Fleury był prekursorem polskiej fotografii krajobrazowej. Nikt z dzieci dziadka Ryszarda nie interesował się fotografią. Ojciec został lekarzem i był najlepiej wykształcony z rodzeństwa. Stryj Adam mieszkał w Szczecinie i pracował jako księgowy. Józef był majstrem murarskim. Ciotka Halina nie wyszła za mąż i mieszkała z siostrą Jadwigą, która wyszła za Jana Zawiszę, właściciela montowni Fiata w Wilnie. Przed wojną montownia zawarła kontrakty z rządem Mussoliniego. Boh. chodził z matką do willi wujostwa nad Wilią. Po wojnie wuj Zawisza miał dokumenty, z których wynikało, co rząd Mussoliniego jest mu winien. W latach 50. rząd włoski, dla dobra imienia firmy, pozwolił wujowi na wybranie sobie dowolnego modelu Fiata. Wuj policzył, ile cła musiałby zapłacić i zrezygnował z auta. Za majątek zostawiony w Wilnie dostał od rządu polskiego gospodarstwo w osadzie Pogorzała koło Sompolna.
[00:51:26] Rodzice postanowili, że dwunastoletni boh. powinien wyjechać na wakacje do wujostwa. Tam pasał barany i widział czarnego bociana. W czasie dużych opadów Noteć występowała z brzegów. Miejscowa ludność kopała torf na opał. Pozostawały po tym dziury, w których łapano ryby po wylaniu rzeki. Ojciec nie lubił szwagra Zawiszy i nazywał go hreczkosiejem.
[00:53:04] Nie wiadomo, co się stało z zakładem Stanisława Fleury. Boh. ma zbiór fotografii robionych w zakładzie dziadka.
[00:53:30] Towarzyszem zabaw boh. był brat matki Iwon Światopełk-Mirski, urodzony w 1938 r. Matka była najstarsza, miała siostry: Wandę, Stanisławę i Marię oraz brata Iwona [Iwo]. Po wojnie rodzina mieszkała w Łodzi. Boh. nie lubił babci Światopełk-Mirskiej. Babcia nie chciała wyjeżdżać z Wilna i NKWD wywiozło ją do Kazachstanu. Gdy wróciła do Polski, mieszkała z synem Iwonem. Po latach, już po jego śmierci, boh. spotkał się z żoną wuja. Zmiany w Łodzi na przestrzeni lat.
[00:57:48] Gdy wkroczyli Rosjanie, rodzina mieszkała w Jaszunach. W czasie repatriacji na dworzec do Wilna jechano ciężarówką ZIS-5. Ojciec, lekarz od wszystkiego, wiózł swój sprzęt, w tym stół ginekologiczny. Z rodziną przyjechała służąca Gienia. Na wyjazd zbijano walizki z dykty, zbierano na drogę suszony chleb. W 1945 r. ojciec uważał, że III wojna wisi na włosku, że alianci nie zostawią Polski pod sowiecką hegemonią. Ojciec nie spodziewał się powrotu do Wilna, ale nie chciał przyjąć pracy w Zielonej Górze leżącej po drugiej stronie Odry.
[01:00:38] W czasie przejścia frontu w Świebodzinie nie było walk, ale Rosjanie niszczyli domy poniemieckie wrzucając granaty do narożnych budynków. Front szedł na Gorzów i Głogów – oskrzydlanie Berlina. Boh. ma film „Hitler. Fatalne zauroczenie” powstały na podstawie opowieści jego sekretarki.
[01:02:22] Gdy boh. skończył rok, dostał misia i przywiózł go do Polski [prezentacja miśka]. Potem dowiedział się, że zabawka została rozpruta i ukryto w niej złote monety [+]. Misiek nie miał imienia. W Wilnie mieszkano niedaleko Góry Bouffałowej, boh. nie lubił tam wchodzić, ponieważ na piaszczystym wzgórzu było gorąco. Na górze był cmentarz ewangelicki. Ciotka Janka, siedemnastolatka, miała chłopaka i gdy rodzina wyjeżdżała, została z babcią Mirską. Razem z nią została wywieziona do Kazachstanu. Po przemianach ustrojowych w Polsce dostała odszkodowanie. Na Górę Bouffałową chodzono na spacery, a ciotka spotykała się ze swoim chłopakiem Ryśkiem. Niedaleko było gospodarstwo ogrodnicze. Potem okazało się, że ogrodnik był niemieckim szpiegiem.
[01:05:22] W Świebodzinie w 1945 r. był garnizon sowiecki. Niedaleko domu była fabryka włókiennicza, po wojnie był tam Państwowy Ośrodek Maszynowy, potem zakład krawiecki. Nieopodal stała willa należąca do fabrykanta, na ścianach w środku były tkaniny. Rosjanie zdewastowali budynek. Rosjanki szyły futra z pluszowych zasłon. Rodzina nie zadawała się z Rosjanami. Nie lubiano autochtonów, ludności pochodzenia polskiego, która mieszkała w Świebodzinie za czasów niemieckich. W szkole nie było dzieci autochtonów.
[01:07:08] Pierwsze wrażenia ze Świebodzina – w czasie drogi na zachód padało, a tego dnia wyszło słońce. W opuszczonych ogrodach rosły porzeczki. Zajęte budynki poznawano po biało-czerwonych chorągiewkach. Zajmowano domy, a formalności załatwiano potem. Ojciec przyniósł z willi fabrykanta chińską wazę i próbował ją skleić. Rosjanie strzelali do niej z pistoletów [+]. Naboje z tetetki pasowały do pepeszy.
[01:08:49] Boh. wydawało się, że Świebodzin to duże miasto. W Wilnie za Zielonym Mostem wuj Zawisza miał montownię [Fiata]. Ojciec do śmierci mieszkał w mieszkaniu przy ul. Łąki Zamkowe. Boh. w swoim mieszkaniu mieszka od 1970 r.
[01:10:00] Boh. jako dzieciak bawił się na terenie fabryki. Młodzież spotykała się w browarze Zamkowym, była to filia browaru Ostquell z Frankfurtu nad Odrą. W podziemiach były dojrzewalnie piwa. Boh. spotykał się z przyszłą żoną przez dwa lata – decyzja o ślubie. Boh. studiował chemię, kolega Roman Jarosz, przesiedleniec zza Buga, mieszkał z rodziną w Karpaczu i boh. jeździł tam z narzeczoną.
[01:12:50] W Świebodzinie nie było Niemców, tylko autochtoni. Szabrownikami w pewnym sensie byli wszyscy przesiedleńcy – meblowanie się. Zmorą mieszkań były pluskwy – sposoby zwalczania insektów. W mieście już byli repatrianci ze Lwowa. Stamtąd pochodził Aleksander Skrzypek, pierwszy dyrektor szpitala, chirurg. Były antagonizmy pomiędzy poznaniakami a przesiedleńcami ze wschodu – wzajemne epitety. Poznaniacy mieli na te tereny blisko, zdarzało się, że ktoś z Wielkopolski był tu robotnikiem przymusowym w czasie wojny. Uczeń u zegarmistrza po ucieczce Niemca przejął zakład.
[01:16:08] Gdy boh. pracował w spółdzielni, miał pracownika pochodzącego z Rawicza – jego opinia o żonie boh. pochodzącej z Poznania. Cechy poznaniaków.
[01:18:05] W 1944 r. Niemcy ewakuowali się z Turniszek i pakowali się. Boh. dostał od Niemca granat i chodził z nim, ale potem inny Niemiec mu go zabrał. Był to granat ćwiczebny, otwory były po to, by lecąc wydawał dźwięk. Boh. przyszedł z nim do domu. Uciekający Niemcy rozdawali ludności chleb, skarpety wojskowe. Nie chcieli tego zostawiać Rosjanom.
[01:20:10] Dziadek, właściciel majątku Kamieńpol, miał też dom w Miorach. Gdy w nocy partyzanci ostrzeliwali miasteczko, widać było pociski świetlne. W okolicy działała Armia Krajowa. Ojciec pomagał partyzantom dostarczając im środki opatrunkowe. Babcia mówiła, że na obrzeżu miasteczka zabito i zakopano Żydów, potem ziemia się tam ruszała.
[01:23:20] Gdy wyjeżdżano do Polski, matka zabrała boh., by zobaczył obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej. Po latach boh. pojechał do Wilna z żoną. W wileńskim kościele św. Jana organistą był Stanisław Moniuszko. Boh. chciałby jeszcze odwiedzić Jaszuny
[01:26:42] Koło domu w Jaszunach rosły sosenki, a między nimi maślaki. Boh. nazbierał grzybów i był z siebie dumny. Zobaczył czarną chmurę na horyzoncie, a potem usłyszał dudnienie, okazało się, że na stacji kolejowej w Wilnie zderzyły się rosyjskie pociągi z amunicją. Wagony latały w powietrzu. Kolega mieszkający w Wilnie przy ul. Konduktorskiej mówił po latach, że na dach domu spadło podwozie wagonu [dokładny opis katastrofy z 12 stycznia 1945 podaje Kurier Wileński]. Przesiedleńców nazywano repatriantami, ale nimi nie byli.
[01:28:40] Wojna skończyła się, gdy boh. mieszkał w Jaszunach. W maju [1945] było jeszcze zimno, na drewnianej trybunie przemawiali miejscowi notable. W Jaszunach był dworzec kolejowy, ale z leśniczówki nie było go widać. Siostra Ewa urodziła się w Wilnie. Uznano, że pan Nowicki, szewc i porządny człowiek, zostanie ojcem chrzestnym, a matka chrzestną została babcia. Ojciec zaprowadził syna na stację w Jaszunach, gdzie stał transport rosyjskich samolotów. Maszyny miały odkręcone skrzydła, boh. pytał, czy samoloty nimi machają.
[01:31:35] Przed wyjazdem ojciec zrobił drabinkę, po której potem wchodzono do wagonu. Gdy mieszkano w Wilnie przy Podgórnej, boh. chodził z matką na spacery. Przy ul. Mickiewicza, obecnej Giedymina, stał budynek, w którym mieścił się bank. W 1944 była tam niemiecka komendantura wojskowa, przy wejściu stało dwóch esesmanów i boh. bał się ich. Zachowało się zdjęcie z Wilna zrobione na tle katedry.
[01:33:56] W domu w Świebodzinie w święta stała choinka, babcia siadywała przy stole i dostawała kieliszek wódki. Stryj Adam, mieszkający w Szczecinie, budował skrzypce i dostawał dyplomy za swoje instrumenty. Wielu starało się zbudować takie skrzypce jak Stradivarius. Podobno jego były tak dobre, ponieważ robił je ze starych ławek kościelnych – tajemnica dźwięku.
[01:36:07] Przyjacielem ojca był Stanisław Filipczyk, członek PSL, nauczyciel w szkole nr 1. Panowie razem jeździli na ryby. Potem pan Filipczyk wyjechał do Gorzowa i był tam dyrektorem liceum. Eleganci tamtych czasów nosili bryczesy, buty z cholewami i krótkie kurtki kanadyjki. Ojciec też się tak ubierał – odzież a podejrzenia o działalność konspiracyjną.
[01:37:35] Krugliński, znajomy PSL-owiec pochodzący ze wsi, często odwiedzał ojca, który dawał mu pieniądze na alkohol. Gdy żenił się syn Kruglińskiego, rodzice byli świadkami na ślubie. Matka uważała, że to Krugliński był przyczyną nieszczęść ojca – wspólne picie. Ojciec był niezrównanym diagnostą. Oprócz wiedzy miał intuicję. Dostawał podziękowania od ludzi. Potem wiedziano, że po poradę do niego trzeba iść o siódmej rano, bo potem już był nietrzeźwy. Ojciec zmarł mając 64 lata.
[01:39:45] Tym samym transportem przyjechała rodzina kolegi Bogusia Stankiewicza. Jego ojciec Michał Stankiewicz został zamordowany w Ostaszkowie [w Miednoje]. Stankiewiczowie byli sąsiadami, boh. i kolega razem zdawali maturę. Bogdan Stankiewicz skończył Wydział Elektryczny Politechniki Wrocławskiej i został we Wrocławiu. Z powodu sentymentu wykupił mieszkanie w Świebodzicach i spędza tam dużo czasu.
[01:41:10] Z rodzicami przyjaźnili się państwo Baranowie, którzy później zmienili nazwisko na Brzeżański. Ich syn Zbyszek był o rok starszy od boh. Przystojny kolega grał na pianinie i śpiewał, miał powodzenie u dziewczyn. Ożenił się z barmanką z kasyna w jednostce wojskowej w Debrznie. W kasynie kolega śpiewał po ukraińsku. W okolicy mieszkali przesiedleńcy z akcji Wisła, którzy uznali go za swojego człowieka i przynosili mu samogon w kanistrach. Po skończeniu WAT był inżynierem mechanikiem lotnictwa – awanse w wojsku. Po jakimś czasie Brzeżańskiego przerzucono do Nowego Dworu Mazowieckiego. Ojciec kolegi był więźniem w obozie jenieckim Dobiegniewie, po wojnie był pierwszym komendantem milicji w Świebodzinie. Potem aresztowano go i na trzy lata trafił do kamieniołomów w Strzelinie – zmiana nazwiska przez rodzinę. Zbigniew Brzeżański dostał pracę w głównej komisji badania wypadków lotniczych przy dowództwie wojsk lotniczych w Poznaniu. Wypadek kolegi przy wsiadaniu na rower.
[01:47:15] Kolega z liceum, Rysiek, nie dostał się na prawo, ale został przyjęty do szkoły MSW. Służył potem w Wojskowej Służbie Informacyjnej, w kontrwywiadzie. Dawni koledzy nazywali go Agent X-15.
[01:48:53] Liceum w czasach stalinowskich. Boh. zdał maturę w maju 1957, a we wrześniu zorganizowano pierwszy zjazd absolwentów. Wyczytywano prymusów. Pierwszym dyrektorem szkoły był pan Witold Żarnowski, nauczyciel przedmiotów ścisłych. Jako prymusa z rocznika 1957 wyczytano boh. – Żarnowski zaprotestował przeciwko uhonorowaniu „syna reakcjonisty” – reakcja boh.
[01:51:41] Boh. szedł ze Zbyszkiem Brzeżańskim i zobaczyli ładną dziewczynę. Okazało się, to Jadzia, znajoma kolegi, która spędzała w Świebodzinie wakacje. Spotkano się w mieszkaniu Zbyszka, w willi przy Ogrodowej, którą dostał jego ojciec, pierwszy komendant milicji. Kolega nazywał swój pokój hamownią – wyjaśnienie terminu lotniczego. Po jakimś czasie był na ślubie znajomej. Boh. robił amatorsko zdjęcia, współcześnie znalazł takie z Jadzią i wysłał jej. Okazało się, że mąż znajomej chwalił się przed kolegami wyglądem żony w młodości.
[01:56:24] W czasie referendum w 1946 r. rodzice byli pozbawieni prawa głosu, boh. pamięta napisy „3 x tak”. Ojciec po represjach nie chciał do niczego należeć. Rodzice opowiadali, że w nocy z kominów lokali wyborczych wylatywały niedopalone karty do głosowania – niszczenie głosów oddanych na opozycję.
[01:57:38] Gdy umarł Stalin, w szkole odbyły się uroczystości. Lekcje codziennie zaczynały się apelem. W kraju zatrzymano pociągi i fabryki, co spowodowało skutki w energetyce. Generatory w elektrowniach, pozbawione obciążenia, zaczęły nabierać rozpędu, ponieważ wyszły z synchronizacji. Musiano wygaszać kotły, by zahamować ten proces. W domu śmierci Stalina nie komentowano.
[01:59:37] Jeden z kolegów w 1956 r. w Poznaniu strzelał z wiatrówki. Potem się bał i wyjechał z miasta. Ojciec słuchał BBC i stamtąd dowiedziano się o wydarzeniach poznańskich. Refleksje na temat młodzieży dorastającej w trudnych czasach.
[02:00:55] W Świebodzinie były dwie szkoły średnie: ogólniak i technikum. Urządzano zabawy w szkołach. W 1953 r. boh. był w ósmej klasie. Włodzimierz Zarzycki, młody nauczyciel geografii i astronomii, który ukończył UJ, został wychowawcą klasy. Nauczyciel urządzał klasowe wycieczki rowerowe. Nadleśniczy Kostkiewicz zaprosił młodzież do leśniczówki Złoty Potok. Przed przewrotem Solidarności Złoty Potok ochraniały tablice: Teren wojskowy, wstęp wzbroniony. W Zamku Czocha był dom wczasowy dla oficerów.
[02:04:55] Starsi koledzy jeździli do bunkrów w okolice Międzyrzecza. Spenetrował je kolega Rysiek Krzeszowski. Szukano tam skarbów. Chodzenie było bardzo niebezpieczne, ponieważ w bunkrach zostawiono pułapki – wypadki. W bunkrach panuje ciemność. Boh. ma w kamerze funkcję filmowania w podczerwieni – uszkodzenie sprzętu.
[02:08:00] Boh. od dawna zajmował się fotografią. Pan Piszczyński założył amatorski klub filmowy i zaczął kręcić Świebodzińskie Kroniki Filmowe. Miał ciężką kamerę produkcji enerdowskiej. Piszczyński nie chciał przyjąć boh. do klubu – powody. Boh. postanowił filmować i kupił kamerę. Nakręcił wiele filmów z wycieczek i imprez firmowych w spółdzielni. Raz do roku organizowano jakąś wycieczkę, jeżdżono także za granicę. Był z kamerą na targach Expo 2000 w Hanowerze, w Hamburgu. Raz nakręcił film na weselu córki znajomej. Kręcił filmy z wydarzeń w mieście, np. odsłonięcia pomnika Sukiennika. Chciał w Niemczech kupić nagrywarkę do płyt, a znalazł taką w lombardzie w Świebodzinie.
[02:14:30] Boh. zaczął filmować w 1970 r. – pierwsza kamera, zakup drugiej. Podejście do filmowania, uważność na szczegóły. Klub filmowy w mieście przestał istnieć, boh. nigdy tam nie przyjęto. Zachowały się kroniki kręcone przez Piszczyńskiego niemiecką kamerą 16 mm. Piszczyński nakręcił m.in. zakończenie etapu Wyścigu Pokoju w Świebodzinie oraz wznowienie postoju pociągu pośpiesznego Warszawa-Berlin na miejscowej stacji – powitanie konduktora kwiatami.
[02:17:48] Dyrektorem liceum był Józef Wydrzycki, stryj Czesława Wydrzyckiego/Niemena, który często bywał w Świebodzinie. Gdy Wydrzyccy przyjechali z Białorusi, Czesław był już żonaty z Białorusinką Marusią [Maria Klauzunik]. Gdy po latach Niemen przyjeżdżał do Świebodzic, oddawał swojego Forda Mustanga do przeglądu w spółdzielni, w której boh. pracował. Jurek Wydrzycki był w klasie z siostrą boh. W czasie wizyty w Warszawie w latach 60. boh. spotkał przypadkiem Niemena. Po jego śmierci boh., stały współpracownik miejscowej gazety, przygotował artykuł pt. „Czesław Niemen – świebodzińskie kontakty”. Wcześniej boh. nagrał rozmowę z Jurkiem Wydrzyckim, który był odpowiedzialny za sprzęt audio w zespole Niemena. Krewny wypowiedział się m.in. na temat związku uczuciowego Niemena i Faridy, włoskiej piosenkarki. W Świebodzinie działa Towarzystwo Przyjaciół Niemena, w którym działa Jurek Wydrzycki. Józef Wydrzycki, stryj Niemena, miał trzech synów i dwie córki. Jedna poznała studenta-komunistę z Kostaryki, wyszła za mąż i wyjechała, druga córka mieszka w Świebodzinie.
[02:25:52] Gienia, która przyjechała z rodziną do Polski, była przez krótki czas w Świebodzinie. Potem odnalazła krewnych w okolicach Lubska i wyjechała do nich. W Świebodzinie nie było przesiedleńców z akcji „Wisła”, choć byli Łemkowie. Rodzice opowiadali, że gdy zaczęła się repatriacja ze wschodu, wołano ludzi i pytano o narodowość. Wielu Białorusinów podało się za Polaków, by wyjechać. Jeden z prezesów Spółdzielni nazywał się Genadiusz Szklar – imię i nazwisko po białorusku, jego brat był profesorem w Mińsku. Mówiono, że dyrektor technikum Jan Korbelak był Łemkiem. Wielu osiedliło się we wsi Lubrza koło Świebodzina. Korbelak był inżynierem i krawcem, sam sobie szył garnitury.
[02:29:35] Boh. był kierownikiem technicznym w spółdzielni wielobranżowej. Podlegał mu zaopatrzeniowiec i kierownik zakładu produkcyjnego. Spółdzielnia zajmowała się usługami oraz produkcją. Na terenie dawnych ogródków działkowych postawiono dwie hale produkcyjne i robiono szafy blaszane do szatni. Potem robiono tunele ogrodnicze. Spółdzielnia Przemysłu Drzewnego budowała kioski „Ruchu” i robiono do nich stalowe szkielety. W spółdzielni pracowali ślusarze, ale także fryzjerzy.
[02:32:10] Zadania boh. w Zespole Szkół Mechanicznych i Rolniczych, gdzie był kierownikiem administracyjno-gospodarczym. Działanie kotłowni, która ogrzewała szkołę i internat – kwestia palenie węglem w kotłach przystosowanych do koksu. Trudności w zakupie koksu - gdy spodziewano się dostawy, boh. nie mógł wyjechać z miasta. W niedzielę 13 grudnia 1981 dowiedział się, że ma wagony [koksu] do odebrania. Udał się do komendantury wojskowej, gdzie przyjął go mjr Non – załatwienie sprawy. Obecnie w budynkach technikum działa szkoła specjalna. Dykteryjka na temat rządu – kwestia obrazy lub ujawnienia tajemnicy państwowej.
[02:38:32] Amerykański komputer lampowy Eniac pobierał tyle prądu co średniej wielkości miasteczko. Komputer tłumaczył z różnych języków na angielski. Prezydent Nixon przecinał wstęgę i poproszono go o napisanie jakiegoś tekstu w obcym języku. Nixon napisał po łacinie tekst z Biblii „duch ochoczy, ale ciało mdłe”, co komputer przetłumaczył jako „mięso jest nieświeże”.
[02:40:00] W stanie wojennym, gdy chciano pojechać do Zbąszynia, trzeba było w Urzędzie Miasta załatwić przepustkę. Żona zrobiła kołduny litewskie i zaprosiła swojego szefa dr Lecha Wierusza, który wracał do domu po godzinie policyjnej, ale miał przepustkę. W pierwszych dniach stanu wojennego było bardzo mroźno, a w technikum musiało być ciepło. Mróz zimą 1945-46. Działalność żony Janiny Baczańskiej.
[02:43:44] Boh. należy do Świebodzińskiego Związku Kresowian. Kilku radnych postanowiło zmienić nazwę ulicy Walki Młodych na Dr Jana Baczańskiego, pierwszego prezesa PSL w mieście. Mieszkańcy nie zgodzili się i wybrali nazwę: Akacjowa. Plany umieszczenia tablicy upamiętniającej ojca na domu przy Łąkach Zamkowych. Rodzice są pochowani w Świebodzinie.
more...
less
The library of the Pilecki Institute
ul. Sienna 82, 00-815 Warszawa
Monday Tuesday and Friday, 8:00 - 16:00, Wednesday and Thursday 8:00 - 19:30
(+48) 22 182 24 75
The library of the Berlin branch of the Pilecki Institute
Pariser Platz 4a, 00-123 Berlin
Pon. - Pt. 10:30 - 17:30
(+49) 30 275 78 955
This page uses 'cookies'. More information
Ever since it was established, the Witold Pilecki Institute of Solidarity and Valor has been collecting and sharing documents that present the multiple historical facets of the last century. Many of them were previously split up, lost, or forgotten. Some were held in archives on other continents. To facilitate research, we have created an innovative digital archive that enables easy access to the source material. We are striving to gather as many archives as possible in one place. As a result, it takes little more than a few clicks to learn about the history of Poland and its citizens in the 20th century.
The Institute’s website contains a description of the collections available in the reading room as well as the necessary information to plan a visit. The documents themselves are only available in the Institute’s reading room, a public space where material is available free of charge to researchers and anyone interested in the topics collected there. The reading room also offers a friendly environment for quiet work.
The materials are obtained from institutions, public archives, both domestic and international social organizations, as well as from private individuals. The collections are constantly being expanded. A full-text search engine that searches both the content of the documents and their metadata allows the user to reach the desired source with ease. Another way to navigate the accumulated resources is to search according to the archival institutions from which they originate and which contain hierarchically arranged fonds and files.
Most of the archival materials are in open access on computers in the reading room. Some of our collections, e.g. from the Bundesarchiv, are subject to the restrictions on availability resulting from agreements between the Institute and the institutions which transfer them. An appropriate declaration must be signed upon arrival at the reading room in order to gain immediate access to these documents.
Before your visit, we recommend familiarizing yourself with the scope and structure of our archival, library and audio-visual resources, as well as with the regulations for visiting and using the collections.
Everyone interested in using our collections is invited to the seat of the Pilecki Institute at 82 Sienna Street in Warsaw. The library is open from 8–16 on Mondays, Tuesdays and Fridays and from 8–19.30 on Wednesdays and Thursdays. An appointment must be made in advance by emailing czytelnia@instytutpileckiego.pl or calling (+48) 22 182 24 75.
Please read the privacy policy. Using the website is a declaration of an acceptance of its terms.