Helena Szczugiel z d. Nogaj (ur. 1935, Zastawie) pochodzi z rodziny osadników wojskowych, osiadłych na 25-hektarowym gospodarstwie w powiecie Zdołbunów na Wołyniu. W październiku 1939 jej ojciec Jan Nogaj został aresztowany i nigdy już nie wrócił. W lutym 1940 rodzina została deportowana w okolice Wołogdy na Syberii. Wkrótce w wyniku odmrożeń zmarł brat Władysław, a drugi brat Mieczysław został skazany za kradzież wiadra ziemniaków i ślad po nim zaginął. W 1946 roku reszta rodziny przyjechała transportem repatriacyjnym do Polski i osiedliła się w Kuropatnikach k. Wrocławia. Helena ukończyła szkołę w Złotoryi i rozpoczęła pracę jako nauczycielka w szkole podstawowej w Chojnowie koło Legnicy. W tym samym czasie kształciła się w liceum pedagogicznym we Wrocławiu. Potem pracowała jako kierowniczka restauracji w Szczelinie. W 1959 roku wyszła za mąż i przeprowadziła się do Wodzisławia Śląskiego, gdzie została kierowniczką sklepu spożywczego w kopalni „Rymer” w Rybniku. Jej brat Józef w wyniku pobicia przez ZOMO po wprowadzeniu stanu wojennego zmarł. Ma syna i córkę, pierwszy syn zginął w nieszczęśliwym wypadku. Jest działaczką Związku Sybiraków w Jastrzębiu Zdroju.
more...
less
[00:00:07] Autoprezentacja boh. urodzonej w 1935 r. w Zastawiu na Wołyniu.
[00:00:22] Przed wojną do ojca przychodził major i razem słuchali radia. Ojciec rozkładał atlas i pokazywał państwa – wiedza geograficzna czteroletniej boh. Dom był duży, drewniany, połowę wynajmowano na świetlicę wojskową. Na łąkach ćwiczyli żołnierze. Na rok przed wojną zbudowano nowe budynki gospodarcze. Ojciec planował jeszcze budowę stodoły. Rodzina miała 25 hektarów pola i na żniwa wynajmowano robotników. Boh. miała czterech braci i młodszą siostrę.
[00:02:17] Przedstawienie rodziców: Marianny i Jana, obydwoje pochodzili z woj. kieleckiego. Ostatnie spotkanie matki ze swoim ojcem, Markiem Nowakiem, w 1946 r. Dziadek czekał na córkę przez całą wojnę. Dziadkowie pomagali rodzinie boh., dziadek jeżdżąc do Zastawia przywoził np. uprząż dla koni. Boh. nie poznała dziadków ze strony ojca.
[00:04:53] Ojciec był ułanem w Legionach i dostał ziemię na Wołyniu. Po ślubie sprowadził tam matkę, początkowo mieszkano u sąsiada, ponieważ dom nie był wykończony. Najstarsi bracia bliźniacy urodzili się już w nowym domu. Matka zajmowała się dziećmi i domem, ojciec prowadził gospodarstwo, ale jeździł na ćwiczenia wojskowe i wyścigi – utrzymanie konia wyścigowego. Uprawiano pszenicę, jęczmień, hodowano drób i krowy.
[00:07:12] Przed wojną w domu było radio i przychodził go słuchać znajomy major. Kilka dni po wybuchu wojny przyjechał komendant policji, Ukrainiec, i ojca aresztowano. Boh. trzymała się spódnicy matki, która stała z siostrą na rękach. W gospodarstwie poszukiwano broni. Ojca po kilku dniach wypuszczono, po powrocie rozmawiał z matką. Gdy ponownie przyjechano po broń, ojciec wyskoczył przez okno i uciekł do pana Dacha, zamożnego sąsiada, który, na wiadomości przyniesione przez ojca, zebrał rodzinę i wyjechał. Aresztowanie ojca, który już nie wrócił.
[00:10:45] Boh. miała pięcioro rodzeństwa, w tym dwóch starszych braci bliźniaków. Po aresztowaniu ojca matka zajmowała się gospodarstwem. Pewnego poranka zimą zapukano do drzwi, matka miała 24 minuty na spakowanie się. Najpotrzebniejsze rzeczy były w kufrze, dzieci położono pod pierzyną na saniach. Matka widziała Ukraińców wynoszących rzeczy z domu. Udało jej się zabrać zegarek, miskę i garnek. Te rzeczy przydały się w czasie podróży w bydlęcych wagonach. Wychodząc z domu rodzina nie wiedziała, dokąd zostanie przesiedlona. Jeden ze strażników kazał bratu zabić kury na drogę, ale drugi strażnik zrzucił worek z kurami z sań. Stacja kolejowa w Mizoczu była odległa o 4 km, w czasie drogi matka niosła siostrę owiniętą w poduszkę, dziecko wysunęło się i wpadło w śnieg – interwencja strażnika. [+]
[00:14:25] W czasie pobytu w Kazachstanie w Wigilię nie było nic do jedzenia. Zamożny stolarz chciał zabrać do siebie siostrę Wandę, która miała 2,5 roku. Matka sprzedała ją za 100 rubli, wiadro ziemniaków i litr mleka – wieczerza wigilijna, którą przepłakała. Rano poszła do stolarza, oddała mu pieniądze, resztę ziemniaków i zabrała córkę. Wspomnienie wizyt u stolarza – rywalizacja z muchą o wypicie mleka. Wszystkie dzieci stolarza zmarły przy porodzie i dlatego chciał adoptować siostrę. [+]
[00:17:00] Gdy zmarł Władek, kolega z kołchozu, boh. i siostra poszły na cmentarz. Na jego grobie rosły dorodne poziomki – wyprawa na cmentarz następnego dnia. Zesłańcy jedli szczaw, lebiodę, pokrzywę, zbierano jajka. Siedmioletnia Wanda pierwszy chleb zobaczyła po przyjeździe do Białej Podlaskiej.
[00:18:35] Boh. chodziła do szkoły do rosyjskiej szkoły i skończyła tam trzy klasy – opanowanie tabliczki mnożenia. Nauczycielka Wiera Nikitowna zabierała boh. do szóstej klasy, by tam uczyła matematyki – stawianie Polaków za wzór. W święto Rewolucji Październikowej boh. deklamowała wiersz – bułka i kostka cukru dla niej i dla siostry. Potem siostra wyglądała następnego święta Rewolucji, by dostać bułkę. [+]
[00:20:33] W dniu wywózki na stacji załadowano rodzinę do wagonu, w środku był piecyk-koza, piętrowe prycze. W wagonie było kilkadziesiąt osób. Przedstawienie starszych braci: Mietka, Władka, Kazika, Józka. Jeden z mężczyzn miał niewielką piłę, którą wycięto otwór w podłodze, miejsce osłonięto prześcieradłem i tam załatwiano potrzeby naturalne. Dzieci urodzone w wagonie umierały i zwłoki wyrzucano, umierali też ludzie starsi. Rano strażnicy sprawdzali, czy wszyscy są – wyczytywanie nazwisk z listy. Matka w czasie podróży okrywała młodsze dzieci pierzyną. Na stacjach wydawano kipiatok, ludzie mieli ze sobą suchary – zupa w czasie podróży. Na zesłanie jechano ok. 6 tygodni, z powrotem 3 miesiące. Przez większe miasta przejeżdżano nocami.
[00:24:55] Po przyjeździe na miejsce zesłania ludzi zakwaterowano w barakach. Starsi bracia zostali skierowani do pracy w lesie – wyżywienie zesłańców. Wspomnienie mężczyzny, który grał na skrzypcach. Potem rodzinę przewieziono w kierunku Kazachstanu – droga saniami. Boh. widziała sanie, pod którymi załamał się lód i zniknęły pod wodą. W kołchozie zamieszkano w ziemiance, w jednej izbie spało 12 osób. Potem Polaków rozdzielono na mniejsze grupy i wywieziono do okolicznych wsi, m.in. Gorbaczowki, Jekatierinowki. Rodzina została w ziemiance i spano na piecu. Brat pracował w kołchozie przy koniach. Prażył ziarno, którym karmiono konie i dawał je młodszym siostrom.
[00:29:12] Gdy matka zachorowała na tyfus, brat Mietek i kolega ukradli wiadro ziemniaków i podzielili się nimi po połowie. Przestępców złapano i brata skazano na rok więzienia w Niżnym Tagile. Po jakimś czasie przyszło pismo, że brat zaginął. Potem szukano go przez Czerwony Krzyż – nadesłana odpowiedź. Brat Władek odmroził nogi i matka zdejmowała mu kalesony razem ze skórą. Brata zabrano do szpitala w Omsku, w czasie trzydniowej podróży dostał zapalenia płuc i w szpitalu zmarł. Matka pojechała z drugim bratem po ciało, zbito trumnę z desek – kopanie grobu. Na drugi dzień poszła do cerkwi i zabrała stamtąd krzyż, by go postawić na grobie. Gdy wróciła na miejsce pochówku, okazało się, że zwłoki są wykopane i rozebrane – ponowny pochówek. Władek w szpitalu napisał wiersz – recytacja. [+]
[00:34:35] Dziesięcioletnia boh. chodziła do szkoły i pracowała w kołchozie – bicie za plewienie do gołej ziemi. Boh. miała koleżankę Nataszę, Rosjankę, która w czasie plewienia marchwi rzuciła jej dużą marchew. Strażnik zauważył jedzącą boh. i pobił ją, aż straciła przytomność. Krzyki strażnika, który życzył Polakom, by zdechli jak psy. Boh. znaleziono i przyniesiono na prowizorycznych noszach. Sposoby leczenia – gorączkującą położono do dołka i przysypano ziemią, by wyciągała gorączkę. Zastraszanie matki przez strażnika. [+]
[00:38:35] Początkowo zesłańców przywieziono do Zatoru, potem przeniesiono ich do Jekatierynowki. Koleżanka poprosiła boh., by poszły razem do domu naczelnika, gdzie miał być pieczony chleb. Tam dostała kromkę chleba i przyniosła trochę siostrze – ostrzeżenia przed wilkami, przed którymi uciekano na stóg siana. Matka pracowała w lesie, gdzie robotników dręczyły meszki. Brat wchodził na drzewa i wybierał jajka z gniazd – głód na zesłaniu. Boh. opiekując się młodszą siostrą nosiła ją na plecach – obecny stan zdrowia.
[00:42:25] W szkole były nauczycielki z Leningradu. Na zesłaniu było też pięć studentek ze Lwowa, które umieszczono w burdelu. Kobiety co roku rodziły dzieci, które im odbierano i oddawano do żłobków. Jedna z nich zmarła. Kobiety będące w ciąży dostawały lżejszą pracę przy szyciu worków. Antoni miał 4 lata i chciano go kupić, ale nie pozwolono go zabrać i chłopiec trafił do Indii. Matka szukała go dwa lata. Jej starszy syn służył u Andersa i walczył pod Monte Cassino, po wojnie mieszkał w Anglii. Historia matki Antoniego. [w dalszej części nagrania dowiadujemy się, że to sąsiedzi z Wołynia]
[00:46:30] Rodzina na zesłaniu mieszkała w ziemiance razem z rodziną czeską. Boh. jako dziecko pracowała robiąc na drutach chusty dla kołchoźnic. Za pracę dostawała jedzenie. Potem Czesi wyjechali i ślad po nich zaginął. Modlono się z kantyczek – zapamiętana modlitwa. W tej samej wsi mieszkała rodzina Sojów, gdzie także było sześcioro dzieci. Pan Soja był kowalem i potrzebowano go w kołchozie. Dostawał codziennie litr mleka, mąkę, chleb. Czasem święta spędzano u Sojów. Na wsi, z której do Omska było ponad 90 km, nie było księdza ani cerkwi. Matka nie wierzyła, że rodzina wróci z zesłania, ale chciała, by wróciło choć jedno dziecko. Wiele osób nie wiedziało, że wojna się skończyła.
[00:51:08] Klimat na Syberii – przyspieszona wegetacje w czasie krótkiego lata. Gdy wiosną zaczynały się roztopy, boh. chodziła z bratem w poszukiwaniu przemarzniętych ziemniaków, które potem pieczono na blasze. Zesłańców dręczyły wszy i pluskwy. W sklepie można było kupić naftę i zapałki. Matka czesała dzieci nad gazetą i liczono wyczesane wszy. Latem dzieciom golono głowy – warunki życia.
[00:54:08] W rok po wojnie ktoś powiedział, że odchodzi ostatni transport repatriacyjny – wyjazd z zesłania. Po zakończeniu wojny dalej pracowano w kołchozie. Na wyjazd do Niżnego Tagiłu czy Omska potrzebne były przepustki. Jedna z kobiet ruszyła do miasta, ale zginęła po drodze.
[00:56:00] Z Omska do kołchozu płynięto statkiem, który zaczął tonąć. Ludzi uratowano na tratwach, zniszczeniu uległy zdjęcia, które były w kufrze. Brat pracujący w lesie dostawał machorkę, którą brat Kazik sprzedawał załogom przepływających statków. Jeden z kapitanów zatrzymał go na pokładzie, ale brat skoczył do wody i dopłynął wpław do Suchonnej.
[00:57:23] Na zesłaniu za pracę nie dostawano wynagrodzenia. W Polsce boh. była w Służbie Polsce i tu też nie płacono za pracę. Boh. na zesłaniu nie miała butów, gdy zbierała kartofle w zimny dzień, sikała do dołka i tam moczyła stopy, by je ogrzać. Uczniowie kilka godzin spędzali w szkole, a potem pracowali w kołchozie.
[00:58:22] Po informacji, że odchodzi ostatni pociąg spakowano się – zawartość kuferka, krzyż, który boh. ma do dziś, a który przetrwał w ukryciu pobyt na zesłaniu. Dzieci zmuszano do donoszenia na rodziców, np. czy modlą się. Polacy musieli uczyć się rosyjskiego – reakcja matki. Brat ukradł kurę, którą schowano w piwnicy ziemianki. Kura zaczęła znosić jajka, ale zdechła z głodu – wspomnienie ugotowanej zupy. W szkole był komsomoł i wszyscy do niego należeli. Po donosach i aresztowaniach rodziców dzieci zabierano do domów dziecka. Zesłańcy pomagali sobie nawzajem. Na Syberii byli też Kałmucy, Tatarzy. Zesłańców rozdzielano, by nie spiskowali. Stosunek Rosjan do Polaków.
[01:03:45] 12 czerwca 1946 pojechano wozem na stację kolejową – dobytek rodziny wracającej z zesłania. Brat pracował przy koniach, w nocy nikt nie pilnował źrebaków i poraniły je wilki. Na stacji wsiadano do bydlęcych wagonów. Boh. widziała transporty wojskowe wiozące zrabowane rzeczy, w tym meble, rowery. Boh. opiekowała się młodszą siostrą. Była tak głodna, że zabrała kartofle z talerza jedzącego oficera. Na pobliskim targu dostała od Rosjanek lepioszki, ich smak. Dzieci, które się zgubiły trafiały do domów dziecka. [+]
[01:06:50] Boh. miała dobrą pamięć. Podróż pociągiem na zachód. Po drodze mijano transporty wojskowe ze zrabowanymi rzeczami. W bydlęcych wagonach jechano trzy miesiące i dojechano do Białej Podlaskiej. W czasie podróży nie wypuszczano repatriantów, ale dawano zupę – warunki w podróży. Do zupy ze szczawiu i lebiody Rosjanki czasem dawały ziemniaki.
[01:10:00] W czasie rosyjskich świąt boh. chodziła z siostrą do domów. Brat czekał z workiem na zewnątrz. Boh. recytuje wierszyk, które deklamowała Rosjanom, dostając za to żywność. Słoninę przecinano nitką na równe części. Na zesłaniu nie jedzono słodyczy ani owoców. Czasem żołnierze przyjeżdżający na przepustkę przywozili jabłka. Niektórzy widzieli je pierwszy raz w życiu. [+]
[01:12:18] Metody odstraszania wilków. Jedna z kobiet poszła z jajkami na sprzedaż, zagapiła się na czarny pomnik Lenina, potknęła i potłukła towar – rok więzienia za nazwanie Lenina „czarnym diabłem”. Dzieci donosiły na rodziców, którzy mieli pochowane ikony.
[01:13:48] W czasie podróży do Polski dorośli nie rozmawiali o polityce, bojąc się konsekwencji. Powiedziano matce, że gdyby chciała pojechać na Wołyń, to potem nie będzie mogła wyjechać do Polski. Dopiero po latach dowiedziano się, że dom rodziny ocalał. Spotkanie po 79 latach z sąsiadem z Wołynia, Antonim, który przyjechał z Anglii. Zesłańcy wiedzieli o rzeziach na Wołyniu – inna sytuacja zesłańców w miastach i kołchozach. Świadomość, że gdyby nie wywózka, można było zginąć na Wołyniu.
[01:17:53] Rodzina została zarejestrowana w Białej Podlaskiej 8 września [1946]. Zapisano, że repatriacja nastąpiła z Zastawia, a nie Jekatierynowki (obecnie Nikolsk) – sprostowanie w dokumentach.
[01:18:53] Reakcje na przekroczenie granicy. We Wrocławiu pracował bratanek matki, rodzina wiedziała, że krewni przyjeżdżają z zesłania. Z Jekatierynowki napisano list do rodziny w Drygulcu koło Ćmielowa, który szedł cztery lata – ingerencja cenzury. Po przekroczeniu granicy pojechano do Szczecina, potem Wrocławia i Kuropatnika. Trudne warunki życia po wojnie – boh. i siostra miały jedną parę butów, złożoną z dwóch lewych. Spotkanie z rodziną. Repatrianci dostali po 500 zł oraz kozę.
[01:21:52] W Lubieńcu jeszcze mieszkali Niemcy, matka pomagała przy żniwach pani Flegrowej, a ta dawała rodzinie zupę. Jej czterej synowie polegli na wojnie. Kradzież z okolicznych sadów. Rodzina zamieszkała w pustym poniemieckim domu. Wiele domów we wsi Kuropatnik było zbombardowanych. Boh. pisała Flegrom pisma do ambasady w Warszawie, na początku lat 50. znajomi wyjechali do Niemiec i pisano listy.
[01:24:50] W czasie drogi do Polski boh. widziała transporty jeńców niemieckich jadących do kopalni – wspomnienie puszki rybnej, którą matka podała niemieckiemu jeńcowi. [+]
[01:26:48] Relacje z niemieckimi sąsiadami – zachowanie polskich przesiedleńców wobec Niemców. Boh. poszła do szkoły w Kuropatniku i w jednym roku zaliczała dwie klasy. Rodzina Wandy Pomirko pochodziła ze Lwowa, jej krewni pracowali w Strzelinie i dobrze im się powodziło. Koleżanka przynosiła kanapki ze smalcem i jedną kromkę dawała boh. Pewnego dnia boh., dobra uczennica, nie uważała na lekcji i nauczycielka, pani Jastrzębska, wyrzuciła ją za drzwi – interwencja kierownika szkoły pan Białowąsa, której skutkiem była zupa jedzona w szkole. [+]
[01:30:28] Państwo Flegrowie robili melasę z buraków cukrowych. Matka dostała słoik i postawiła w stodole na szafie. Siostra głodna przyszła ze szkoły i sięgając po słoik przewróciła szafę, a słoik się stłukł. Zbierano nasiona buczyny, jagody i grzyby. Za jajko można było w sklepie dostać zeszyt lub ołówek. Doświadczenie głodu. Współcześni żebracy.
[01:33:58] Boh. poszła do szkoły zawodowej w Złotoryi i tam zrobiła małą maturę. Dostała nakaz pracy w Chojnowie i dojeżdżała do Liceum Pedagogicznego we Wrocławiu. Była nauczycielką geografii i języka rosyjskiego w szkole podstawowej. Poproszono ją, by uczyła rosyjskiego w Technikum Weterynaryjnym, potem uczyła w szkole wieczorowej. Jej uczniem był m.in. sekretarz partii, który miał skończone cztery klasy, a nie znał tabliczki mnożenia.
[01:35:52] Dowiedziano się, że ojciec był legionistą i walczył w wojnie w wojnie 1920 r., i to odbiło się na życiu rodziny, brata wyrzucono z Technikum Lotniczego. Matka ukryła dokumenty pod ceratą na stole i znaleziono je dopiero po jej śmierci. Rodzinę określono mianem kułaków.
[01:37:08] W czasie pobytu na zesłaniu brat Kazik ukradł bochenek chleba i podzielił się z rodziną. Za trzecim razem został złapany – tłumaczenia brata, kara wymierzona przez matkę. Przypisanie mu wszystkich dokonanych kradzieży pieczywa.
[01:39:14] Po zakwalifikowaniu rodziny do kułaków brat [Kazimierz] nie mógł dostać lepszej pracy i zatrudnił się w cukrowni. Pracownicy kradli, brat został aresztowany, ale mimo bicia nie przyznał się do kradzieży. Brat Józek chodził do Technikum Elektrycznego we Wrocławiu, po wyrzuceniu ze szkoły pracował jako elektryk. Boh. wyszła za mąż i wyjechała na Śląsk. Przyszły mąż pracował w kopalni w Nowej Rudzie jako inżynier mechanik górnictwa. Po przeprowadzce boh. pracowała jako kierowniczka sklepu w Rybniku.
[01:40:50] Brata Józka wyrzucono ze szkoły i pracował jako elektryk. Należał do Solidarności. Gdy jechał autobusem, zatrzymano go i zabrano do suki. Tam dano mu coś do picia, a potem brutalnie pobito, odbijając nerki. Potem wyrzucono go z suki i przykryto ściętymi gałęziami. Brat wyczołgał się na drogę i stamtąd zabrano go do szpitala we Wrocławiu, gdzie przez trzy tygodnie nie odzyskał przytomności. Bratu amputowano nogi. Rodzina poszukiwała go, ale bez skutku. Potem jakiś milicjant zawiadomił, że jest w szpitalu, ale nie chciano nikogo do niego wpuścić. Stan po pobiciu, brat nie mając nóg chciał uciec ze szpitala. Pobito go 13 grudnia 1981, a zmarł w kwietniu 1982 r. [+]
[01:46:12] Z Syberii wróciło czworo rodzeństwa. Brat zabrany do więzienia w Niżnym Tagile zaginął bez wieści, jego brat bliźniak zmarł w szpitalu. Obecny stan zdrowia boh.
[01:47:22] Wspomnienia z przeszłości – pobicie (przez strażnika za jedzenie marchewki), boh. ma do dziś ślady rozcięcia warg nahajem. Wieloletnie starania o dodatek za pobyt na zesłaniu. Boh. prowadziła prelekcje w szkołach. Dokumenty zbierane dla wnuków.
more...
less
The library of the Pilecki Institute
ul. Stawki 2, 00-193 Warszawa
Monday to Friday, 9:00 - 15:00
(+48) 22 182 24 75
The library of the Berlin branch of the Pilecki Institute
Pariser Platz 4a, 00-123 Berlin
Pon. - Pt. 10:30 - 17:30
(+49) 30 275 78 955
This page uses 'cookies'. More information
Ever since it was established, the Witold Pilecki Institute of Solidarity and Valor has been collecting and sharing documents that present the multiple historical facets of the last century. Many of them were previously split up, lost, or forgotten. Some were held in archives on other continents. To facilitate research, we have created an innovative digital archive that enables easy access to the source material. We are striving to gather as many archives as possible in one place. As a result, it takes little more than a few clicks to learn about the history of Poland and its citizens in the 20th century.
The Institute’s website contains a description of the collections available in the reading room as well as the necessary information to plan a visit. The documents themselves are only available in the Institute’s reading room, a public space where material is available free of charge to researchers and anyone interested in the topics collected there. The reading room also offers a friendly environment for quiet work.
The materials are obtained from institutions, public archives, both domestic and international social organizations, as well as from private individuals. The collections are constantly being expanded. A full-text search engine that searches both the content of the documents and their metadata allows the user to reach the desired source with ease. Another way to navigate the accumulated resources is to search according to the archival institutions from which they originate and which contain hierarchically arranged fonds and files.
Most of the archival materials are in open access on computers in the reading room. Some of our collections, e.g. from the Bundesarchiv, are subject to the restrictions on availability resulting from agreements between the Institute and the institutions which transfer them. An appropriate declaration must be signed upon arrival at the reading room in order to gain immediate access to these documents.
Before your visit, we recommend familiarizing yourself with the scope and structure of our archival, library and audio-visual resources, as well as with the regulations for visiting and using the collections.
All those wishing to access our collections are invited to the Pilecki Institute at ul. Stawki 2 in Warsaw. The reading room is open from 9–15, Monday to Friday. An appointment must be made in advance by emailing czytelnia@instytutpileckiego.pl or calling (+48) 22 182 24 75.
Please read the privacy policy. Using the website is a declaration of an acceptance of its terms.