Próchniak Irena
Irena Próchniak z d. Świętojańska (ur. 1930, Podkamień, obecnie Ukraina) spędziła dzieciństwo w Podkamieniu, skąd w 1944 roku wraz z rodziną przeniosła się do Lwowa. Po wojnie transportem repatriacyjnym przyjechała do Polski i osiedliła w Gdańsku. Ukończyła studia stomatologiczne i pracowała w przychodni zakładowej.
więcej...
mniej
[00:00:07] Boh. urodziła się w 1930 r. na Ukrainie w Podkamieniu k. Brodów jako córka Michała i Wiktorii Świętojańskich. Mieszkała tam z rodzicami do 1944 r., kiedy ojciec i starsza siostra boh. przenieśli się do Lwowa. Wcześniej żołnierze niemieccy zabrali ludności Podkamienia całe zapasy żywności na zimę i zapanował głód. Ludzie musieli chodzić po jedzenie za tzw. granicę (między Austrią i Rosją), którą po wejściu wznowili Niemcy.
[00:02:30] „Za granicą” można było hodować wszystko, rolnicy byli zmuszeni oddawać tytoń jako kontyngent dla niemieckiego wojska. Za pieniądze nie można było nic kupić, ludzie wymieniali rzeczy i jedzenie. Boh. z matką chodziły tam po żywność przez kilka lat, dopóki wyprawy nie stały się niebezpieczne.
[00:03:40] Boh. z matką zatrzymywały się u znajomego małżeństwa, które miało ok. stu uli i byli bezdzietni. Podczas jednej z wypraw na podwórzu zaroiło się od nieznanych młodych mężczyzn i gospodyni ukryła boh. w sadzie. Wcześniej znajoma matki, Rusinka Tekla Skibicka, dała jej swój ukraiński ausweis, bojąc się że matkę zabiją.
[00:06:15] Matka świetnie mówiła i modliła się po ukraińsku. Młodzi mężczyźni sprawdzili jej ausweis, w którym widniało, że jest Ukrainką. Wypytywali ją o klasztor w Podkamieniu i niektórych mieszkańców. Było już po mordach na Wołyniu, ale informację o nich uznano za plotkę. Gospodarz mówił, że bandy przychodzą w nocy i „każą sobie dać wódki i jedzenia”.
[00:07:40] Kiedy matka była we wsi Budki, widziała spalone domy Polaków i popalone bydło. Gdy któregoś dnia szła sama, Ukraińcy na rowerach zatrzymali ją i zaczęli weryfikować, czy jest Ukrainką.
[00:09:00] Ukrywając się w sadzie gospodarzy, boh. przez uchylone drzwi słyszała jak prowodyr mówił, „że Polacy już nie będą rządzić”, wyglądał na człowieka wykształconego, okazał się potem głównym dowodzącym bandy. Testowali matkę, czy umie się żegnać po ukraińsku.
[00:10:40] Któregoś razu boh. uparła się, że nie może iść z matką po żywność. Uratowało im to życie, ponieważ matka została po drodze złapana przez bandę. Jeden z jej członków chciał ją rozstrzelać, ale ludzie się za nią wstawili mówiąc, że nie jest Polką. To był ostatni raz, kiedy matka poszła „za żywnością”.
[00:12:40] Ostrzegła księdza przeora w Podkamieniu, że banderowcy często wypytują o jego klasztor. Lokalni Ukraińcy donieśli innym, że matka jest Polką, była w niebezpieczeństwie. Pojechała do Lwowa, gdzie siostra boh. miała operację trepanacji czaszki. Załatwiła tam mieszkanie i pracę dla męża. Wysłała mu telegram, aby natychmiast przyjeżdżał. Mąż szybko się spakował i nigdy już do Podkamienia nie wrócił.
[00:14:40] Reszta członków rodziny wyprowadzała się z Podkamienia stopniowo, aby zabrać majątek i nie zwracać uwagi sąsiadów. Kiedy na koniec matka wywoziła z Podkamienia brata boh., na kolej w Brodach odwiózł ich ukraiński sąsiad Susła, ponieważ Ukraińcy zaczęli napadać na ludzi jadących na stację. Którejś nocy do Podkamienia przyjechali banderowcy, obrabowali mleczarnię, sąd i bogatych Żydów.
[00:16:50] Babcia ze strony matki mieszkała kilka domów dalej z dziadkiem (grekokatolikiem) i wujem Ignacym Wiśniewskim. Po wyjeździe brata boh. została w domu sama. Historia braci Pałamyczko wychowywanych po śmierci ich matki przez ojca. Któregoś wieczora przyszedł po boh. Władzio Pałamyczko i zabrał do dziadków ganiąc ich, że przy zagrożeniu bandami zostawiają wnuczkę samą w domu.
[00:20:40] Prowodyrem banderowców w Podkamieniu był niejaki Halbuś, boh. go znała. We wsi dzieci bawiły się razem - Polacy, Rusini, Żydzi. Podczas grekokatolickiego Bożego Narodzenia jeden z kolędników złapał agresywnie boh., kiedy w zabawie odezwała się po polsku. Kolędnicy byli banderowcami, przyszli na zwiady w przebraniu bożonarodzeniowym.
[00:22:45] Rusin Krawczuk przywiózł boh. paczkę od matki ze Lwowa. Po rozmowie z boh. ostrzegł matkę, że musi wywieźć córkę z Podkamienia, co było już wtedy trudne. Babci ojciec był Austriakiem o nazwisku Rajs i rodzina boh. mogła podpisać folkslistę, ale ojciec boh. odmówił. Folksdojcze zostali zabrani z Podkamienia przed rzezią. Jeden z nich miał kenkartę na imię syna „Marianne” i na jego dokument udało się wywieźć boh. do Lwowa. [+]
[00:26:00] We Lwowie rodzice mieszkali i pracowali w klinice. Polacy zarejestrowani na wyjazd do Polski mieli pieczątkę w kenkarcie. Patrole niemieckie, a potem radzieckie sprawdzały ludzi na ulicach. Podczas jednej z kontroli zabrano ojcu dokument tożsamości. Jego brak groził m.in. wywózką na Syberię, przyspieszyło to wyjazd rodziny ze Lwowa.
[00:27:40] Klinika ewakuowała się wcześniej. Była doskonale wyposażona przez dyrektora, prof. Cieszyńskiego, który zginął potem z profesorami lwowskimi. Rodzina boh. pojechała na dworzec, pociągi nie jeździły i spędzili na dworcu miesiąc czekając na transport. Działalność PCK i komitetu pomocowego dla ewakuujących się.
[00:30:30] Kiedy podstawiono lory, jedne jechały do Rawy Ruskiej, drugie do Medyki. W Rawie przeniesiono ludzi do krytych pociągów towarowych, a Rosjanie „wszystkich obrabowali”. Z rodziną jechała też babcia. Lokomotywa porzuciła skład w lesie. Po jakimś czasie przyjechała inna z polskimi kolejarzami, mówili że trzy dni wcześniej banderowcy rozbili tam cały transport. Kolejarze zabrali wagony podróżujących. W podróży rodzina boh. przygarnęła niemieckiego psa.
[00:34:10] Po drodze ludzie, widząc ich pociąg, krzyczeli „Żydy!”. Kiedy dojechali do Zamościa, PCK zbadał stan zdrowia podróżujących. Większość podróżnych kierowano na Śląsk, ale ojciec wybrał Gdańsk, gdzie był już wuj boh. Po przyjeździe na miejsce rodzice dostali domek parterowy ,a później piętrowy z lokatorami. Rodzice mieszkali z boh. do śmierci.
[00:36:20] Historia małżeństwa i pracy boh. Po maturze boh. zdała na stomatologię. Po ukończeniu studiów wyszła za mąż i urodziła syna. Jej mąż, absolwent technikum okrętowego „Conradinum” [w Gdańsku], pracował w stoczni. Boh. pracowała w przychodni międzyzakładowej. Zakłady dobrze działały, „szkoda, że je tak wszystkie rozwalili, bo mogłyby działać do dzisiaj”.
[00:37:55] Boh. z mężem założyli sad jabłkowy. Mieli z niego znaczący przychód i rozpoczęli budowę nowego domu. Kiedy [w 1970 roku] miały miejsce protesty na Wybrzeżu, boh. pracowała w zakładach w Pruszczu Gdańskim. Opis zajść w Gdańsku.
[00:41:20] Boh. mieszkała we Wrzeszczu, w czasie zajść w Gdańsku dojechała do domu autobusem zakładowym wożącym pracowników. Widziała stocznię otoczoną przez wojsko, czołgi i ZOMO. Mąż spędził trzy dni w stoczni w czasie pertraktacji z władzami. Odwiedziny boh. rodziców w Kolbudach.
[00:43:00] Do boh. zadzwonił mąż koleżanki, polonista prof. Michnos, żeby ją uspokoić. Z inicjatywy komitetu wojewódzkiego partii odbyło się spotkanie rektorów uczelni, aby młodzież nie dołączyła do strajku. Mąż wrócił do domu. Boh. była świadkiem pałowania.
[00:45:10] Szef męża, inż. Świątecki, przyniósł mu przepustkę i zwoływał pracowników do stoczni. Mąż po powrocie z pracy opowiadał o dewastacji biura. Powrót do pracy, wizyta Gierka i jego spotkanie z komitetem.
[00:46:30] Historia znajomego z Pruszcza, który był II sekretarzem PZPR. Jego 15-letni syn ciężko zachorował i poprosił o wizytę księdza. Ojciec się złamał, został zwolniony z pracy. Ocena członków PZPR - „między nimi też byli ludzie”. W stoczni przymuszano pracowników do zapisywania się w struktury organizacji proradzieckich.
[00:47:50] Kiedy boh. z mężem przeprowadzili się do Kolbud, mąż był już na rencie i zaczęli budować dom. Śmierć męża.
[00:48:30] Przed wyjazdem do Polski boh. wybrała się z rosyjską koleżanką Anią do Podkamienia. Ania chodziła do technikum ekonomicznego we Lwowie i w rodzinnym Podkamieniu miała promować kołchozy. Jej rodzice, państwo Iwanienko, pochodzili z Winnicy i przeżyli głód na Ukrainie. Mieszkali w Podkamieniu, ojciec przyjechał po dziewczyny do Brodów.
[00:51:25] Banderowcy mieli bunkry w lasach, w nocy wychodzili z nich i napadali na ludzi. W Podkamieniu po raz drugi obrabowali mleczarnię i odbili swoich 52 więźniów. Rosjanie próbowali ich zwalczać, dochodziło do czystek. Ojciec Ani przyjechał po dziewczyny z automatem na plecach. We wsi została wdowa po wujku Ignacym, który zginął na froncie w Czechosłowacji. Boh. odwiedziła ją i dzieci.
[00:52:40] Pan Iwanienko zabrał boh. od rodziny, bo musiała się stawić na milicję. Wypytywano ją o przyczyny przyjazdu i kazano natychmiast wyjechać. Ojciec Ani odwiózł ją wojskowym autem do Brodów. Powrót boh. do Lwowa i reakcja rodziców na jej eskapadę.
[00:55:30] Podczas ostatniej wizyty w Podkamieniu boh. odwiedziła zdewastowany klasztor, przekształcony w stację traktorowo-maszynową. Pootwierane grobowce w kościele, powyrzucane z trumien mumie. [++]
[00:58:00] Po kościele oprowadzał dziewczyny chłopiec o nazwisku Krawczyk. Późniejsza dewastacja klasztoru. Opis przedwojennego klasztoru i jego inicjatyw.
[01:01:35] Życie codzienne w przedwojennym Podkamieniu i szkole boh. Prof. Tadeusz Krysa, pierwszy wychowawca boh. W szkole uczyły się dzieci wszystkich narodowości zamieszkujących wieś. Boh. chodziła do „małej szkoły” za sądem. Nowa szkoła została wybudowana przy rynku. Nauczycielami były m.in. p. Kotowska i Pawłowicz, p. Gromada był Rusinem. Aktywności w szkole i powojenne dzieje prof. Krysy.
[01:05:05] [Przedwojenne] Uroczystości szkolne i miejskie. Defilady strzelców. Największą atrakcją dla dzieci był przejazd ułanów z Brodów. Podczas uroczystości miejskich osoby każdego wyznania szły do swojej świątyni: bożnicy, kościoła lub cerkwi. Katechetą boh. był ks. Patynek lubiany przez dzieci. Dzieje księdza Alana.
[01:08:40] Do Podkamienia [w 1939 roku] pierwsi przyszli Rosjanie, dopiero później Niemcy. Kiedy weszli, w szkole boh. jej nauczycielką została Rosjanka. Ukaranie boh. za polskie słowa w kartkówce. Zanim zaczęła się okupacja radziecka, prof. Krysa prowadził harcerstwo, boh. była w zuchach. Jej starszy kuzyn, Franio Bok, dowodził jedną z grup harcerzy, chodzili do Krzemieńca.
[01:10:10] Dzieciństwo boh. było dobre, jej rodzina była zżyta i często odwiedzała. Dziadek boh. Michał Świętojański miał pięciu synów. Małżeństwa mieszane w rodzinie – były w najgorszym położeniu w czasie wojny, mordowane za zdradę.
[01:11:50] Ukrainiec Susła był Rusinem i kolegą ze szkoły matki boh. Przed wojną Rusini i Polacy byli równi, żenili się między sobą i zapraszali na święta. Potem elita uciekła, zostali Ukraińcy niewykształceni i „ciemnota bez szkoły”, jedyne co potrafili to rabować. Dziadek boh. (Wiśniewski) był Rusinem i za nazwanie go Ukraińcem obrażał się.
[01:14:00] Wesela przed wojną odbywały się w ogrodach, wszyscy bawili się razem. Przed wojną do ataków nacjonalistycznych dochodziło incydentalnie, były pacyfikowane przez policję. Proces narodzin nacjonalizmu ukraińskiego.
[01:16:00] Doktor Łucyk i prof. Kowal byli lekarzami w klinice we Lwowie. Przed wyjazdem lekarzy z kliniki przyjechał z Leningradu przedstawiciel władz radzieckich. Rozmawiał z prof. Jankowskim po francusku, aby go „nie razić” rosyjskim. Założyciele kliniki (m.in. prof. Cieszyński) nic z niej ze sobą nie zabrali, została ona potem rozkradziona przez Ukraińców.
[01:17:20] Występy artystów z Leningradu. Rodzina boh. dostawała bilety od znajomego piszącego dla gazety „Czerwony Sztandar”, p. Gładkiego (pseudonim, prawdziwe nazwisko jest nieznane). Późniejsza historia p. Gładkiego i jego wyjazd do Wrocławia.
[01:21:00] Ukraińcy pomagający rodzinie boh. to m.in. p. Susła i Tekla Skibicka, która przestrzegała matkę i dała jej swój ausweis ukraiński. Rodzice boh. we Lwowie przechowywali w swoim mieszkaniu uciekinierów z Wołynia - ludzie spali na podłodze.
więcej...
mniej