Starzyński Edmund
Edmund Starzyński (ur. 1927, Kozłowicze), żołnierz 7. Brygady Wileńskiej Armii Krajowej (ps. „Dąb”), obecnie w stopniu porucznika. Rodzice byli osadnikami wojskowymi, mieli gospodarstwo rolne w Kozłowiczach nieopodal Grodna. Edmund Starzyński miał trzech starszych braci (Henryk, Konstanty, Stanisław) i dwie siostry. W 1935 r. rozpoczął naukę w szkole powszechnej w Wiercieliszkach, ukończył cztery klasy. Po wkroczeniu Niemców w 1941 roku sfałszował datę urodzenia, aby uniknąć wywózki na roboty przymusowe. Za namową starszego brata udał się na praktykę w zakładzie krawieckim w Grodnie (prowadził go znajomy brata). Uczył się zawodu krawieckiego do lipca 1944 r. Po wkroczeniu Sowietów wrócił do Kozłowicz, w czasie walk frontowych dom rodzinny został częściowo spalony. W tym czasie zaangażował się w działalność Armii Krajowej, z kolegami zdobył broń z wagonów niemieckich. Przyjął pseudonim „Dąb”, jego dowódcą był Anatol Radziwonik „Olech”. Spędził w partyzantce całe lato i jesień 1944, na zimę wrócił do domu. 15 listopada 1945 wyjechał transportem repatriacyjnym do Polski. Dysponował wówczas dowodem osobistym wydanym przez Niemców, zgodnie z którym urodził się w 1929 r. Jako nieletni pod opieką siostry dotarł do Łagiewnik pod Łodzią, tam zamieszkał. Niebawem znalazł pracę w zakładzie krawieckim w Zgierzu i przeprowadził się do tego miasta. W 1946 r. dawni koledzy z Armii Krajowej proponowali mu wstąpienie do organizacji antykomunistycznej, ale odmówił (w 1950 r. ci koledzy zostali skazani). W 1947 r. w związku z amnestią udał się do Urzędu Bezpieczeństwa i wrócił do prawidłowej daty urodzenia, czyli 1927 r. Kontynuował naukę krawiectwa w szkole zawodowej i na kursie czeladniczym. W 1953 r. ożenił się i przeprowadził do Łodzi. W 1990 r. po raz pierwszy od czasów wojny odwiedził rodzinne Kozłowicze. Obecnie na emeryturze, mieszka w Domu Kombatanta w Łodzi, udziela się w organizacjach kombatanckich.
more...
less
[00:00:07] Autoprezentacja boh. urodzonego w 1927 r. w Kozłowiczach w powiecie grodzieńskim.
[00:00:24] Rodzice prowadzili gospodarstwo rolne. W 1935 r. boh. poszedł do szkoły w Wiercieliszkach. W 1939 r. weszli bolszewicy. Do szkoły chodziły dzieci polskie i białoruskie. Dzieci osadników bardziej rozrabiały. Kuzynka wyszła za osadnika i została razem z rodziną wywieziona na Syberię. Boh. zachorował na odrę i przestał chodzić do szkoły. Ktoś ze szkoły przyszedł na kontrolę, ale boh. leżał w łóżku – efekt kontroli. Boh. miał trzech braci i dwie siostry, pomagał rodzicom w pracy na gospodarstwie.
[00:03:05] Przedstawienie rodziców: Florentyny i Edwarda. W 22 czerwca 1941 r. wkroczyli Niemcy. Boh. pasł tego dnia krowy na łące. Niedaleko był majątek. Na początku wojny w 1939 r. Polacy zaczęli tam budować lotnisko, a Rosjanie je użytkowali. Nadleciały dwa samoloty niemieckie, które ostrzelały Rosjan w majątku. Sowieci wywiesili białą flagę.
[00:04:34] Niemcy zaczęli swoje porządki. Młodych chłopaków zagoniono do pielenia machory (tytoniu). Zrobiono zebranie i spis ludności wraz wiekiem, matka podała, że boh. urodził się w 1929 r., żeby nie zabierano go do pracy.
[00:06:10] Brat miał w Grodnie znajomego krawca. Matka i siostra utkały materiał, a krawiec i uczeń przyjechali do Kozłowicz, by szyć ubrania. Boh. przyglądał się ich pracy. Przed wojną na robotach ręcznych w szkole robił serwetki i to mu wychodziło lepiej niż innym chłopakom. Krawiec widząc jego zainteresowanie dał mu coś do roboty, a potem przyjął go do terminu. Rodzice zapłacili krawcowi żywnością. Boh. wyjechał do Grodna i był tam do lipca 1944 r. Gdy znów przyszli sowieci, krawca wcielono do wojska, a boh. wrócił do domu.
[00:08:50] Boh. pasł krowy, początkowo niedaleko torów kolejowych. Jeden z kolegów zobaczył stojący pociąg towarowy, którego pilnował Niemiec. Dwóch chłopaków dostało się do wagonu i wynieśli stamtąd drewniane pudełka, które rozdali kolegom. Boh. swoje zaniósł do stodoły i tam oglądał, nakrył go brat Konstanty, który zabrał przedmiot i zakazał mówić o tym, bo to „sprawy wojenne”, za które rodzina może ponieść konsekwencje. Boh. miał jeszcze braci Henryka i Stanisława. Po jakimś czasie jeden z kolegów zaproponował utworzenie drużyny młodzieżowej. Znalazło się w niej pięciu chłopaków, rówieśników boh. Spotykano się w domu kolegi, który mieszkał dalej od drogi. Dopiero po jakimś czasie kolega powiedział, że jego starszy brat jest komendantem placówki. Okazało się, że z pociągu zabrano zapalniki – ich wykorzystanie przez ruch oporu. [+]
[00:14:24] Brat Konstanty, urodzony w 1923 r., został zabrany do Niemiec. Wcześniej pracował na kolei.
[00:15:20] Oczekiwano, że po zakończeniu wojny do Polski wróci polskie wojsko z zagranicy i wygoni bolszewików. Kolega [z organizacji] uważał, że na ten moment trzeba się przygotować. Dołączyło jeszcze dwóch chłopaków i grupę wysłano w okolice Nowogródka po ukrytą w lesie broń. Jeden z nowych kolegów brał udział w akcji „Burza”, po wyzwoleniu część akowców aresztowano, inni uciekli. Po broń ruszyło siedmiu umundurowanych i uzbrojonych partyzantów, w tym boh. Grupa dotarła pod odpowiedni adres, tam kazano im czekać i skierowano do gospodarstwa sąsiada. Miejscowym oddziałem partyzanckim dowodził por. „Olech”, potem boh. dowiedział się, że to Aleksander Radziwonik, który przed wojną był nauczycielem. Kilka dni czekano, a w tym czasie ich sprawdzano, obawiając się prowokacji ze strony sowietów. „Olech” odmówił wydania broni uznając, że skoro została ukryta na jego terenie, to należy do niego. Był rok 1945 i w okolicy byli żołnierze sowieccy, dlatego dowódca nie chciał ich wypuścić – pozostanie w oddziale „Olecha” do końca października. [+]
[00:22:22] W czasie zbiórki porucznik powiedział, że sytuacja jest poważna. Na granicy aresztowano łącznika i niektóre placówki mogły zostać „spalone”. Zbliżała się zima, a oddział był za duży, by się w tym czasie ukrywać. Dowódca powiedział także, że te tereny zostały oddane Stalinowi – opinia na temat polityków. Boh. i jego koledzy pochodzili z innego terenu i nie mieli znajomości na Nowogródczyźnie – decyzja po powrocie do domu. Od marca do końca października [1945] nie wiedziano, co się dzieje z rodzinami. W czasie drogi do domu mijano stada zwierząt pędzone przez Rosjan – marsz nocami. Grupa podeszła do domu, z którego wyruszyła. W kuchni świeciło się światło, ale nie wiedziano, kto tam mieszka. Gdy Polacy wyjeżdżali, ich domy zajmowali bolszewicy. Okazało się, że w domu nadal mieszka siostra jednego z partyzantów – powrót boh. do domu. [+]
[00:30:15] Starsza siostra, gospodyni księdza, była zapisana na wyjazd do Polski i postanowiono wyprawić z nią boh. Przed wojną pracowała w ochronce w Grodnie, prowadzonej przez zakonnice. Sowieci zlikwidowali placówkę i siostra wróciła do domu. W Grodnie był klasztor franciszkanów, gdy Rosjanie w 1939 r. zajęli miasto zabrali wszystkich, którzy przebywali w klasztorze. Ocalało dwóch księży, których tam w tym czasie nie było. Ksiądz z parafii uciekł, gdy zaczęła się wojna. Siostra namówiła jednego z ukrywających się księży na wyjazd na wieś. W 1945 r. ksiądz i siostra byli zapisani na wyjazd do Polski. PUR w Grodnie ogłosił informację o repatriacji, ale ludzie na wsi dowiadywali się o tym od innych Polaków. Boh. chciał się dopisać do listy repatriantów, miał niemiecki dokument ze sfałszowaną datą urodzenia i był oficjalnie nieletni. Siostra pojechała z dokumentem do Grodna i załatwiła sprawę.
[00:34:55] Transport był 15 listopada [1945], ale nie było żadnego ogłoszenia. Na zezwoleniu na wyjazd nie było daty. Ksiądz miał krowę i konie, boh. przyszedł nocą i zaprowadził krowę do Grodna na miejsce zbiórki. Na wyjazd czekano trzy dni. W tym czasie przyjechał transport z Wilna, który wyładowano, by ludzie przesiedli się z rosyjskich do polskich wagonów. Z Polski przyjechał pociąg mający odkryte i zakryte wagony, ale tych pilnowali sowieci. Mówiono, że przywieziono nimi Białorusinów mieszkających w Polsce, ale byli to Polacy wywożeni na Sybir. Pociąg rozładowano za Grodnem i potem wrócił po repatriantów.
[00:38:54] Transport repatriacyjny przyjechał do Białegostoku i ogłoszono, że dalej pojedzie do Olsztyna – odczepienie dwóch wagonów za łapówkę. Przed wojną ksiądz był w nowicjacie w klasztorze w Łagiewnikach i podał Łódź jako miejsce przeznaczenia. To samo zrobiła siostra, a także przedwojenny dyrektor skarbówki z Grodna i jeszcze dwie panie. W czasie podróży boh. jechał w odkrytym wagonie razem z bydłem. Do Łagiewnik jechano dwa tygodnie, m.in. przez Warszawę, tu czekano na przejazd przez Wisłę. Ksiądz pochodził z Warszawy i zaproponował boh., by poszedł z nim odwiedzić jego matkę – droga przez ruiny miasta – wrażenia.
[00:42:56] W Zgierzu ksiądz chciał, by wagony odczepiono, ale w dokumentach miejscem docelowym była Łódź i kolejarz nie chciał się na to zgodzić. W Łodzi wagony odczepiono i odstawiono na boczny tor. Kolejarze zażądali zapłaty, ale nie było pieniędzy ani bimbru – sytuacja na kolei, odesłanie wagonów do Zgierza – wyładowanie z pociągu. W tym czasie ksiądz pojechał gdzieś rowerem i nie wrócił. Boh. pojechał go szukać i trafił do klasztoru w Łagiewnikach. Bramę otworzył starszy Niemiec, który tam pracował, ale nic nie wiedział na temat ojca Cecyliana. Boh. wyładował rzeczy, a w tym czasie ksiądz dotarł do klasztoru.
[00:50:50] Jeden z księży poprosił boh., by zawiózł do Zgierza dekoracje na jasełka. Boh. zobaczył w mieście szyld zjednoczenia krawieckiego, poszedł tam i został przyjęty do pracy. W zakładzie pracowało kilkanaście osób, boh. chodził codziennie z Łagiewnik. Jeden z kolegów zaproponował mu mieszkanie w Zgierzu i boh. przed świętami się przeprowadził. Siostra wyjechał do Sokółki.
[00:54:15] Boh. skończył szkołę zawodową, zdobył uprawnienia czeladnicze. Przyszła żona była rodowitą łodzianką, w 1953 r. boh. wziął ślub i zamieszkał w Łodzi. Dwaj koledzy z oddziału wraz z rodzinami przyjechali do Łodzi. Obydwaj zdali maturę i poszli na studia. Należeli do tajnej organizacji. Jeden z kolegów powiedział o tym boh. w 1946 r. – jego opinia na ten temat. W 1950 r. ośmiu członków organizacji aresztowano, odbyła się rozprawa przed sądem wojskowym. Boh. bał się jeździć na rozprawy, by go nie rozpoznano jako jednego z uczestników spotkań, ale pojechał 7 listopada na odczytanie wyroku. Zapamiętał odgłos zamykanych kajdanek. Zapadły wysokie wyroki, jeden z oskarżonych dostał dożywocie, a Witek, chłopak z Wilna, który był w oddziale, został skazany na karę śmierci. Po jakimś czasie boh. widział jego grób na cmentarzu. Sala w sądzie wyglądała jak piekło. Okna były zasłonięte czerwonym „szmatami”. [+]
[01:00:45] Boh. nie miał problemów z Urzędem Bezpieczeństwa. Miał zaświadczenie o pobycie w oddziale partyzanckim i prawdziwą metrykę urodzenia. W czasie przejazdu przez granicę ukrył je w bucie pod wkładką. Przez dwa tygodnie butów nie zdejmował i dokumenty się trochę zniszczyły. W 1947 r. była amnestia. Boh. poszedł do urzędu i powiedział o zmianie daty urodzenia w czasie okupacji – wydanie odpowiedniego zaświadczenia.
[01:04:40] Wspomnienie pobytu w szpitalu w powodu koronawirusa.
[01:07:10] W Kozłowiczach mieszkali Polacy, w okolicy były wsie polskie i białoruskie. Koło Grodna była osada Rokitno, w której mieszkali piłsudczycy. Osadnicy dostali ziemię po wojnie w 1920 r. Żydzi mieszkali w Grodnie i Jeziorach.
[01:09:20] W 1943 r. przechodził oddział partyzancki „Czarnego” idący z okolic Warszawy na Wileńszczyznę. Boh. widział ich, jak w dzień szli przez pola – refleksje na temat tego, jak się kończy bohaterstwo. Boh. przyszedł z Grodna do domu na niedzielę, po mszy i obiedzie zbierał się z powrotem. Przybiegł brat wysyłając go po konia na łąkę, ponieważ przyszli partyzanci i zabierają zwierzęta. Boh. poszedł po konie i widział przechodzący oddział. Partyzanci zostali w czasie odpoczynku zaskoczeni przez Niemców i mieli rannego – transport na wozie miejscowego chłopaka, który chciał uciec partyzantom. Niemcy trafili do gospodarstwa siostry chłopaka, gdzie partyzanci zostawili zakrwawione rzeczy, i zabrali całą rodzinę do Oświęcimia. Partyzanci rozłożyli się na nocleg, ktoś doniósł i Niemcy ich zaatakowali i zabili prawie wszystkich .
[01:16:20] Prezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Stanisław Karolkiewicz był w czasie wojny w oddziale na Nowogródczyźnie, zginął tam jego kolega. Karolkiewicz w 1990 zorganizował pogrzeb kolegi. Na uroczystości pojechali kombatanci z całej Polski, w tym boh. Po uczestników wycieczki przyjechały białoruskie autokary z Grodna. Przez tydzień objechano różne miejsca, także cmentarze. Był to pierwszy po latach pobyt boh. w rodzinnych stronach. W miejscu gospodarstwa rodziców widział rosnące drzewa. Potem jeszcze raz był na Białorusi i odwiedził krewnych. W rodzinnej wsi nie było śladów po domach, została tylko studnia.
[01:21:25] W 1944 r. w czasie działań wojennych podpalono dom boh. W 1939 r. słyszano odgłosy walk w Grodnie.
[01:22:55] Boh. był początkowo w młodzieżówce Armii Krajowej, organizację zorganizowała miejscowa placówka AK i boh. złożył przysięgę. Gdy potem był w oddziale, w czasie postoju w polskiej wsi odbyła się msza, spowiadano się i cały oddział złożył przysięgę. Boh. miał pseudonim „Dąb”. Dowódcą był por. „Olech”. Po wojnie dowiedział się od kolegi, że był to Aleksander Radziwonik. Boh. poszedł na Nowogródczyznę z bronią. W oddziale „Olecha” przyłączono ich po dwóch do poszczególnych drużyn. Boh. został amunicyjnym kolegi ps. „Szum”, który miał rkm. Oddział zrobił zasadzkę, w czasie walki kolega leżący obok zginął. Boh. zabrał rkm, ciało poległego zakopano w lesie. Wcześniej boh. zamienił się z nim na buty. W oddziale nie używano nazwisk, zrobiono spis partyzantów, ale był tam tylko pseudonim i data urodzenia. [+]
[01:29:16] Boh. brał udział w potyczkach i przeprawie przez Niemen. Jeden z białoruskich chłopów donosił sowietom i porucznik kazał go zlikwidować. Partyzanci podeszli pod dom donosiciela i wyprowadzili go. Drużynowy dał boh. koniec sznura, którym związano więźnia, a ten końcówkę zawiązał za pasek. W czasie przeprawy przez Niemen Białorusin dał nurka i pociągnął boh. za sobą. Koledzy wyciągnęli ich z wody. Po tej przygodzie boh. miał uraz do wody i nie nauczył się pływać. [+]
more...
less