Wojciech Jursz ps. „Kurek” (ur. 1928, Warszawa) – syn oficera i śpiewaczki. We wrześniu 1939 ewakuowany wraz z prewentorium gruźliczym z Rabki do Krasiczyna. Po wkroczeniu Sowietów do Polski powrócił do prewentorium w Rabce, skąd po roku przeniósł się do matki do Warszawy. Uczęszczał do szkoły Zmartwychwstanek, a w 1943 roku poszedł do szkoły budowlanej. Tam wstąpił do konspiracyjnej organizacji „Orlęta”. W czasie Powstania Warszawskiego walczył na Żoliborzu: najpierw jako ochotnik był gońcem przy Żandarmerii, potem w Wojskowej Służbie Ochrony Powstania. Po natarciu na Dworzec Gdański zgłosił się do walk – na pierwszą linię do plutonu 207 (Zgrupowanie Żaglowiec). Ranny w ostatnich dniach Powstania, przez Pruszków trafił do Stalagu XIA. Pracował w cukrowni w Wegeleben, potem przewieziony do Stassfurt, gdzie został wyzwolony przez Amerykanów. Po wyzwoleniu przebywał w Braunschweigu, gdzie dowiedział się, że jego ojciec jest jako jeniec w Murnau. W 1945 wrócili do Polski. W 1952 roku ukończył stomatologię na Warszawskiej Akademii Medycznej i pracował jako stomatolog oraz inspektor stomatologii w powiecie nowodworskim.
more...
less
[00:00:07] Autoprezentacja boh. urodzonego w 1928 r. w Warszawie. Przedstawienie rodziców: Julii z d. Glier i Stanisława Jurszów. Dziadek ze strony matki pochodził z Saksonii. Ojciec był oficerem zawodowym, matka śpiewaczką.
[00:00:58] Rodzina przed wojną mieszkała w Pomiechówku koło Modlina, gdzie ojciec służył w wojsku. Gdy boh. miał 5 lat, ojca przeniesiono do Poznania i tam mieszkano do 1939 r. W wakacje 1938 i 1939 boh. wyjeżdżał na dwa miesiące do sanatorium przeciwgruźliczego w Rabce. Gdy wybuchła wojna, rodzice nie zdążyli go odebrać, ojciec był na froncie, a matka wyjechała do Warszawy. W Poznaniu został starszy brat.
[00:02:30] W pierwszych dniach września sanatorium zostało ewakuowane na wschód. Pociąg dojechał do Przemyśla, stąd furmankami przewieziono grupę dzieci do zamku księcia Sapiehy w Krasiczynie – warunki bytowe. Dzieciaki penetrowały zamek, w rupieciarni znaleziono ubiór lotnika. Po latach boh. dowiedział się, że książę Sapieha był pilotem armii austriackiej w czasie I wojny – przygoda księcia na froncie włoskim. Dzieciaki dotarły także do kaplicy, w której stała fisharmonia, koleżanka Górówna zagrała koncert na instrumencie. Pływano łódką po stawie w parku, pewnego dnia znaleziono w wodzie karabin z I wojny. W zamku stacjonował sztab polskiej dywizji, na dziedzińcu stały karabiny w kozłach. Boh. podobały się małe granatniki.
[00:10:12] Po odejściu Polaków zamek zajął Wehrmacht, najpierw przyjechał patrol konny – wygląd żołnierzy. W tym czasie dzieci były na śniadaniu w stołówce dla służby. Niemcy odjeżdżając zabrali polskiego żołnierza marudera. Potem samochodem przyjechali żołnierze niemieccy, którzy chcieli się napić i poczęstowano ich kawą zbożową z polskich racji wojskowych. Boh., Kazik Piątkowski, Wojtek Mikołajczyk (bratanek premiera) i Stefan Chrzanowski zainteresowali się samochodem Niemców, którzy w aucie zostawili karabiny – unieszkodliwienie broni przez wyrzucenie amunicji i nasypanie piasku w lufy [+]. Współcześnie boh. dowiedział się, że żołnierze byli z dywizji austriackiej z Wiednia. Gdy zamek zajmowali Polacy, przywieziono tam rannego żołnierza Wehrmachtu. Mówiono, że to Austriak, tenisista, który wiosną 1939 grał mecz w Warszawie. Boh. po latach odnalazł wiadomości na jego temat – żołnierz zginął na froncie włoskim.
[00:15:45] Pobyt w krasiczyńskim zamku. W drodze na wschód pociąg nie był bombardowany. Jechały nim dzieci z ewakuowanego sanatorium, boh. był w grupie dzieci, które przyjeżdżały do prewentorium na wakacje. Gdy mieszkano w Poznaniu, jeden z kolegów miał otwartą gruźlicę, ponieważ dzieciaki grały na jego trąbce, wiele osób się zaraziło. Z pociągu ewakuacyjnego w Przemyślu wysiadły dzieci z prewentorium, pozostali pojechali dalej na wschód.
[00:17:55] Niemcy urządzili szpital w zamku. Po zakończeniu kampanii wrześniowej lekarz, dowódca szpitala, powiedział wychowawczyniom, że Niemcy się wycofują, ponieważ tereny zostaną zajęte przez Rosjan. Lekarz zapytał, czy chcą zostać czy wracać do Rabki – decyzja o wyjeździe. Dzieci wyjechały niemieckimi sanitarkami, a książę opuścił Krasiczyn jadąc konnym wozem. Droga do Rabki.
[00:19:55] Sanatorium było zajęte przez niemiecki szpital, więc na prewentorium przeznaczono willę „Stasin” na Bani. Boh. przebywał tam do jesieni 1940 r. Właściciele willi podpisali volkslistę i lokatorów przeniesiono do „Wilnianki”. Pod schodami tarasu „Stasina” był schowek, do którego można było wejść przez mały otwór. Wychowawczynie schowały tam rzeczy, które udało się wynieść z sanatorium, np. żarówki, pościel, koce – wymiana na żywność.
[00:22:50] Rodzice stopniowo zabierali swoje dzieci. Boh. nie stykał się z ludnością żydowską. Kucharką w prewentorium była pani Bylinowa, mieszkanka Rabki. Pomagał jej syn Edek i córka Rózia. Boh. miał styczność z mieszkańcami innych willi, np. z braćmi Okęckimi, których ojciec inżynier przysyłał paczki z Kabulu via Szwajcaria. Zimą jeżdżono na nartach, latem chodzono na wycieczki w góry. Ktoś ofiarował dzieciakom pudło cukierków czekoladowych Fuchsa i kolekcjonowano różnokolorowe papierki.
[00:26:44] Pewnego dnia boh. spotkał w Rabce starszego brata, który był z mężczyzną w wojskowych butach. Przyprowadzono ich do „Stasina” i panie dały im prowiant na drogę na zachód. Ojciec był w obozie jenieckim w Murnau i boh. korespondował z nim – zaszyfrowane wiadomości. Brat wiedział, że boh. jest w Rabce, przez śniegi na Przełęczy Dukielskiej przeszedł w lakierkach i trafił do Palestyny, do Brygady Strzelców Karpackich gen. Kopańskiego. Potem służył w 2 Korpusie, po demobilizacji został w Anglii.
[00:29:50] Wojtek Mikołajczyk sam pojechał z Rabki do Warszawy, a po boh. wiosną 1941 przyjechał jego ojciec, brat premiera Mikołajczyka. W tym czasie matka wynajmowała pokój przy ul. Smolnej. Dzięki RGO, jako żona oficera przebywającego w obozie, dostała koncesję monopolową. Alkohol sprzedawano w restauracji Nalborskiego przy ul. Potockiej. Ze Smolnej przeprowadzono się na ul. Czarnieckiego, do willi żony majora Henisza, zamordowanego w Katyniu. W jednym pokoju mieszkał boh. z matką oraz ciotka Gienia z synem Zygmuntem. Drugi pokój zajmowały dwie ciotki Terakowskie ze zniszczonego domu przy ul. Nowy Świat 19.
[00:36:10] Boh. chodził do szkoły powszechnej sióstr zmartwychwstanek. W 1943 poszedł do szkoły budowy dróg i mostów prowadzonej przez księży marianów. Wiosną 1943 kolega Bogdan Stępień wciągnął boh. do „Orląt”, młodzieżówki Strzelca Polskiego. Potem kolega Reykowski zaproponował mu wstąpienie do harcerstwa, ale boh. odmówił. W szkole budowlanej przerabiano program z gimnazjum, tajnie uczono historii i geografii. Współcześnie, jako budowlaniec, boh. wypowiadał się w sprawie przekopu Mierzei Wiślanej.
[00:41:55] W czasie powstania w getcie boh. widział widział Żydów strzelających z okien do Niemców. Jedna z ciotek uważała, że po wymordowaniu Żydów Niemcy wezmą się za Polaków.
[00:43:20] W zastępie „Orląt” było sześciu chłopców – organizacja zbiórek, w czasie których była musztra, pogadanki. W wakacje 1944 w Julinku był obóz zorganizowany przez RGO i tam nocą w lesie boh. złożył przysięgę. Ok. 25 lipca wrócono na piechotę do Warszawy, na wozie jechały bagaże. Boh. miał punkt zbiórki przed powstaniem na Starym Mieście, ale powstanie wybuchło, a łącznik się nie pojawił. Boh. przyłączył się do powstańców na Żoliborzu. Potem okazało się, że dowódca Orląt ps. „Stach” specjalnie nie ściągnął na Starówkę najmłodszych chłopców z Żoliborza. Ze 150 członków Orląt, którzy ruszyli do walki na Starym Mieście, stu zginęło.
[00:48:55] Boh. zgłosił się do puntu werbunkowego przy ul. Suzina. Przyjmowano tam do oddziałów ochrony powstania. Boh. został gońcem, brał udział w przynoszeniu oleju z olejarni na Marymoncie, pełnił także dyżury w piekarni. Jeden z chłopaków oskarżył dziewczynę o zadawanie się z Niemcami, za co groziło ogolenie głowy. Oskarżona wezwała na świadka żonę oficera mieszkającą na Dolnym Żoliborzu i boh. poszedł po nią.
[00:52:07] Sierżant, któremu wypadł granat, dostał po zdarzeniu trzy dni aresztu. Boh. służąc w żandarmerii nie miał broni. W czasie przesłuchań bito podejrzanych, wykonywano też wyroki śmierci. Potem boh. pełnił służbę wartowniczą i wtedy miał pistolet. Po 22 sierpnia i atakach na Dworzec Gdański został wraz dwoma kolegami przeniesiony do działań liniowych i wtedy dostał karabin.
[00:57:00] Matka była wspólniczką w sklepie spożywczym przy ul. Felińskiego, sprzedawano tam też alkohol. Jednym z klientów był Żyd, którego aresztowano w czasie powstania i przetrzymywano w piwnicy. Zarzucano mu współpracę z Niemcami i wyszukiwanie innych Żydów, zastrzelono go w czasie próby ucieczki.
[00:59:15] Po walkach o Dworzec Gdański boh. przeszedł wraz z dwoma kolegami do oddziału liniowego. Do kwatery w piwnicy wchodzono przez okienko. Chłopcy pełnili służbę wartowniczą w tzw. „Czerwonym domu” na rogu ulic Mickiewicza i Gen. Zajączka. Było stamtąd widać Niemców na Dworcu Gdańskim – skutki wymiany ognia. W piwnicy znaleziono dwie butelki bimbru, jedną boh. wymienił na granat, za drugą matka dostała koninę, którą upiekła chłopakom. Boh. chodził na przepustki do domu.
[01:05:00] Boh. dostał zepsutą pepeszę i naprawił ją gumką od weków tak, że strzelała pojedynczymi strzałami. Poszedł z nią do rusznikarza, warsztat i strzelnica mieściły się w piwnicy domu przy ul. Czarnieckiego. Gdy po jakimś czasie poszedł po broń, w miejscu domu były gruzy. Boh. znalazł pepeszę w ruinach. Potem okazało się, że ludzie przeżyli do wyzwolenia w piwnicach zasypanego budynku, był wśród nich szkolny kolega Mietek Rybicki.
[01:07:55] Dylematy moralne – boh. zastanawiał się czy powinien strzelać do kucharzy, którzy wyróżniali się białymi fartuchami. Boh. przeziębił się pomimo tego, że miał watowane spodnie i kurtkę. Zostawił broń i udał się na leczenie do matki, która przebywała w piwnicy pod sklepem. Wychodząc po żywność do sklepu degustował likiery. Pewnego dnia rano usłyszał kanonadę zwiastującą szturm na dzielnicę i wrócił do jednostki, która przeniosła się na Mickiewicza 25. Przez Aleję Wojska biegł rów łącznikowy. Boh. spotkał w piwnicy dowódców: por. „Lota” [ppor. Edward Redel] i „Jaskólskiego” [por. Henryk Czerwiec]. Na Placu Inwalidów stał czołg. Kolega ps. „Sulimczyk” [Jerzy Beyga] miał sowiecką rusznicę przeciwpancerną, ale bał się strzelać, ponieważ broń się zacinała. W budynku przy Alei Wojska zauważono Niemca z lornetką, ale boh. do niego nie strzelił. W mieszkaniu na parterze powinno być dwóch powstańców, wilniuków, którzy mieli zabezpieczać rów łącznikowy. Okazało się, że koledzy nie weszli do mieszkania i byli w nim Niemcy, którzy rzucili granat. Akcja pijanego plutonowego Janeczka. Niemcy przeszli rowem łącznikowym i zajęli mieszkanie. Zadaniem boh. było przeprowadzenie zwiadu w piwnicach, gdzie było wiele osób cywilnych – skutki wybuchu goliata, zachowanie boh. Po wyjściu z piwnicy znalazł wiadro z wodą i umył się. Na podwórku zobaczył Niemców wybiegających z rowu łącznikowego i strzelał do nich. Na zewnątrz był plut. „Śniedź” [Władysław Więch], który osłaniał wycofanie się boh. – meldunek złożony dowództwu. [+]
[01:24:00] Oddział wycofał się do budynku przy ul. Mickiewicza 27. W dozorcówce leżał powstaniec ciężko ranny w brzuch, którego opatrywano. Po przejściu piwnicami boh. i jeden z wilniuków obsadzili okno na parterze – miejsca na załatwienie potrzeb naturalnych. Ostrzelanie dwóch niemieckich żołnierzy. Wieczorem przyszedł rozkaz przeniesienia – droga na Plac Wilsona. Pluton 207 zajął dom przy ul. Krasińskiego 8, boh. zaminował granatami boczną bramę. Skutki ostrzału z działa pancernego – boh. rannym w głowę zajęły się dwie sanitariuszki – wspomnienie zabitego chorążego, którego wynoszono z budynku. Chorąży rano, ostatniego dnia powstania na Żoliborzu, oddał boh. swój hełm. [+] Współcześnie kolega znalazł zdjęcie Placu Inwalidów z wyrwą po goliacie, na zdjęciu jest działo i dwaj niemieccy żołnierze.
[01:34:54] Niemcy puścili goliata z parku przez ulicę Krasińskiego. Boh. i dwaj koledzy ukryli się w piwnicy od podwórka. Po wybuchu goliata przez podwórko biegł żołnierz, ale nie strzelano, bo nie wiedziano, czy to swój czy Niemiec. Potem okazało się, że to Niemiec, który podłożył minę i wysadził fragment ogrodzenia. Wycofywanie się po gruzach w stronę Placu Wilsona – otoczenie i ostrzeliwanie przez Niemców. Powstańcy uciekali do ogrodów otaczających wille, w domu dentystki Gregerowej odnaleziono swój pluton. Przygotowywano się do szturmu na wał wiślany i przeprawę przez rzekę, ale akcja się nie powiodła. Przygoda kolegi Bogdana Turosa. Poszukując w willi jedzenia znaleziono woreczek z kostkami cukru, który został zniszczony przez strzał snajpera. [+]
[01:42:42] Kilka godzin później nastąpiła kapitulacja powstania. Broń składano na placu za kościołem św. Stanisława Kostki. Kolumnę powstańców prowadzono na Bielany – noc na ul. Marymonckiej. Grupę zaprowadzono do hali na Powązkach, skąd ciężarówkami przewieziono powstańców do obozu w Pruszkowie. Boh. w grupie cywili zobaczył matkę i ciotkę. Kuchnia polowa wydawała grochówkę, ale boh. i koledzy nie mieli misek ani łyżek. Boh. w hali znalazł reflektor od lampy ulicznej, który stał się miską na zupę.
[01:48:05] Powstańców wsadzono do wagonów towarowych i wieziono do Niemiec – postoje na załatwienie potrzeb naturalnych. Boh. trafił do stalagu 11 A w Altengrabow, powstańców umieszczono w namiotach na słomie. Po jakimś czasie pojawili się tzw. kupcy, którzy wybierali ludzi do pracy. Boh. i trzej koledzy zgłosili się do pracy w cukrowni w Wegeleben – poprawa warunków, gdy zaczęły przychodzić paczki z Czerwonego Krzyża. Wcześniej jedzono chleb z cukrem, czasem gotowano ziemniaki. Robotnicy mieszkali w budynku przy stacji kolejowej, byli wśród nich jeńcy od Berlinga, dwaj oficerowie Armii Ludowej, którzy podali się za szeregowców i grupa powstańców z Mokotowa oraz Żoliborza. Po zakończeniu kampanii cukrowniczej połowę jeńców zabrano. Boh. został w cukrowni – przeniesienie do baraku, dzięki łaźni pozbyto się wszy.
[01:54:00] Po zakończeniu kampanii cukrowniczej czyszczono maszyny. Boh. uderzył się w nogę i zachorował na różę przyranną – groźba amputacji nogi. Koledzy położyli go na wózek i zawieźli do miejscowego lekarza, który dał tłumaczowi tabletki „Prontosil rubrum”, pierwszego leku przeciwbakteryjnego. Lekarstwo wynaleźli Niemcy przed wojną. Boh. ocalił nogę i życie.
[01:56:42] Boh. pracował przy rozładunku cukru i nosił worki ważące 50 kg. Jeden z robotników, cwaniak, pracujący przy usuwaniu odpadów z cukrowni, chciał się przenieść do magazynu cukru i zamieniono go z boh. – kradzieże cukru dokonywane razem z wachmanami. Robotnik-cwaniak przyjaźnił się z tłumaczem oraz dwoma Zbyszkami, Białym i Czarnym – planowanie wspólnej ucieczki. Robotników odprowadzono do innej cukrowni i umieszczono w zasobniku na buraki. Plan zakładał ucieczkę z jadącej ciężarówki. Wieczorem Niemcy zabrali tłumacza, który był Żydem i zastrzelili go. W czasie jazdy z ciężarówki, która zwolniła, wyskoczył cwaniaczek i Zbyszek „Czarny”, boh. i Zbyszek „Biały” nie zdążyli wyskoczyć i dojechali do Stassfurtu, gdzie nocowano w hali sportowej. Rano 12 kwietnia okazało się, ze wachmanów nie ma, a szosą jadą amerykańskie czołgi. Pierwszego żołnierza podrzucano z radości do góry.
[02:05:12] Wieczorem oswobodzonych jeńców zabrano z hali sportowej i przeniesiono do obory, w której stały krowy. Było tam ciepło i można było doić mleko. Potem mieszkano w hotelu w Stassfurcie. W wolnym czasie objeżdżano okolicę motorowerem, który boh. naprawił. Niedaleko była fabryka samolotów, którą zwiedzano. Było też wyrobisko kopalni soli ze słoną wodą, gdzie się kąpano ryzykując utonięcie.
[02:09:35] Po jakimś czasie boh. trafił do obozu dipisów w Brunszwiku, który zrobiono w koszarach dywizji pancernej Hermann Göring. Koledzy chodzili do magazynów, w których było wyposażenie Afrika Korps, przynoszono stamtąd obuwie, odzież. Dla boh. i kolegi przypadł kupon materiału i buty – podział dóbr. Po powrocie do Polski boh. uszył sobie ubranie.
[02:11:45] Pewnego dnia przyjechał z Murnau ojciec kolegi Bogdana Turosa. Gdy okazało się, że zna ojca boh., ten pojechał z nimi do Murnau – podróż ciężarówką do Monachium. Incydent z amerykańskim patrolem – brak zgody na pieczątkę postawioną na ręku.
more...
less
The library of the Pilecki Institute
ul. Stawki 2, 00-193 Warszawa
Monday to Friday, 9:00 - 15:00
(+48) 22 182 24 75
The library of the Berlin branch of the Pilecki Institute
Pariser Platz 4a, 00-123 Berlin
Pon. - Pt. 10:30 - 17:30
(+49) 30 275 78 955
This page uses 'cookies'. More information
Ever since it was established, the Witold Pilecki Institute of Solidarity and Valor has been collecting and sharing documents that present the multiple historical facets of the last century. Many of them were previously split up, lost, or forgotten. Some were held in archives on other continents. To facilitate research, we have created an innovative digital archive that enables easy access to the source material. We are striving to gather as many archives as possible in one place. As a result, it takes little more than a few clicks to learn about the history of Poland and its citizens in the 20th century.
The Institute’s website contains a description of the collections available in the reading room as well as the necessary information to plan a visit. The documents themselves are only available in the Institute’s reading room, a public space where material is available free of charge to researchers and anyone interested in the topics collected there. The reading room also offers a friendly environment for quiet work.
The materials are obtained from institutions, public archives, both domestic and international social organizations, as well as from private individuals. The collections are constantly being expanded. A full-text search engine that searches both the content of the documents and their metadata allows the user to reach the desired source with ease. Another way to navigate the accumulated resources is to search according to the archival institutions from which they originate and which contain hierarchically arranged fonds and files.
Most of the archival materials are in open access on computers in the reading room. Some of our collections, e.g. from the Bundesarchiv, are subject to the restrictions on availability resulting from agreements between the Institute and the institutions which transfer them. An appropriate declaration must be signed upon arrival at the reading room in order to gain immediate access to these documents.
Before your visit, we recommend familiarizing yourself with the scope and structure of our archival, library and audio-visual resources, as well as with the regulations for visiting and using the collections.
All those wishing to access our collections are invited to the Pilecki Institute at ul. Stawki 2 in Warsaw. The reading room is open from 9–15, Monday to Friday. An appointment must be made in advance by emailing czytelnia@instytutpileckiego.pl or calling (+48) 22 182 24 75.
Please read the privacy policy. Using the website is a declaration of an acceptance of its terms.